Kocham cię Mała..

By _amela

74.8K 1.3K 685

17 letnia Megan Smith jest spokojną dziewczyną. Miała chłopaka z ktorym nie ma dobrych wspomnień. Jej rodzice... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
info!
Rozdział 36
Rozdział 37

Rozdział 29

2K 35 29
By _amela

Nadszedł czwartek.

Czyli dzień, którego tak bardzo pragnęłam uniknąć ze względu na ten cholerny wyścig. Teoretycznie mogłabym z nim nie jechać, ale nie wiadomo czy coś się nie stanie mi, albo jemu.

Z samego rana zwlekłam się z łóżka. Dziś miałam odwołane dwie ostatnie lekcje, więc może nie zdechnę w tej szkole.

Nie miałam pojęcia w co się ubrać, tak więc powędrowałam do pokoju brata, który jeszcze spał i wyciągnęłam z jego szafki, jedną z jego czarnych bluzek z jakimś napisem.

- Nie masz swoich ubrań? - zaśmiał się i przekręcił się na łóżku, spoglądając na mnie.

- Tak się składa, że mam, ale nie mam pojęcia co założyć, więc pożyczam sobie to. - pokazałam mu bluzkę, a on tylko pokiwał głową i znowu przekręcił się na drugi bok.

Wróciłam do swojego pokoju gdzie na moim łóżku ujrzałam Williama w samych dresach, bez koszulki. Czy on na prawdę musi?

- A ty co tu robisz? - zapytałam zamykając za sobą drzwi.

- Leżę. - brunet uśmiechnął się, a następnie poklepał ręką w łóżko co znaczyło żebym przyszła do niego.

Niepewnie podeszłam do łóżka i usiadłam obok bruneta. Chłopak jakby wyczuwając moją niepewności, złapał mnie za ręce i przyciągnął mnie do siebie tak , że siedziałam na nim okrakiem.

- William, mój brat nie śpi, a jak zaraz tu przyjdzie to chyba odstrzelę ci łeb. - William zaśmiał się i położył swoje ręce na moich udach.

- Tak serio to przyszedłem ci powiedzieć, żebyś o 21 była gotowa. Olivier będzie chwilę później niż my, a Alex i Mike będą tam czekać. - kiwnęłam głową i zaczęłam toczyć kółka na torsie bruneta.

- Na pewno chcesz tam pojechać ze mną? dopytywał William.

- Zaraz się rozmyślę i nie pojadę. - zażartowałam sobie i przytuliłam się do chłopaka.

- Zdajesz sobie sprawę, że jak wygram to jutro jest impreza u nas? - pokiwałam głową i zeszłam już z Williama, żeby pójść się ubrać, bo nadal byłam w piżamie.

- Zawieźć Cię do szkoły? - William wstał z łóżka i wolnym krokiem do mnie podszedł.

- Możesz zawieźć, ale daruj mi jazdę motorem. Wieczorem wystarczająco się najeżdżę. - chłopak zaśmiał się, pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł z pokoju.

Okej, nasza relacja jest dziwna.

Gdy William opuścił mój pokój, ja za ten czas się przebrałam w bluzkę brata i czarne jeansy. Dziś nałożyłam trochę korektora na zaczerwienienia i pomalowalam rzęsy.

Spakowałam zeszyty oraz książki na dziś i jeszcze przed wyjściem powędrowałam do łazienki, zmienić opatrunek na kostce, a w zasadzie ją posmarować maścią i założyć bandaż.

Po krótkim czasie, zeszłam na dół, gdzie chłopaki zajadali się jeszcze tostami, a ja postanowiłam coś chwilę pooglądać, póki mam czas.

- Boli Cię jeszcze? - James spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Czasami tak. Jeszcze ciężko mi się chodzić, ale chyba daję radę. - odwzajemniłam uśmiech i usiadłam na kanapie w salonie, włączając jakiś program w telewizji.

Po kilkunastu minutach, gdy William skończył jeść, wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do jego auta, a nastepnie do szkoły.

Jechaliśmy w ciszy dopóki telefon bruneta nie zaczął dzwonić. Chłopak szybko odebrał, a po jego tonie głosu dało się rozpoznać, że coś jest nie tak.

- Żartujesz sobie ze mnie? Tak to się nie odzywasz i wysyłasz tylko pieniądze, a nagle dzwonisz, bo sobie jakąś dupe znalazłeś? Spierdalaj i nie dzwoń do mnie! - brunet po tych słowach się rozłączył i o mało co nie rzucił telefonem. William zatrzymał się na poboczu drogi i wyszedł z auta.

Wahałam się, ale wyszłam prawie odrazu za nim.

- William? Co się stało? - podeszłam bliżej niego i położyłam rękę na jego ramieniu, kiedy on w tym czasie odpalał papierosa.

- Idź do auta Megan. - jego głos był oschły. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam go tak zdenerwowanego.

- Jeżeli mi nie powiesz kto dzwonił i czemu znowu zachowujesz się jak dupek, to nie wsiądę. - stanęłam na przeciwko Williama, ale ten nawet unikał mojego spojrzenia.

- Chcesz kurwa wiedzieć!? Proszę Cię bardzo! Dzwonił mój ojciec i powiedział, że w najbliższym czasie przyjedzie i mi kogoś przedstawić. Mój zajebisty tatuś znalazł sobie jakąś kolejną szmatę, która pewnie jest z nim tylko dla pieniędzy! Już nie raz tak było. Ostatnim razem jak był z jedną typiarą z wyjazdu integracyjnego, serio się zakochał. Pomyślał, że może sobie poradzi i ułoży wszytsko na nowo, ale nie. Co zrobił ten babsztyl? Wzięła kasę od mojego ojca i wyjechała w pizdu! Po tym związku stwierdził, że nikogo już nie będzie miał przez najbliższy czas i co. Minęło jebane pół roku, a on mi wyjeżdża z tekstem, że kogoś poznał.

Wiedziałam, że relacje Williama z ojcem nie były idealne, ale nie sądziłam, że aż tak. Było mi szkoda Williama, bo pomimo tego ile przeszedł, widać po nim, że to się odbija na jego psychice.

Niepewnie zbliżyłam się do chłopaka i tym samym przytuliłam się do niego. Czułam przez materiał jego bluzy, jak wszytskie jego mięśnie się spinają na mój ruch. Brunet po chwili się deko rozluźnił i jedną rękę wplątał w moje włosy, a drugą położył na moich plecach.

- Chcesz o porozmawiać? - zapytałam chłopaka i poderwałam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.

- Możemy w domu, na spokojnie? - pokiwałam głową, a potem oboje wsiedliśmy do auta.

Brunet był skupiony na drodze, a w międzyczasie pisał coś w telefonie. Nie chciałam patrzeć z kim i o czym piszę, ale chcąc nie chcąc zauważyłam, że pisze do Mike'a, co mnie trochę zaniepokoiło.

Po kilku minutach byliśmy pod szkołą, gdzie nie było żadnej żywej duszy oprócz Mike'a.
Nie mam za chuja pojęcia co on tu robi, ale nie podoba mi sie to.

- Em, a on tu co robi? - zwróciłam się do Williama.

- Chce coś ze mną załatwić. Idź do szkoły, a wrazie co, zawołaj Oliviera. - brunet poklepał mnie po kolanie i wyszedł, a ja zaraz za nim.

- Co ta grzeczna dziewczynka robi razem z tobą? Wyścig jest dopiero wieczorem. - Mike spojrzał najpierw na mnie, a potem na Williama.

- Ciebie to nie powinno interesować. Co chciałeś? - szatyn podszedł do Williama i wyciągnął z kieszeni woreczek z białym proszkiem. Zamarłam.

- Co ty na to żeby znowu się rozluźnić, jak wtedy na imprezie? Ta twoja bruneteczka może iść z nami. - nie dowierzałam w jego słowa. Miałam nadzieję, że to jakiś pierodolony sen.

Zauważyłam jak Williamowi się zaświeciły oczy, ale ja nie mogłam do tego dopuścić, żeby on znowu coś brał.

- William nie rób tego. - podeszłam do niego i złapałam go za rękę.

- Megan ja.. - chłopak zaciął się na chwilę, a ja go szarpnęłam i odciągnęłam na bok.

- William do kurwy posłuchaj mnie teraz. Kiedyś miałeś problem z narkotykami i wiesz, że ciężko jest się z tego wyplątać. Wybaczyłam ci to co zrobiłeś, chociaż równie dobrze nie musiałam. Błagam Cię nie idź z nim. Nie chcesz się wpakować w to gówno drugi raz. - widziałam, że jest mu ciężko się powstrzymać, żeby nie pójść z Mike'iem, ale po chwili uśmiechnął się i ode mnie odszedł, zostawiając mnie w lekkim szoku.

- Przestało mnie to kręcić. Na imprezie był ten ostatni raz. Nie masz na co liczyć stary. - Mike widząc, że William nie zamierza z nim pójść, prychnął pod nosem, po czym wsiadł na motor i odjechał.

Z jednej strony byłam dumna z chłopaka, ale z drugiej miałam ochotę go zabić za to, że się jeszcze zastanawiał nad tym. Ja rozumiem wszystko, ale po ostatniej akcji nawet bym się na jego miejscu nie zawahała i odrazu odmówiła.

Skierowaliśmy się do szkoły, kiedy usłyszeliśmy dzwonek na lekcje. Ja się tym nie przejęłam, bo i tak przez najbliższe kilka dni nie będę ćwiczyć, a to właśnie wf był pierwszy. William w zasadzie też był niewzruszony, dlatego szliśmy spacerkiem do budynku.

- Czemu się w ogóle zastanawiałeś nad tym, żeby z nim pójść? - postanowiłam przerwać trochę niezręczną ciszę.

- Nigdy nie byłaś uzależniona. Nie wiesz jak to jest gdy po prawie dwóch latach, dostajesz propozycję, żeby znowu się naćpać i poczuć się jak kiedyś. - jego słowa trochę mnie zirytowały. Okej ja to rozumiem, że Evans był uzależnieniony, ale to nie znaczy, że przy pierwszej lepszej okazji ma ćpać, bo dostał taką propozycję.

- Ale do cholery William. Sam Olivier stwierdził, że ledwo z tego wyszedłeś, a co jeżeli znowu byś zapadł w nałóg? Pomyślałeś chociaż na chwilę o tym!? - trochę poniosły mnie nerwy, ale taka była prawda.

- Wiesz co Megan może po prostu ty się nie wtrącaj w to co ja robię! To jest moje życie, a ty nie musisz w nie ingerować. - rzucił oschle i stanął na przeciwko mnie. Nie wiem skąd u niego taka nagła zmiana humoru. Takiego Williama sobie zapamiętałam.

Bez słowa odwróciłam się od chłopaka i weszłam do szkoły, kierując się do szatni. Słyszałam jak brunet mnie wołał, gdy od niego odeszłam, ale na ten moment nie chciało mi się go słuchać. Nienawidziłam, gdy zachowywał się w ten sposób. Czasami nawet miałam wrażenie, że on tylko miłego udaje, a tak naprawdę nadal jest kretynem i egoistą.

Postanowiłam, że nawet się na tym wf-ie nie zjawię. Nie chciało mi się patrzeć na Williama. Napisałam szybko do Oscara czy mógłby na chwilę przyjść, razem z Lauren do szatni.

Po krótkiej chwili, moi przyjaciele byli już obok. Przytuliłam się do Oscara, a potem do rudowłosej.

- Coś się stało, że tak nagle napisałaś? - zapytał Oscar, bawiąc się kosmykiem moich włosów.

- William. On się stał. - prychnęłam pod nosem i schowałam twarz w dłoniach.

- Japierdole co znowu. Mogę go już iść zajebać? - Lauren powiedziała dosyć poważnie, a ja i Oscar się zaśmialiśmy.

- Jechaliśmy do szkoły i wszytsko było okej, dopóki nie zadzwonił do niego ojciec. Coś tam go pokurwiał, a potem pisał z Mike'iem. Kiedy podjechaliśmy pod szkołę, chłop mu proponował dragi.

- Ale nie poszedł z nim oczywiście? - przerwał mi Oscar, na co kiwnęłam przecząco głową.

- Nie poszedł, ale potem gadaliśmy i się na mnie wkurzył, bo wtrącam się w jego życie. Czaicie to kurwa? - uśmiechnęłam się sztucznie i położyłam głowę na kolanach Oscara.

- Miej go w dupie. Prędzej czy później sam się do ciebie odezwie, bo będzie miał wyrzuty sumienia, że Cię tak potraktował. - moja przyjaciółka trochę mnie podniosła na duchu.
Postanowiłam zrobić tak jak mówiła, mieć go w dupie.

***

Po skończonych lekcjach nie chciało mi się wracać do domu, bo i tak bym siedziała sama. Chłopaki kończą lekcje za godzinę, plus mają trening, który pewnie będzie znowu długo trwać, bo zbliża się ich kolejny mecz.

- Jedziemy do ciebie? - spojrzałam na przyjaciela, który uśmiechnął się pod nosem. Wiedziałam, że się zgodzi.

- Dobra to czekajcie zadzwonię tylko do mamy. - Lauren na chwilę od nas odeszła, ale po chwili do nas wróciła, bo jej rodzicielka nie odbierała. Napisała do niej wiadomość i ruszyliśmy do auta Oscara.

Ja stwierdziłam, że nie będę informowała chłopaków. Jak sami napiszą to napiszą, a jak nie to wyjebane. Wrócę do domu godzinę, albo dwie przed wyścigiem.

Gdy dojechaliśmy pod dom Oscara, nie było żadnego auta, co znaczyło, że jego rodzice są nadal w pracy.

- O której wrócą twoi rodzice? - Lauren zapytała jak wysiedliśmy z auta.

- Pewnie jakoś późno w nocy. - uśmiechnęłam się do chłopaka i weszłam zaraz po nim do jego domu.

Prawie odrazu skierowałam się do lodówki. To było pierwsze co robiłam odrazu po przyjeździe do domu. Nie ważne czy to dom przyjaciela, czy mój. To już nawyk. Nawet mama Oscara, Pani White też do tego przywykła, ale to dlatego, że ich dom był moim drugim domem.

Jedyne co z niej wyciągnęłam to serek, który sobie sama kiedyś kupiłam. O dziwo nikt go nie zjadł i nie był jeszcze przeterminowany.

- Jak William wygra wyścig, to jutro będzie impreza u nas. - rzuciłam przyjaciołom, a oni w mgnieniu oka znaleźli się obok mnie i posłali mi niezrozumiałe spojrzenia.

- Chcesz mi powiedzieć, że dziś jest wyścig, a ty nic nie mówiłaś? - Lauren udała oburzoną, co jej nie wyszło, bo po chwili wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

- Tylko powiedz mu, że jak ci coś zrobi, to wtedy pożałuje, że Cię tam wziął. - Oscar wyrwał mi z ręki łyżeczkę i zaczął jeść mój serek.

- Zaraz skoro jutro będzie impreza to w co ja się ubiorę!? - moja przyjaciółka zaczęła chodzić po kuchni, a ja oparłam się plecami o lodówkę.

- Nie wiem, ja pewnie pójdę w spodniach, bo nie chce mi się stroić w sukienkę. - odparłam szybko i zaczęłam zaczepiać Oscara.

- Chyba nie chcesz, żebym na to zareagował. - Oscar się uśmiechnął, a ja ostatnio raz go dźgnęłam i zaczęłam uciekać.

Właśnie w ten sposób zaczęliśmy ganiać się po całym domu, śmiejąc się do łez. Oczywiście dołączyła do nas rudowłosa, która nawet bała się podejść do Oscara.

Zachowywaliśmy się jak małe dzieci i ganianie po domu zajęło nam dobre dwie godziny. Do tego rzucaliśmy się jeszcze poduszkami i bawiliśmy się w chowanego, tylko, że jedna osoba musiała mieć na sobie koc.

Kochałam te momenty, gdy mimo tego, że mamy po 17 lat, wydurniamy się jak dzieci z przedszkola.

Dochodziła godzina 20, a my leżeliśmy zmęczeni na kanapie oglądając jakiś film, na którego nawet nie zwracałam uwagi. Byłam trochę zmęczona, ale czekał mnie jeszcze ten cholerny wyścig.

Ktoś nagle zaczął walić w drzwi, a my zerwaliśmy się z łóżka jak opętani. Oscar podszedł do drzwi, odrazu je otwierając.

- Jest Megan? Do cholery jasnej, ile razy ci mówiłem, żebyś odbierała ten jebany telefon! - Olivier wparował do mieszkania mojego przyjaciela, a zaraz po nim Luke.

- Nie zwracałam uwagi na telefon, a pewnie jest wyciszony więc nie słyszałam. Czemu odrazu się wydzierasz? - zapytałam wstając z kanapy.

- Czemu się wydzieram!? Może dlatego, że chłop, który próbował Cię kiedyś zgwałcić za godzinę będzie się ścigać z moim przyjacielem, a ty miałaś być tam z nim! A sama dobrze wiesz, że Alex jest zjebany tak samo jak Anderson! - mój brat się nie hamował. Nienawidziłam momentów kłótni z nim, bo chwilami bywa dosyć nerwowy. Dosyć bardzo.

- Ile razy mam wam powtarzać, że umiem sama o siebie zadbać! Skąd Anderson, albo Alex mieliby wiedzieć gdzie jestem? - po moich słowach Olivier zamilkł, przez co nieco się zdezorientowałam.

- Olivier? - podeszłam bliżej niego, a on nawet unikał mojego wzroku.

- Alex Cię śledził. - wytrzeszczyłam oczy i złapałam się za włosy.

To nie może być prawda. Miałam już z nim spokój i to wszystko znowu wraca.

- Co kurwa? Jak to ją śledził? - Lauren była chyba bardziej zdenerwowana niż ja.

- Gdy skończyliście lekcje, on był za szkołą, a gdy odjechaliście jechał za wami. Ja i Leo wyszliśmy chwilę przed treningiem zapalić i wtedy zauważyliśmy jak odjeżdża odrazu za wami. - Luke zaczął tłumaczyć, a ja przetarłam twarz dłońmi i usiadłam na brzegu kanapy.

- Teraz już wiesz czemu się denerwuje!? Nie dawałaś żadnego znaku życia, każdy do ciebie dzwonił, nawet matka. - Olivier nadal był podenerwowany, ale chyba emocje trochę z niego opadły.

- Olivier ja.. - chciałam się chociaż trochę wytłumaczyć, ale mój brat oczywiście mi przerwał.

- No co ty!? Wyobrażasz sobie jak się kurwa bałem o ciebie!? Proste, że nie, bo ty w najmniej odpowiednim momencie, masz wszystkich w dupie i nawet nie raczysz odebrać! - cofam moje słowa. Ani trochę się nie uspokoił.

Byłam zła na niego, ale było mi też cholernie przykro. Na prawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio aż tak się na mnie darł.

- Idę zapalić, a ty zaraz stąd wychodzisz i wracamy do domu. - rozkazał suchym tonem i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Lauren spojrzała na mnie i po chwili wyszła, zaraz za Olivierem.

Sięgnęłam po telefon i byłam w szoku.

21 nieodebranych połączenia od Braciszek ❤️

17 nieodebranych połączeń od Luke

4 nieodebrane połączenia od William

1 nieodebrane połączenie od Mama

Plus miałam multum nieodczytanych wiadomości. Było mi strasznie głupio, że tak ich olałam, ale skąd mogłam wiedzieć, że będą się do mnie tyle dobijać.

- Z jednej strony ci współczuję, a z drugiej zrobiłbym tak samo na jego miejscu. - Oscar podszedł do mnie i objął mnie ręką.

- Jak Olivier się zachowywał w domu? - zwróciłam się do Luke'a, który usiadł obok nas.

- Jeszcze gorzej niż teraz. Chyba nigdy nie widziałem twojego brata w takim stanie. Nawet William go nie mógł uspokoić. - no to chyba pora zapaść się pod ziemię i nigdy stamtąd nie wyjść.

Po jakiś 10 minutach Lauren poinformowała mnie, żebym już poszła do brata. Pożegnałam się więc z przyjaciółmi i wyszłam, kierując się do auta mojego brata.

- Gdzie Luke? - zapytał Olivier, gdy wsiadłam do auta.

- Poszedł do łazienki. - brunet przytaknął głową i więcej się do siebie nie odezwaliśmy.

Do domu dojechaliśmy po jakiś 15 minutach. Wyszłam pędem z auta i prawie, że wbiegłam do domu.

- Megan, kurwa mać wiesz jak się martwiliśmy! - William rzucił w moją stronę, ale go olałam, bo chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju.

- Megan nie myśl sobie, że rozmowa Cie ominie! - usłyszałam donośny głos brata i już wiedzialam, że jestem w dupie. Cofnęłam się do salonu, gdzie siedzieli chłopaki.

- O czym ty chcesz rozmawiać? Chyba już wystarczająco się powydzierałeś na mnie u Oscara, więc możesz sobie darować. - prychnęłam pod nosem.

- Megan, kurwa. Czy ty nie rozumiesz, że my się o ciebie martwiliśmy!? Tak ciężko jest ci to do cholery pojąć!? Może ja też nie będę odbierał od ciebie i nic nie pisał, zobaczymy jak się wtedy poczujesz! - znowu krzyczał. Moje wyrzuty sumienia zaczynały mnie bardziej dobijać i po moim policzku spłynęło kilka łez, które odrazu starłam.

- Olivier ja nie chciałam, żeby tak wyszło. Nie pisałam do was, bo mieliście trening, a potem wygłupialiśmy się z Lauren i Oscarem i naprawdę nie patrzyłam w telefon. Przepraszam. - odwróciłam głowę w bok i zacisnęłam zęby. Nawet nie chciałam patrzeć na minę mojego brata.

- Okej, już idź do siebie. - rzucił bez żadnych emocji, a ja już się nie sprzeciwiałam i jak jakaś mała dziewczynka, która pokłóciła się z rodzicami, wróciłam do swojego pokoju.

Sądzę, że moja kłótnia z Olivierem nie potrwa długo. Jako rodzeństwo zawsze trzymaliśmy się razem i godziliśmy się po kilku godzinach, albo na drugi dzień.

Leżałam na swoim łóżku, ciągle myśląc i naszej kłótni, dopóki mojego spokoju nie przerwał Evans.

- Chodź, jedziemy. - sięgnęłam po telefon i zauważyłam, że jest chwilę po 21. Ten czas minął za szybko.

***

Aktualnie byliśmy w środku jakiegoś lasu. Zresztą to było to samo miejsce co wtedy. Czekaliśmy na Alexa, który podobno miał zaraz być.

Nagle usłyszeliśmy warkot silnika, a światło z motoru Jordana na chwilę nas oślepiło.

- Wybaczcie, że musieliście tyle czekać, ale miałem ważną sprawę do załatwienia. - chłopak uśmiechnął się sztucznie, przez co miałam ochotę zwymiotować.

- Możemy już jechać? - zapytałam zniecierpliwiona, a Mike zaczął do mnie podchodzić wolnym krokiem.

- Nasza dziewczynka chce poczuć trochę adrenaliny? - Anderson był aż za blisko. Położył swoją rękę na moim policzku, którą odrazu strzepnęłam, a William odepchnął szatyna ode mnie.

- Nie zapominaj, że to jest moja siostra. Nawet nie radzę ci się do niej zbliżać, bo to się źle dla ciebie skończy. - Olivier podszedł do Mike'a i szarpnął go za bluzę.

Chłopaki chwilę się powyzywali, ale po około 5 minutach postanowili już zaczynać.

William pomógł mi usiąść na jego motor, na który po chwili sam bez trudu wskoczył. Owinęłam ręce wokół jego ciała i przytuliłam się do jego pleców.

- Nie bój się. Wszystko będzie okej. - brunet odwrócił się w moją stronę i dał mi swój kask, który odrazu nałożyłam. William odpalił silnik, a ja ponownie się w niego wtulilam.

Chłopaki ruszyli i jedyne co czułam to zimny wiatr. William jechał bardzo szybko, ale nie przeszkadzało mi to, bo to było oczywiste, że chce wygrać. Pierwszy raz czułam się tak cudownie. Nie dziwne, że William uwielbia motor, chociaż wyścigi niekoniecznie.

To działo się tak szybko, że nawet nie wiem kiedy już się zatrzymaliśmy. Szybko zdjęłam kask i zauważyłam, że jesteśmy pierwsi.

William zszedł z motoru, a potem pomógł mi zejść. Brunet wziął mnie na ręce i niespodziewanie wpił się w moje usta. Usłyszałam ciche chrząknięcie ze strony mojego brata, lecz postanowiłam to olać. Po krótkiej chwili Alex zjawił się tuż obok nas.
Zeszłam więc z rąk Williama i podeszłam do Jordana.

- Jeżeli od tego momentu się nie odjebiesz ode mnie i od chłopaków. Obiecuję ci, że osobiście odetnę ci twojego małego kutasa. - nie wiem skąd u mnie tyle odwagi, ale czułam małą satysfakcję, gdy Alex się już nie odezwał, a usłyszałam tylko śmiech mojego brata oraz Williama.

Zdecydowanie Alex Jordan jest osobą, do której żywię czystą nienawiść.

Wsiadłam do auta mojego brata, który prawie dusił się ze śmiechu.

- Powiem Ci, że pocisnęłaś mu nieźle. - uśmiechnęłam się pod nosem, ale mu nie odpowiedziałam, bo tak jakby nadal byliśmy pokłóceni.

- Dobra Megan wyjaśnijmy sobie coś. Nie chcę, żeby takie sytuacje się powtarzały, bo jesteś moją siostrą i się o ciebie martwię rozumiesz? Nikt nie liczy się dla mnie tak jak ty, więc czasami się zastanów dwa razy, co chcesz zrobić. Jasne? - pokiwałam głową, a Olivier poczochrał mnie po włosach i również się uśmiechnął. Tak jak mówiłam wcześniej. Prędzej czy później byśmy się pogodzili.

Po około 20 minutach byliśmy już pod domem. Zauważyłam motor Williama, co oznaczało, że już był zapewne w domu.

- Pogodzeni? - Luke odrazu zapytał, gdy weszliśmy.

- Jak widać. - Olivier rzucił wesoło i skierował się do kuchni.

Usiadłam na kanapie w salonie i sięgnęłam po butelkę piwa, która stała nieotwarta na stoliku. Widzę, że chłopaki już dziś postanowili trochę po świętować.

***

Było grubo po 4 nad ranem. Wszędzie były jakieś porozrzucane papierki, butelki oraz okruszki z chipsów i różnych ciastek, które właśnie sprzątałam.

Najlepsze jest to, że nie spałam całą noc i wszystko sama ogarniam, dlatego że chłopaki jednak trochę za dużo wypili. Nawet mój brat, który rzadko kiedy doprowadzał się do tego stanu, leżał na fotelu i smacznie spał.

Luke i James leżeli na kanapie, a Leo na drugim fotelu. Zatem William leżał na podłodze, z pustą butelką czystej w ręce.

Powędrowałam do jego pokoju i przyniosłam kołdrę, a ze swojego pokoju koc. Koc zarzuciłam na chłopaków, a kołdrą przykryłam bruneta. Olivier już wcześniej się przykrył jakimś cienkim kocem, więc nie musiałam jego też przykrywać.

Pomimo tego, że byłam zmęczona poszłam jeszcze szybko się umyć. Wróciłam do swojego pokoju i wyciągnęłam tylko czystą bieliznę i jakąś bluzkę Oliviera z szafy.

Wzięłam szybki prysznic i poszłam do pokoju Oliviera. On i tak pewnie nie wstanie wcześniej niż przed 12, więc prześpię się u niego. Teoretycznie nawet mi się nie opłaca iść spać, bo za niecałe dwie godziny powinnam wstać, ale no cóż.

Postanowiłam napisać szybko do Oscara.

do Lamus❤️

Jakby mnie nie było na pierwszej lekcji to przyjdę na drugą. William wygrał i chłopaki śpią na dole, a ja dopiero się kładę :) Buziak.

Odłożyłam telefon i prawie odrazu zasnęłam.

Mój budzik wydał z siebie ten koszmarny dźwięk. O dziwo udało mi się obudzić, bez większych trudności.

Wstałam z łóżka i odrazu powędrowałam do siebie, do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i głośno westchnęłam. Moje włosy były splątane, a pod oczami mogło się dostrzec wielkie wory, które po chwili, chociaż trochę przykryłam korektorem i przy okazji ogarnęłam moje włosy.

Wróciłam do pokoju i wyjęłam z szafy biały t-shirt i jasne jeansy z dziurami. Tak super pomysł, żeby na deszcz i 20 stopni zakładać spodnie z dziurami. Ubrałam się, a nastepnie zeszłam na dół, gdzie siedział mój brat i palil.

- Woo co się stało, że nie śpisz? - spojrzałam na niego i wyjęłam z lodówki ser.

- Weź nic nie mów, tak mnie łeb boli. Zresztą poranny zgon wezwał. - uśmiechnął się słabo, a ja usłyszałam jak ktoś wymiotuje w toalecie. Spojrzałam na salon i William nadal leżał na podłodze, James i Luke leżeli blisko siebie, co wyglądało jakby się przytulali. Brakowało mi tylko Leo, co znaczyło, że to on zajmował teraz dolną toaletę.

- Aż mi was szkoda. - zaśmiałam się cicho pod nosem i zaczęłam robić sobie kanapki.

- Idę się umyć i położyć u siebie. - mój brat skończył palić i skierował się na górę.

- Spałam u ciebie jak coś! - Olivier pokazał mi kciuka w górę, a do kuchni przyszedł ledwo żyjący Leo.

- Weź tak nie krzycz. - chłopak usiadł, tam gdzie wcześniej siedział mój brat i położył głowę na blacie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i podałam mu tabletkę na ból głowy oraz butelkę z wodą. A ja w tym czasie zaczęłam jeść swoje kanapki.

Po skończonym posiłku napisałam do Oscara, żeby po mnie przyjechał, bo żaden z chłopaków nie jest w stanie.

Nie musiałam długo na niego czekać, bo po niecałych 10 minutach blondyn już był.

- Hej kochanie. - Oscar rzucił w moją stronę, a ja dałam mu buziaka w policzek.

- Jak było na wyścigu? - zapytał gdy ruszyliśmy spod domu.

- Niby fajnie, ale za to, że nie dałam znaku życia wczoraj, trochę się pokłóciłam z Olivierem. No ale już jest dobrze więc przynajmniej tyle. - odpowiedziałam przyjacielowi.

- Czyli dziś jest u was impreza prawda? - pokiwałam głową, a Oscar uśmiechnął się pod nosem.

Przy okazji mój przyjaciel podjechał pod Lauren. Przez całą drogę do szkoły opowiadałam im o wczorajszym wyścigu i tym co się działo po nim.

Po jakimś czasie dojechaliśmy pod szkołę, więc czekał mnie kolejny dzień zanudzania się na tych wszystkich lekcjach, które i tak wniosą mi do życia tyle co nic.



no cóż słuchajcie ponad 4k słów i jak na mnie to całkiem sporo
nie za bardzo sprawdziłam, bo zbyt leniwa na to jestem
ciekawe czy ktoś to czyta oprócz bliskich znajomych XDD

no nic do następnego <3

Continue Reading

You'll Also Like

248K 4.2K 26
Wystarczyła drobna chwila nieuwagi z jej strony, aby chłopak, którego prawie w ogóle nie znała, w krótkim czasie stał się dla niej ważny • Pierwsza c...
56.3K 2.8K 8
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
147K 4.6K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
220K 5.1K 34
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em. W tym...