Zamek z piasku | Sandman

BeckSurrey

1.6K 174 135

Część 2. Później, gdy leżeliśmy na piasku, w krajobrazie palm i nigdy niezachodzącego słońca, pomyślałam sobi... Еще

Prolog
I. Za bałagan, który robimy
II. Gdy go losy w doły rzucą...
III. Na jawie mi mów, jak w każdym ze snów...
IV. Trzeba czegoś więcej niż przeznaczenie
V. To, za co gotowi jesteśmy umrzeć
VI. Mimo wszystko życie się dzisiaj nie kończy
VII. Przeznaczenie znajdzie drogę
IX. Jak możesz pamiętać o czymś, co nigdy się nie wydarzyło?
X. Lecz widać można żyć bez powietrza
XI. Nie pokazujcie mi raju, żeby potem go spalić
XII. Pójdę za tobą; z piekła niebo zrobię
XIII. Zginąć musi w czasie, by żyć w wieczności
XIV. Jego prawem jest prawda
XV. Choć różnimy się od siebie...
XVI. ...jak dwie krople czystej wody
XVII. Za głupców, którzy śnią
Epilog
III (i pół). Co mówiły jego oczy
A potem się obudziła

VIII. Tylko ci, którzy kochają bez nadziei...

74 9 13
BeckSurrey

Zielony Zakątek wyglądał dokładnie tak, jakbym wyjęła go wprost z mojej głowy i urzeczywistniła nagle w kolejnym, niesamowicie wyraźnym śnie.

Doskonale znałam jego niezgłębione lasy, jego bezkresne łąki pełne kolorowych kwiatów, jego szumiące wodospady i ciepło nigdy nieznikających promieni słońca, zawieszonego wysoko na niebie. Znałam ścieżki, które rozciągały się leniwie pomiędzy dolinami, znałam miękkość traw i delikatne muśnięcia wiatru na skórze – znałam je, bo przecież sama stworzyłam ten świat, przenosząc go z wyobraźni na karty opowieści. W końcu Layla podróżowała po nich setki razy, a ja podróżowałam wtedy razem z nią, kreując kolejne krajobrazy, przelewające się przez moje palce na klawiaturę komputera w sposób niemal niekontrolowany.

Znałam także mężczyznę, który stał teraz przeze mną, wpatrzony w moje oczy głębią wszechświata skrytą w ciemnych jak noc tęczówkach. Lęk i oczekiwanie, będące dotychczas jedynie suchymi słowami spisanymi, jak mi się wydawało, w potrzebie nadania opowieści nuty tajemniczości, odbiły się nagle echem w każdym zakamarku mojego ciała. To był Sen, który widziałam na hiszpańskiej plaży podczas rozmowy z mamą, dokładnie taki sam jak tamtej nocy, i dokładnie taki sam jak Sen, który obudziłam do życia, tworząc historię Layli pod wpływem niesamowitego natchnienia, spływającego na mnie pięć lat temu gwałtownymi, nieposkromionymi falami.

Próbując nadać fabule wiarygodności, milion razy wyobrażałam sobie szczegółowo pierwsze spotkanie Layli i Króla Snów właśnie w tym miejscu, aby opisać je wystarczająco dokładnie – jednak żadne wyobrażenie nie mogło równać się z tym, co czułam, trafiając tu w tym momencie i śniąc znowu w sposób niezwykle wręcz rzeczywisty. Każde z nieprawdziwych dotąd uczuć stało się prawdą, a ja nie byłam w stanie okiełznać ich wszystkich na raz, jednocześnie zdumiona realnością tego snu oraz widokiem istoty, która tak dawno temu niespodziewanie pojawiła się w mojej głowie.

– Czy ja znowu śnię? – spytałam trochę jego, a trochę samą siebie.

Mężczyzna niespiesznie zbliżył się do mnie, z twarzą tak nieodgadnioną, że jej mroczny wyraz wydał mi jednocześnie niepokojący... i nieomal oczywisty.

– Śnisz, Rebecco Surrey – odpowiedział i wówczas zrozumiałam, że już słyszałam kiedyś ten głęboki głos, choć zupełnie nie byłam w stanie umiejscowić go w żadnym konkretnym miejscu mojego życia. Miałam wrażenie, że mógł to być ten głos, który w dniu wypadku dobiegł do mnie z ciemności... być może... chociaż ciągle stanowił jedynie odbicie czegoś więcej, czegoś niezwykle znajomego, tak jak brzmienie mojego nazwiska wydobywające się z jego ust. – Śnisz i we śnie trafiłaś do świata, który zdążyłaś już poznać.

– A więc znajduję się w mojej wyobraźni – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, pomimo wewnętrznej pewności szukając jednak w jego oczach iskry, która potwierdziłaby moje słowa. – Zbyt dużo myślałam dziś o swojej książce i moja głowa postanowiła urzeczywistnić ją, tak jak urzeczywistniła ciebie. Jesteś Morfeuszem, Królem Snów? – tym razem pytanie wybrzmiało wyraźnie, gdyż mimo mojego oczekiwana mężczyzna niczym nie dał po sobie poznać, że zgadzał się z tym, co mówiłam. – A to jest Królestwo Śnienia? Niesamowite, jak szybko i realnie moja głowa stworzyła te wszystkie obrazy, choć dotychczas były tylko zbitką pojedynczych słów w moim komputerze.

Mężczyzna milczał, uważnie wpatrując się we mnie, jakby i on poszukiwał w moich rysach czegoś, co dawno zostało zagubione. Pod wpływem tego spojrzenia poczułam nagle kiełkujący w mojej piersi... smutek? Tęsknotę? Nostalgię? Żal?

Ani jedno z tych określeń nie wydawało mi się odpowiednie.

Poczułam to, co ogarniało mnie zawsze na myśl o niemożliwym już spotkaniu z mamą, o braku jej pogodnego głosu i niemożności spędzania z nią kolejnego, leniwego wieczoru. Co ogarniało mnie, kiedy przesuwałam palcami po czole Michaela, pogrążonego w głębokiej śpiączce. Co ogarniało mnie od dwóch tygodni pod wpływem dojmującej ciszy i samotności w pustym mieszkaniu.

– Usłyszałem twoją prośbę – powiedział w końcu, wciąż nie odrywając ode mnie oczu. – Twoja gorycz i twoja żałoba doprowadziły cię do mnie, a mnie doprowadziły do ciebie. Wycierpiałaś zbyt wiele, aby mogło to pozostać bez odpowiedzi. Wszystkie niedawne wydarzenia nigdy nie powinny były cię spotkać. I nie mogę pozwolić na to, by ta historia dalej toczyła się w taki sposób.

– Jeżeli jesteś tylko uosobieniem Snu, który stworzyłam – mimowolnie zmarszczyłam brwi. – Niewiele możesz zrobić z tym, co dzieje się na jawie. Istniejesz tutaj, w mojej głowie, a ja istnieję tam. Twój widok... – urwałam, bo chociaż to wszystko z pewnością nie działo się naprawdę, odczułam dziwny wstyd przed wyjawieniem emocji, które pojawiły się we mnie. – Zwykły sen nie wystarczy, bym odzyskała spokój w moim świecie. Wiem, że coś złego stało się z Michaelem, że utknął gdzieś i przez to nie może powrócić do mnie. Muszę znaleźć jakiś sposób, żeby mu pomóc.

– Twój towarzysz trafił do miejsca, z którego bardzo trudno będzie ci uratować go samodzielnie. Widziałaś to miejsce, Rebecco. Miejsce pełne niezdobytych szczytów, kamiennych pustyni i nasyconej popiołem mgły. Miejsce pozbawione nadziei. Znalazł się tam z powodu Losu, niebezpiecznie igrającego z siłą, którą jednocześnie posiada i której nie jest w stanie w pełni okiełznać. Podejmującego decyzję, niosącą ze sobą konsekwencje zbyt trudne dla ciebie do udźwignięcia. Lecz jeżeli mi na to pozwolisz – mężczyzna pochylił się nieco nade mną, jak gdyby zamierzał zdradzić mi jakąś wielką tajemnicę. – Pomogę ci ocalić twojego towarzysza. Możesz doprowadzić mnie do niego, podobnie jak twoja bohaterka doprowadziła Króla Snów do swojej matki, zamkniętej w sidłach demona. Możesz wyruszyć wraz ze mną w poszukiwanie Michaela Evansa i umożliwić mi jego przebudzenie.

Jakimś cudem ten niezwykły mężczyzna wiedział, co stanie się dalej w opowieści o Layli, choć ja nie zdążyłam jeszcze spisać tego na kartach książki. Być może był po prostu wytworem mojej głowy, dlatego wszystkie fakty, które ja znałam, jak zawsze we śnie, mieszały się ze sobą pomiędzy postaciami i wyobrażeniami, pozwalając im na przewidywanie, zupełnie niemożliwe w realnym świecie.

A jednak... z nieznanego mi powodu jego słowa obudziły we mnie nadzieję na powodzenie tej dziwacznej misji – głupią nadzieję, znów wynikającą z desperacji i ciągłego strachu o życie Michaela.

– W jaki sposób pomożesz mi, skoro to wszystko nie dzieje się naprawdę? – spytałam. – W swojej naiwności poprosiłam o pomoc kruka, a to sprowadziło moje myśli do nierealnego świata, gdzie mogłabym dokonywać rzeczy, które w rzeczywistości nigdy się nie wydarzą. Nie istnieje nic, co byłabym w stanie zrobić dla Michaela, śpiąc i we śnie poszukując drogi do jego odnalezienia. To tylko moja świadomość, zmęczona brakiem nadziei, próbuje twoim obrazem przywrócić ją do istnienia.

– Potrzebowałaś mojej pomocy – w rysach mężczyzny przez moment odbiło się coś na kształt współczucia. – Wołałaś o nią, pogrążona w rozpaczy po stracie ukochanego towarzysza. Zamierzam ofiarować ci pomoc, o którą prosisz, ponieważ akceptując bieg wydarzeń takim, jakim jest, musiałbym zgodzić się na coś, na co nigdy nie wyraziłem zgody – mówiąc to, nieznacznie zacisnął szczęki. – Pomyśl. Jeżeli to wszystko jest prawdą, zyskasz możliwość ocalenia Michaela Evansa i powrotu do świata, w którym dotychczas byłaś szczęśliwa. Jeżeli natomiast śnisz, najgorszym, co może się stać, będzie przeżycie tu kilku nieprawdziwych wyobrażeń, a następnie dołączenie ich do twojej opowieści o podróżniczce po Krainie Snu.

Co powiedziałaby mu teraz Layla Clark? Zdecydowanie łatwiej było mi przeżywać tę historię, kiedy miałam pewność, że stanowiła jedynie wytwór mojej artystycznej fantazji – w tej chwili jednak reagowanie na jego obecność, na bijącą od niego ciepłą energię Śnienia stało się znacznie trudniejsze.

– Więc gdzie jest teraz Michael? – podjęłam w końcu. – Dokąd musielibyśmy zawędrować, aby móc go uwolnić?

– Sądzę, że znasz już odpowiedź na to pytanie. Widziałaś oczami wyobraźni fragmenty tego miejsca, tworząc scenariusz dla swojej historii, i czułaś emocje, które niezmiennie mu towarzyszą. Michael Evans został uwięziony tam, gdzie trafiają wszyscy ci, którym winy nigdy nie zostały wybaczone.

– Piekło...? – zająknęłam się, gdyż sama myśl o tym, że Mike mógłby znaleźć się na końcu wszechświata, z którego nie było już powrotu, przejęła mnie dojmującym, paraliżującym lękiem.

Mężczyzna o ciemnych włosach musiał dostrzec mój strach, ponieważ lekko przechylił głowę, obdarzając mnie przy tym kolejnym, długim spojrzeniem.

– Nie pozostanie tam długo, jeśli zdecydujesz się pozwolić mi pomóc w jego uratowaniu – zapewnił. – Dopóki żyłaś wolna, Rebecco, dopóty moja ingerencja nie była czymś, czego naprawdę potrzebowałaś. Teraz jednak zniewolił cię lęk o bezpieczeństwo twojego towarzysza, lęk, którego nigdy nie powinnaś była poczuć.

– Czy to dlatego właśnie chcesz mi pomóc? Żebym odzyskała kontrolę nad swoimi emocjami, żebym zdołała poradzić sobie ze śpiączką Michaela i odnalazła nadzieję na jego przebudzenie?

– Chcę ci pomóc, ponieważ los, który was spotkał, jest czymś, czego nie potrafię zaakceptować – może jedynie mi się zdawało, ale przez krótki moment odniosłam wrażenie, że ręka mężczyzny drgnęła, jakby w ostatniej chwili powstrzymał się, by wyciągnąć ją w moją stronę. – Obiecano mi, że będziesz szczęśliwa. I zamierzam towarzyszyć ci w odzyskiwaniu tego szczęścia, aby bieg wydarzeń powrócił na właściwe sobie tory.

Właściwe sobie tory. W tym sformułowaniu nie było zupełnie niczego, co powinno w ogóle wzbudzić moje wątpliwości. Dotąd nieprzerwanym ciągiem zdarzeń podążałam za kolejnymi punktami zwrotnymi, podejmując decyzje, które doprowadziły do pożegnania z mamą, skierowały mnie do Kalifornii, umożliwiły podjęcie wymarzonej pracy, spotkanie Michaela, stworzenie z nim wspólnego życia i spokojnego snucia planów na przyszłość. Do dnia wypadku miałam ambicje, miałam nadzieje i miałam marzenia – miałam wszystko, czego pragnęli ludzie wkraczający w dojrzałość. I byłam całkowicie spokojna, chyba nawet rzeczywiście szczęśliwa, z powodu miejsca, w którym się znajdowałam.

Czemu więc, stojąc przed mężczyzną mrocznym jak noc w nieistniejącym Zielonym Zakątku, czułam gdzieś w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości, że dopiero teraz tory zaczęły zbiegać się tak, jak powinny biec od samego początku?

– Morfeuszu...?

Mogłabym przysiąc, że na ułamek sekundy jego usta ułożyły się z delikatny, szalenie znajomy, a jednocześnie niezwykle odległy uśmiech, zanim znowu zacisnął wargi.

– Jeżeli to wszystko dzieje się naprawdę... – zaczęłam, rozważnie dobierając każde słowo. – Czy możesz obiecać mi, że po zakończeniu naszej podróży Michael będzie naprawdę wolny? Czy możesz obiecać mi, że nie pozwolisz mu pozostać w piekle i umożliwisz bezpieczny powrót do naszego świata?

– Obiecuję, że uwolnimy twojego towarzysza – odpowiedział tonem całkowicie pozbawionym wątpliwości.

– A czy możesz obiecać – urwałam, w przypływie zmieszania na moment spuszczając wzrok gdzieś w okolice swoich butów. – Że mój mózg nie oszukuje mnie teraz i że nie oszaleję, pozostając w tym świecie fantazji i licząc na cud, który być może nie jest nawet realny do osiągnięcia?

Niespodziewanie poczułam krótki dotyk jego palców na moim policzku – dotyk, który miał chyba zwrócić moją uwagę, a który wywołał coś kompletnie innego, coś uśpionego tak głęboko wewnątrz mnie, że w ogóle nie miałam dotąd świadomości jego istnienia. Zaskoczona, ponownie podniosłam głowę, a wtedy zobaczyłam w jego oczach to samo, co musiało w tamtej chwili odbijać się także w moich – poszukiwanie, poszukiwanie zmieszane z niezrozumiałą tęsknotą, natychmiast wywołujące mocniejsze uderzenie serca.

Miałam wrażenie, że jeszcze nigdy do tej pory nie odczułam niczego równie intensywnie, jak odczułam teraz dotyk jego dłoni i oczekiwanie zamknięte w bezkresie wszechświata jego ciemnych tęczówek.

– Mogę wyłącznie obiecać ci – powiedział cicho, jakby, podobnie jak ja, obawiał się, że pod wpływem głośniejszych tonów runie otaczająca nas ze wszystkich stron, niesamowita energia. – Choć nie zdołałem zapewnić ci tego wcześniej, że każda kolejna decyzja będzie należała do ciebie. Sama wybierzesz drogę, którą podążysz dalej: drogę do piekła, drogę do snu, drogę na jawę, nawet drogę do szaleństwa. Jedyne, co musisz zrobić teraz, to pozwolić mi ofiarować sobie pomoc w wydostaniu Michaela Evansa z miejsca, do którego trafił. Wróć tutaj następnej nocy, Rebecco Surrey – poprosił, powoli odsuwając się ode mnie. – Wtedy wspólnie znajdziemy sposób na uratowanie twojego towarzysza.

– A jeśli nie zdołam odnaleźć cię ponownie, Królu Snów? Próbowałam wcześniej trafić we śnie tam, gdzie po raz ostatni słyszałam Michaela, ale nie byłam w stanie kontrolować obrazów, które pojawiały się zamiast niego w mojej głowie. Skąd pewność, że obudzę się jutro w Zielonym Zakątku i to wszystko wciąż będzie równie prawdziwe... Że nie zniknie tak, jak znikały wszystkie moje dotychczasowe sny?

– Jeżeli zniknie, będzie to oznaczało, że twoja wyobraźnia zaigrała z tobą, owładnięta lękiem i zmęczeniem – mężczyzna uśmiechnął się do mnie lekko, jakby próbował w ten sposób dodać mi otuchy. – Jeżeli jednak wierzysz, że spotkamy się ponownie, stanie się to tak rzeczywiste, jak nasza dzisiejsza rozmowa i świat, który właśnie oglądasz. Będę czekał tu na ciebie, niezależnie od twojej decyzji. I mam nadzieję, że przybędziesz do mnie, mimo swoich wątpliwości.

Продолжить чтение

Вам также понравится

3.5K 606 33
Kimetrius Foose. Zwyczajny chłopak, a jednak twój najbliższy przyjaciel. Co zrobi dla ciebie gdy okaże się, że grozi ci niebezpieczeństwo? Jak postą...
77.5K 5.2K 77
Willow Cullen była wdzięczna za to, co miała. Ponad dwa lata temu, gdy wracała do Forks, by odnaleźć brata nie sądziła, że odnajdzie nie Jacoba, ale...
74K 1K 98
Zakończone Wystepują: Steve 🇺🇸 Tony 💰 Bucky🍑 Deadpool😏 Daredevil😈 Thor🔨 Spider-man🕷 Loki🐍 Pietro💨 Star Lord🌌 Clint🏹
23.2K 3.9K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...