Tron z kości [18+]

By NoireAstre

22.8K 2.1K 321

Kraina Ravensport W pewien jesienny wieczór Sarah Jones stanęła na środku szemranej ulicy i zrozumiała, że w... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Podziękowania

Rozdział 62

160 20 0
By NoireAstre


Zelda bezgłośnie weszła do pokoju Ellen. Obudziła ją zimnymi palcami lekko dotykając policzka. Dziewczyna drgnęła i błyskawicznie otworzyła oczy. Pasożytka odsunęła się przestraszona, ponieważ w oczach Ellen ujrzała czerwień magii magicae.

- Już południe – odezwała się niepewnie, starając się zachować bezpieczny dystans. - Mama Kelly nakazała cię obudzić i przyprowadzić do niej. – Zelda zmarszczyła kształtne brwi, jakby zastanawiając się, czy powiedzieć coś więcej. – Dzisiaj licytacja.

- Licytacja? - Ellen ciężko podniosła się na łóżku, krzywiąc z bólu.

- Tak. Który z nich cię weźmie. Mama Kelly obiecała im, że jesteś dziewicą, więc będą o ciebie zabiegać.

W tej samej chwili Ellen poczuła szarpnięcie ze strony Hirona i ujrzała jego słodkie usta. Stłamsiła to w sobie i skupiła wzrok na parasitus.

- Przecież nie jestem dziewicą. Dowiedzą się.

- To już kłopot mamy Kelly, a nie twój.

Zelda wybrała dla niej kolejną dziwaczną garderobę. To była cienka halka obszytą koronką. Prześwitywała tak, że Ellen czuła się naga. Siedziała jednak spokojnie przed lustrem, patrząc na swoją zbolałą twarz i akceptując sytuację. Bo co też mogła zrobić?

Starała się odciąć od wszelkich odczuć. Cóż, nie miała żadnej możliwości ucieczki. Bez magii była bezbronna i bezsilna.

Ponadto, domyśliła się, że Hiron dowiedział się, co się stało. Ale byli teraz zapewne w połowie drogi powrotnej, o ile oczywiście wszystko poszło zgodnie z planem. Nikt jej nie pomoże. Wątpiła, by domownicy spod Cotton Street mogli ją tutaj odnaleźć. Dla nich pewnie już dawno przepadła.

- I jak? Nie było chyba tak źle? – odezwała się nagle Zelda, przerywając jej ponure rozmyślania.

- Nie chcę o tym rozmawiać – ucięła ostro.

Dziewczyna wzruszyła ramiona i w ciszy dokończyła układanie włosów. Towarzyszyła Ellen przy posiłku przyniesionym przez Glistę i wkrótce wyszła bez słowa. Po jakimś czasie wróciła w towarzystwie dwóch pasożytów, którzy mocno złapali Ellen za ramiona.

Pokonała tę samą drogę, co ostatnio, mijając otwarte pokoje. Był środek dnia, ale burdel pracował na pełnych obrotach. Ellen nie chciała na to patrzeć, więc tępo wbiła wzrok w przeciwległą ścianę. Wkrótce skręcili i dotarli do prywatnych pokoi mamy Kelly. Przypomniała sobie, co niegdyś proponowała Gabrielowi i poczuła smak żółci w ustach.

Na wygodnych kanapach leżeli i siedzieli mężczyźni. Kiedy dwójka odprowadzających ją pasożytów pchnęła ją do środka, Ellen upadła na kolana i przetoczyła się żałośnie na bok, nie mając możliwości kontrolowania upadku ze związanym rękoma. Zdarła sobie skórę na nodze i policzku.

Obecni parsknęli śmiechem i zaśmiewali się długo, kiedy nieporadnie próbowała się podnieść. Mama Kelly była w wyśmienitym nastroju. Świergotała zadowolona, ale nie rzuciła już żadnego spojrzenia Ellen, która z trudem gramoliła się, by klęknąć.

W końcu burdelmama podeszła do sanguis i wyciągnęła w jej stronę palce, na które wcisnęła kilka pierścionków. Ellen przestraszona obserwowała zgromadzonych pasożytów. Wszyscy byli zadbani i sprawiali wrażenie kulturalnych. Ich twarze były stare, ale tylko kilka pomarszczonych. Zewsząd błyskały w jej stronę żółte ślepia.

Wpatrywali się w nią znudzeni, zaciekawieni i wygłodniali. Mama Kelly pchnęła ją do przodu, wbijając pierścionki w plecy. Ustawiła Ellen na środku pokoju.

- Moi drodzy panowie – zaczęła – to złotko nie zaznało jeszcze nigdy chuci mężczyzny. Widzicie jaka jest zawstydzona? – Uszczypnęła ją w policzek, pozostawiając na nim czerwony ślad.

Ellen nagle poczuła, że Hiron sięgnął do niej. Nie zdążyła się przed nim ukryć i musiał zobaczyć to, co ona. Nie usłyszała go, bo jego obecność trwała zaledwie ułamek sekundy.

- Cena wywoławcza za to cudo, to tysiąc keranów.

Wszyscy wpatrywali się w nią beznamiętnie, choć za tą kwotę można było kupić małe mieszkanie.

Najpierw rękę uniósł łysiejący pasożyt. Burdelmama czekała na lepszą ofertę i po chwili dłoń podniósł chyba najstarszy z nich, proponując tysiąc dwieście keranów. Licytowali się długo. Ellen przestępowała z nogi na nogę, czując że zaczynają drętwieć. Mijały minuty za minutami i w końcu została sprzedana mężczyźnie skrytemu w mroku za dziesięć tysięcy keranów.

Jej właściciel podał dłoń innym licytującym, jakby dziękując im za kulturalną walkę. Ellen zobaczyła jego twarz. Znała ją. Była zaskakująca młoda i urodziwa. Podszedł do niej, mierząc zblazowanym wzrokiem.

- Bernard – syknęła Ellen.

Bernard roześmiał się, a Ellen przypomniała sobie jak obmacywał ją na balu maskowym.

- Nie Bernard, tylko książę Florian – usłużnie wyjaśniła mama Kelly. – Rozumiem, że znacie się z jego bali? - Mama Kelly nieco się zaniepokoiła.

Ellen wzdrygnęła się, kiedy dotknęła jej ramienia.

- Podziękuj księciu za to, że cię docenił, dziewczyno - dodała.

- Dziękuję – wyjąkała, czując płonącą w niej nienawiść.

Bernard, a raczej Florian wydawał się rozbawiony.

Dotknął zimnymi palcami jej ręki i przesunął drugą dłonią po krzywiźnie ciała. Halka, którą miała na sobie właściwie nie skrywała niczego, więc poczuła obrzydzenie, kiedy dotykał jej skóry. Ręce ułożył na jej pośladkach i westchnął, przyciskając ją do własnego krocza. Mama Kelly uśmiechnęła się szeroko, a Ellen jęknęła żałośnie.

Nagle w pokoju zapadła ciężka cisza, choć jeszcze chwilę przedtem zgromadzeni mężczyźni wymieniali się spostrzeżeniami i dyskutowali, śmiejąc się rubasznie.

Naraz drzwi trzasnęły z hukiem wypadając z zawiasów. Ellen krzyknęła przestraszona. W oczach zamajaczyła jej sylwetka Nicholasa, ale z pewnością musiało jej się to tylko wydawać. Nie mógł przecież znaleźć się w burdelu. To było niemożliwe.

Nie widział jej, ale wyraźnie szukał, przeczesując wzrokiem pokój. Mama Kelly ulotniła się szybciej, niż mgnienie powiek. Obok Ellen stał tylko Florian, który stężał i wyczekująco wpatrywał się w Nicholasa.

Nagle harmider krzyków i sapnięć przerwał podmuch gorącej czerwieni. Ellen zasłoniła oczy ramieniem i po chwili słyszała już tylko świszczący oddech Floriana.

Hiron dopadł do niego. Z furią ścisnął jego szyję dłonią obleczoną jaskrawą magią. Oczy pasożyta zaczęły wyciekać na policzki. Parasitus wrzeszczał z bólu. Hiron uniósł go w górę i nogi księcia spazmatycznie zadyndały, kiedy próbował dosięgnąć podłogi.

Hiron kątem oka zobaczył, że reszta próbuje opuścić pokój. Ruchem dłoni cisnął w nich magią, unieruchamiając w miejscu. Zauważył, że ochrona burdelu robi wszystko, by dostać się do środka, więc zabezpieczył wejście magią. Wciąż nie patrzył na Ellen, która struchlała, obserwując dziejącą się w środku masakrę.

Nicholas walczył z tymi, którzy wdarli się do środka i radził sobie doskonale. Ellen patrzyła na Hirona i go nie rozpoznawała. Nigdy nie widziała go takiego. Nigdy. Rozpuszczone oczy Floriana dotykały już jego ust, a pasożyt wciąż żył. Reszta klientów wrzeszczała, ale mag zdawał się ich nie słyszeć. Mocniej naciskał na szyję księcia aż w końcu złamał mu kark i rzucił na ziemię jak szmacianą lalkę.

Podszedł wolnym krokiem do stojących najbliżej niego pasożytów i choć poruszał się jak drapieżnik, bardziej przypominał teraz zwiastun nadchodzącej śmierci. Jak posłaniec z piekieł.

Jego sylwetka jaśniała czerwienią w kontraście z czarnymi włosami. Był wysoki i szczupły, a jego ramiona poruszały się pod wilgotną od potu koszulą. Choć w tym momencie, koszmarnie zmęczony nie wyglądał na ucieleśnienie męskiej siły, to promieniująca z niego wściekłość robiła piorunujące wrażenie.

Na twarzach pasożytów Ellen dostrzegła bezgraniczne przerażenie. Kilku z nich puściły zwieracze i po pokoju rozniósł się smród fekaliów. Patrzyli w końcu swojej śmierci w oczy.

A Hiron się nie spieszył. Zajął się każdym z osobna. I nie zadawał im lekkiej śmierci. Bawił się ich strachem i męką.

Nicholas uporał się z pasożytami, którzy leżeli pod jego stopami krwawą miazgą. Wytarł miecz o szmaty jednego z nich i podszedł do Ellen.

Był skąpany w krwi i wykończony. Nigdy jeszcze nie widziała go takiego wyczerpanego. Nie mówił nic, kiedy nachylał się nad nią i magią rozbijał okowy na jej nadgarstkach. Wrzasnęła z bólu, kiedy przesunęła zesztywniałe ręce w drugą stronę.

Hiron słysząc jej krzyk, rzucił szybkie spojrzenie za siebie.

Nie rozpoznawała jego twarzy. Był przerażający. I to, co robił z pasożytami było równie straszne. Ich jęki i wrzaski, chyba nigdy nie opuszczą jej głowy. Odwróciła twarz.

Nick klęknął przed nią i niebieską magią leczył obrażenia. Sam ledwo słaniał się na nogach, a jego powieki opadały na oczy. Nie wydobył z siebie słowa, ale jego spojrzenie mówiło jej wszystko. Zdławiła płacz i kiedy wstał i wtuliła się w niego ufnie.

Hiron mordował ostatnią dwójkę klientów i odwrócił się w stronę Nicka i Ellen. Wykrzywił usta i chciał podejść do niej, ale zawahał się. Nie był pewien, czy ona chce go takiego oglądać. Twarz ukryła w koszuli Nicholasa. Drżała, bo sama miała na sobie jedynie cienką halkę.

Hiron spojrzał w stronę drzwi. Posłał magię w korytarz i usłyszał jak pasożyty wrzeszczą paleni jego mocą.

- Chodźmy stąd – zadecydował, obserwując beznamiętnym wzrokiem spalone i zmasakrowane truchła.

Nicholas wziął Ellen na ręce, choć protestowała, twierdząc, że nic jej nie jest. Hiron poczuł ukłucie w sercu, kiedy ujrzał jak Nick wtula twarz w jej włosy. Wściekł się za to i odwrócił wzrok.

Zeszli w dół. Na niższym piętrze spanikowani klienci i prostytutki biegali z miejsca na miejsce, próbując skryć się przed ich furią. Nigdzie nie było widać mamy Kelly. Hiron podniósł czyjś porzucony płaszcz i rzucił go Nicholasowi, który okrył nim Ellen.

Kiedy wyszli na zewnątrz, mag stał jeszcze chwilę przed budynkiem. Wściekłość wzmocniła jego magię. Dotychczas nigdy nie czuł tego słodkiego wrażenie, że jest niezniszczalny i niepowstrzymalny. Szalała w nim moc i zdecydowanie była nieograniczona. Nienawiść i zazdrość walczyły w nim jak wściekłe psy. Czuł za plecami niemą obecność Ellen, ale bał się obejrzeć, by sprawdzić jak wygląda.

W końcu kiedy ujrzał jak jego ciało wibruje czerwienią i wygląda jakby stanęło w płomieniach, z uśmieszkiem satysfakcji cisnął całą zebraną w sobie magią w budynek. Burdel zajął się ogniem i płonął wśród krzyków agonii.

Hiron powoli odwrócił się do Ellen i Nicholasa. Ellen obserwowała jego płonącą sylwetkę, kiedy stawał przed nimi twarzą, na której rysowało się eleganckie znużenie i arogancki błysk w oczach. Wyglądał tak niefrasobliwie i beztrosko, jakby codziennie puszczał z dymem burdele.

Poczuła wstyd, kiedy właśnie w tej, a nie w innej, mniej przeklętej, podłej i niestosownej chwili, z całą pewnością, bez jakichkolwiek wątpliwości, uświadomiła sobie, że go kocha.

Na twarzy Ellen mieszało się wiele emocji, których Hiron nie potrafił odczytać. Na końcu całego tego galopu, uzmysłowił sobie, że ostatnie uczucie, które pozostało na jej rysach, to smutne niedowierzanie wymieszane z lekką nutką determinacji.

Wpatrywała się w niego bez słowa, rzucając krótkie spojrzenia, to na płonący burdel, to na niego i stojącego obok niej wykończonego Nicholasa. Wydawała mu się odległa, ale zmusił drżące nogi, by się do niej zbliżyć.

Wyciągnął rękę w jej kierunku, ale wzdrygnęła się i wtedy zrozumiał: bała się go. Zacisnął usta, wściekły i z poczuciem niesprawiedliwości. Przecież powinna go docenić. Uratował ją i zrobił wszystko to, co powinien. Zasłużyli na to. Zasłużyli na jego zemstę, Nicholasa i oczywiście zemstę Ellen. A on nie widział innego rozwiązania, by zadość uczynić za wyrządzoną krzywdę.

- Chcesz wrócić do domu, Ellen? – Uciążliwe milczenie przerwał Nicholas i potarł jej ramię.

Posłała mu blady uśmiech, a Hiron zacisnął pięść, czując jakby z każdą sekundą się od niego oddalała. Ale była jego. Nie mogła tak łatwo odejść.

Zbliżył się jeszcze bardziej i nieśmiało musnął rozpalonymi palcami jej dłoń. To znaczy jemu się wydawało, że płonie, ale wiedział, że jego skóra jest chłodna.

Spojrzała na niego spod rzęs i przez chwilę w jej tęczówkach zalśniła jakaś ciepła emocja. Hiron odetchnął z ulgą.

- Jestem zmęczona – powiedziała w końcu. – Potrzebuję jednak chwili dla siebie. Nie chcę teraz wracać i odpowiadać na wszystkie pytania.

Nicholas kiwnął głową.

- Chcesz wynająć pokój w jakiejś gospodzie? – Rzucił szybkie spojrzenie na maga. – Hiron z tobą zostanie, a ja powiem wszystkim, co się wydarzyło – zaproponował.

Hiron poczuł jak spazmatycznie oddycha, czekając na jej odpowiedź. Zastanawiał się, czy odmówi, czy będzie bała się go na tyle, by poprosić Nicholasa, by to on z nią został. I myślał też gorączkowo kiedy stał się taki słaby i zależny. Przeklął pod nosem, obserwując jej drobne ciało w za dużym płaszczu.

- To dobry pomysł – przyznała i posłała Hironowi szerszy uśmiech. Z ulgi ugięły się pod nim kolana. Znienawidził się za to.

Nicholas przywołał dorożkę i pomimo tego, że wokół burdelu zjawili się gapie i wkrótce panika ogarnęła całą ulicę, udało im się dość szybko dotrzeć do gospody. Podczas podróży powoli wyciągali z Ellen szczegóły jej pobytu i pieklili się ze złości, ale nic już nie można było zrobić.

Ellen obserwowała siedzącego naprzeciwko Hirona. Jego czerwone oczy przewiercały ją na wylot, jakby szukał w niej odpowiedzi na pytania i równocześnie bał się tego, co może w niej ujrzeć. Włosy miał zmierzwione, a na idealnym nosie dostrzegła smugi krwi. Poczuła delikatne muśnięcie jego magii.

- Mogę? – szepnął wewnątrz niej.

Ellen skinęła głową i nachylił się ku niej, ignorując Nicholasa, który z zaciśniętymi wargami, wpatrywał się w małe okienko. Ellen zachęcająco wyciągnęła rękę w stronę Hirona. Wciąż promieniał czerwienią, ale miał przecież tą samą ukochaną twarz. Te same słodkie wargi. Wkrótce dotknęła palcami jego gorącego i spoconego policzka.

Westchnął przeciągle, wolno łapiąc ją za dłoń i układając na niej usta, całując delikatnie jej wnętrze. Ellen poczuła dreszcz na wszystkich płaszczyznach swojego istnienia: przechodził przez ciało, magię i duszę.

Bała się go, owszem. Tylko głupiec nie bałby się jego potęgi, ale kiedy spojrzał na nią smutno i na siłę uniósł kąciki ust w udawanych uśmiechu, byle poczuła się lepiej, nie potrafiła dłużej być obojętną wobec niego.

Nie chcieli być bezczelni i bezduszni wobec Nicholasa, więc ograniczyli się do leciutkiego muśnięcia warg, choć magia w nich zawrzała i oplotła czerwono – srebrną poświatą.

Nicholas pomyślał, że był naiwnym głupcem, sądząc, że może coś jeszcze zmienić. Że mógłby odzyskać Ellen. Nie miał z Hironem szans. Żadnych.

Continue Reading

You'll Also Like

4K 1.4K 34
Ile razy w życiu doznasz odrzucenia? Ile razy Twoje serce wybierze niewłaściwą osobę? Ile czasu minie, aż zrozumiesz, że upragniona miłość była przy...
65.7K 3.8K 47
Jane żyje w Coldwater- kraju, gdzie ludzie są podzieleni na rangi: albo jesteś biednym i mieszkasz we wiosce zarabiając marne grosze, albo żyjesz w s...
9.9K 1.1K 17
Cztery nacje, które żyją ukryte w cieniu ludzi od wieków: Wampiry, Wilkołaki, Syreny i Czarodzieje. Wszyscy kryją się za woalem normalności. Ale jest...
30.1K 1.7K 68
Po skończniu będzie korekta. Lilith jest niechcianą córką w ich domu Hailie jest tą *lepszą* córeczką mamusi. w mojej wersji zaczynamy od momętu dni...