11. Czemu Wesołe Miasteczko?

2.3K 205 8
                                    

*dzień wcześniej*
*Vivien POV*

- Ta przypomina królika - stwierdziłam, pokazując jeden z białych obłoków na niebie.

- Jak dla mnie to bardziej wiedźma na kocie - odparł Mike, ale oczy miał zamknięte i był w połowie drogi do zaśnięcia.

- Co ma królik do wiedźmy? - Zaśmiałam się.

- A sam królik do chmury? - W końcu otworzył oczy i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem na ustach.

- Chodzi o kształt - powiedziałam, udając pretensje.

- A mi o prawdopodobieństwo istnienia. - Wzruszył ramionami po czym wybuchnął śmiechem. - Właściwie jaki to ma sens?

- Jaki sens ma leżenie na kocu i gadanie o chmurach? - Upewniłam się.

- No tak. - Pokiwał głową, ale już się nie uśmiechał. Był dzisiaj poważniejszy niż zwykle...

- A czy wszystko co robimy musi mieć wyraźny sens? - odparłam. - Poza tym, co cię dzisiaj ugryzło? Zazwyczaj lubisz wymyślać niestworzone historie.

- Melancholia - powiedział tylko i znowu zamknął oczy, poprawiając pozycję na kocu.

Przez chwilę leżeliśmy w ciszy, a potem Clifford nagle usiadł.

- Wiesz, że ci ufam? - zapytał.

Jedno pytanie, a sprawiło, że nagle poczułam się jakby temperatura wzrosła o kilka stopni.

- Zawsze dobrze to usłyszeć - odpowiedziałam ciszej niż zamierzałam. Odwrócił się w moją stronę.

- Chodzi o to, że chcę się zwierzyć - powiedział poważnie i z widocznym wysiłkiem, a ja stłumiłam chichot.

Nigdy nie zrozumiem czemu faceci mają taki problem z mówieniem tego, co im siedzi w głowie, zwłaszcza, że najczęściej to nie są jakieś mroczne sprawy.

A Mike przecież pisał piosenki, przelewał w nie cząstki swojej duszy. Czemu jeśli nie miał przed sobą papieru miał z tym taki problem?

- O co chodzi? - Starałam się mieć normalny ton głosu i nie dać po sobie poznać jak mocno waliło mi serce.

- Chodzi o tego idiotę Irwina. - Zaczął, a ja się spięłam. Pokłócili się? Jestem marnym pocieszycielem w takich sprawach...

- Męczy mnie, że jeśli zacznie studia, to 5SOS się rozpadnie. - Wydusił, krzywiąc się.

"Pytanie: mówić mu, że boję się tego samego? Puste obietnice są najgorszym pocieszeniem, a w tej sprawie nic nie jest pewne..."

- Mike, dla Ashtona ten zespół też jest cholernie ważny. - Zdecydowałam się w końcu powiedzieć. - Poza tym ten zespół to wy. Dopóki będziecie przyjaciółmi 5SOS jakoś przetrwa. Nawet jeśli każdy z was pójdzie swoją ścieżką.

Spojrzałam mu w oczy. Uwierzyłam w moje słowa zaraz po tym jak je wypowiedziałam. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam?

Po chwili patrzenia na siebie Clifford powiedział:

- Chyba masz rację. - Uśmiechnął się nieśmiało. - W końcu w tym wszystkim nie chodzi tylko o muzykę. I kocham cię za to, że nie powiedziałaś: "nic nie trwa wiecznie".

Moje serce znowu zabiło mocniej. Kiedy zaczęłam na niego tak reagować? Viv, opanuj się, musisz zachować twarz!

- Do usług Mike. - Wysiliłam się na najcieplejszy, pocieszający uśmiech mimo, że wewnątrz mnie wszystko drżało.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że kupiłem tamtą gitarę. - Powiedział cicho i zaraz potem odwrócił wzrok na swoje kolana.

Przez chwilę zapomniałam o oddychaniu.

Zanim ogarnęłam się na tyle, żeby odpowiedzieć, rozdzwonił się mój telefon, a na ekranie pojawił się komunikat: "Zbierać dupy do sklepu!"

- Remont czeka. - Odchrząknął Michael i wstał z koca.

Miałam wrażenie, że go zawiodłam. Powinnam odpowiedzieć tymi samymi słowami, ale ten przeklęty telefon... Może to był znak od niebios, żeby dać sobie spokój?

A może mam tylko dziwne urojenia i te słowa tak na prawdę nic nie znaczyły?

*

Popołudnie w sklepie spędziliśmy na składaniu mebli, ale że była nas całkiem spora ekipa szybko skończyliśmy. Mike zachowywał się tak normalnie, jak to dla niego było typowe. Po dwóch godzinach zabawy z drewnianymi konstrukcjami chłopaki poszli na próbę, a ja z Sylvią udałyśmy się na lody.

- Wszyscy ostatnio świrują - powiedziała, gdy zdałam jej relację z najświeższych wiadomości. - Daniel tylko narzeka na to, że Danny powinien się bardziej wysilić jeśli chodzi o zaangażowanie w związek. Tak jakby inne tematy kompletnie przestały istnieć! Ty od kiedy poznałaś Clifforda też o niczym innym nie mówisz, tylko o nim i jego zespole. To się robi nużące.

- Nie rozumiem - odparłam szczerze. - Ty też potrafisz mówić tylko o jednym.

- Tak, ale zazwyczaj dotyczy to większej ilości osób. - Wzruszyła ramionami. - Miłość robi z ludzi egoistów.

- Jaka miłość? - Oburzyłam się. Może i coś czułam do Clifforda, ale na pewno nie była to miłość.

- Od kiedy ojciec zawiódł twoje zaufanie jedynym facetem, któremu poświęcałaś uwagę był Daniel. - Usiadłyśmy przy stoliku z kubkami pełnymi lodów, u mnie kawowych, a u Sylvii jagodowych. Jak zawsze. - A teraz nagle masz paczkę nowych znajomych i to samych facetów. I wszystko to przez Clifforda. Jak to nie jest miłość, to co innego?

- Zauroczenie - mruknęłam i sama się sobie zdziwiłam. Te słowa na prawdę wyszły z moich ust?

- No w końcu się przyznałaś. - Brunetka teatralnie wywróciła oczami, ale uśmiechnęła się szeroko.

- Możemy zmienić temat? - zapytałam. Chciałam pomyśleć o tym w spokoju, najlepiej w nocy, w moim łóżku.

- Pewnie na twoją siostrę. - Domyśliła się Sylvia. - Trzeba ją subtelnie zmusić do gadania co jest grane.

- Tylko jak? - spytałam.

- Jedźcie gdzieś gdzie dopadnie was masa wspomnień. - Zasugerowała. - Kiedyś byłyście dla siebie wszystkim. Niech na nowo poczuje tamtą więź.

- Genialne. - Uśmiechnęłam się.

- Możesz na tym ogniu upiec kilka pieczeni - dodała. - Weź ze sobą Ashtona, chyba się lubią. - Poruszyła brwiami w stylu "Jeśli wiesz co mam na myśli". - I Michaela, może udzieli mu się nastrój i stanie się bardziej wylewny, skoro ty nie jesteś.

Ostatnie zdanie powiedziała jakby z lekką pretensją. Udałam,że nie wyłapałam tej subtelnej  nutki.

- Wesołe Miasteczko będzie idealne.

~.~

Hej, haj, heloł :D

Pomieszanie z poplątaniem i mamy małe zawirowania czasowe :D

I jakie wrażenia? :D

Był ktoś z was na koncercie? Jeśli tak to zazrdo maxx :D jak wrażenia? :D

Pogramy? -> Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz