Tron z kości [18+]

By NoireAstre

22.8K 2.1K 321

Kraina Ravensport W pewien jesienny wieczór Sarah Jones stanęła na środku szemranej ulicy i zrozumiała, że w... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Podziękowania

Rozdział 80

158 18 1
By NoireAstre


Ostatnie tygodnie mijały więc intensywnie, a Hiron wreszcie wybaczył Ellen jej idiotyczne zachowanie. Nadeszły więc czasy, kiedy łączyła ich słodka miłość, tak wielka i nieograniczona, że to aż ich przerażało.

Szeptali sobie czułe słowa, obiecywali gwiazdy z nieba. Planowali dalsze życie i świetnie bawili się wymyślając historie. W wyobraźni urządzali dom, nadawali imiona dzieciom, zwiedzali wszystkie światy. To wprawiało ich w cudowny nastrój.

Kiedy jednak siły Petroniusza nadciągały, Hiron wrócił do nagabywania swojego krewnego. Umieścił i jego i kobietę w innej kryjówce, by nie trzymać w jednym miejscu dwóch sanguis. Dziewczyna miała przejść przez pierwszą inicjację i Hiron pozwolił Ellen w ukryciu przyglądać się temu obrzędowi.

Ostatnie dni pełne były chaosu, strachu i zniecierpliwienia. Bitwa miała rozpocząć się jutro, choć Hiron był niespokojny. Wysłał posłańca do Nicholasa z informacją, by rozważył przeniesienie kryjówki głębiej w miasto, ale nim zdążył otrzymać odpowiedź, cały dom zatrząsnął się w posadach.

Cisnął magią, cudem tylko utrzymując w całości zbiór cegieł, stalowych prętów i drewnianych belek. Petroniusz zaatakował dzień wcześniej, ciskając w miasto głazami z oblężniczych maszyn.

Mieszkańcy domu rzucili się w rozpaczliwym pędzie do zbierania broni, strojów i innych elementów niezbędnych do walki. Hiron zastanawiał się, ile kryjówek zostało zniszczonych.

Sięgnął pośpiesznie magią do Dragana, maga z innej krainy i z ulgą odnotował, że żyje. Nicholasowi także nic nie dolegało, więc zabierając ze sobą wojowników, ruszyli prosto na pole bitwy.

Konie szalały z wyczerpania, kiedy wszyscy zacinali je niemal na śmierć. W końcu zatrzymali się na wzniesieniu i Hiron ujął za dłoń Ellen. Petroniusz lewitował i na jego komendę pasożyty ładowały głazy, by uderzać nimi w miasto.

Hiron zbiegł ze wzgórza i zbierając w sobie magię wypuścił jej potężny ładunek w stronę szalonego maga. Ich magia ścierała się na nieboskłonie i byłby to piękny widok, gdyby tylko nie taki przerażający.

Czas płynął mu w zwolnionym tempie, nie widział niczego, tylko Petroniusza, z którym ścierał się w walce. Czuł maleńką piąstkę Ellen, czepiającej się jego pleców. Wreszcie, kiedy niemal opadł już z sił, ujrzał Nicholasa i Dragana, którzy przybiegli do niego w sprawie wydania rozkazów.

Powinien wziąć się w garść, ale pojedynek z Petroniuszem tak go wykończył, że ledwo zbierał myśli. Gdzieś na obrzeżu świadomości wciąż myślał o Iris i o tym, że zapewne zginęła, w którejś z kryjówek. Musiał o tym powiedzieć Ellen, ale jeszcze nie teraz.

Harmider i hałas utrudniały mu skupienie. Był rozkojarzony, wykończony i ostatecznie zadowolony, że Petroniusz zniknął chociaż na moment z nieboskłonu, ale cena była wysoka.

Rzucił szybkie spojrzenie Ellen. Stała obok niego, patrząc z miłością i dodając mu otuchy samą swoją słodką obecnością. Minę miała zaciętą, ale zdesperowaną i skupioną na tyle, by Hiron mógł chociaż w połowie nieco uspokoić zszargane nerwy.

Rozejrzał się po polu. Wiedział, że kamieniste fortece na nic się zdadzą wobec katapult pasożytów. Nawet jeśli Petroniusz nie był na tyle silny, by zniszczyć je magią, to miał ku temu techniczne możliwości. Hiron musiał zrobić wszystko, by jak najdłużej utrzymać je w całości. Podejrzewał, że Petroniusz oszczędza magię na coś ważniejszego, niż kamienna ściana. Nie wiedział tylko na co.

Wielkie machiny oblężnicze w akompaniamencie skrzypienia i wstrząsów ziemi sunęły niczym rozlazłe potężne potwory. Pasożyty ustawiały maszyny naprzeciwko skalistych fortec i napędzani tajemnymi sztuczkami Petroniusza, za pomocą magii ciskali głazy na katapulty.

Wkrótce do niego i Ellen dołączył Nicholas wraz z magiem z obcej krainy, Draganem, który miał wspomóc ich w walce. On także miał swoją sanguis i Hiron bardzo liczył na to, że przyda im się, by pokonać wroga.

Hiron wpatrywał się w poczynania Petroniusza bez słowa, analizując wszystkie możliwe rozwiązania. Kątem oka ujrzał zbliżającego się Calona, który całkowicie zignorował wszystkich, oprócz niego. Zaczął szeptać mu do ucha, by nikt go nie usłyszał, ale i tak nie miał nic ciekawego do powiedzenia. Hiron nakazał mu wracać i zajmować się swoim zadaniem.

Nicholas wybiegł przed niego i zatrzymał się na kamienistej granicy. Po swojej prawej stronie miał gęste gałęzie drzew, które stanowiły jedno z zabezpieczeń przed przedarciem się wrogów.

Z tyloma ograniczonymi środkami, musieli czerpać z natury. To było prowizoryczne, ale mieli po swojej stronie tylko Hirona, Calona i Dragana. A ich magia nie była przecież niewyczerpana. Dlatego też musieli wykorzystać to, co mieli pod ręką.

Gałęzie, krzaki i drzewa służyły im za gęstwinę, którą rozbić mogły jedynie naprawdę silne uderzenia mieczy. Od tamtej strony skryci byli przed oczami wrogów.

Teren za głazami był prosty i doskonale nadawał się do przemarszu żołnierzy. Nie musieli budować pomostów tak jak na rzece, nie musieli przedzierać się przez gęsty las. Wystarczyło jedynie rozgnieść wzmacniane magią Hirona skały i przejść.

Po lewej stronie błyszczała tafla wzburzonej teraz rzeki. Fale i wiry kłębiły się po całej długości zwykle spokojnej wody. Z każdej strony Petroniusz mógł przybyć do nich ze swoją armią, ale dopiero, kiedy z powierzchni ziemi zniknie kamienna forteca, to zaleje ich fala nieprzyjaciela.

Hiron nakazał Draganowi, by zajął się fortyfikacją rzeki. To było niezwykle ważne zadanie. Podejrzewał, że Petroniusz zrobi wszystko, by przedrzeć się przez to zabezpieczenie. Pasożyty nie potrafiły pływać, ale zapewne spróbują skorzystać z pomostów, a sam mag może magią pozbyć się wody. Hiron nie mógł przecież zajmować się kilkoma rzeczami naraz, więc scedował obowiązki na innych.

Zerknął za plecy i ujrzał jak liczne orszaki bellator z zaciętymi minami przygotowują się do ostatecznej walki. To była ich ostatnia linia oporu.

Najpierw magowie, którzy mieli rozbić w proch nieprzebrane armie Petroniusza, później bellator i Ellen napełniająca ich magią, gdyby zaszła taka potrzeba. Hiron po przegranej pierwszej linii musiał być już potem zawsze blisko niej, by na szybko przeprowadzać ceremonie i zaleczać rannych bellator.

Istniało jeszcze ostateczne rozwiązanie. Całkowicie teoretyczne, o którym zawzięcie dyskutowali z Calonem. Nikt o nim nie wiedział, bo tajemnica musiała być skrzętnie ukrywana.

Spojrzał w górę, a wtedy pierwszy głaz rozbił w pył część zabezpieczenia, nim Hiron zdążył choćby mrugnąć. Rozległ się ogłuszający ryk rozbijającej się skały i po chwili na części ziemi osiadł gęsty pył.

Utrzymał się na nogach wspomagany przez własną magię i przez chwilę nie potrafił oderwać oczu od strasznej katastrofy. Kamienna forteca była newralgicznym punktem ich obrony, a Petroniusz po prostu...

- Hironie! – wrzasnął Nicholas, wyrywając go z otępienia.

I to mu wystarczyło. Skoczył lekko na kamieniste wzniesienie i wyciągnął w przód ręce napełniając je magią. Oblekły się nią do łokci i Hiron marszcząc czoło, wypuścił kumulowany ładunek w dwie z czterech machin. Rozprysły się w drzazgi, miażdżąc obsługujące je pasożyty.

Wzniósł dłonie w górę i zmusił posłuszne mu skały, by stanęły jeszcze jedną wieżą, chroniącą ich przed ciekawskimi spojrzeniami Petroniusza.

Hiron nie widział go, ale wyczuwał jego brudną, ciemną obecność. Wyprostował plecy i poprawił fular na szyi. Spocił się, choć walka nawet na dobre się nie zaczęła. Po chwili usłyszeli straszne, nieludzkie krzyki.

Hiron wytrzeszczył oczy, choć widział niewiele. Wskoczył w końcu na głaz i wtedy to zobaczył. Potężna fala pasożytów półkrwi, zamieszkujących Ravensport, zamiast stanąć po ich stronie, sprzymierzyła się z Petroniuszem, który przecież tak nimi pogardzał.

Nie spodziewał się ataku z tej strony. To był gwóźdź do trumny, bo bellator padali jak muchy zabijani przez tych, których chcieli bronić. Z daleka ujrzał dwóch potężnych generałów, którzy w magiczny sposób zarządzali pasożytami.

Petroniusz wpadł na doskonały plan i wziął ich z zaskoczenia. Bombardowanie miasta miało tylko odwrócić ich uwagę. Dali się nabrać na jego sztuczkę, a on w tym czasie obmyślał kolejne sposoby na ich pokonanie.

Kątem oka zauważył stężałego Dragana, który z otwartymi ustami przyglądał się jatce po drugiej stronie. Hiron przymknął oczy i posłał mu myśl z instrukcją co do zabezpieczenia rzeki. Miał nadzieję, że mag nie ulegnie pokusie ratowania swojej kobiety, tylko wykona zlecone zadanie.

Ellen

Podążyła wzrokiem za Hironem i ze strachu ścięło ją z nóg. Zrozumiała, że znajdują się w rozpaczliwym położeniu, ale pocieszała ją myśl, że Dragan pomknął w kierunku miasta. Być może przy pomocy magii uda mu się okiełznać hordę półpasożytów. Zastanawiała się, co było ważniejsze: zabezpieczenie rzeki, czy atak z miasta. Dragan się nie rozdwoi, ale będzie musiał, choć Hiron nie pochwalał, by zmieniano jego dyspozycję.

Ścisnęła dłoń Nicholasa, który po śmierci Gabriela stał się pustą skorupą. Zawsze był waleczny, ale teraz jego brawura niepokojąco przyjmowała formę głupoty. Był spięty i gotowy do walki, by rzucić się naprzód i mordować, wybić ich wszystkich do cna.

Zignorował uścisk jej palców, ale nie miała o to do niego żadnych pretensji. Nicholasa w tej chwili interesowało tylko jak pozbyć się wrogów.

Ellen poczuła, że pod stopami drży ziemia i kiedy spojrzała w dół, ujrzała jak drobne kamienie unoszą się w górę i opadają w odpowiedzi na wstrząsy. Zbliżało się coś dużego i ciężkiego. Nie zajęło wiele czasu, zanim rozdzierający huk nie dobiegł z miejsca, w którym zniknął Hiron. Część skalnej osłony rozpadła się w tumanie kurzu, a pozostałe machiny zbliżyły się o kilka metrów.

- Katapulty! – wykrzyczał Nicholas.

Spojrzał na nią przez ramię. Wyglądał groźnie w czarnym bojowym stroju ze sztyletami wepchniętymi za pas i łukiem zarzuconym za plecami. Widziała, że chce ruszyć do przodu, że podjął już decyzję o tym, by zniszczyć te machiny.

Zatrzymał się w półkroku, obrócił i ujął jej twarz w dłonie, wpatrując się z nienazwanym uczuciem na twarzy. Zagryzła wargę i zachłysnęła się od wstrzymywanych łez, kiedy w czułym geście, potarł kciukami jej policzki i delikatnie pocałował ją w usta.

- Za późno na to, Ellen. Ale chciałbym, żebyś wiedziała, że jesteś miłością mojego życia i największym zaszczytem było dzielić z tobą calanhe – szepnął, a potem ruszył biegiem przed siebie.

Nicholas

Biegł co sił w nogach, przeskakując większe głazy i rozrośnięte gałęzie. W policzki uderzała go chłodna bryza rzeki. Minął Calona medytującego zapewne nad jakimś zaklęciem i omijał napotkane przeszkody w formie wyrw i kamieni.

Z tego miejsca nie miał najlepszego widoku, ale zatrzymał się na chwilę i wytężył wzrok. Jego oczom ukazał się przerażający widok. Tuż przy granicy z lasem stały trzy ogromne klatki. Za nimi przechadzał się generał i otwierał kłódki. Z każdej klatki ze środa wybiegło około tuzina pasożytów.

Te były inne, niż dotychczas Nicholas widział. Wysokie, smukłe, z bronią obleczoną również srebrem, czyli magią sanguis. Nie sądził, by Petroniusz mógł tak beztrosko marnować zasoby krwi na oręż, ale najwidoczniej ten rodzaj pasożytów wymagał odpowiedniej broni.

Zastanawiał się, czy powinien kogoś poinformować o swoim odkryciu. Może zawrócić do Calona i poprosić, by przekazał myślami informacje Hironowi. Spojrzał na własną rękę. Spojrzał na pas ze sztyletami i miecz. Da radę. Sam to załatwi. Poradzi sobie. Zacisnął zęby i schylił się, klucząc między drzewami.

Musiał dotrzeć jakoś do Petroniusza i to była najszybsza droga. Znał ścieżki, którymi można było się przedostać, a drogę wskazywała mu magia Hirona, który rzucił na niego odpowiednie zaklęcie. To powinna być łatwizna. Może pasożyty go nie wyczują i nie będzie musiał stawać z nimi w szranki. Może uda mu się je obejść i zamordować Petroniusza. Może.

Przeskakiwał właśnie przez duży głaz, kiedy coś uderzyło go w nogi, podcinając od tyłu. Zerknął za ramię i zauważył wychudłego pasożyta.

Stał tuż za nim, ściskając w dłoni pobłogosławiony magią miecz. Nicholas podskoczył i płynnym ruchem znalazł się za pasożytem, oplatając umięśnionym ramieniem jego szyję. Próbował zmiażdżyć tchawicę pasożyta, ale wił się w jego uścisku jak pijawka. Kopnął go w stopę na tyle mocno, by Nicholas zwolnił uścisk i wyswobodził się z jego uchwytu.

Ścierali się w ciszy. Obaj byli zwiadowcami i obaj mieli do przekazania ważne wiadomości. Któryś z nich musiał zginąć, ale ich dotychczas wyrównane siły się zmieniły. Ze strony obozu Petroniusza wychynęła piątka kolejnych pasożytów, dzierżąc w dłoniach miecze i sztylety.

Poradzi sobie. Jest ich tylko szóstka. Nie z takich opresji wychodził. Więc ciął, uderzał, pchał i kopał, aż pozostawił za sobą trupy. Oddychał głęboko i pochylił się nieco, by trochę się uspokoić. Kiedy doszedł do siebie, ruszył dalej, skradając się jak na zwiadowcę przystało.

Wskoczył na głaz i zaklął. Dziwaczne pasożyty zbiły się w niewielką grupę i czekały na rozkazy. Nick w całkowitej ciszy i w bezruchu obserwował ich dalsze działania, starając się podsłuchać rozkazy. A wtedy zawiał leciutki wietrzyk.

Cała grupa spojrzała w jego stronę i zaczęła węszyć jak dzikie zwierzęta. Nicholas wytrzeszczył oczy i opadł na głaz, przyklejając się do niego, ale było za późno. Wstał szybko i wyciągnął zza pleców strzałę. Uniósł łuk i posłał kilka strzał w kierunku pasożytów. Nawet się nie zachwiali, choć trafił w szyje.

A potem część z nich ruszyła prosto na niego, gniotąc pod ciężkimi nogami leśne poszycie. Wiedział, że zawiódł na całej linii. Podążą jego śladem i odnajdą ścieżkę. Po drodze zamordują medytującego Calona, a potem znajdą się tuż obok Ellen i Hirona.

Czekał więc aż się zbliżą, a kiedy stanął oko w oko z pierwszym z nich, ciął go mieczem po ramieniu. Oblekł oręż magią i wprowadził ją w rezonans. Stal jęczała i ścierała się w uderzeniach, ale Nicholas był wyszkolonym wojownikiem, a pasożyty tylko silne.

Po chwili zaczęła oblewać go żółta jucha. Widział kilka martwych ciał i zagryzł wargę zadowolony z efektu. Może uda mu się pokonać część, którą posłano na niego. Na razie nie zapowiadało się, by generał chciał zaatakować go resztą pasożytów.

Żółta posoka dalej chlapała na jego strój i twarz. Ledwo widział, kiedy oczy zalewała mu krew i własny pot.

Siekł i ciął, nie ustępując miejsca, choć chwiał się i ślizgał na pokrytym krwią głazie. Kiedy minął pierwszy zryw walki uświadomił sobie, że położył trupem tuzin pasożytów. Ale oni ku jego przerażeniu wciąż przybywali. Niestety generał jednak posłał kolejnych żołnierzy. Nicholas tracił już siły, a spływająca po kamieniu krew nie była jedynie żółta. Coraz więcej było na nim czerwieni.

Continue Reading

You'll Also Like

21K 172 3
[18+] PIERWSZY TOM SERII DEVILS „Diabeł tkwi w szczegółach. Tak myślałem. Byłbym głupcem jakbym w to nie uwierzył." 2024 Wydawnictwo Silver
655K 27.2K 51
''Nie ma żadnej więzi mate, jest tylko ON - ten, który cię wybierze i oznaczy... i wtedy do końca swojego życia - o ile przeżyjesz oznaczenie - będzi...
137K 7.3K 69
W tej książce nic nie trzyma się kupy generalnie. Była pisana na początku gimnazjum, wiec proszę się nie dziwić. Zapraszam np. do „Aplikacji: Kopcius...
463K 34.2K 53
Jasmin jest sierotą, która zaczyna pracować jako pokojówka w pałacu. Nikt nie wie, że posiada sekretne dziedzictwo. Nancy jest opiekunką Jasmin. Jej...