Randalyn: Więź Krwi ✓

By werwenes

155K 7.2K 1K

✔️ (Przed poprawą) * Blood 1# * Moje imię? Nazywam się Gianny Quinn i spotkała mnie najbardziej absurdalna rz... More

Prolog
1 - "Że kim jest?!"
3 - "Można się do tego przyzwyczaić"
4 - "Skoro już mowa o śmierci.."
5 - "Spróbować być jak inni"
6 - "Jak księżniczka"
7 - "Masz piękne oczy"
8 - "Ludzka wychowanka"
9 - "Wasza książęca mość"
10 - "Udawaj, że mnie tu nie ma"
11 - "Wampir i Julia"
12 - "Szach"
13 - "Ze mną się nie zadziera"
14 - "Mona Lisa"
15 - "Włamał się tu"
16 - "Niby książę, a jednak prostak"
17 - "Diabeł ubiera się w srebro"
18 - "Spojler"
19 - "Aberian Horton"
20 - "Daleko jeszcze?"
21 - "Achilles"
22 - "Wampiry Nowego Orleanu"
23 - "Czerwony śnieg"
24 - "Yule"
25 - "Nie taki diabeł straszny"
26 - "Stupid cupid"
27 - "Uczymy się na błędach"
28 - "Szkoła artystyczna"
29 - "Kruche ciasto"
30 - "Ale mele cale"
31 - "Szatany"
32 - "Żelki fasolki"
33 - "Kraina lodu"
34 - "Głupia śmiertelniczka"
35 - "Randalyn"
36 - "Nowe życie"
37 - "Łowcy"
38 - "Born To Die"
Epilog 2.0
kilka słów i.. coś jeszcze?

2 - "Na litość boską"

5K 183 35
By werwenes

Oczywiście, że musiałam się zgodzić na tę wyprowadzkę. Innej opcji już nie było.

Chociaż były.

A - Zostać w mieszkaniu i jakoś martwić się o to, żeby mama go nie sprzedała.

B - Zamieszkać u jakiejś koleżanki, która chciałaby mnie przyjąć.

C - Uciec gdzieś, gdzie nie będzie mnie to trapić i może dołączyć do wędrownego cyrku. Całkiem wygimnastykowana jestem.

Chociaż jedynym moim wyjściem po skreśleniu wszystkich opcji, jest ta, której w nich nie było.

Jechać do nowego miasta, do domu narzeczonego mojej mamy, który jest wampirem i który zapewne mieszka w jakimś starym, strasznym i ponurym zamku ze starymi bibelotami, obrazami i meblami. I wszystkim innym pachnącym starocią i kurzem. Super przygoda.

Jako dziecko oglądałam w Halloweenowy dzień film Randka z wampirem, gdzie mamą dwójki dzieciaków zaczęła umawiać się z podejrzanym mężczyzną, którego podejrzewali o to, że jest wampirem i co się sprawdziło. Nie dokonać pamiętam co dalej było, ale ich intuicja mówiła, że muszą udowodnić mamie, że ten człowiek, a konkretnie wampir, jest niebezpieczny i nie powinna z nim przebywać. Jedyne co pamiętam z tego filmu najbardziej to to, że zamknęli go w różowym pontonie w kształcie trumny i puścili go na jezioro w czasie wschodu słońca. Ciekawe czy przy nowym domu będzie jezioro?

Ostatniej lekcji ostatniego dnia szkoły nie mogłam się skupić na niczym innym tylko odliczaniu sekund na zegarze, kiedy to w końcu będę mogła stąd wyjść. Dzisiaj wyjeżdżam.

Pudła w moim pokoju stały już spakowane od dwóch dni. Pożegnałam się już ze wszystkimi zapewniając, że nie wyjeżdżam na zawsze i będziemy do siebie dzwonić i będę do nich przyjeżdżać.

Po dłużących się godzinach, zwanych minutami, w końcu zadzwonił dzwonek i byliśmy wolni. Westchnęłam z ulgą i wstałam pakując się.

Razem z Zianną - moją przyjaciółką - skierowaliśmy się do wyjścia. Cały czas mnie męczyła pytaniami i mówiła jak będzie tęsknić, za to ja zapewniam ją, że nic się nie zmieni. Oprócz tego, że będę zdala od Londynu i wszystkiego co mi znane.

- O. Mój. Boże. - wypiszczała Zianna.

Spojrzałam w stronę gdzie posłała rozemocjonowany wzrok.

No nie wiem czy Mój Boże to dobre określenie, zważając, kim jest.

- Kto to jest? - szepnęła do mnie szarpiąc za moje ramię.

- To.. - Sama nie wiem co mam teraz powiedzieć, bo nie spodziewałam się go tutaj zobaczyć. - To.. facet mojej mamy.. - dodałam ciszej.

Gorzej jeśli ma super słuch i nas teraz słyszy.

- O mój boże..

No nie no, kolejna z tym bogiem.

- Widzieliście tego faceta w okularach? Niesamowity z niego tatusiek. Myślicie, że po kogoś przyjechał?

No nie teraz to na pewno zapadnę się pod ziemię ze wstydu jeśli nas słyszy.

- Nie wiesz? - spytała Zianna. - To będzie ojczym Gii.

- No nie mów. - Hailee zrobiła wielkie oczy.

- Wiecie co? - powiedziałam szybko. - Zapewne to coś ważnego, że się tu zjawił. Muszę lecieć. Dzisiaj jedziemy do nowego domu. Obiecuję, że zadzwonię.

I zanim zdołają odpowiedzieć, już biegnę przez parking w stronę mężczyzny.

- Hej. Co tu robisz? - spytałam stając na przeciwko niego.

Zanim mi odpowiedział, otworzył drzwi od strony pasażera i wsiadłam do środka. Zrobił to samo siadając za kierownicą i dopiero teraz na mnie spojrzał.

- Twoja mama musiała coś załatwić i pilnować przeprowadzki, więc pomyślałem, że sam przyjadę po ciebie.

- Och to miło. - Uśmiechnęłam się blado. - Ale teraz jesteś obiektem plotek większości dziewczyn tej szkoły.

- To nic. - Uśmiechnął się pod nosem. - Nie raz takie rzeczy słyszałem.

- Czyli słyszałeś. - Spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami i zasłoniłam twarz dłońmi.

- Nic nie słyszałem. - Spojrzał na mnie i wrócił do obserwowania drogi. - Chcesz gdzieś wstąpić? Do sklepu, albo na lody? Ostatnie minuty w Londynie. Słuchaj - Zatrzymał się na czerwonym świetle i spojrzał w moją stronę. - Przepraszam cię, że zabieram cię z tego miasta i zamieszkasz zdala od niego.

- To nic, naprawdę. - Uśmiechnęłam się do niego blado. - W końcu trochę własnego kraju zwiedzę. I to nic w porównaniu do odkrycia istnienia wampirów.

- Nie jesteśmy tacy straszni. - Uśmiechnął się szeroko, ukazując kły przez co przeszedł mnie dreszcz.

- Wiesz co? Chciałabym jeszcze pojechać w jedno miejsce.

- Gdzie tylko chcesz.

Chodząc po sklepach z tym człowiekiem czułam jak ludzie na nas spoglądają. No cóż. Facet jest niesamowicie przystojny i zapewne jak na swój wiek, wygląda niesamowicie młodo. A co do wieku:

- Wiadomo, wampiry się nie starzeją i wyglądają bardzo młodo. Ale właściwie, ile ty masz lat? - spytałam cicho patrząc na niego, kiedy usiedliśmy zjeść lody.

- Nie przestraszysz się? - Spojrzał na mnie przez okulary.

Wzruszyłam ramionami. Nic mnie już nie zdziwi.

- A co? Jednak jesteś młody? Będziesz jej sugar baby? - Zaśmiałam się z niego.

- Bardzo zabawne. - Uśmiechnął się lekko do mnie, ukazując kły.

- To ile? - Podniosłam jedną brew.

- Dziewięćdziesiąt dwa.

Zachłysnęłam się słodką papką kaszląc. Niby miałam na uwadze, że wampiry to długowieczne, nieśmiertelne istoty żyjące tysiące lat, ale i tak się tego nie spodziewałam. Przecież on jest starszy nawet od mojej babki! To już zakrawa o komedie.

- Mama wie? - wychrypiałam.

- Dostałem za to po twarzy. - Zaśmiał się.

- Nie dziwię się. Gdyby nie miejsce publiczne, ode mnie też byś dostał.

- Przypomnę ci kiedyś o tym. - powiedział wstając. - Wracajmy.

Przyjechaliśmy pod naszą kamienicę pod którą było pełno ludzi i pudeł przenoszonych przez nich do ciężarówki, i którymi dyrygowała mama. Zabawny widok, kiedy taka drobna, wyglądająca nie na swój wiek kobieta rozkazuje dwa razy większym facetom.

Wysiadłam z samochodu i do niej podeszłam, za to Finegan poszedł pomagać. Odwzajemniłam uśmiech mamy i stanęłam obok niej.

- Dziwnie. - mruknęłam zakładając ręce na piersi i przyglądając się jak ludzie przenoszą nasze rzeczy. Cały nasz dobytek.

- Też nie myślałam, że kiedyś się stąd wyprowadzimy. - Spojrzała na mnie. - Na pewno jesteś gotowa? - spytała patrząc mi w oczy.

- Skoro jesteś szczęśliwa, to dlaczego miałabym mieć coś przeciwko. I nie mówię tego tylko dlatego, że się go boję i w każdej chwili może wypić ze mnie krew.

- Twoja krew pachnie apetycznie, ale umiem się powstrzymać! - krzyknął do nas Finegan.

- No i super słyszy. - szepnęłam.

- I nadal słyszy! - odkrzyknął.

- No oczywiście, że tak. - Przewróciłam oczami, a mama zachichotała.

- Dziękuję, skarbie. - powiedziała mama i mnie przytuliła.

- Może im pomożemy? - spytałam patrząc ponad ramieniem mamy.

- Nie trzeba. - Podszedł do nas Finegan. - Damy nie muszą się tym zajmować. Dadzą sobie radę.

- A my sobie mamy stać jak piękny obrazek, kiedy oni przerzucają nasze rzeczy? - spytałam pretensjonalnie.

- Jeszcze dlatego, że nie chce stracić reputacji pozwalając kobietom tak ciężko pracować. - Objął ręką moją mamę i pocałował w policzek.

- Oooo - spojrzałam na nich słodko. - Ble. - dodałam poważniej na co się zaśmiali.

- Chyba już kończą. - Finegan spojrzał w stronę ciężarówki przeprowadzkowej. - Jedźmy już. Przed nami długa droga.

Wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy na autostradę w kierunku nowego domu. Spoglądałam za okno żegnając się z Londynem od którego będzie mnie dzielić ponad godzina drogi.

Siedziałam ze słuchawkami w uszach z ledwo słyszalną muzyką by nie drażnić pewnych bardzo ciekawskich uszu. Na kolanach miałam rozłożoną książkę, którą czytam co jakiś czas, a na czym nie mogę się skupić. Mama i jej facet co jakiś czas wymieniają swoje uwagi czy pytają o coś bezsensownego, ale nie bardzo ich słucham.

W końcu jednak postanowiłam czegoś się dowiedzieć. Wyjęłam słuchawki z uszu i zaczęłam zadawać pytania Fineganowi dotyczące tego mrocznego świata wampirów.

- Ważne pytanie. Czy Dracula naprawdę był wampirem?

- Nie. - Pokręcił głową przecząco. - To tylko bajka na dobranoc dla niegrzecznych dzieci.

- Słońce?

- Drażni, ale nie jest zabójcze. Dla nas to tak, jakbyś wyszła w lato w zimowej kurtce i spojrzała w słońce.

- Czosnek?

- Lubię. - wzruszył ramionami i zaśmiał się gardłowo.

- Drewniany kółek?

- Raczej niegroźny. Tak jak nóż nie jest groźny, jak się go nie użyje.

- Woda święcona?

- To zwykła woda. - odpowiedział coraz bardziej rozbawiony.

Zamyśliłam się stukając palcem wskazującym w brodę. W końcu przechyliłam się w przód.

- A jak przekroczycie próg kościoła to się spalicie? - spytałam szybko.

- Na litość boską, Gianny, przestań już. - odezwała się mama. Zapadła chwilowa cisza i spojrzała na mężczyznę. - Wybacz.

Zaśmiałam się głośno z określenia jakie użyła i uderzyłam plecami o tył siedzenia.

- Nic się nie dzieje. - odpowiedział jej równie rozbawiony co ja i spojrzał mi w oczy w lusterku. - Nie, to zwykły publiczny budynek. Ale nie wiedzieć czemu nas tam nie lubią. Sami mamy jakby kościół.

- Serio? - Otworzyłam szeroko oczy w zdziwieniu.

- Mhm. - Kiwnął głową. - Tylko to coś czemu bardziej przewodniczy królowa niż duchowny. Ale jest coś wspólnego. Czasami też palną głupoty.

- Powinieneś tak mówić? - Zrugała go mama.

- Przecież nikt mnie nie słyszy. - Zaśmiał się.

- A srebro? - Przyszło mi jeszcze do głowy.

- A to nie na wilkołaki? - spytała mama.

- Wilkołaki to bujda. - odpowiedział. - Skąd pomysł o srebrze?

- w takim filmie Mroczne cienie coś o tym było.

- Tu jest ziarenko prawdy. Ale i tak jest mało groźne. - Pokręcił głową. - Bardziej niż zabija wywołuje reakcję alergiczną taką, jaką ma się na przykład na jakieś jedzenie lub kwiaty.

- Czyli książki i filmy nas okłamują? - wymamrotałam pod nosem.

- W większości przypadków. - odpowiedział jakby mnie dokładnie słyszał.

- Masz super słuch? - Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy w lusterku.

- Tak. Więc nie puszczaj za głośno muzyki w domu. Jasne?

- Postaram się. - Uśmiechnęłam się pod nosem. - A te twoje oczy - Machnęłam palcem wskazującym wokół swojej twarzy. - Czemu wyglądają jakby świeciły?

- Za dużo pytań jak na jeden raz. - odparł spokojnie.

- Och. Rozumiem. Jakaś tajemnica?

- Nie. Ale całą historię wyłożę ci już w domu. Przyniosę ci nawet księgi, które wszystko wyjaśniają.

- Chyba masz rację. Prześpię się trochę.

- Słyszałeś to? - spytała moja mama spoglądając na niego. - Ona cię posłuchała. Mi się to nie udaje.

- Bardzo zabawne mamo. - burknełam przewracając oczami.

Oparłam się ręką o szybę i położyłam na niej głowę wsłuchując się w szum ulicy.

#RandalynJCK

Continue Reading

You'll Also Like

2.2K 327 28
Wampiry od wieków towarzyszą nam w opowieściach, filmach, czy legendach, a jeśli bym Wam powiedziała, że nie tylko tam? Ciężki wypadek, brak funkcji...
145K 8.9K 22
Momoe jako dziecko, spotyka w lesie wielkiego magicznego ptaka, który ma zatrute skrzydło. Pomaga mu przez cztery laty, choć i tak czeka go śmierć. P...
1.8K 74 8
Halina Grosz to młoda dziewczyna która trafia do sosnowca do swoich nadzianych braci po śmierci matki i babki. Mimo to czuje się lepsza od tych pajac...