Dark View

By ---Helle---

28.2K 1.7K 482

Jak to jest bać się dotyku drugiej osoby ? Jak to jest przeżywać prawie każdego dnia ten sam koszmar ? Jaką t... More

Prolog
1.Obiecuję, zrobię to.
2. Czyli teraz pora na mnie
3. A chcesz żyć ?
4. Miałam dość.
5. Życie lubi zaskakiwać
6. Zacznijmy przygodę
7. Lubię patrzeć na ludzi, w których nie ma życia.
8. Nic mi nie odda tych dwóch lat.
9. Ostatni Zachód
10. Serio nie wystarczyło ci za pierwszym razem ?
11. O co tylko chcesz Cutie.
13. Nowy początek.
14. Pierwszy wschód
15. Ile jeszcze razy będę cię nosił na rękach ?
16. Byliśmy przeszłością.
17. My już nigdy nie będziemy znowu tamtymi dziećmi.
18. Nigdy więcej nie będę dla nikogo zabawką.
19. To jest to moje życzenie.
20. Co jest twoim marzeniem ?
21. Bójka i Brawurka już na ciebie czekają.
22. Tak jakbyśmy mieli swój prywatny język.
23. Mam się bać?

12. Chciałam płakać łzami, które już dawno się skończyły.

960 58 10
By ---Helle---

Wchodzenie w okres dojrzewania to bardzo indywidualna sprawa. Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego zawsze czyny chłopców były usprawiedliwiane tym, że później dojrzewali. Inną kwestią jest to, że niektórzy przez całe swoje życie pozostają wiecznymi dziećmi. Nie mówię tutaj o chorobach, a o zachowaniu poszczególnych mężczyzn. Od zarania dziejów większy nacisk kładziono się na dziewczyny. Musiały być posłuszne i podporządkowane mężczyznom, a każde przewinienie traktowano jak wyrok śmierci. To właśnie kobiety od małego miały wpajane, że nie wolno denerwować płci przeciwnej, ponieważ z niewiadomych przyczyn społeczeństwo założyło, że mężczyźni powinni górować nad innymi. Okres dojrzewania ma to do siebie, że dużo rzeczy próbuje się po raz pierwszy. Pierwsza impreza, miłość oraz standardowe używki towarzyszące temu czasowi.

Jeżeli mam być szczera to spróbowałam wszystkiego, a to tylko po to, aby odpędzić od siebie natarczywe myśli i obraz obrzydliwego uśmiechu przed oczami. Tak więc pierwszy i ostatni raz spróbowałam alkoholu na niefortunnej domówce Williama, pierwszego papierosa spróbowałam, mając piętnaście lat i paliłam je okazjonalnie, abym raz na jakiś czas wypełnić pustkę. Zaczynając od alkoholu, przez papierosy, marihuanę, aż kończąc na kokainie. Narkotyki nie były czymś ciężkim do zdobycia w mojej szkole, gdyż to był rarytas bogatych dzieciaków, które szastały kasą rodziców na lewo i prawo. Jaka szkoła, tacy ludzie i mimo że mogłoby się wydawać, iż dzieciaki z lepszych i płatnych szkół są grzeczniejsze, poukładane i wychowane to realia odchodziły od założeń. Musiałam oczywiście przyznać, że w mojej szkole nauczyciele, jak i sami rodzice wymagali bardzo dużo od nas, jeżeli chodziło o stopnie. W końcu nie byle kto miał okazję chodzić do Maranatha Schools, gdzie uczyło się tyle znanych osób na skale całych Stanów Zjednoczonych.

Ale wracając... nigdy nie mogłam pojąć, dlaczego to płeć męska jest uważana za tą wybraną, której wszystko uchodzi na sucho. Mogą dopuścić się najgorszych zbrodni, a i tak zawsze to oni wygrywają. Dlatego bałam się prawie każdego mężczyzny, jaki znajdował w moim pobliżu, mógł najzwyczajniej w świecie powiedzieć, że go sprowokowałam i być na wygranej pozycji.

– Ror, popatrz na mnie.– wzbudził mnie z letargu głos Alice. – Zapytałam o to, jak doszło do tego, że zamknęłaś się w sobie ? – powtórzyła pytanie. – Oczywiście ja wiem, jaka to mogło wyglądać, ale chcę usłyszeć to od ciebie.– dodała od razu.

Wzruszyłam barkami, a głowę ułożyłam na kolanach, które wcześniej przysunęłam pod brodę. Wpatrywałam się w wysokie wieżowce i przypominałam sobie, jak chciałam z nich skakać, jak każdego dnia obiecywałam sobie, że w końcu na któryś wejdę by skończyć to wszystko. Aktualnie nie wywoływały u mnie ekstazy.

– To nie było niczym trudnym. – westchnęłam. – Od dziecka wpajano mi, że nie wolno ukazywać, uczuć, ponieważ one są słabością, lecz ja byłam bardzo, ale to bardzo emocjonalna. Kochałam wszystko, dosłownie. Cieszył mnie każdy promień słońca na mojej skórze, czas spędzony z rodziną, nawet to, że trawa była zielona, a niebo niebieskie. Każdy oddech. – zamilkłam.– Rodzice... to sukcesywnie zagłuszali szkołą i presją, jaką na mnie wywierali. Ja byłam zdeterminowana, więc robiłam co oni chcieli, aby nie byli źli za złe stopnie. W momentach, kiedy zrobiłam coś co nie szło po ich myśli, dostawałam porządny opierdol. W tamtych momentach zaczęłam tego używać. – powróciłam wzrokiem na Alice. – Nazywałam to wyłącznikiem uczuć. Był jak magiczny pstryczek, który przez pewien okres czasu był włączony na stałe. Zachowywałam się jak robot, który wykonywał polecenia i było mi z tym dobrze. Lecz wtedy pojawił się on. – przymknęłam oczy i ścisnęłam usta w wąska linie. – Moja pierwsza miłość, której imię brzmi William. Collins był typem chłopka, za którym każda dziewczyna szalała, w tym ja. Starszy chłopak, członek drużyny footbollowej z miodowymi tęczówkami, cwanym uśmieszkiem i ciętym językiem. Nie był zapatrzony w siebie, jak większość i to chyba najbardziej mnie przyciągnęło, William umiał się odpowiednio zachować do sytuacji, ale jego rozbuchana opinia cwaniaczka przykryła zalety, które tak naprawdę były widoczne gołym okiem.

Chciałam z całego serca mieć o nim złe zdanie, ale nie mogłam. Był dobrym człowiekiem, który za bardzo dał się omotać własnemu przyjacielowi. Devon był manipulatorem numer jeden i potrafił tak owinąć sobie człowieka, że tańczył, jak zagrał.

– On to zepsuł. Zepsuł przycisk, włączył ponownie moje uczucia, ale ze zdwojoną siłą. Nic się nie liczyło, tylko to, że byłam z Williamem. Byłam przyzwyczajona, że zazwyczaj dostawałam to czego chciałam, więc i w tym wypadku czułam wielką satysfakcje kiedy zapytał się mnie o związek. Pierwsze miesiące były jak z bajki. Ja miałam jego, a on mnie. Pierwszy raz poczułam coś takiego. – otworzyłam oczy i z niewzruszoną miną patrzyłam na Alice. Wspominanie o Williamie nie było najgorsze, ale o jego przyjacielu już tak. – Wszedł do mojego serca niespostrzeżenie, bez pozwolenia, zawładnął moimi myślami, pragnieniami i wszystkimi zmysłami. Kochałam go tak jak jeszcze nikogo wcześniej i przepadłam w tej miłości tak bardzo, że poświęciłam swoje szczęście, aby on nie dowiedział się bolesnej prawdy. – zaczęłam strzelać paliczkami od ręki, a wzrok utkwiłam w podłodze. – Wtenczas zaczęłam za dużo czuć i próbowałam opanować to, ale się nie byłam w stanie. Do czasu, aż Will nie zrobił imprezy, a Devon się mną nie zabawił w bestialski sposób. Wtedy pierwszy raz wyssał ze mnie wszystko. Emocje, uczucia, a mnie owładnął paraliż. Spędziłam w tamtym pokoju dobre trzy godziny, nie mogąc wstać z łóżka, ludzie bawili się w najlepsze, a ja ryczałam w materac, wypłakując i oczyszczając się ze wszystkiego. Tamtego dnia znowu wyłączyłam uczucia, ale nie wiedziałam, że pozostanie tak, aż do tego dnia. Stałam się opakowaniem bez zawartości, człowiekiem bez duszy. PUSTKĄ.– przymknęłam oczy, czując mrowienie pod powiekami.

To było trudne i tak cholernie ciężkie do opowiedzenia. Poświęciłam swoje szczęście, aby człowiek, którego kochałam całym sercem, mógł być szczęśliwy, wyniszczając tym samym siebie i swoją psychikę. To wszystko się skumulowało i mnie po pewnym czasie zaczęło przytłaczać. Kłamanie w żywe oczy najbliższym osobom, bycie zabawką, a do tego ciągła presja ze strony rodziców. Ile ludzie muszą znieść bólu, aby zostać doszczętnie złamanym ?

– A teraz ? – zapytała poważnym głosem Alice, po chwili ciszy, jaka między nami zapanowała. Popatrzyłam się prosto w jej granatowe oczy, które były przepełnione wyrozumiałością i szczerze zaczęłam.

– Nie umiem tego włączyć. Nie umiem włączyć, uczuć. – powiedziałam beznamiętnie. – Jeszcze do niedawna budziłam się i myślałam, dlaczego muszę przeżywać to samo, każdego dnia. Czułam... nic, nic nie czułam. – powtórzyłam. – Teraz, jest inaczej, dalej nie umiem ich odczuwać, ale znowu zaczęłam się złościć. To nie jest irytacja, to złość. – plątałam się w tym co mówiłam. – Chyba wszystko musi przyjść z czasem. – wzruszyłam ramionami.

Alice zapisała coś w swoim notatniku, po czym jej oczy zaczęły błyszczeć, a lekki uśmiech malował się na jej jasnej twarzy.

– Tak, masz rację, to wszystko musi przyjść z czasem, ale jestem z ciebie bardzo dumna. Nawet nie wiesz, jak się cieszę z twojej przemiany. Kiedy przypominam sobie ciebie z naszej pierwszej rozmowy, to szczerze mówiąc chcę mi się płakać, ponieważ byłaś jak wrak człowieka. – głośno westchnęła i poprawiła się na fotelu. – Po tym jak powiedziałaś, że byłaś w bestialski sposób molestowana przez tyle miesięcy... po tej rozmowie poleciało mi kilka łez. Wiem, że jestem lekarzem i to moja praca, ale nie wyobrażałam sobie twojego cierpienia. Kobiety nie powinny być tak traktowane. Nikt nie powinien.

Pokiwałam zrozumiale głową i wygodnie ułożyłam się na fotelu. Przymknęłam oczy i zaczęłam delektować się ciszą, która między nami nastała.

– Boję się. – powiedziałam raptownie i niezbyt głośno. – Boję się, jak moje życie będzie wyglądać, kiedy stąd wyjdę. Boję się znowu zobaczyć jego twarz, że znowu będzie próbował zrobić to samo. – mówiłam drżącym głosem. – Boję się popatrzeć w oczy Willowi. Ostatnia rzecz, jaką zrobiłam, kiedy chodziłam jeszcze do szkoły, to zerwałam z nim. Wtedy się też pokłóciliśmy i tego było za dużo. – wplątałam dłonie w swoje, a łokciami zasłoniłam swoje oczy i większą część twarzy.

Chciałam zamknąć się w jakiejś wierzy przed światem, ludźmi i tym, co miało nastąpić, ponieważ prędzej czy później musiałam się zmierzyć z rzeczywistością. Życie biegło szybko i nie zważało na to, ile ludzi potrzebowało chwili wytchnienia.

– Pamiętaj, że nawet po wyjściu, będziesz mieć moje wsparcie, a oprócz mojego będziesz mieć też dziewczyn.– powiedziała i usłyszałam jak wstaje z fotela naprzeciwko. Ja dalej miałam zasłoniętą twarz rękami. – Wstawaj Ror, dziewczyny czekają. – oznajmiła.

– Muszę... – zaczęłam, ale nie pozwoliła mi skończyć.

– Auroro Davis, za tydzień wychodzisz do domu, więc musisz poznać osoby, które należą do grupy wsparcia, inaczej trudniej będzie ci się zaklimatyzować. Poza tym jesteś przed metą, jeszcze tylko parę kroczków.

Westchnęłam głośno, przetarłam ręką po twarzy, po czym otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w lewą stronę. Przy drzwiach stała Alice w swoich standardowych eleganckich ciemnych spodniach, których nogawki były rozkloszowane, a do tego miała białą delikatnie rozpiętą ku górze koszule. Prezentowała się bardzo dobrze.

Został tylko tydzień... Ostatnie dni na oddziale, który stał się moim drugim domem.

***

Kate, Lizzy, Emma, Brooke, Amber i Chloe skończyły swoje wypowiedzi, po czym ich wzrok przeniósł się na mnie. Po tym, jak się przedstawiłyśmy, każda zaczęła opowiadać swoją historię, tego, jak została potraktowana przez mężczyzn. Poczułam się wtedy, że ktoś mnie w końcu rozumie, gdyż był w podobnej sytuacji i wie z czym to się wiąże.

Najbardziej mnie poruszyła historia Chloe, która została zgwałcona, przez osobę, którą kochała całym sercem, czyli swojego chłopaka w brutalny sposób na jednej z imprez, na których byli razem. Podziwiałam jej opanowanie, kiedy mówiła nam o tym zdarzeniu. Podziwiałam wszystkie dziewczyny, które były ze ma w tym pomieszczeniu.

Nie mogłam jednak zrozumieć tego, jacy mężczyźni mogli być okropni i do czego się posunąć, by zaspokoić swoje potrzeby. Przecież byłyśmy czymś więcej niż kawałkiem mięsa, nasze ciało było czymś więcej niż ciałem. Do cholery jasnej nie byłyśmy zabawkami i widokiem do zobaczenia, nasz umysł był na wagę złota, a wytrwałość szlachetnym kamieniem.

Westchnęłam i wyprostowałam się na krześle.

– A więc. – zaczęłam – Wszystko zaczęło się, gdy miałam czternaście lat na jednej z imprez, którą organizował mój chłopaka William. Wypiłam za dużo, ponieważ chciałam się poczuć fajnie i dobrze bawić, ale nie wiedziałam, że to przyniesie takie skutki. Kiedy byłam wstawiona, zaczęłam się całować z Willem pośród tłumu ludzi, a przynajmniej wtedy myślałam, że to on. Gdy poszliśmy piętro, okazało się, że to nie był wcale mój chłopak, a jego najlepszy przyjaciel- Devon. Zaczął się do mnie dobierać, chociaż mówiłam, żeby mnie zostawiła. Jednak on nie posłuchał i zaczął mnie molestować. Traktował jak zwykłą szmacianą laleczkę. – skrzywiłam się. – Na początku prosiłam, błagałam i płakałam, ale kiedy jego dłoń zacisnęła się na mojej szyi znieruchomiałam. Nie wiem ile to trwało, ale nie mogłam do siebie po tym dojść. Całą noc spędziłam w tamtym pokoju na łóżku rycząc z bólu, a później tylko wpatrywałam się w sufit. – skrzyżowałam ręce na wysokości piersi i oparłam się o krzesło. – Myślałam, że to będzie jednorazowe i nikomu o tym nie mówiłam, ale dzień po tym zdarzeniu dostałam filmik od Devona. Nagrywał go ktoś z ludzi wokół nas i było widoczne to, że ja zainicjowałam ten pocałunek, ponieważ myślałam, że to Will... – westchnęłam – A do filmiku była dołączona widomość, która brzmiała „Mała zdzira z chętnymi rękami. Jeżeli coś piśniesz, filmik zobaczy nie tylko Collins, ale i cała szkoła." ... i tak się zaczęło piekło, które trwało do początku marca tego roku.

– Co się stało przed próbą ? – zapytała Lizzy, której zadbane jasnobrązowe loczki opadały ładnie na klatkę piersiową.

Brązowe loczki.

– Zerwałam z Williamem, chociaż to strasznie bolało. Dwa miesiące wcześniej zaczął rozmawiać praktycznie cały czas o seksie, nie dziwiłam mu się, ponieważ chodziliśmy już ze sobą od dwóch lat. Ja również tego, chciałam, ale strach i ból...

– Dlaczego ? – zapytał głośno i widać było jak złość miesza się z bólem.

Na twarzy Willa malowało się tysiąc emocji na raz. Zacisnął zęby, przez co dało się zauważyć, jak jego szczęka się wyostrza. Ścisnął oczy i patrzył natarczywym wzorkiem na moją twarz, wiedziałam, że w tamtym momencie doszukiwał się kłamstwa, którego nie było.

Mówiłam szczerą prawdę, musiałam to zrobić, chociaż coś szeptało, abym została, rozum podpowiadał, że tak trzeba. Moje serce rozdzierało się w tamtym momencie na tysiąc kawałków, kiedy patrzyłam jak jego oczy gasnął.

– Will nie utrudniaj mi tego, proszę. – wyszeptałam i zacisnęłam powieki, po czym opuściłam w dół głowę.

Czułam, jak jego ciało się spina, a on głośno oddycha. Stał parę centymetrów przede mną, a zapach jego perfum dobijał mnie jeszcze bardziej.

Chciałam płakać łzami, które już dawno się skończyły.

Szum morza zagłuszał ciszę, która między nami była. Staliśmy na jednym z wielu mól, jakie były w San Diego, a nasze twarze oświetlały tylko lampy, które się tam znajdowały.

– Wiedziałem... – wypalił nagle głosem pełnym żalu i rozgoryczenia. – Przyznaj, że od zawsze wolałaś Devona. – powiedział, a ja poczułam żołądek w przełyku, kiedy usłyszałam to imię.

Otworzyłam szerzej oczy i popatrzyłam się w jego miodowe tęczówki, po czym zaczęłam przecząco ruszać głową, a oddech stał się szybszy.

Nie, nie, nie.

– Will...

Prychnął.

– Myślisz, że nie widzę, jak unikasz kontaktu wzrokowego i cała się spinasz jak jesteśmy we trójkę ? To dlatego nie chcesz ze mną uprawiać seksu ? – on był wkurwiony, po prostu z niego kipiało, a ja zamarłam.

On nie mógł tak myśleć. Robiłam dla niego wszystko, kochałam go całym sercem i poświęciłam dla niego własne szczęście, aby nie cierpiał, kiedy dowiedział by się prawdy, a on uważał, że wolę tego skurwysyna.

– Do kurwy William ! – wydarłam się z całych sił i wyrzuciłam ręce za siebie, tym samym przybliżając się do jego twarzy. – Po prostu tak będzie lepiej i dla mnie i dla ciebie. – powiedziałam i odwróciłam się w przeciwną stronę.

Nie miałam już siły.

– Czyli Diana miała rację, a myślałem, że to tylko jej głupia gadanina... – wykrzyczał, kiedy byłam parę metrów od niego i szłam w stronę wyjścia.

Obróciłam się i znowu skierowałam się w jego kierunku. Szybko zaczęłam iść i sekundę później stałam tuż kilka centymetrów przed jego twarzą, zadzierając swoją głowę, tak abym miała widok na jego oczy, które były puste tak samo jak te moje.

Bez większego namysłu dotknęłam jego policzków i połączyłam nasze usta w ostatnim pocałunku, po czym odsunęłam się, a łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.

– Coś się stało. – powiedziałam w jego usta. – Pamiętaj, że zawsze cię kochałam i kocham, ale nie mogę już tak dłużej. – przymknęłam oczy.

Will zacisnął szczękę, po czym zaczął się smutno śmiać i potakiwać głową.

– Diana jest dobra. – prychnął pod nosem i popatrzył na mnie z góry.

Przełknęłam ślinę i przestałam oddychać. Ścisnęłam mocno oczy, a paznokcie wbijałam głęboko w dłoń. Chciałam zabrać od siebie ten ból... on musiał kłamać.

Tego było już za dużo.

***

Następnego dnia o godzinie piętnastej siedziałam już w pokoju razem z Alice i czekałam, aż moja rodzinka przyjdzie na grupową terapię, która kończyła ten rodzaj zajęć na oddziale. Byłam przekonana, że ojca i tym razem nie będzie. Na ostatnią terapię miałam przygotowaną samą prawdę, chciałam to z siebie w końcu wyrzucić, aby oczyścić się z tego syfu, który zgromadził się przez te wszystkie lata.

Już godzinę później atmosfera zrobiła się napięta i poważna, lecz nic nie wyrazi mojego zdziwienia, kiedy to przez drzwi wszedł Archibald razem z Amy.

Nie mogłam już dłużej wysłuchiwać paplaniny moich rodziców o tym, co zwykle czyli przyszłości, pieniądzach i pracy. Te tematy poruszali za każdym razem, kiedy mieli do tego okazję. Nie zapomnieli też wspomnieć o szkole muzycznej i zbliżających się egzaminach, które miałam daleko w poważaniu, patrząc na sytuację w jakiej się znajdowałam.

– Zbyt długo milczałam. – powiedziałam beznamiętnie i patrzyłam pusto w przestrzeń, a wzrok ich wszystkich powędrował na moją osobę. – Możecie mi wierzyć lub nie, ale przez dwa lata byłam molestowana w brutalny sposób.– powiedziałam na jednym wdechu.

Popatrzyłam na rodziców i ich miny mówiły tylko jedno- kłamiesz. Po chwili mój ojciec dał łokcie na uda, a w dłoniach schował twarz, kręcąc głową. Mama była głazem i wiedziałam, że nie zrobiło na niej to większego wrażenia.

– Kto to ? – zapytał zaniepokojonym głosem Landon.

– Nie William, jeżeli ci o to chodzi... nie znasz go. – powiedziałam głosem wypranym z emocji i wzruszyłam ramionami.

Znowu zapadła cisza.

– Aurora te oskarżenia...

Zaczęła, ale nie dałam jej skończyć. Irytacja i złość wzrosła, ponieważ ona nie rozumiała, nawet czegoś tak poważnego.

– To nie oskarżenia, nikogo nie oskarżam. – głos mi się łamał. – Mówię o tym, co mi się stało, a ty nawet nie potrafisz uszanować mojej wypowiedzi ! – krzyknęłam i popatrzyłam na nią z żalem.

Własna matka...

– Gdyby nie Landon od miesiąca wąchałabym kwiatki od spodu, a wy dostawalibyście na każdym krok kondolencje i jestem pewna, że dalej byś nie rozumiała powagi sytuacji. – dodałam, a dolna warga zaczęła mi drzeć.

Potrzebowałam odcięcia się od jej toksyczności, mimo że była adwokatem i broniła ludzi nie umiała obronić własnej córki, ironia. Mama zawsze patrzyła na mnie z góry i uniżała każdemu mojemu osiągnięciu. Musiałam być najlepsza albo mogłam dla niej nie istnieć, realia mieszkania i życia z tą kobietą były okropne, a stosunki moje i rodziców zimne i chłodne.

– Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś ? – powiedział tata cichym głosem, o czym uniósł głowę i popatrzył na mnie z żalem.

Wyglądał, jakby się martwił ? To nie było w jego stylu...

– Kiedy niby ? Między dziesięciominutowymi przerwami w pracy... przecież ciebie zawsze nie ma. – skierowałam wzrok na jego osobę. – Kto by uwierzył rozpieszczonej księżniczce z dobrego domu ? – sarknęłam i przeniosłam automatycznie wzrok na moją matkę, której mina wyrażała tyle, co nic.

Tata już chciał coś powiedzieć, lecz go wyprzedziłam.

– To zamknięta sprawa, nie chcę jej rozdmuchiwać. Poza tym nikt w sądzie by mi nie uwierzył.

Od dawna nie czułam się taka czysta, jak tamtego dnia. Terapia z Alice, grupa wsparcia i jeszcze terapia rodzinna, musiałam szczerze przyznać, że był to jeden z lepszych dni na oddziale. Niestety na terapii mama powiedziała, że nie widziała przez te lata oznak ofiary molestowania i był to nóż poniżej pasa. Nie sądziłam, że jest w stanie wypowiedzieć takie słowa do własnej córki, która tyle przeszła pomimo swojego młodego wieku.

Zniosłam więcej cierpienia przez dwa lata niż ona przez całe życie

Wykąpana i czysta udałam się do sali. Otworzyłam drzwi łazienki i weszłam do mojego pokoju, po czym rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Wszystko było poukładane na swoim miejscu, podeszłam do stolika nocnego, który stał obok łóżka, aby wziąć leki nasenne, a moim oczom ukazała się biała karteczka. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym ją otworzyłam.

„... Nie daj się zabić.

Jace.

– Nie dam, obiecuję. – powiedziałam sama o siebie i odwróciłam ją na drugą stronę.

O trzeciej w nocy nie śpią demony oraz osoby, które są silne. Którym jesteś ?"

– Sam mi powiedz. – wyszeptałam. 

Witam moi mili. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że przybywa was tutaj aż tyle. Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek będzie chciał to czytać. 

Co myślicie o tym opowiadaniu ? Chcę znać wasze opinie. 

Ps. Kocham wasze komentarze i czekam z niecierpliwością na jakiegoś pierwszego edita, którego będę później mogła dodać do rozdziału. 

(Rozdziały będą się pojawiać co tydzień w weekedy.) 

Trzymajcie się i do następnego. 

Helle <3 

Continue Reading

You'll Also Like

210K 19.4K 40
Wśród wielu bractw Uniwersytetu Ashdawn swoją działalność prowadzi Fores - bractwo tajemnica, składające się z wpływowych i bogatych studentów. Pieni...
13K 805 51
Opis: Pierwotnie rycerz miał uratować księżniczkę przed złym złoczyńcą, jednak ponieważ księżniczka wyszła już za mąż za złego złoczyńcę, rycerz nie...
857K 49.5K 199
Ja to tylko tłumaczę rozdziały postaram się dodawać najszybciej jak tylko mogę (O_O) Opis: Wang Yi jest wczesnym złoczyńcą w dziewczęcej powieści ma...
3.8K 73 29
18-letnia Julia Trojak przeprowadza się do swojej przyjaciółki Natalii po rozwodzie rodziców. Poznała chłopaka który zaprosił ją i jej przyjaciółkę n...