Fake Destiny

By 0lizzie_dandelion0

2.5K 172 129

Przeznaczenie z definicji jest to inaczej nieuchronna przyszłość. Jest to coś, czego człowiek nie może zmieni... More

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Rozdział dwudziesty drugi
Rozdział dwudziesty trzeci
Rozdział dwudziesty czwarty
Rozdział dwudziesty piąty
Rozdział dwudziesty szósty

Rozdział ósmy

111 3 0
By 0lizzie_dandelion0

~ Adaline Lock ~

Następnego dnia, William wprosił się do mojego mieszkania, w celu sprawdzenia mojej garderoby. Po ustaleniu celu naszego zakładu oraz ewentualnych nagród, stał się dla bardziej oschły niż zwykle. Owszem, mój pomysł o jego wyprowadzce mógł być za mocny, ale skoro on chce tak grać i zafundować sobie projekt mieszkania i jego aranżacje za darmo, to dlaczego ja też nie mogę sobie upiększyć życia. Brak jego obecności w mieszkaniu obok byłoby dla mnie darem z nieba. Wreszcie mogłabym się wysypiać. I nie musiałbym się martwić tym, że mnie podsłuchuje. Poza tym, zaprojektowanie mieszkania wcale nie jest takie tanie. Musiałabym włożyć w to zapewne też swoje pieniądze. W firmie nie byliby zadowoleni z tego powodu, że robię coś na boku. Gdyby się dowiedzieli, że robię coś zupełnie za darmo, i to jeszcze nie dla klienta, to pewnie by mnie zwolnili. Też dużo ryzykuję. Więc proszę nie współczuć Williamowi, bo dla mnie to też nie jest korzystna sytuacja.

- Musimy iść na zakupy - oznajmił, kiedy w końcu przejrzał wszystkie moje ubrania. Nie mam pojęcia co on miał do mojego ubioru. Ubierałam się przecież dobrze.

- Po co?

- Nie rozumiem dlaczego, skoro masz ładną figurę, zakrywasz swoje kształty. Powinnaś je uwydatniać. Na przykład te biodra, albo tyłek. - Pokazał na moje dolne partie ciała, a ja się speszyłam.

- Bieliznę też musimy ci jakąś kupić. - Zaczął otwierać szufladę z moją bielizną, ale w porę uderzyłam go w rękę.

- Wypraszam sobie! Nie będziesz mi grzebał w moich stanikach. - Zasunęłam szufladę i spojrzałam na mężczyznę spod zmarszczonych brwi - Poza tym, lubię ładną bieliznę, więc nie musisz się martwić o to, że mam tam same babcine figi.

- No dobrze, spokojnie. Nie obruszaj się tak, bo ci żyłka pęknie. - Podniósł ręce w geście obronnym. Czemu ja się na to zgodziłam? Poradziłam bym sobie sama, nie? Przed oczami przeleciały mi flashbacki ze wszystkich sytuacji, w których moje umiejętności rozmawiania z mężczyznami obnażały mój brak doświadczenia w tym temacie. Na studiach interesowały mnie jedynie zajęcia. Przegapiłam okres imprez, związków i beztroskiego studenckiego życia. Z jednej strony żałuję, bo nie doświadczyłam takiego życia, a już niestety tego nie cofnę. Z drugiej strony, dzięki mojej ambicji i konsekwencji w dążeniu do celu, nie byłabym tam, gdzie jestem teraz.

-•••-

Odwiedziliśmy już kilka sklepów z ubraniami. Moje nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Nienawidzę robić zakupów stacjonarnie. Większość rzeczy zamawiam online. Teraz przez internet można kupić dosłownie wszystko, co jest niesamowicie wygodne. Niestety William był nieugięty i uparł się, że mamy pójść do galerii handlowej. Nie byłam z tego powodu zadowolona, ale uznałam, że nie będę mu już utrudniać.

- No pokaż się - marudził brunet, kiedy byłam w przymierzalni. Akurat miałam na sobie dość obcisłą burgundową sukienkę. Kończyła mi się trochę przed kolanami, a jej dekolt był tak głęboki, że bałam się, że moje piersi wypadną mi z tej sukienki. Plecy też miałam odsłonięte. W skrócie, czułam się jakbym była prawie naga. Do sukienki, a raczej tego kawałka materiału, niebieskooki dobrał czarne buty na obcasie. Co prawda wiedziałam jak się na takich butach chodzi, bo czasami zakładałam takie do pracy, ale nie są one jakoś bardzo wygodne. Preferowałam płaskie buty, a najlepiej adidasy.

- Nie ma opcji, że mnie w tym zobaczysz. - Patrzyłam na siebie w lustrze i zastanawiałam się, co ja właściwie robię. Will z kolei bezczelnie odsłonił zasłonę oddzielającą przymierzalnie od sklepu i wszedł do środka.

- No co? Sama się prosiłaś - Zlustrował mnie wzrokiem z małym uśmieszkiem na ustach. Natychmiast zakryłam swój biust, czując jak czerwień wpływa na moje policzki.

- No i kto tu się zna?

- Na czym? Bo ja tu widzę kawałek materiału, który ledwo co zakrywa moje ciało.

- Marudzisz - odparł i stanął za mną, skracając między nami dystans - Spójrz na siebie. - Zabrał ręce z mojej klatki piersiowej. Położył dłonie na mojej talii, a ja poczułam się z tym niesamowicie niekomfortowo.

- Nie mam pojęcia, dlaczego jesteś taka niepewna siebie. Wyglądasz niesamowicie seksownie w tej sukience. Owszem nie jest to golf i co nieco widać, ale nie jest to nachalne, tylko subtelne, zmysłowe. Gdybym cię nie znał, od razu zaciągnął bym cię do tej przymierzalni w innym celu. - Niespodziewanie z moich warg wydobył się śmiech. Dzięki jego słowom poczułam się pewniej w tej sukience i spojrzałam na siebie pod innym kątem. Murphy uśmiechnął się do mnie i zostawił mnie samą w małym pomieszczeniu.

Kiedy byłam w trakcie zakładania swoich ubrań i stałam w samym staniku i spodniach jeansowych, William znowu wtargnął do środka, lekko dysząc. Palnęłam go w ramię i starałam się wypchnąć go z przymierzalni.

- Wyjazd stąd! Chcę się spokojnie przebrać.

- Czekaj. Zaraz wyjdę, tylko za minutkę - tłumaczył się. Dyskretnie wyjrzał zza zasłony, jakby kogoś wypatrywał. Po chwili oparł się o cienką ścianę, szybko oddychając. Założyłam na siebie koszulkę i przyjrzałam mu się.

- Zobaczyłeś ducha, czy co?

- Widzisz tą rudą, tam przy butach? - Wyjrzałam na sklep i zobaczyłam wspomnianą kobietę. Wyglądała jakby na kogoś czekała.

- Raz się z nią przespałem i teraz mnie prześladuje. Myśli, że mnie usidli i będzie miała ze mną gromadkę dzieci. - Zaśmiałam się z zaistniałej sytuacji. Brunet wciągnął mnie do środka.

- Nie może wiedzieć, że na nią patrzysz.

- A co, zabije mnie wzrokiem? - zapytałam rozbawiona.

- Nie wiadomo. Od początku wiedziałem, że coś jest z nią nie tak - rzekł i chwilę później obydwoje się zaśmialiśmy. Ucichliśmy, kiedy obok siebie usłyszeliśmy kobiecy głos. Zapewne była to rudowłosa.

- Przepraszam, widziała może Pani przystojnego wysokiego bruneta o niebiańskich oczach? - Spojrzałam na Williama, ale on zakrył mi usta dłonią. Jakby wiedział, że znowu chciałam wybuchnąć śmiechem.

- Chyba diabelskie oczy... - szepnęłam do niego. Pokręcił głową z małym uśmieszkiem na ustach. Po kilku chwilach, gdy stwierdziliśmy, że kobieta zniknęła, wyszliśmy z przymierzalni i ruszyliśmy do kasy. Uznałam, że kupię tą sukienkę. Może kiedyś będę miała okazję ją założyć. Mam nadzieję, że już za niedługo.

- Cholera... - Usłyszałam obok i poczułam jak niebieskooki łapie mnie za rękę. Zdezorientowana spojrzałam na niego - Proszę, udawaj, że jesteś we mnie zakochana...

Zerknęłam za siebie i zobaczyłam rudowłosą kobietę, która z morderczym spojrzeniem patrzy na nasze złączone dłonie. Ja również popatrzyłam na uścisk. Już dawno nikt mnie nie trzymał za rękę. Muszę przyznać, że jest to fajne uczucie. Jego dłoń była duża i ciepła. Natychmiast poczułam przyjemne ciepło jego ręki, które falami przechodziło na moją.

- Jak zobaczy, że kogoś mam, to może odpuści... - Otrząsnęłam się, gdy usłyszałam jego głos. Stojąc w kolejce do kasy, przytulił mnie do swojego boku. Już dawno nie byłam tak blisko z żadnym mężczyzną. Co prawda to zwykły przytulas, ale nie pamiętam kiedy ktoś ostatnio mnie tak przytulił. Pomijając brata i tatę. Przez dłuższą chwilę byłam zamknięta w jego objęciach.

- Cześć, Will. - Kobieta podeszła do nas, ale nie obdarzyła mnie spojrzeniem. Była wpatrzona w mojego chłopaka. Brunet popatrzył na mnie i przelotnie pocałował mnie w czoło. Przez moment nie wiedziałam co się właśnie dzieje. Czułam się jak w filmie.

- Cześć...

- Kate - skończyła za niego, bo Murphy za nic nie pamiętał jej imienia. Nie dziwię się mu. Skoro tygodniowo spotyka się z kilkoma kobietami, to jak ma pamiętać te wszystkie imiona. Założę się, że czasami w trakcie stosunku zapomina jak ma na imię ta kobieta.

- Dzwoniłam do ciebie.

- To dziwne, bo nie dawałem ci mojego numeru.

- Nie tak ciężko jest znaleźć, gdzie pracujesz, przystojniaku. - Czy ona właśnie się przyznała, że go stalkowała? Widziałam minę Willa i był on tym faktem nieco przerażony. Podeszłam do kasy z moim zakupem, podsłuchując rozmowę tej dwójki.

- Kate, chyba nie muszę ci tłumaczyć, że między nami nie wyjdzie...

- Przecież było nam tak dobrze - łasiła się do niego. Kątem oka widziałam jak przejechała dłonią po jego umięśnionym przedramieniu. Grymas na jego twarzy oznaczał, że w żaden sposób mu się to nie podobało.

- Właśnie, było. Jak widzisz jestem już zajęty...

- Nią? Nią jesteś zajęty? - Pokazała na mnie dłonią, podchodząc bliżej bruneta. On zrobił krok do tyłu, starając się wybrnąć z tej sytuacji.

- Jak widzisz, tak. Proszę, żebyś więcej już mnie nie nachodziła i zostawiła mnie w spokoju. - Chwycił mnie ponownie za rękę i poprowadził do wyjścia.

- Jeszcze tego pożałujesz! - krzyknęła niezadowolona.

- Ja pierdole... - skomentował William, gdy wyszliśmy z tego sklepu. Puścił moją dłoń i przetarł sobie czoło.

- Co jest z tą laską nie tak? Skąd ona wie, gdzie ja pracuję? - Chodził w te i we wte, drapiąc się po karku.

- Uważaj, bo jeszcze jak się obudzisz rano, to znajdziesz ją w swoim łóżku.

- Bardzo śmieszne... To jest przerażające. Muszę zmienić numer... I może zamki w drzwiach.

- No już, spokojnie, Casanova. Może masz ochotę coś zjeść? - zaproponowałam. Chyba poprawiłam mu humor, bo spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Możemy. Znam tu fajną restaurację. - zaczął prowadzić mnie w stronę strefy z jedzeniem. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i z uśmiechem kliknęłam zielony znaczek słuchawki.

- Hej, braciszku!

- Już myślałem, że o mnie zapomniałaś - droczył się ze mną Holden. Ucieszyłam się, że do mnie dzwoni, bo od jego wizyty na urodzinach taty, nie odzywał się. Pewnie był zawalony robotą.

- Na szczęście cały czas o tobie pamiętam. Co tam u ciebie?

- Dzwonię z dobrą wiadomością. Wracam do domu, a w zasadzie to przeprowadzam się do San Francisco.

- To świetnie. Ale, coś się stało? Zwolnili cię?

- Nie, wszystko jest super. Dostałem awans i teraz nie muszę już cały czas być w Londynie. Mogę pracować zdalnie i tylko co jakiś czas tam być. Więc pomyślałem, że zamieszkam bliżej rodziny. Znalazłem już nawet mieszkanie i za tydzień mogę się tam wprowadzić.

- Rodzice i Rory się ucieszą. Ja też się cieszę. W końcu będziemy się częściej widywać.

- Ja też jestem szczęśliwy. Brakowało mi was i tego rodzinnego klimatu. - Przed sobą zobaczyłam uroczą restaurację, która specjalizuje się w kuchni włoskiej. Lubiłam wszelkiego rodzaju makarony, więc się ucieszyłam. Włochy to jeden z moich ulubionych krajów. Byłam tam z rodziną kilka razy i uwielbiam klimat, który tam jest. Chciałabym tam kiedyś zamieszkać. Miałam tam studiować, ale niestety wyszło jak wyszło i zostałam w kraju.

- To czekamy na ciebie. Dawaj znać. A teraz muszę już kończyć.

- Trzymaj się młoda. I pozdrów Emmę. - Czarnowłosa ostatnio zachowuje się jak nie ona, ale to pewnie przez sytuacje z jej chłopakiem. Z tego co mi wiadomo, Chris do tej pory się do niej nie odezwał. Emma zaczyna świrować i wymyślać różne czarne scenariusze. Nie może nawet zadzwonić do jego rodziny, bo nie ma do nich żadnego numeru telefonu. Co prawda mówiłam, że będę świadkiem na ich ślubie, ale na początku nie potrafiłam się przekonać do tego mężczyzny. Pojawił się nagle, jakby spadł z nieba. Davis od razu w nim coś zobaczyła i zakochała się w nim po pierwszej randce. Wtedy było dla mnie było coś z nim nie tak. Teraz, kiedy poznałam go bliżej, to przyzwyczaiłam się do jego obecności i może nawet go polubiłam. Wiadomo, że muszę go tolerować, bo jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki. Wątpliwości co do tego człowieka jednak znowu wróciły i mam co do niego złe przeczucia.

Parę chwil później ja i William siedzieliśmy przy stoliku, który znajdował się przy oknie. Za szybą rozciągał się ładny widok naszego miasta. Zawsze przykładałam wagę do takich rzeczy. Uwielbiałam obserwować naturę, architekturę. Często miałam tak, że patrząc na jakiś widok, po prostu się wyłączałam i byłam skupiona tylko i wyłącznie na tym co właśnie przed sobą widzę. Tak było też i tym razem, bo nagle zobaczyłam jak brunet macha mi dłonią przed twarzą.

- Przeszkadzam ci? - zapytał, uśmiechając się lekko. Zobaczyłam przed sobą menu, więc zajęłam się czytaniem dań, jakie ma do zaoferowania restauracja.

- Chyba jednak przeszkodziłem, bo się obraziłaś. - Podniosłam wzrok znad karty, koncentrując się na irytującym mężczyźnie. Jeśli znowu zacznie się ze mną droczyć, będę musiała mu zatkać czymś usta. Zaczęłam szukać czegoś, co mogłabym włożyć mu do ust. Może wpakuje mu wszystkie serwetki?

- Czekaj, może ty jesteś głucha? - drążył dalej, ubawiony po pachy.

- Zastanawiam się, czym mogłabym cię uciszyć... Co myślisz o buzi pełnej serwetek?

- Nie jadłem jeszcze tego dania. Polecasz? - Rzucił okiem na kartę dań z tym swoim uśmieszkiem. Przyznaję, zaczęło mnie to śmieszyć.

- Dla ciebie przyprawię solą i pieprzem i będzie idealne.

- Chyba jednak zdecyduje się na coś innego, ale będę pamiętał o twoim poleceniu. - Powiedział i poprosił kelnera. Shit. Nie zdążyłam nic wybrać. Wysoki ciemnowłosy kelner pojawił się przy naszym stoliku, czekając na nasze zamówienie.

- Ja poproszę Ravioli z cukinią i ricottą, a dla niej Tagliatelle z pesto z jarmużu. - Kelner zapisał zamówienie i udał się do kuchni. Świetnie... Nawet nie dał mi nic wybrać. Co za tupet. Widząc moją niezadowoloną minę, powiedział tylko:

- Zaufaj mi. - Te słowa w pewnym sensie uderzyły mnie z podwójną siłą. Czy mu ufam? Chyba powinnam, skoro zgodziłam się na nasz zakład i przyjmuje od niego pomoc.

Czekaliśmy na posiłek w ciszy. Zbytnio mi to nie przeszkadzało, bo nawet lubiłam milczeć. Ta cisza między nami nie wydawała się czymś niekomfortowym. Czułam się dość dobrze w jego towarzystwie, w co nie mogłam uwierzyć. On też wydawał się czerpać przyjemność z tego, że nikt z nas nie mówi. Obserwował co się dzieje w lokalu i co i raz zerkał w stronę drzwi, które prowadziły do kuchni. Kilka razy oblizał swoje usta, co znaczyło, że jest głodny. Ja też byłam głodna i nie mogłam się doczekać, aż w końcu coś zjem.

Gdy wreszcie dostaliśmy nasze dania, otworzyłam usta z wrażenia. Wyglądało to smakowicie i pewnie za kilka minut nic już nie będzie na tym talerzu.

- Smacznego. - Usłyszałam jego głos, kiedy zabierałam się do jedzenia. Życzyłam mu tego samego i rozpoczęliśmy naszą ucztę. Od pierwszego kęsa zakochałam się w tym jedzeniu i w myślach już planowałam, żeby jeszcze tu wrócić i spróbować tych innych niesamowitych dań. Patrząc na Willa, zobaczyłam jak się uśmiecha. Jeszcze nie widziałam tego uśmiechu. Był przepełniony szczerością i radością. Spodobał mi się ten uśmiech. Obserwując go, widziałam jak delektuje się każdym kęsem i co i raz zamyka oczy. Takie jego oglądanie sprawiło, że czułam się jak w filmie. Nie widziałam jeszcze osoby, która tak bardzo skupiła się na jedzeniu. Nie, on nie jadł. On przeżywał i ja to czułam. Czy czerpaliście kiedyś przyjemność z oglądania kogoś jak je? Ja tak, w tym momencie. Byłam w niego tak wpatrzona, że zapomniałam o tym, że ja też mam przed sobą talerz z jedzeniem.

- Lubisz to, prawda? - zapytałam, przerywając jego chwilę z makaronem.

- Ravioli? Tak, lubię.

- Miałam na myśli jedzenie, gotowanie...

- To też lubię... Jak byłem młodszy moim marzeniem było mieć w przyszłości jakąś własną knajpkę.

- I co się stało?

- Zmieniły mi się marzenia. Poza tym... Nie sądzę, że jestem aż tak dobry, żeby zakładać jakąś restaurację... Wystarczy, że eksperymentuje w domu. - Aż nagle zachciało mi się spróbować jego jedzenia. Naleśniki już jadłam i były cudowne, ale jestem ciekawa co jeszcze potrafi zrobić.

- A ty?

- Co ja?

- Gotujesz? Albo robisz coś oprócz rysowania pomieszczeń z meblami? - Uśmiechnęłam się na jego uszczypliwy komentarz.

- Wolę piec. Nie przepadam za gotowaniem. Co lubię? Mam wrażenie, że moje życie kręci się wokół mojej pracy i w sumie oprócz rysowania tych pomieszczeń z meblami, nie robię nic innego, co może wydawać się ciekawe. - Teraz zdałam sobie z tego sprawę. Moje hobby? Teraz zapewne seriale i filmy no i może wypieki. W wolnym czasie nie robię nic nadzwyczajnego. Może czasami pójdę też na siłownie.

- Jeśli tak powiesz Charlesowi na randce, to nie zdziw się, że nie zaprosi cię na następną. Uważam, że twoja praca jest ciekawa i już samo to, że możesz komuś zmienić otoczenie, w którym mieszka i będzie przeżywał w tym miejscu te dobre i złe chwile, jest bardzo fascynujące. - Nikt jeszcze tak nie skomentował tego, co robię zawodowo. Cieszę się, że nie tylko mi ten aspekt mojej pracy się podoba. Posłałam mu ciepły uśmiech, który on odwzajemnił.

- Jeśli rozmawiamy o pracy, to ciekawi mnie, gdzie ty pracujesz? - Przypomniałam sobie jak jednego ranka spotkałam go na korytarzu w stroju podobnym do tego, jaki noszą lekarze.

- Jestem fizjoterapeutą w domu opieki - odparł i wziął kolejny kęs do buzi. Zrobiłam to samo.

- Dlaczego fizjoterapia?

- Wiesz, że jeszcze nikt nie zadał mi tego pytania? - Wyglądał jakby czekał, aż ktoś mu je zada. Teraz będzie mógł powiedzieć o jego zamiłowaniu, albo nawet historii, dlaczego wybrał ten zawód. Lubiłam rozmawiać z ludźmi i ich słuchać. Tym bardziej z ciekawymi ludźmi, którzy robią coś ciekawego w życiu.

- Od małego uwielbiałem anatomię człowieka. Fascynowały mnie te wszystkie kości czy mięśnie. Jakoś tak od zawsze... Od zawsze ciągnęło mnie do fizjoterapii. - Brunet zaczął wybijać palce. Jakby... Się wstydził? Miałam wrażenie, że nie czuje się pewnie w tym co mówi. Może myślał, że dla mnie nie jest to ciekawe? Jest i to bardzo. Ja ledwo co dawałam sobie radę na biologii i pewnie jego pomoc w tamtym czasie oszczędziłaby mi dużo cierpienia.

- Twoi rodzice pewnie są z ciebie dumni - powiedziałam po chwili, myśląc, że to sprawi, że poczuje się trochę lepiej. Tak się jednak nie stało. Z jego twarzy zniknął uśmiech. Zmarszczył brwi i puścił swoje palce. Bez słowa wrócił do jedzenia. A ja poczułam się jak idiotka, która poruszyła zły temat. A tak fajnie się rozmawiało... Jak zwykle musiałam wszystko zepsuć.

-•••-

Gdy zostałam poinformowana, że będę pracować z Charlesem nad dużym projektem, zestresowałam się. Wiedziałam, że będzie niezręcznie. Szatyn nadal się do mnie nie odzywa. Unika mnie, kiedy tylko może. Teraz nie będzie mógł mnie unikać, bo będziemy razem pracować. To będzie moja szansa na rozmowę z nim. O ile mnie do niej dopuści...

Siedzieliśmy razem u niego w biurze i myśleliśmy nad projektem sporego budynku. Cisza między nami w ogóle nie równała się tej, która panowała między mną a Willem. Miałam wrażenie, że w pomieszczeniu zaczynało brakować powietrza. Nie dało się czym oddychać.

- To... Może zajmijmy się swoją działką, a później jakoś to dogramy - zaproponował Charles. Chyba też zauważył to, że razem nie uda nam się normalnie popracować. Zgodziłabym się na ten pomysł, ale nie odpuszczę mu rozmowy.

- Jasne, ale chciałabym z tobą...

- Nie teraz, zajmijmy się tym zleceniem. - Nie dał mi nawet dojść od słowa. Już mnie to wkurzało.

- Znajdziesz w ogóle czas, żeby ze mną porozmawiać? - Oderwał wzrok od laptopa, żeby spojrzeć na mnie.

- Na razie nie chcę z tobą rozmawiać, Adaline. Wystarczy, że pracujemy nad tym samym projektem. - Nie wiedząc już co powiedzieć, wstałam z krzesła i zabrałam swoje rzeczy. Mężczyzna znowu był skupiony na monitorze, nie zwracając na mnie żadnej uwagi.

-~~~-

Kolejny rozdział za nami, a ja zachęcam was do zostawiania komentarzy oraz gwiazdek, bo to motywuję mnie do dalszego pisania ☺️

Po więcej zapraszam was na mojego Tiktoka: lizzie.dandelion

Przesyłam przytulaski i do zobaczenia w następnym rozdziale, czyli w poniedziałek.
Lizzie 🩶

Continue Reading

You'll Also Like

32.7K 5.9K 36
Drogi Czytelniku Niech Cię nie zwiedzie początek tej historii. Poznasz bowiem bohaterów, którzy zmuszeni są ukrywać swoje prawdziwe oblicza. Jedno z...
56.3K 1.6K 45
Rzeczy, które tak bardzo są złe i niewłaściwe, są najbardziej pożądane. Olivia Williams - młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą, spotkała...
97.5K 3K 34
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
142K 4.5K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...