🕸29🕸

525 33 44
                                    

Hejka! Może ktoś się domyślił może nie, ale tamta informacja to było spóźnione Prima aprilis 😅

Tak więc macie tutaj rozdział wcześniej niż powinien, ale mam nadzieję, że nie przeszkadza wam to, dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że wam się spodoba, dajcie znać na koniec co sądzicie o rozdziale, a teraz

Miłego czytania!❤

-No Stark, zabezpiecz okna, niech młody więcej nie wyskakuje przez okna, albo włącz tryb tatusia.- Rzekł Strange.

-Jaki tryb tatusia!?

-Ten tryb jak przyszedł tu ten chłopiec. Jak on tam miał... Pietro? Pedro? Tak chyba tak. Pedro.

-Peter, a nie Pedro!

-Nie ważne, w wieży raz się widziałeś z tym dzieckiem i już byłeś jakiś dziwny. A wy tylko film oglądaliście i w warsztacie byliście.

-A skąd ty o tym wiesz?- Nic mnie z tym dzieckiem nie łączy, mądry jest i tyle. Czy ja właśnie próbuje oszukać sam siebie?

-Słyszałem, tu i tam.-Lekarz dodał z lekkim uśmieszkiem i zniknął za portalem.

-Jarvis, co ze spidermanem?- Tony zapytał AI. Ze skrzydła szpitalnego wyszli jakoś 10 minut temu zostawiając chłopaka do dalszej samoregeneracji.

-Zasnął, sir.

-Dobra ustaw mi przypomnienie, żebym za dwadzieścia dziewiąta przyszedł do niego i poinformuj mnie gdy się obudzi.

Pov Peter
Dr. Strange zszywał już moje rany od trzydziestu minut oczyszczając je przy tym, co sprawiło mi to kilkukrotnie nieprzyjemne pieczenie.

-Dobra skończone, trochę ich było, ale wszystko zszyte, teraz wystarczy zabandażować niektóre miejsca i będziesz mógł się położyć do łóżka.

Odpowiedziałem niemym dziękuję lekko kiwając przy tym głową.

-Nie ruszaj się jeszcze, pójdę po bandaże i zaraz wracam, jeśli Tony nic tu nie zmieniał, to powinny być w pomieszczeniu obok.

Zauważyłem tylko jak pan Stark obrzuca go gniewnym spojrzeniem z bardzo poważną mimiką, w tamtym momencie o mało się nie zaśmiałem, wyglądało to zabawnie.
Po chwili neurochirurg wrócił do sali trzymając w rękach różnej długości kilka rolek medycznego materiału.

-Dobra, to tak masz dwa głębsze rozcięcia na lewym udzie, jedno na lewym barku, dwa na prawym, mocno poobijane żebra i skręconą kostkę.

-Nie mam skręconej kostki.- Zaprzeczyłem, przecież normalnie się poruszam i mnie nie boli.

-Otóż masz, jest napuchnięta i lekko sina.

-Cholera

-Już spokojnie to nie tragedia.- Dodał Stark o którym istnieniu zapomniałem,
nie odezwał się od czterdziestu minut.

-Odwróć się na brzuch, zajmę się żebrami. Następne będzie udo a na koniec ramiona.

Po dziesięciu minutach zostałem opatrzony na całym ciele i wyglądałem jak mumia.

-Która godzina?- Zapytałem

-Za kwadrans ósma.- Odpowiedział Kapitan Ameryka, który wszedł właśnie do pomieszczenia z talerzem jajecznicy z boczkiem i sokiem pomarańczowym w szklance. Na sam widok zrobiłem się głodny.

-Dzień dobry panie Kapitanie, przepraszam za tą sytuację wtedy przy pokoju pana Starka.

-Hej młody, nic się nie stało. Przyniosłem Ci śniadanie, mam nadzieję, że lubisz jajecznicę, boczek i sok pomarańczowy.

Irondad /// SpidersonWhere stories live. Discover now