2. O Tym Jak Zadanie Z Chemii Może Zepsuć Dzień.

Start from the beginning
                                    

- Nie bądź głupi - skarciłam go, starając się, żeby mój uśmiech nie wyszedł słusznie.

Prawda jest taka, że miał cholerną rację, a ja bałam się do tego przyznać... Czasem, przed snem, lubię sobie wyobrazić "co by było gdyby..."? Myślę wtedy o wszystkich tych rzeczach, na które nie wystarcza odwagi, szczęścia, pieniędzy, umiejętności... W moich myślach ostatniej nocy zawitał Clifford, jako wrażliwy, uroczy i z czysto artystyczną duszą chłopak.

A byłam świadoma tego, że prawie na pewno, taki nie jest, dlatego słowa Daniela tak mnie zmartwiły. Zbyt głośno wyrażały moje obawy.

*

Na chemii panował chaos, jak zwykle z resztą. Jedni bawili się swoimi telefonami, inni rozmawiali, głośno się śmiejąc, a jeszcze inni leżeli na ławkach, chcąc odespać zarwaną nockę. Byłam pogrążona w rozmowie z Carmen, moją koleżanką z ławki, kiedy nauczycielka nie wytrzymała.

- To kpiny jakieś! Jak wy się zachowujecie?! - krzyczała. - Ten przedmiot macie na egzaminach, należy się trochę szacunku! Może Super Zadanie postawi was do pionu!

Wszyscy umilkli. Słyszeliśmy legendy o Super Zadaniu... Pani Colson była bardzo spokojną i obojętną na wiele rzeczy kobietą, do czasu aż przekroczyło się granicę. Wtedy zadawała doświadczenia na sporą pulę punktów, do wykonania w parach, które sama dobierała. Nie muszę dodawać, że nie należały do najprostszych?

- Tris z Galem, temat numer 5... - Chodziła po klasie, mówiąc kto z kim będzie pracował i nad jakim zadaniem.

Nikt nie odezwał się nawet słowem, mimo, że sprzeciw sam cisnął się na usta. Pary zawsze były dobierane tak by utrudnić nam życia...

- Vivien z Lukiem, temat numer 8... - powiedziała, a ja jęknęłam. Kątem oka zauważyłam, że chłopak też nie jest zadowolony. Przeczesał swoją blond grzywę ręką, a mnie zachciało się wymiotować. Carmen spojrzała na mnie ze współczuciem, wiedziała dlaczego nie lubię tego faceta.

Kilka miesięcy temu blondyn był w sklepie podczas mojej zmiany i oglądał gitary w bocznym pokoju. Do głowy by mi nie przyszło, żeby chodzić za nim krok w krok, jak nadopiekuńcza matka i mówić "Nie dotykaj!", myślałam, że ma swój rozum...

Niestety, przeliczyłam się.

Do teraz nie bardzo wiem jak dokładnie do tego doszło, ale wyszło na to, że Luke rozwalił stojak na gitary i kilka ze stojących na nim instrumentów nie przeżyło. Potem Hemmings wyszedł jakby nic się nie stało. Tego dnia akurat nie było kamery w tym pokoju i nie mogłam udowodnić mojemu pracodawcy co się naprawdę stało... Miałam przez to spore kłopoty, a od wywalenia z pracy uratowały mnie tylko dobre stosunki z szefem.

Po lekcji podeszłam do pani Colson ze skruszoną miną.

- Nie, nie zmienię ci partnera, panno Martin - powiedziała, zanim zdążyłam się odezwać.

- Proszę pani... - zaczęłam, ale mi przerwała.

- Nie ma mowy. Chyba, że chce pani dostać za to zadanie jedynkę, a przypomnę, że ta ocena ma dosyć dużą wagę - mówiła surowym głosem, pisząc coś w zeszycie.

Z westchnieniem rezygnacji wyszłam na parking przed szkołą. Przy swoim samochodzie stała Sylvia, pisząc coś na telefonie.

- No nareszcie - powiedziała, gdy mnie zobaczyła. - Jeszcze chwila i zapuściłabym tu korzenie.

- Colson zadała nam Super Zadanie - jęknęłam, siadając na fotelu pasażera.

- Przykre. - Podsumowała odpalając samochód. Prawie jej uwierzyłam, że się przejęła. - A kogo masz w parze?

Pogramy? -> Michael CliffordWhere stories live. Discover now