Tron z kości [18+]

By NoireAstre

22.7K 2.1K 321

Kraina Ravensport W pewien jesienny wieczór Sarah Jones stanęła na środku szemranej ulicy i zrozumiała, że w... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
Rozdział 82
Rozdział 83
Podziękowania

Rozdział 22

265 31 2
By NoireAstre




Nicholas leżał w swoim pokoju na szerokim łóżku. Gabriel zakrwawiony i poraniony wtłaczał w niego swoją niebieską magię i z trudem utrzymywał się w pozycji siedzącej. Oddał mu niemal całego siebie. Ellen stała przez chwilę w drzwiach i czuła się jak intruz oglądając ich razem, ale nie było wyjścia. Musiała wejść do środka.

Carla przebrała wcześniej Nicka w czystą koszulę. Jego czarne włosy silnie kontrastowały z bladą twarzą. Ellen po raz kolejny wydał się kruchy i łagodny.

- Gabrielu, wylecz swoje rany. Ja się z nim zajmę. – Położyła dłoń na jego rozpalonym ramieniu.

- Posiedzę z nim jeszcze trochę i mu pomogę – sprzeciwił się.

- Nie pomożesz mu sam się wykrwawiając. Opatrz się, weź kąpiel i koniecznie się prześpij. Ja się nim zajmę. Zaufaj mi.

- Muszę zostać, Ellen - powiedział cicho. – On by ze mną został.

Ellen stanowczo pokręciła głową.

- Nicholas wiedziałby, kiedy przestać. Zrozum proszę, że musisz też skupić się na sobie. Zregeneruj się i dzięki temu jutro będziesz mógł bardziej mu się przydać, niż teraz.

- Umarł na moich rękach, Ellen. – Spojrzał na swoje zakrwawione dłonie. – Nigdy nie czułem takiego bólu. Takiej pustki. –  Przyłożył rękę do serca. – Czułem tak jakbym stracił połowę siebie.

Ellen uklękła przy nim i objęła go ramionami w pasie.

- Ale przeżył. Przeżył i wszystko z nim dobrze. I wiesz, co? Będzie żył jeszcze długo. Tak długo, że wszystkich nas przeżyje.

Gabriel roześmiał się cicho. W końcu niechętnie jej ustąpił. Ucałował niedbale jej czoło, ale w tym pocałunku zawarł wdzięczność i nadzieję. Zobaczyła to w jego szmaragdowych oczach. Spojrzał na Nicholasa, a wtedy jego usta zacisnęły się w wąską linię. Strach na jego twarzy walczył z ulgą. Dotknął jego twarzy i po chwili zamknął za sobą drzwi.

Ellen przysiadła na łóżku Nicka. Jego czarne włosy rozłożyły się na śnieżnobiałej poduszce. Twarz miał białą jak tarcza księżyca. Sklejone od krwi włosy przykleiły się do jego czoła i skroni. Przy kąciku ust ujrzała krwawą pręgę. Oddychał ciężko, jakby każde zaczerpnięcie powietrza wiele go kosztowało. Wydawał się taki drobny na ogromnym łóżku. Był rozpalony, więc odrzucił prześcieradła. Miał na sobie jedynie bawełniane spodnie i cienką koszulę rozpiętą na piersi, żeby zapewnić swobodny dostęp do jego rany. Krwawa wypukła pręga lśniła wściekłą czerwienią.

Ellen wstała z łóżka i rozejrzała się po jego pokoju. Zerknęła na sztalugę, którą zauważyła przy poprzedniej wizycie. Nick zabronił jej patrzeć, ale ciekawość wygrała z dobrymi manierami. Podeszła do obrazu skrytego pod materiałem i uchyliła go nieznacznie. Zobaczyła zarys swojej twarzy i pukle włosów. Opuściła płachtę. Nie chciała więcej widzieć. Poczuła się źle z tym, że zajrzała tam, gdzie nie powinna – tak jakby nieproszona przypatrywała się komuś, kto nie wie, że jest obserwowany. Obróciła się na pięcie i natrafiła na jego szeroko otwarte błękitne oczy.

Milczeli, a ona zarumieniona chciała odwrócić wzrok, ale nie mogła. Postanowiła zignorować fakt, że przyłapał ją na gorącym uczynku i podeszła do jego łóżka.

- Zastępuję Gabriela. Kazałam mu odpocząć – powiedziała cicho w ramach uzasadnienia swojej obecności w jego sypialni.

Nicholas uniósł dłoń do czoła i zacisnął powieki. Stanęła jeszcze bliżej niego.

- Powiedz mi jak bardzo boli – poprosiła łagodnie.

Pokręcił głową.

- Boli mnie mocno, ale nie rana – szepnął.

Ellen przysiadła i sięgnęła po zwilżony ręcznik leżący na toaletce. Delikatnymi ruchami zaczęła ścierać krew z jego włosów i ust. Ze stoickim spokojem znosił jej pielęgniarskie zapędy i dzielnie stawiał im czoła bezbronny pod jej dotykiem.

- Zatem co cię boli? – zapytała po kilku długich chwilach milczenia.

- Ach, wiesz dobrze o czym mówię – powiedział ze zniecierpliwieniem. Nie otworzył jednak oczu. Twarz miał ściągnięta i wygładzoną.

Ellen dotknęła delikatnie jego wilgotnych włosów i sczesała je w górę, odsłaniając wąskie gładkie czoło. Jego powieki zadrżały delikatnie pod jej czułą pieszczotą.

- Nie mów nic, Nicholasie. Zbieraj siły i nie męcz się rozmową. Posiedzę tu z tobą i będę dotrzymywać ci towarzystwa. – Zerknęła na jego szybko gojącą się ranę. – Wydaje mi się, że nie potrzebujesz już magii.

- Dziękuję, że uratowałaś mi życie – szepnął.

Ellen uśmiechnęła się pod nosem.

- Zrobiłabym dla was wszystko. Wszystko, byście wyszli cało z tej walki – powiedziała z mocą.

- Czy mogłabyś potrzymać mnie za rękę? – poprosił cedząc każde słowo z osobna.

Wiedziała, że powiedzenie tego nie było dla niego trudne ze względu na jego osłabienie, ale na treść i wagę tych słów. Jej wrażenie o nagłej kruchości jego ciała i życia pogłębiło się jeszcze bardziej. Przełknęła ślinę i powstrzymała siłą woli łzy napływające do oczu. Schwyciła jego gorącą dłoń. Ich palce chciwie się otoczyły.

Nigdy wcześniej nie doświadczyła jeszcze takiej czułości. Było coś niesamowitego w fakcie, że Nicholas zwykle taki silny, brawurowy, pełen energii i namiętności, leżąc teraz na ogromnym łóżku wyglądał jak mały chłopiec. Poczuła nieodpartą chęć opiekowania się nim i dania mu tyle miłości ile jej serce będzie w stanie dla niego wydobyć.

Patrząc na jego bladą twarz uświadomiła sobie, że rzeczywiście fala emocji, którą ją zalała była miłością. Nieco zdziwiona i oszołomiona nagłym odkryciem, odnalazła gdzieś w swojej podświadomości przekonanie, że gdyby go nie kochała, to za nic nie byłaby w stanie zdobyć się na taki wyczyn i wykrzesać z siebie wystarczająco dużo magii, by go uratować. Znali się przecież jako dzieci i nastolatkowie. Musiała go kochać, to rzecz oczywista. Tylko w pewnym momencie zupełnie o tym zapomniała. A on sam skutecznie nie pozwalał jej o tym sobie przypomnieć. Wszakże każdy jego gest i słowo miało ją odrzucać od niego. Postawił między nimi ścianę, mur nie do przebicia i nie do przeskoczenia, ale coś w jego twarzy, w łagodnej krzywiźnie ust i w zamkniętych powiekach, przypomniało jej chłopca, którego niegdyś kochała.

Wolną ręką delikatnie przesunęła po jego policzku. Westchnął i uchylił nieco wargi. Nachyliła się do niego i ucałowała go w rozgrzany policzek. Nie odsunęła twarzy, kiedy on niepewnie przesunął swoją i jego szukające usta ją odnalazły.

Pocałował ją lekko. Dotyk jego warg odczuła jak nieśmiałe muśnięcie. Uchylił powieki i napotkała jego zamglony wzrok.

- Mam wrażenie, że śnię – powiedział cicho.

Ellen z drżącym sercem nachyliła się raz jeszcze do niego. Do jego ciepła i żyjącego ciała. Ich usta spotkały się ponownie. Nicholas podparł się na łokciach i jego dłoń odnalazła jej policzek. Dotykał jej łagodnie i czule, sunąc palcami po gładkiej skórze. Ona sama wsunęła palce w jego wilgotne włosy i zaczęła przysypywać je, ciesząc się ich aksamitną gładkością.

Pocałował jej dolną wargę i ssał ją delikatnie nie wypuszczając z ust. Drżenie raz po raz przechodziło przez ciało Ellen. Poczuła jego język najpierw w jednym kąciku ust, a potem w drugim. Jego gorący oddech rozpalał jej usta. Chciała go poczuć głębiej. Chciała go posmakować, bo wspomnienie słodyczy jego pocałunku natarło w jej świadomość z taką gwałtownością, że ledwo zdołała złapać oddech.

Pociągnęła jego twarz do swojej i siłą wdarła się do wnętrza jego ust. Przesunął się w bok, próbując znaleźć lepszą pozycję, by być bliżej niej. Oderwali się do siebie na ułamki sekund. Ellen uklękła przed jego łóżkiem, a on usiadł na brzegu. Trzymali swoje twarze nawzajem w swoich dłoniach i wpatrywali w siebie, jakby oglądali największy skarb.

Niesforne pasemka włosów opadły mu na czoło i oczy, więc potrząsnął głową i nachylił się do niej jeszcze mocniej. Poczuła jego palce na swoim karku, więc sama przesunęła swoje pod mankiet jego koszuli. Westchnął i z jękiem, kiedy dotknęła skóry.

Ich języki się spotkały. Po chwili sprawdzały już wzajemnie swój smak i Ellen poczuła skłębioną gorączkę w podbrzuszu. Kiedy przesunęła dłonie na jego odsłoniętą klatkę piersiową, ujrzała jak oczy mu ciemnieją.

Uniosła się na nogach na taką wysokość, by ich oczy i usta znalazły się na tym samym poziomie. Pogłębili pocałunek, przekrzywiający głowy w bok. Jej włosy zasłoniły jego twarz, więc odsunął je delikatnie wciągając głęboko ich zapach.

Ułożył twarz na jej obojczyku i poczuła jego usta i język znaczący wilgotną ścieżkę prosto do gardła i zagłębienia pod nim. Ellen niemal zwaliło z nóg uderzenie gorąca i podekscytowania. Przytulił ją mocniej do siebie. Pod cienkim materiałem sukienki wyczuła twardość mięśni jego klatki piersiowej i przesunęła po niej dłonią.

Odchylił się pod jej dotykiem. Głowa opadła mu w tył, a ona niesiona koniecznością, potrzebą nie do zatrzymania ułożyła na jego piersi usta. Łapczywie przesuwała wargami wzdłuż blizny, która zadała mu śmierć, pragnąc przegnać nimi to okrutne wspomnienie.

Ellen odniosła wrażenie, że Nicholas znieruchomiał i nie oddychał, kiedy jej palce przesuwały się po plecach, a wargi po bliźnie. Zerknęła na niego. Wpatrywał się w nią kobaltowymi oczami - z niedowierzaniem i pożądaniem. Ona sama go pożądała.

Ujął ją palcami pod brodę i zmusił, by na niego spojrzała. Przez chwilę nad czymś usilnie się zastanawiał, kalkulował. I w końcu podjął decyzję.

- Ellen – powiedział wolno, a ona patrzyła na niego zaskoczona. - Gdybym tylko mógł jakoś to przewidzieć, jakoś zatrzymać to wszystko, co czuję – przerwał, by zaczerpnąć powietrza - chciałbym, żeby to było proste.  – Jego oczy przybrały kolor nieba przed burzą. – Ale zawsze jest tak samo, zawsze. Ja staram się nie czuć tego do ciebie. Staram się odepchnąć każdą myśl, każdą emocję, którą czuję, kiedy patrzysz na mnie z niezrozumieniem dla każdej rzeczy, którą robię i mówię.

Potrząsnął głowę, kiedy otworzyła usta, próbując mu przerwać.

- Gdybyś tylko wiedziała jak walczę, ile lat, ile dni i ile godzin próbowałem znaleźć sposób. To moje największe marzenie. – Zerknął na nią szybko. – Nie, skłamałbym mówiąc, że największe – westchnął przeciągle, z bólem. – Ty chyba rozumiesz o czym mówię? Chyba wiesz, co mam na myśli? Chyba wiesz o czym marzę? Każda sekunda w twojej obecności jest torturą. Nie mam od niej odpoczynku. Ani na jawie, ani we śnie. Nawet martwy śniłem o tobie. – Spojrzał na nią spod czarnych półksiężyców rzęs. – Niezmiennie i nieskończenie cierpię próbując nie myśleć o tobie w sposób jaki mam zakazany. – Zsunął się z łóżka i klęknął przed nią, biorąc jej palce w swoje gorące dłonie. – Ty zawsze będziesz jego, a on zawsze będzie twój. Jesteście jednością. Nieważne ile czasu upłynie i gdzie każde z was jest i co was dzieli. Wy zawsze się odnajdziecie.

Jego wzrok był pełen rezygnacji, choć gdzieś głęboko w jego źrenicach ujrzała płomyk nadziei, który po chwili jednak zgasł.

- Tylko powiedz mi dlaczego nie mogę z tym żyć? Dlaczego mnie to zabija? – przyłożył wargi do jej palców. - Ty znasz odpowiedź. Musisz ją znać. Byłbym głupcem, zakładając, że nie zauważyłaś tego, co czuję do ciebie – mówił teraz gorączkowo i nieprzytomnie.

Ellen potrząsnęła głową, nie dowierzając temu, co słyszy. Źle to odebrał i puścił jej dłonie. Zamiast tego ułożył głowę na jej kolanach i objął ramionami w pasie. Desperacko, boleśnie.

- Żadne słowa nie są w stanie tego wyrazić. – Jego głos był przytłumiony, gdy szeptał w jej uda. – Powinienem spłonąć za to, że ci o tym mówię. Za to, że chociażby o tym myślę. Gdyby niebiosa były sprawiedliwe, straciłbym głos i zamilkł na wieki, by nie skrzywdzić mojego frater. Nigdy nie powinienem był odważyć się, by wyznać, co czuję. - Nie patrzył już na nią. Nie mógł unieść głowy. Nie śmiał. – Teraz już wiesz, prawda? – szepnął tak cicho, że niemal go nie usłyszała.

- Tak – powiedziała wolno. – Tak.

W końcu powoli uniósł głowę. Na jego twarzy był wyraz agonii, oczy lśniły dziwnym blaskiem, ale milczał.

- Kochasz mnie – wyznała za niego.

Twarz miał poważną. Czystą jak otwarta księga.

- Wiedziałaś o tym?

Ellen spojrzała głęboko w jego zagubione oczy. W oczy skrzywdzonego chłopca teraz szeroko otwarte i ufne.

- Wiedziałam, bo i ja cię kocham, Nicholasie.

- Kochasz mnie...? – zapytał zbolałym głosem – Nie, to niemożliwe.

- Kocham cię, Nicholasie. Wiem o tym, a ty w to uwierz. – Zastanawiała się, czy mu o tym powiedzieć i w końcu się odważyła: – Jesteś moim calanhe.

Potrząsnął głową, a jego włosy połaskotały ją w czoło. Odsunął się od niej.

- Nie jestem. To ty jesteś moją calanhe, ale ja nie jestem twoim. Nie uwierzę w to. Nie poczułaś tego, kiedy kochaliśmy się pierwszy raz. Nie mów mi więc tych okrutnych słów. Chcesz mi złamać serce raz jeszcze? Na ile kawałków chcesz je połamać? Zaraz nie zostanie mi już nic.

Ellen ułożyła dłoń na jego bladym policzku.

- Jesteśmy calanhe, Nicholasie. A wiem to, ponieważ, kiedy ugodzono cię mieczem moje serce szarpnęło bólem, którego nie można opisać. Wiedziałam, że to mój calanhe i była przekonana, że to Gabriel, ale wtedy zobaczyłam ciebie i już wiedziałam. Wszystko nabrało sensu.

- Nie kłam, proszę – szepnął zmienionym głosem. – Nie naigrywaj się ze mnie.

- Nie kłamię, Nicholasie. Jesteś mój, a ja jestem twoja.

- Ale Gabriel... - zaczął.

Ellen uśmiechnęła się bez radości, ze smutkiem.

- I on jest mój i ja jestem jego. Ale wy jesteście frater. Dzielicie dusze. Dlatego ta miłość jest możliwa jakkolwiek szalenie to brzmi. Tak mi się wydaje. Tylko to może mieć sens. Tylko to wyjaśnia, co czuję do was obu.

- Tak, Calon powiedział mi to samo. – Zamyślił się, a jego głos stał się ochrypły.

Jego twarz się rozjaśniła. Podniósł się z klęczek.

- Powiedzmy mu. On zrozumie. On pozwoli mi być z tobą. Gabriel zawsze wszystko rozumie. Wybaczy nam to.

Ellen także się podniosła i stanęła obok niego.

- Owszem, powinniśmy mu o wszystkim powiedzieć, ale nie mogę być z żadnym z was – powiedziała nie patrząc na niego.

Nicholas spiął się.

- Musisz mi dać choć dzień. Choć jeden dzień z tych wszystkich lat, kiedy tylko marzyłem o tobie. Gabriel nam pozwoli. Wiem to – powiedział gorączkowo. Ujął jej dłonie w swoje i przyciągnął bliżej.

Milczeli oboje i w końcu zmęczony przysiadł na łóżku.

- Nicholasie, ta sytuacja, w której się znalazłam, w której znaleźliśmy się w trójkę, bardzo mnie przeraża. Spójrz w jakim świetle mnie to stawia. – Po jej policzku pociekła łza. Starła ją gwałtownie. – Kocham dwóch mężczyzn. Żadnego mniej i żadnego bardziej. Moje serce jest podzielone na równe dwie połowy. Ale jak mam to wytłumaczyć światu?

- Ach! – żachnął się. – Świat to błahostka. Jesteśmy zbyt dobrzy dla tego świata, więc nie pozwólmy, by nas ograniczał, czy więził. – Głos nawet mu nie zadrżał.

- I przede wszystkim, nie mogę tego zrobić wam obu. – Nie kryła już łez.

- Nie dbam o to – powiedział ze złością.

Ponownie wstał z łóżka. Otarł palcem jej policzki i ucałował w nie delikatnie, biorąc ją w ramiona. Czuła jego oddech na włosach.

- Jeśli – zawahał się – jeśli tobie i Gabrielowi nie będzie to przeszkadzało, to uszczęśliwi mnie chociażby dotyk twych ust, Ellen. Chociaż tyle. To wystarczy, by mnie utrzymać przy życiu – szepnął w jej włosy. – Chciałem wyjechać. Nie widzieć ciebie i Gabriela. Zapomnieć i nauczyć się żyć bez was.

Ellen odsunęła się od niego i spojrzała w jego twarz.

- Nie możesz nam tego zrobić. – Jej policzki zalał rumieniec. – Nie możesz nas zostawić.

- Nie rozumiesz! Inaczej umrę. – Przyłożył jej dłoń do swojego serca. Biło nierówno. – Nie zniosę kolejnego życia, w którym oszukuję się, że nic do ciebie nie czuję. Nie potrafię dłużej tego ukrywać i nie potrafię już ukrywać tego przed Gabrielem. Powiedzmy mu proszę. Powiedzmy i poprośmy. On się wycofa. Pozwoli nam...

Ellen przełknęła ślinę.

- Nie mogę tak. Nie potrafię wybrać żadnego z was, a nie mogę żyć w związku z dwoma mężczyznami. To jakbym miała wybrać połówkę serca, bez której mam żyć. Wybierając ciebie, odtrącę Gabriela, a wybierając Gabriela, stracę ciebie. A wy obaj stracicie swojego frater. Nie możemy być razem. To nasze przekleństwo.

Odsunęli się od siebie. Ellen poprowadziła Nicholasa do łóżka. Zauważyła już jak drżały pod nim nogi. Raz jeszcze w czułym geście położyła dłoń na jego policzku.

Kiedy wychodziła, usłyszała jak gwałtownie wciąga powietrze i zanosi się szlochem.

Continue Reading

You'll Also Like

148K 10.2K 35
Diana, jest córką boga Dragona i ludzkiej kobiety Esme. Pomimo oczekiwań ojca, nie odziedziczyła po nim mocy. Lecz miała sekret, którego nikt nie zna...
9.2K 1K 26
Drugi tom. Lily wciąż zmaga się z nową, nieznaną rzeczywistością, w jakiej przyszło jej żyć. Stara się dostosować do surowych warunków Krainy Gniewu...
20.9K 172 3
[18+] PIERWSZY TOM SERII DEVILS „Diabeł tkwi w szczegółach. Tak myślałem. Byłbym głupcem jakbym w to nie uwierzył." 2024 Wydawnictwo Silver
65.6K 3.8K 47
Jane żyje w Coldwater- kraju, gdzie ludzie są podzieleni na rangi: albo jesteś biednym i mieszkasz we wiosce zarabiając marne grosze, albo żyjesz w s...