Chyba się tego nie spodziewałam. Nie, na pewno się nie spodziewałam. Nasuwa mi się pytanie: czy utrata kogoś poprzez śmierć boli bardziej niż rozstanie się z ukochaną osobą?

Nie jestem pewna. Wydaje mi się, że ból jest o podobnym natężeniu, aczkolwiek... Śmierć jest prawdopodobnie gorsza.

– Przykro mi. Na pewno jest to dla ciebie wciąż trudne i w tej sytuacji moją rozpacz za niedoszłym mężem, jest groteskowa.

– Mylisz się. Utrata osoby, która się kocha, nieważne w jakich okolicznościach, boli mniej więcej tak samo. Ja przynajmniej wiem, że Anna nie uszczęśliwia nikogo innego, ale ty nie. Zdrada jest chyba bardziej bolesna. W każdym razie nauczysz się żyć bez niego. Minie trochę czasu, ale nadejdzie dzień, kiedy będziesz mogła przyznać mi rację.

Zapewne tak. Nie zmienia to jednak faktu, iż odnoszę wrażenie, że zdradza Johna to pikuś. Chociaż sama najchętniej zabiłabym go po tym, co zrobił.

– Nie myśl tyle, Abigail. Tylko żyj. Bierz to, co serwuje ci życie.

– Masz rację – zgadzam się z nim, pomimo iż w głębi serca czuję rozdzierający ból.


(po zmianach)

Milczeliśmy, pogrążeni w myślach. Nie wiem, ile czasu spędziliśmy na rozmyślaniu. Cisza dźwięczała mi już w uszach, gdy Mason odezwał się pierwszy.

– Chodź do mnie – wyszeptał.

Podniosłam głowę, przestając skubać paznokcie. W mroku nie widziałam wyrazu jego twarzy, jedynie zarys sylwetki i wyciągniętą w moją stronę dłoń. W pierwszej chwili zawahałam się, nie byłam pewna, czy spełnienie jego prośby to dobry pomysł. Wiedziałam co chce zrobić, aczkolwiek coś popchnęło mnie w jego ramiona i ostatecznie ujęłam jego dłoń. Mason przyciągnął mnie do siebie. Zajęłam miejsce tuż obok niego, jednakże nie o to mu chodziło, bo złapał mnie pod pachy i usadowił na swoich kolanach przodem do siebie. Przełknęłam ślinę, czując przyspieszone bicie swojego serca. Oczekiwałam na jego ruch, bo bałam się poruszyć. Mason objął mnie w tali, a potem przywarł do mnie w uścisku.

– Jeśli mi pozwolisz, sprawię, że zapomnisz o nim i o tym, co ci zrobił – powiedział cicho, a jego ciepły oddech rozkosznie muskał skórę na mojej szyi, przy okazji wywołując dreszcz na całym ciele. – Nie oczekuję deklaracji, Abi. Jedynie pomocy. Oboje możemy sobie pomóc zapomnieć i poskładać się do kupy – dodał, zacieśniając ramiona, przez co odebrało mi oddech.

Milczałam, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Było mi dobrze, gdy czułam ciepło jego ciała oraz ciasno obejmujące mnie ramiona. Jednak wiedziałam, że wejście w jakąkolwiek relację z Masonem, nie ma prawa bytu, ponieważ dopiero co przed kilkoma godzinami wyrzuciłam ze swojego życia Jamesa. Mogliśmy tak jak powiedział, uratować się nawzajem, by zapomnieć i poskładać się do kupy. Mogliśmy, nic nie stało na przeszkodzie, lecz obawiałam się, że w moim przypadku mogłoby to skończyć się złamanym sercem. Albo co gorsza, to ja złamałabym mu je ponownie.

– Mason – zaczęłam miękkim głosem – nie wiem, czy to dobry pomysł. Obawiam się, że jedno z nas mogłoby później cierpieć, a przecież żadne z nas tego nie chce.

– Nie skrzywdzę cię, i ty nie skrzywdzisz mnie. Obiecuję. To będzie tylko przysługa. Nic więcej. Potem, gdy uznasz, że nadszedł czas, aby to przerwać, tak zrobimy. Rozejdziemy się w swoje strony i zaczniemy układać sobie życie na nowo.

Pomimo jego zapewnień, nie byłam przekonana o jego deklaracjach. Byliśmy dorosłymi ludźmi, którzy doświadczyli bólu z powodu miłości do drugiej osoby. Mogliśmy być dla siebie jakąś formą lekarstwa, lecz pamiętałam słowa mamy z okresu, gdy byłam nastolatką i zakochiwałam się w każdym przystojnym chłopaku, który niekoniecznie był mną zainteresowany: „Na złamane serce najlepsza jest nowa miłość". Przypuszczałam, że Mason tak właśnie chciał wyleczyć siebie, nie miałam wątpliwości, że utrata ukochanej w katastrofie lotniczej, była dla Masona swoistą tragedią, zwłaszcza że oboje spędzali w powietrzu większość czasu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 03, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Granica pożądania Where stories live. Discover now