🕸42🕸

369 22 16
                                    

Staż zaczynał się za 45 minut, idelanie by dokończyć patrol i wyruszyć do centrum.
Wskoczyłem na chwilę do szpitalnej sali upewniając się, że dron działa i wróciłem na dwór. Miałem nadzieję, że nikt nie przyjdzie bo będzie bardzo ciężko wyjść ze Stark Industries i znaleźć się tu w kilka chwil. Wyruszyłem na miasto, oglądając piękne ulice zapełnione ludźmi, każdy ze swoją historią. Niektórzy wracają z pracy, niektórzy dopiero idą, jeszcze inni wracaj ze szkoły, wracają ze spacerów. Ahh kocham Nowy Jork.

Po dokładnie 37 minutach dotarłem przecznice od Stark Tower, zrzuciłem strój i szybkim krokiem skierowałem się do budynku.
Przy wejściu przywitałem się z recepcjonistkami, które mi nie odpowiedziały, tylko skarciły wzrokiem, wziąłem swoją plakietkę i wszedłem do windy naciskając guzik z piętrem numer 37. Byłem punktualnie na zajęciach więc nic mnie nie ominęło, zauważyłem Neda i MJ i ustawiłem się od razu obok przyjaciół, chwilę później wszedł Pan Davis z pomocnikiem i zaczęli czytać listę obecności.

-Dobra, słuchajcie dzisiaj dzielimy was na grupy te o jakich mówiliśmy na poprzednim stażu. Po podziale grup i przełożonych dowiecie się co będziecie dziś robić.

Serce momentalnie zaczęło mi bić szybciej niż zwykle, bałem się, że nie dostane się do grupy tej samej co Michelle i Ned z resztą co ja gadam, jestem pewny, że nie będziemy razem, serce biło mi tylko szybciej i szybciej.

Rozdali nam numerki MJ miała 6, a Ned 11, ja dostałem 23

-Numerki od 1 do 11 jest to grupa zaawansowana, waszym opiekunem jestem ja,
średnio zaawansowani to numerki od 12 do końca i wasz opiekun to pan Barry Jackman.

Jest! Jestem chociaż w średnio zaawansowanych! Ruszyłem za Panem Davisem i już mieliśmy wchodzić do pracowni, ale zatrzymała mnie jego ręką.

-A ty Panie Parker gdzie?

-Emm, idę za swoją grupą.

-Aa no tak nie powiedziałem Ci. Jak dobrze wiesz poszło Ci tragicznie, najgorzej ze wszystkich...nie nadajesz się nawet do najgorszej grupy.

Wiedziałem, jak zwykle, Parker niczego nie osiągnie, niczego nie umiem, miałem jedyną okazję i zawiodłem...

-Ale, brakuje mi osoby od papierów, a Tony Stark nie chce mi takowej załatwić, więc, ty będziesz mi ogarniał papiery i przynosił kawę.

Super, Stark Tower zamienia się w zwykłą papierkową robotę...

-Ciesz się, będziesz miał tą pracę, mogłem Cię wywalić, a i tak będziesz miał płatne jak średnio zaawansowani.- Powiedział Pan Davis i zaczął iść prawdopodobnie do biura, nie było ono daleko bo było w miejscu gdzie sam mężczyzna przesiadywał. Naprzeciw jego biurka było mniejsze z dużą ilością papierów, samo pomieszczenie było nawet okej, znajdowało się w środku sali gdzie zaawansowani mieli swoje warsztaty więc pewnie będę miał okazję by pogadać z przyjaciółmi.

-Dobra zajmij się swoją robotą, a ja idę do tych, którym się udało.- Powiedział po czym posłał mi kpiący uśmiech.

Sortowałem i wypisywałem papiery od dziewięćdziesięciu minut, gdy nagle zadzwonił stary telefon na końcu biurka. Odebrałem i niepewnie się odezwałem.

-Halo?

-Parker, przynieś mi mocną kawę do zaawansowanych, na już!- Krzyknął i się rozłączył.

Gdzie jest kurwa ekspres?

Nawet nie raczył powiedzieć, rozejrzałem się a się okazało, że stoi na długiej szafce zaraz koło mojego biurka

-Ale ty jesteś ślepy Parker...- Szybko podszedłem do maszyny i zacząłem rozmyślać jak działa, niby zwykły ekspres, ale jednak sprawiał mi lekką trudność. Zrobiłem mu kawę robusto w zwykłej szklance 250ml. Szybkim krokiem ruszyłem do swojego przełożonego mając nadzieję, że nie będzie zły, że zajęło mi to tak długo. Idąc korytarzem skupiłem się tylko na kawie by jej nie rozlać. Zapomniałem o innych ludziach i wpadłem na jednego z mężczyzn, który właśnie przechodził korytarzem.

Irondad /// SpidersonWhere stories live. Discover now