- Dziękuję, dziękuję! - powiedziałam w jego ramię, gdy odwzajemnił uścisk.
- Do usług - odparł zduszonym głosem.
Opadłam z powrotem na krzesło z lekkim rumieńcem. Chyba zareagowałam zbyt żywiołowo.
- Musi ci bardzo zależeć na tym sklepie - powiedział po chwili niezręcznego milczenia.
- To dla mnie drugi dom. - Potaknęłam, przypominając sobie o deserze i biorąc gryza.
- Kiedy zaczynamy? - dopytywał.
- Jak znajdziemy jeszcze jednego do pomocy - odparłam żując gofra. Jak na mój gust był zbyt gumowaty.
- A macie kandydata? - spytał poważniejąc.
- Nie, a co? - zdziwiłam się.
- Bo mam w takim razie propozycję. - Uśmiechnął się zadziornie.
***
- Viv, wróć na ziemię! - Głos Sylwii przebił się do mojej podświadomości. Siedziałyśmy na matematyce, a ja lekko przysypiałam.
- Coś ty w nocy robiła? - spytała szeptem.
- Próbowałam napisać muzykę do nowej piosenki, gapiłam bezmyślnie w tablicę. - odparłam zgodnie z prawdą, wzruszając ramionami.
- A spanie? - prychnęła moja przyjaciółka, unosząc zabawnie brew.
- Spanie jest dla słabych - odparłam z uśmiechem.
- Że ja jestem słaba? - Szturchnęła mnie ramieniem, uśmiechając się.
- Ja tego nie powiedziałam. - Wyszczerzyłam się jak głupi do sera. Uwielbiałam się z nią przekomarzać.
- Czy ja wam przeszkadzam? - Przed naszą ławką pojawiła się profesorka.
- My na temat zadania rozmawiamy - powiedziała Sylvia z uroczym uśmiechem. Muzyk i aktorka w jednym, kto by pomyślał.
- To w takim razie rozwieję twoje wszelkie wątpliwości przy tablicy - odparła kobieta, wręczając jej kredę.
Moja przyjaciółka jęknęła, ale posłusznie wstała z krzesła i powlokła się we wskazanym kierunku.
- Psst! Martin! - Usłyszałam szept za moimi plecami. Obserwując nauczycielkę kątem oka, odwróciłam się delikatnie.
- Czego chcesz Ronnie? - odszepnęłam.
- Pogadasz ze mną w końcu? - Uśmiechnął się uroczo.
- Nie - powiedziałam twardo i znowu usiadłam przodem do tablicy, ignorując nawoływania chłopaka.
- Ale za co właściwie jesteś obrażona? - Usłyszałam i prychnęłam w odpowiedzi. Ma tupet...
W tej chwili zadzwonił dzwonek. Sylvia wróciła do ławki z uśmiechem na twarzy, bo profesorka nie zdążyła jej długo pomęczyć. A z czego jak z czego, ale z matmy orłem nie była.
- Sara Lande dzisiaj pytała mnie co jest między tobą, a Cliffordem - powiedziała, gdy szłyśmy w kierunku jej szafki.
- A co ona ma do tego? - Zdziwiłam się.
- Zazdrosna jest. - Usłyszałyśmy za naszymi plecami rozbawiony głos.
- Michael! Nie ładnie tak podsłuchiwać - zganiłam go powstrzymując uśmiech. - Fajna koszulka - dodałam, patrząc na nadruk z napisem "Bez tej koszulki też nieźle wyglądam".
CZYTASZ
Pogramy? -> Michael Clifford
FanfictionPalce chodziły po gryfie jakby tylko lekko go głaskały, a ręka dotykająca strun wyglądała, jakby nie napotkała żadnego oporu. Lekkość z jaką grał wprawiła mnie w zachwyt. Do tego skupienie, jakby znajdował się w innym świecie... - Gapisz się - powie...