Tron z kości [18+]

By NoireAstre

22.7K 2.1K 321

Kraina Ravensport W pewien jesienny wieczór Sarah Jones stanęła na środku szemranej ulicy i zrozumiała, że w... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Podziękowania

Rozdział 47

256 19 1
By NoireAstre

Ustalono, że następnego dnia Hiron przeprowadzi badanie trucheł pasożytów. Nie chciał oczywiście tego robić i dlatego też toczono długie nocne dyskusje, by go do tego zmusić. Ku jego rozczarowaniu niestety na nic zdawały się jego szeroko przedstawione argumenty, jakoby przeprowadzenie tej obrzydliwej czynności znacznie nadszarpnęłoby jego poczucie estetyki. Bellator nie mogli tego pojąć i w końcu musiał im ulec.

Siedział więc przy jadalnianym stole i pałaszował śniadanie niemal robiąc widelcem dziury w talerzu. Rzucał wszystkim groźne spojrzenia i w ciszy pochłaniał porcję za porcją.

W takich chwilach Hron uświadamiał sobie, że znacznie lepiej żyłoby mu się poza tym domem, a nawet poza tą krainą. Mógłby zaszyć się w jakimś miejscu, w którym nikt go nie zna i nikt nie zmusza do czegoś tak obrzydliwego jak grzebanie w gnijących pasożytach. Magom łatwo było się skryć i przystosować do zmieniających warunków, a on przecież był w tym doskonały.

Z drugiej jednak strony, trochę bawiło go jak bardzo są od niego uzależnieni. Ach, no i najważniejsze: świetnie spędzał czas z Ellen. Już dawno nie czuł się taki młody i odświeżony. Martwił się jednak, że zaczyna być od niego zbyt zależna. Musi to wkrótce ukrócić i przypomnieć jej, że są jedynie przyjaciółmi.

Nie mógł pozwolić sobie na to, by zaczęła wyobrażać sobie rzeczy, których między nimi nie było. Chodziło mu oczywiście o głębsze uczucia. Nie mógł zaprzeczyć, że czuje do niej pożądanie i rodzaj napastliwej i wysoce nieprzyjemnej zaborczości oraz irracjonalnej tęsknoty, kiedy nie miał jej przy sobie oraz to jak doprowadza go do pasji, kiedy nie robi tego, czego od niej oczekuje.

I jeszcze ma czelność mu pyskować. Spojrzał na nią z ukosa i ledwo przełknął to, co miał w ustach. Wyglądała pięknie z chmurną miną. Właśnie nachylała się, by sięgnąć po solniczkę i głęboki dekolt jej sukni odsłaniał to, czego Hiron nie miał ochoty właśnie oglądać.

Zamyślił się. Nie potrafił z nią postępować i nie miał pojęcia, czego od niego oczekuje. Z jednej strony była frywolna i figlarna i mówiła mu te wszystkie rzeczy o braku zobowiązań, które były dla niego jak miód dla uszu, a z drugiej strony dostawała szału, kiedy nie rzucał wszystkiego i nie biegł do niej w podskokach.

Patrzył więc na nią ze złością i urazą i ignorował wszystko to, co mówiła do niego Iris, która siedziała po jego lewej stronie. Rozrywał właśnie w palcach kawałek pieczywa, kiedy Ellen spojrzała na niego i ich oczy spotkały się na kilka sekund. Na niebiosa, jakąż furię dostrzegł w jej wzroku. Powstrzymał się od uśmiechu, ale równocześnie od rozwścieczonego grymasu. Bawiła go i doprowadzała do szału równocześnie.

Chciał ją ukarać, więc sięgnął do niej magią. Lekko, delikatnie zaledwie, ale uniosła opuszczoną wcześniej głowę i posłała mu mordercze spojrzenie. Dostrzegł panikę w jej pospiesznych ruchach i po tym jak spięła mięśnie.

Zdenerwowana odpowiedziała coś zaintrygowanemu Nicholasowi, który najwyraźniej był wyczulony na najmniejsze zmiany w jej nastroju. Hiron zacisnął pięści i z podłym uśmieszkiem na ustach sięgnął głębiej, pieszcząc wnętrze jej ud.

Uciekła wzrokiem, bojąc się, że mag dostrzeże jej reakcję. Cóż, jakby już nie widział, co się z nią dzieje. W końcu odpowiedział Iris na zadane wcześniej przez nią pytanie, nie przestając nęcić i dręczyć Ellen. Po chwili usłyszał jak głośno odsuwa krzesło i wybiega z jadalni. Zastanawiał się, czy pobiec za nią i w końcu to uczynił.

Dogonił ją, kiedy z zaczerwienioną twarzą wchodziła właśnie na schody. W podskokach pokonał kilka stopni i znalazł się przed nią. Oparł łokieć o balustradę tym samym blokując jej przejście.

- Przesuń się, ty skończony łajdaku – syknęła.

- Przyznaję, że być może przesadziłem, ale nie mogłem powstrzymać się przed zabawą – powiedział.

I to najwidoczniej był błąd. Jej oczy pociemniały. Zacisnęła szczękę tak mocno, że mięśnie na jej policzkach zaczęły drżeć.

- Zabawą? – powtórzyła piskliwym głosem. – Sądzisz, że to zabawa, ty nikczemny potworze?

Zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc jej emocjonalną reakcję. Próbowała przepchnąć się obok niego i parsknęła śmiechem z bezsilnej furii, kiedy zastąpił jej drogę.

- A jak to inaczej ująć? Myślałem, że dobrze się bawiliśmy.

- Cóż, w takim razie się myliłeś – odparła chłodno.

Hiron zamyślił się i milczał przez dłuższą chwilę obserwując jak powoli zmienia się jej twarz.

- Przepraszam, skarbie – szepnął z trudem. Mógłby policzyć na palcach jednej ręki sytuacje, w których wyrzucił z siebie słowa szczerych przeprosin. Chyba wiedziała jakie to dla niego trudne, bo zawahała się i pieszczotliwym gestem przesunęła palcem po jego policzku.

- To ja powinnam przeprosić – powiedziała zrezygnowanym głosem. - Zatraciłam gdzieś granicę. Nie powinnam była wyładowywać na tobie nerwów. Wiem, że powiedziałam za dużo. Będę wdzięczna, jeśli nie będziemy już do tego wracać i znowu staniemy się jedynie przyjaciółmi. Za dużo od ciebie wymagałam, choć niczego mi nie obiecywałeś, a zasady były z góry ustalone.

Patrzył na nią z mieszaniną przejęcia i znudzonej pogardy. Ściągnął policzki i blada skóra naciągnęła się na wysokich kościach, nadając mu nieco drapieżnego uroku. Przesunął się robiąc jej miejsce i wskazując dłonią wolną przestrzeń.

- Jasności, w takim razie niezwykle cieszy mnie, że wszelkie niedopowiedzenia i nieścisłości zostały między nami wyjaśnione. – Jego głos był jak papier: suchy i beznamiętny. – Być może był to koszmarny pomysł i przepraszam, że wtedy cię pocałowałem, bo od tego wszystko się zaczęło. Nie powinienem był wykorzystywać twojego rozstrojenia, ale mam nadzieję, że wybaczysz mi fakt, że jestem tylko mężczyzną.

Skinęła głową i zagryzła wargę, błagając niebiosa, by nie zauważył jak wielką ulgę odczuła. Hiron z kolei ganił się w myślach, nie mogąc pojąć jak w ciągu jednej rozmowy mógł czterokrotnie ją przeprosić. Ujął jej dłoń i nie czekając na odpowiedź, złożył na niej szybki pocałunek. Granatowa peleryna wściekle za nim trzepotała, kiedy zbiegał ze schodów i z furią wypadał przez drzwi.

                                                                                          ***

Nicholas był zmuszony asystować magicae przy badaniach. Trudno było stwierdzić, który z nich jest z tego powodu bardziej wściekły. Hiron był wyraźnie nie w sosie. Nick nie widział go jeszcze tak zdenerwowanego i roztargnionego. Każda próba zagajenia rozmowy kończyła się jego prychnięciem, albo całkowitym zignorowaniem.

Mag przecinał właśnie potężne żebra pasożyta, którego pozbawiono głowy. Drugie zwłoki nie nadawały się do badań, bo całkowicie już zgniły, co nieco ich zdziwiło. Obaj jednak pracowali w milczeniu i nie dzielili się spostrzeżeniami. Słychać było tylko nieprzyjemne mokre dźwięki, hałas przy miażdżeniu kości i ciche polecenia maga, gdy kazał podać sobie jakiś instrument.

Kiedy Hiron otworzył klatkę piersiową uwolnił obezwładniający smród. Zmarszczyli nosy, oddychając szeroko otwartymi ustami. W jamie pod żebrami ujrzeli ogromne serce. Zwykle pasożyty wszystkie organy mieli w żółtym kolorze, ale u tego ujrzeli jeszcze srebrny, migotliwy poblask. Mieli już kolejne potwierdzenie, że parasitus są wzmacniani krwią sanguis.

- I co nam to mówi? – zapytał Hiron głosem bez wyrazu, jakby sprawdzał wiedzę niezbyt bystrego ucznia.

- To chyba dość oczywiste. – Nick zmrużył kobaltowe oczy. – Broń wzmocniona magią magicae, a ich cielska krwią sanguis. Petroniusz stworzył broń doskonałą.

- Nie są doskonali, bo można ich zabić.

Nicholas z pewną satysfakcją zauważył jak zdenerwowany mag ogląda mankiety białej koszuli pobrudzone żółtą juchą.

- Widziałeś już kiedyś coś takiego? – zapytał go Nick.

Magicae zamyślił się.

- Były już pewne próby, ale nigdy aż tak zaawansowane.

- Próby? Mówisz więc, że magowie eksperymentowali już na pasożytach?

Hiron zmierzył go zażenowanym spojrzeniem.

- Sądzisz, że magowie nie wykorzystywali swoich umiejętności, by zbadać wrogów? Doprawdy, jeszcze wiele musisz się nauczyć, jeśli mówisz teraz poważnie.

Nicholas zacisnął pięści.

- Rozumiem, że ty również brałeś w nich udział? – warknął.

Hiron nie dał się sprowokować.

- Oczywiście, że tak. Nie jestem pierwszym lepszym magicae. Pochodzę ze szlacheckiego rodu. Żadna boczna linia. - Nie przechwalał się, po prostu stwierdzał fakt. – Nie szczędzono u mnie na naukach. Posyłano do różnych krain, bym zdobywał wiedzę. Jest niewiele rzeczy, których nie widziałem i jeszcze mniej może mnie zaskoczyć.

Obrócił się z powrotem do cielska parasitus i zaczął niedbale wrzucać z powrotem do środka wszystkie gnijące organy, które wcześniej z niego wyciągnął. Z obrzydzeniem wsunął dłonie do miski z wodą i zaczął szorować mydłem, wzdychając, kiedy pod paznokciami wciąż miał żółtą posokę.

Nick zdjął fartuch i wrzucił go do wiadra z odpadkami.

- Macie już jakiś konkretny plan? – zapytał od niechcenia Hiron.

Nicholas wzruszył ramionami.

- W dużej mierze opiera się na twoim udziale – powiedział ze złością. – Liczymy na twoją magię i wizję. Zależy nam byś spróbował zlokalizować Calona i Silora.

Mag skrzywił się.

- Postaram się. Jednak nie jest to matematyka. Zawsze może coś może pójść nie tak.

- Jeśli rzeczywiście coś takiego będzie miało miejsce, to niestety będziemy musieli pójść na ślepo – przyznał z niechęcią bellator.

Hiron magią zgasił świece i salę objął mrok.

- Przyzwyczajaj się. – Zachichotał w zupełnej ciemności.

                                                                                            ***

Ellen kilka dni później szykowała się do spotkania z Kalo – bellator, która zaczęła z nią trenować. W sali treningowej było już kilka osób i Ellen poczuła rosnącą gulę w gardle, widząc Gabriela, ćwiczącego z Sharon. George strzelał z łuku, a Iris z Orsonem walczyli na miecze.

Kalo, widząc Sharon, przeprosiła Ellen i podreptała do niej, dyskutując na temat jakiejś wspólnej przyjaciółki. Sanguis zestresowana nagłym porzuceniem, weszła w najdalszy i najciemniejszy zakamarek pokoju, udając, że jest zaintrygowana sztyletami.

Drgnęła przestraszona, kiedy ujrzała Gabriela, który zmaterializował się nagle za jej plecami.

- Chodź tu – powiedział z szerokim uśmiechem, który u niego uwielbiała. Jego oczy zalśniły szmaragdem.

Ellen pokręciła głową.

- Nie mam ochoty.

Zmrużył oczy.

- Warto przećwiczyć kilka ruchów. – Wskazał podbródkiem Sharon i Kalo. – Wygląda na to, że oboje straciliśmy partnerki. Szkoda zmarnować czas na trening – przekonywał kusząco – No dalej. – Uśmiech rozjaśnił jego piękną twarz.

Ugiął nogi i zaczął ją okrążać jak drapieżnik ofiarę.

- Tylko się przed tobą wygłupię – wyjęczała.

- Ależ skąd. Nie pleć bzdur – żachnął się.

Przymknął oczy i podczas gdy ona skupiała się na jego rzęsach, dopadł do niej i rzucił na ziemię. Przetoczył się w taki sposób, by zamortyzować upadek i usiadł na niej okrakiem. Zaskoczona kopnęła go w krocze. Przeklął cicho, ale nie zwolnił uścisku. Na jego wargach błądził uśmieszek.

Wtedy uniosła głowę, próbując uderzyć go czołem, tak jak uczył ją George, ale spacyfikowała, czując jego zapach. Wszystko stanęło w miejscu, choć w jej głowie wirowało. Rozchyliła wargi i nagle wszystko przestało ich obchodzić. To, że ktoś może ich zobaczyć. To, że skrywa ich tylko ciemność. To, że obok stoi Sharon i inni domownicy.

Gabriel schylił głowę i ich czoła się dotknęły. Wypuścił powoli powietrze z ust, zasłaniając ją zazdrośnie ramieniem. Delikatnie ucałował jej policzek i przesunął wargi po krzywiźnie szczęki, a potem niepewnie i nieśmiało dotknął jej ust. Zawahał się i czekał na jej reakcję, a ona z przerażeniem uzmysłowiła sobie, że przed oczami ma inną twarz i inne oczy.

Gabriel poruszył się i poczuła jego pożądanie na udzie. Przestraszona zerknęła w bok, ale nikt na nich nie patrzył. Czuła od niego znajome bijące ciepło i zatęskniła tak bardzo, że z oczu popłynęły łzy. Zagryzła wargę, tłumiąc szloch.

- Dlaczego płaczesz? – Jego głos był smutny.

- Tęsknię – szepnęła do jego warg, a on wsunął palce w jej włosy i odgarnął z czoła. Ale nie tęskniła za nim...

- Jak mam ukoić twoją tęsknotę, moja calanhe? – zapytał rozgorączkowany.

- Nie rób nic – powiedziała cicho i wyswobodziła się z jego uścisku.

- Co? Przestań – szepnął. - Spójrz tam. – Zerknął w bok.

Ellen zauważyła, że od innych oddziela ich czerwień magii. Spojrzała za wibrującą tarczę i ujrzała Hirona, stojącego w drzwiach. Niedbale opierał się o framugę drzwi. Uśmiechał się, ale nie potrafiła odczytać natury tego uśmiechu.

- Myślę, że nikt nas nie zobaczy, Ellen. – Gabriel musnął nosem jej szyję.

Oprócz niego, pomyślała. Mrugnęła i kiedy ponownie otworzyła oczy, maga już nie było. Wyswobodziła się z uścisku Gabriela i zła na siebie oraz całkowicie rozczarowana zachowaniem swoim i Gabriela opuściła salę treningową, nerwowo wycierając łzy.

- Jednak udało ci się oprzeć jego wątpliwym wdziękom? – Zatrzymała się przy wyjściu i zadrżała na dźwięk  rozbawionego głosu Hirona. Zachichotał i objął ją ramieniem.

- Nie wiem, co we mnie wstąpiło – powiedziała cicho i ruszyła do przodu w stronę swojego pokoju. Z mieszaniną ulgi i strachu odnotowała, że Hiron za nią idzie. – Dlaczego użyłeś magii, by nas ukryć?

Nonszalancko wzruszył ramionami i położył sobie jej dłoń na ramieniu, prowadząc po schodach. Skręcała już w prawo, ale pociągnął ją w przeciwnym kierunku.

- Miałem swoje powody. Chodź za mną.

Ruszyła więc posłusznie i wkrótce weszła do jego pokoju. Objęła wzrokiem ogromne biurko. Na każdej wolnej przestrzeni dostrzegła flakoniki z dziwną zawartością i sproszkowane zioła. W otwartej szafie kolorystycznie powieszone były dziesiątki koszul. Zaraz obok bryczesy we wszelkich odcieniach, a następnie fontazie i chusty. Obserwowała z tkliwą czułością jego spinki do mankietów ustawione równym rządkiem na gzymsie kominka. Łóżko było starannie pościelone, a przez otwarte okno wpadał chłodny wiatr. Była w sypialni Hirona kilka razy, ale nigdy uważnie się jej nie przypatrywała. Obróciła się i zobaczyła jak opiera się o drzwi i obserwuje ją z ukosa.

- Zatem jestem – powiedziała, czując się niezręcznie. – Co chciałbyś mi powiedzieć?

Zagryzł pełną wargę i ten gest wydał się jej niezwykle zmysłowy. Zmusiła się, by odwrócić wzrok.

- To prawda? – zapytał napastliwie, podchodząc do niej bliżej i górując nad nią. Próbowała się odsunąć, ale nogi miała jak z waty.

- Co masz na myśli?

Jego oczy zalśniły czerwonym blaskiem. Pojedynczy lok opadał mu na czoło, więc odgarnął go niedbale.

- Tęskniłaś? – szepnął, dotykając smukłymi chłodnymi dłońmi jej twarzy. Zamknęła oczy i rozchyliła wargi spragniona jego czułości. I to była prawda. Przeraźliwie za nim tęskniła. Zdobyła się jedynie na kiwnięcie głową.

Nachylił się do niej i poczuła jego ciepły oddech na ustach. Jęknęła, stając na palcach, niemo błagając o jego pieszczotę. Wyciągnęła ręce i objęła go w pasie, unosząc w górę twarz.

Delikatnie musnął wargami jej usta i odsunął się, wpatrując w nią czerwienią.

- To niedobrze. – Jego głos był przytłumiony, ale pełen nienazwanych emocji.

- Wiem.

- Bardzo mi przykro, Ellen. Naprawdę bardzo mi przykro. Musisz mi uwierzyć – powiedział udręczonym tonem.

- Dlaczego jest ci przykro? – zapytała.

Jego twarz przybrała dziwny wyraz, a ten wyraz sprawił, że chociaż wciąż piękny, wyglądał szaro, niczym niedokończony szkic.

Nie odpowiedział. Opadł wargami na jej wargi w słodkim i zniewalającym pocałunku, oddając jej wszystko to, czego nie potrafił, lub nie chciał wyrazić słowami. Z każdym pojedynczym muśnięciem jego języka i z każdą czułą pieszczotą, kiedy gładził jej włosy, oczy Ellen nabiegały czerwienią.

Zauważył to, kiedy odsunęła się od niego, by nabrać powietrza. Pocałował ją raz jeszcze: mocniej i gwałtowniej. Wstąpiło w niego coś, co nie pozwalało mu zapanować nad swoim pożądaniem. Wiedział, że popełnia błąd i to straszliwy błąd, ale nie potrafił się powstrzymać, więc przygryzł jej wargę na tyle mocno, by zasmakować krwi. Zdezorientowana początkowo nie odczuła bólu.

- Ugryź mnie – poprosił rwącym szeptem, pocierając rozpaczliwie jej plecy i przygarniając jeszcze bliżej siebie. Kiedy poczuł jej brzuch na swojej męskości jęknął z rozkoszy.

Nie odpowiedziała, tylko zrobiła to o co ją poprosił i ich własna krew zmieszała się w ustach. Smakował ją łapczywie i pospiesznie, nie chcąc uronić najmniejszej kropli.

Z satysfakcją obserwował spod przymkniętych powiek jak jej oczy zalewają się coraz obficiej czerwienią. Zrobił kilka kroków w tył, ciągnąc ją za sobą. Usiadła mu na kolana, a on pieścił powolnymi ruchami jej szyję i biodra wciąż nie odrywając się od jej ust.

Magia zawrzała w jego żyłach. Sięgnął nią do jej warg i sprawił, że pocałunek doprowadzał ją niemal na sam szczyt. Jęczała i wierciła się na jego udach, poruszając na jego nabrzmiałej męskości.

Wydyszał urywane słowa w dawnym języku zapomnianym już przez wszystkich. Wyraził w nim palącą tęsknotę z równoczesną niechęcią do samego siebie. Powtarzał sobie, że wszystko ma pod kontrolą, ale wiedział, że to łgarstwo.

Rozpiął jej strój i uwolnił ciężkie piersi. Dopadł do nich w wygłodniałym pocałunku, miażdżąc sutki, liżąc je, skubiąc i podgryzając aż stały się twarde i niebywale wrażliwe. Tak wrażliwe, że Ellen drżała, kiedy musnął je oddechem.

Wsunęła dłonie w jego jedwabiste włosy i zacisnęła na nich pięści, zmuszając go, by przeniósł rozkoszne pocałunki na szyję. Językiem naznaczył wgłębienie pod uchem i podgryzał jego płatek, przyciskając rękoma jej biodra do siebie i nakazując, by nęciła go powolnymi ruchami.

Jego penis wypychał bryczesy i w końcu było już za ciasno, by nie sprawiało mu to dyskomfortu, więc podniósł się do pionu z Ellen w rękach oplatającą go nogami. Ułożył ją delikatnie na łóżku i obserwował rozplątując fular, rozpinając koszulę i spodnie. Zaśmiał się gardłowo, kiedy przesunęła wzrok na jego obnażonego penisa.

- Jesteś pewien? – wyszeptała.

- To ja powinienem zapytać o to ciebie, moja... - urwał. Na niebiosa! Cóż chciał powiedzieć? Zaklął pod nosem i uklęknął przed nią ściągając z jej nóg resztę kostiumu.

Nie śmiał spojrzeć na jej twarz, więc pochylił głowę i obdarzył pocałunkiem jej gładki brzuch. Muskał językiem miękką skórę. Zacisnęła uda, kiedy dotarło do niej, co zamierza zrobić.

- Przestań – wyszeptał. – Pozwól mi.

Więc nieśmiało pozwoliła, a on przesunął wargi na jej łechtaczkę, biorąc ją w usta. Wyjęczał słowa podziwu, zaciskając palce na jej udach, kiedy przycisnęła jego głowę mocniej. Ledwo radził sobie z własnym pożądaniem. Wypuścił magię, która wniknęła w nią, zwielokrotniając odczucia. Wyjęczała ciche przekleństwo i uniosła się na łokciach, patrząc na niego rozognionym wzrokiem.

Nie uniósł twarzy. Wciąż pracował językiem i ustami, a jego krucze włosy lśniły między jej nogami. Klęczał przed nią i dawał rozkosz, delikatnie wsuwając w nią najpierw jeden, a potem drugi palec.

W końcu podniósł się z kolan i ułożył na niej wciskając kolana między jej nogi. Rozłożyła ramiona i wyciągnęła je w górę, wpatrując się w jego szeroko otwarte oczy.

Nigdy wcześniej, nawet z nim nie czuła takiego drżenia i takiej paniki, kiedy gładził dłońmi jej obojczyki i powoli całował w czoło i nos. Przesunął usta na jej wargi i wsunął dolną między swoje.

- Pokażę Ci coś, ale obiecaj mi, że się nie przestraszysz. – Uniósł brew i wyglądał wtedy jak chłopiec. Skinęła głową.

Więc wsunął się w nią delikatnie, opierając czoło na jej czole i na niebiosa!

Ellen krzyknęła rozdzierająco, czując tak obezwładniającą przyjemność, że uniosła biodra na spotkanie z nim. Zapragnęła scalić się mocniej i intensywniej. Wchłonąć go całego i sama w niego wniknąć.

Hiron dyszał wchodząc w nią posuwistymi ruchami. Jej oczy lśniły czerwienią i rozkoszą. Pokazał jej. Pokazał jej, co sam czuje będąc w niej. I sam zaczerpnął jej przyjemności. Podzielili się krwią i podzielił się z nią magią. Dotychczas zrobił to tylko raz wiele lat temu, ale to, co działo się teraz było stokroć cudowniejsze.

Wiedział, że nie uda mu się długo wytrzymać, czując podwójną rozkosz. Zacisnął zęby i zwolnił, choć czuł, że Ellen ruchami bioder nakazuje mu przyspieszyć.

- Zaczekaj. – poprosił dysząc. – Nie wytrzymam długo, jeśli będziesz się tak ruszać.

- Dobrze, ale co to jest?

Hiron zaśmiał się z trudem opanowując swoje pożądanie. Już za chwilę będzie szczytował. Sam czuł jak wewnętrzne mięśnie Ellen się na nim zaciskają i kiedy objęła ją biała fala pożądania, poddał się i skończył w niej, przeżywając podwójny orgazm.

Przez długi czas leżeli obok siebie wykończeni i zdziwieni intensywnością tego, co przed chwilą przeżyli. Ellen leżała na boku, wtulając twarz w zagłębienie między ramieniem, a klatką piersiową Hirona.

- Co to było? – zapytała ponownie, zerkając na niego z ukosa.

Serce zabiło jej gwałtownie, kiedy nachylił się nad nią i odgarnął wilgotne włosy z czoła.

- Podzieliłem się z tobą magią i pokazałem to, co czuję, kiedy jestem w tobie – powiedział cicho, nieco skruszony, jakby nie był pewien jej reakcji.

- Ode mnie też trochę wziąłeś, przyznaj się – odparła żartobliwie. Pocałowała go w policzek zarzuciła ramię na jego szyję, wąchając jego zapach, który doprowadzał ją do granic.

Przetoczył się na nią i ułożył tak, że nie mogła się ruszyć.

- Nawet nie wyobrażasz sobie jaka jesteś piękna – wyszeptał z podziwem. – Uwielbiam cię taką widzieć. Twoje oczy lśnią, chociaż teraz są obrzydliwie czerwone. – Skrzywił się z niesmakiem.

- Żartujesz! – zawołała i uderzając go w ramię uwolniła się z jego objęć. Doskoczyła do lustra i zbliżyła twarz, patrząc na swoje odbicie.

Hiron obserwował ją uważnie, spięty i czujny, ale kiedy się odwróciła, przywdział na twarz znudzony wyraz i uniósł brwi w niemym pytaniu.

- Teraz wyglądam jak magicae w amoku – powiedziała zaczepnie.

- W amoku? – Wyciągnął do niej rękę i zmusił, by usiadła obok. – Ja nie wpadam w żaden amok. Co więcej, nigdy w takim nie byłem. Zawsze jestem schludny, zdystansowany i obojętny. Nie ponoszą mnie emocje - wyliczał, udając obrażonego, a jego pełne wargi kusiły czerwienią.

- Nawet w łóżku? – spytała przekornie.

- Moja droga, w łóżku w amok wpadają tylko moi partnerzy. – Zagryzł wargę, kłamiąc jak z nut.

- Naprawdę jesteś koszmarnie w sobie zadufany. – Pieszczotliwie wsunęła palce w jego włosy i przesuwała nimi po karku. – Chociaż dzisiaj wyglądałeś na dość roznamiętnionego.

Przewrócił oczami i dramatycznie opadł na plecy, zarzucając sobie poduszkę na twarz.

- A sądziłem, że potrafię nad sobą zapanować – wymamrotał w materiał. Ledwo go słyszała. – Ellen? – zapytał nagle, odsuwając poduszkę z twarzy.

Spojrzała na niego. Uśmiechał się lekceważąco i znowu był odległy.

- Między nami bez zmian, prawda? – Nachylił się ku niej.

Zaczęła gorączkowo rozmyślać. Dławiący ból pomieszany ze strachem opanował jej pierś. Hiron wpatrywał się w nią wyczekująco, jakby badał ciekawy eksponat w muzeum i rozbierał go na czynniki pierwsze. Przechylił głowę i leniwym tempem przeczesywał włosy. Teraz, kiedy na niego patrzyła, jego wargi wydały jej się bardziej nadąsane i okrutne, niż nigdy wcześniej.

- Tak, bez zmian – powiedziała sucho i ucałowała te okrutne wargi.

Continue Reading

You'll Also Like

674K 52.3K 67
Charlotte Drauffen to atrakcyjna i seksowna wampirzyca, która wydaje się być pogodzona ze swoją nietypową naturą. Problemy zaczynają się dopiero wted...
20.9K 172 3
[18+] PIERWSZY TOM SERII DEVILS „Diabeł tkwi w szczegółach. Tak myślałem. Byłbym głupcem jakbym w to nie uwierzył." 2024 Wydawnictwo Silver
16.3K 1.4K 49
Wśród społeczności anielskiej wzrasta niepokój, gdy po raz kolejny podczas większych spotkań towarzyskich, dochodzi do ataków z użyciem materiałów wy...
9.2K 2.9K 38
,,Odnajdź zagubione dusze'' ,,Zatrzymaj TO, nim planety ulegną samozniszczeniu'' ,,Nie pozwól, by Nowe Wspomnienia utworzyły się w twojej głowie'' To...