1. Sklep I Perkusista.

4.1K 299 57
                                    

Dzwonek oznajmiający przybycie nowego klienta skutecznie odciągnął mnie od zadania domowego. Spojrzałam z ciekawością w stronę wejścia. O tej porze nie było tu dużo ludzi.

- Hej Ash. - Uśmiechnęłam się, widząc blondyna pochodzącego do lady. - To co zawsze?

- Tak, tylko jedną puszkę wosku do bębenków więcej - powiedział z szerokim uśmiechem, a ja wyciągnęłam z pod lady małe pudełeczka.

- Po co ci aż tyle? - zapytałam z ciekawością, wbijając odpowiednie guziki na kasie fiskalnej.

Ashton bywał tu co jakiś czas, po pałeczki do perkusji, po wosk, czy po jakąś starą płytę, których sprzedaż też prowadziliśmy. Zawsze był szeroko uśmiechnięty i pełen energii niczym dziecko, czym często poprawiał mi humor.

- Zmieniam zestaw bębnów - odparł, oglądając kostki do gitar leżące na blacie. - Nie ufam temu ciućmokowi co mi sprzedaje ten nowy, więc sam go sobie nawoskuję. - Zrobił krótką przerwę i spojrzał na mnie. - A co u ciebie?

- Moja gitara została dzisiaj sprzedana - powiedziałam lekkim tonem, wiedząc, że to i tak go nie zmyli. - Grał na niej jak jakiś aniołek.

- Jak to? - Oburzył się, marszcząc zabawnie brwi. - Tyle na nią zbierałaś i o jej utracie mówisz takim lekkim tonem?

- Taki już mój los, Ashton. - Uśmiechnęłam się. - Kartą czy gotówką?

Przez chwilę nie wiedział o co mi chodzi, więc podałam mu dwa pudełka wosku. Z portfela wyciągnął wyliczoną sumę.

- Musiał być na serio fajny, ten twój anioekł, że nawet swój skarb oddałaś mu lekką ręką - mruknął, pakując zakupy do plecaka.

- Wyrzuciliby mnie z pracy gdybym tego nie zrobiła - odarłam z uśmiechem. To słodkie, że tak się przejmował "prawie moją" gitarą. - Nie masz dzisiaj jakiejś próby? - dodałam szybko, widząc, że ma ochotę się kłócić.

- Nie, próby mam w piątki i niedziele - odparł. - Ale muszę dzisiaj się bratem zająć. - Zerknął na zegar nad moją głową.

- To do zobaczenia. - Pomachałam mu i chłopak zniknął za drzwiami.

Wtedy rozdzwonił się mój telefon.

- Mamo, wiesz, że jestem w pracy - powiedziałam do słuchawki beznamiętnym głosem.

- Wiem, Vi - odparła sucho. - I nie tym tonem.

- Przepraszam. - Przełknęłam gulę sprzeciwu, która pojawiła się w moim gardle. - Co chciałaś?

- Nie wróciłaś do domu na obiad, a ja mam na nocną zmianę, więc kolacji też nie będzie - powiedziała szybko. - Zjedz coś jak będziesz wracać ze sklepu.

Westchnęłam cicho, znowu cały dzień na drugim śniadaniu i hot-dogu z pobliskiej budki. Tak jakby nie mogła mi odłożyć trochę obiadu...

- Dobrze mamo.

- Świetnie! - Ucieszyła się. - To miłego wieczoru.

Kiedy odłożyłam telefon, zabrałam się za zamykanie sklepu, zbliżała się dziewiętnasta. Wyłączyłam muzykę i zapanowała prawie niczym nie zmącona cisza. Bardzo brakowało mi takich momentów w ciągu dnia. Cały ten zgiełk, który mnie otaczał ostatnio zaczął męczyć. Miałam dość bezsensownego gadania ludzi, zbyt głośnej muzyki i dźwięków dużego miasta... Nie zrozumcie mnie źle, kocham muzykę ponad życie, ale czasem po prostu mam dość wszystkiego, co wkracza w moją intymność, chcę być sama ze swoimi myślami. Niczym innym.

Westchnęłam, próbując odgonić smętny humor i pogasiłam światła. Przechodząc przez pomieszczenie z gitarami, omijałam wzrokiem puste miejsce na półce, które jeszcze wczoraj było moim ulubionym... W moich myślach znowu zawitał niebieskowłosy chłopak. Nawet nie wiem jak ma na imię...

Pogramy? -> Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz