*dzień wcześniej*
*Vivien POV*- Ta przypomina królika - stwierdziłam, pokazując jeden z białych obłoków na niebie.
- Jak dla mnie to bardziej wiedźma na kocie - odparł Mike, ale oczy miał zamknięte i był w połowie drogi do zaśnięcia.
- Co ma królik do wiedźmy? - Zaśmiałam się.
- A sam królik do chmury? - W końcu otworzył oczy i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem na ustach.
- Chodzi o kształt - powiedziałam, udając pretensje.
- A mi o prawdopodobieństwo istnienia. - Wzruszył ramionami po czym wybuchnął śmiechem. - Właściwie jaki to ma sens?
- Jaki sens ma leżenie na kocu i gadanie o chmurach? - Upewniłam się.
- No tak. - Pokiwał głową, ale już się nie uśmiechał. Był dzisiaj poważniejszy niż zwykle...
- A czy wszystko co robimy musi mieć wyraźny sens? - odparłam. - Poza tym, co cię dzisiaj ugryzło? Zazwyczaj lubisz wymyślać niestworzone historie.
- Melancholia - powiedział tylko i znowu zamknął oczy, poprawiając pozycję na kocu.
Przez chwilę leżeliśmy w ciszy, a potem Clifford nagle usiadł.
- Wiesz, że ci ufam? - zapytał.
Jedno pytanie, a sprawiło, że nagle poczułam się jakby temperatura wzrosła o kilka stopni.
- Zawsze dobrze to usłyszeć - odpowiedziałam ciszej niż zamierzałam. Odwrócił się w moją stronę.
- Chodzi o to, że chcę się zwierzyć - powiedział poważnie i z widocznym wysiłkiem, a ja stłumiłam chichot.
Nigdy nie zrozumiem czemu faceci mają taki problem z mówieniem tego, co im siedzi w głowie, zwłaszcza, że najczęściej to nie są jakieś mroczne sprawy.
A Mike przecież pisał piosenki, przelewał w nie cząstki swojej duszy. Czemu jeśli nie miał przed sobą papieru miał z tym taki problem?
- O co chodzi? - Starałam się mieć normalny ton głosu i nie dać po sobie poznać jak mocno waliło mi serce.
- Chodzi o tego idiotę Irwina. - Zaczął, a ja się spięłam. Pokłócili się? Jestem marnym pocieszycielem w takich sprawach...
- Męczy mnie, że jeśli zacznie studia, to 5SOS się rozpadnie. - Wydusił, krzywiąc się.
"Pytanie: mówić mu, że boję się tego samego? Puste obietnice są najgorszym pocieszeniem, a w tej sprawie nic nie jest pewne..."
- Mike, dla Ashtona ten zespół też jest cholernie ważny. - Zdecydowałam się w końcu powiedzieć. - Poza tym ten zespół to wy. Dopóki będziecie przyjaciółmi 5SOS jakoś przetrwa. Nawet jeśli każdy z was pójdzie swoją ścieżką.
Spojrzałam mu w oczy. Uwierzyłam w moje słowa zaraz po tym jak je wypowiedziałam. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam?
Po chwili patrzenia na siebie Clifford powiedział:
- Chyba masz rację. - Uśmiechnął się nieśmiało. - W końcu w tym wszystkim nie chodzi tylko o muzykę. I kocham cię za to, że nie powiedziałaś: "nic nie trwa wiecznie".
Moje serce znowu zabiło mocniej. Kiedy zaczęłam na niego tak reagować? Viv, opanuj się, musisz zachować twarz!
- Do usług Mike. - Wysiliłam się na najcieplejszy, pocieszający uśmiech mimo, że wewnątrz mnie wszystko drżało.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że kupiłem tamtą gitarę. - Powiedział cicho i zaraz potem odwrócił wzrok na swoje kolana.
Przez chwilę zapomniałam o oddychaniu.
Zanim ogarnęłam się na tyle, żeby odpowiedzieć, rozdzwonił się mój telefon, a na ekranie pojawił się komunikat: "Zbierać dupy do sklepu!"
- Remont czeka. - Odchrząknął Michael i wstał z koca.
Miałam wrażenie, że go zawiodłam. Powinnam odpowiedzieć tymi samymi słowami, ale ten przeklęty telefon... Może to był znak od niebios, żeby dać sobie spokój?
A może mam tylko dziwne urojenia i te słowa tak na prawdę nic nie znaczyły?
*
Popołudnie w sklepie spędziliśmy na składaniu mebli, ale że była nas całkiem spora ekipa szybko skończyliśmy. Mike zachowywał się tak normalnie, jak to dla niego było typowe. Po dwóch godzinach zabawy z drewnianymi konstrukcjami chłopaki poszli na próbę, a ja z Sylvią udałyśmy się na lody.
- Wszyscy ostatnio świrują - powiedziała, gdy zdałam jej relację z najświeższych wiadomości. - Daniel tylko narzeka na to, że Danny powinien się bardziej wysilić jeśli chodzi o zaangażowanie w związek. Tak jakby inne tematy kompletnie przestały istnieć! Ty od kiedy poznałaś Clifforda też o niczym innym nie mówisz, tylko o nim i jego zespole. To się robi nużące.
- Nie rozumiem - odparłam szczerze. - Ty też potrafisz mówić tylko o jednym.
- Tak, ale zazwyczaj dotyczy to większej ilości osób. - Wzruszyła ramionami. - Miłość robi z ludzi egoistów.
- Jaka miłość? - Oburzyłam się. Może i coś czułam do Clifforda, ale na pewno nie była to miłość.
- Od kiedy ojciec zawiódł twoje zaufanie jedynym facetem, któremu poświęcałaś uwagę był Daniel. - Usiadłyśmy przy stoliku z kubkami pełnymi lodów, u mnie kawowych, a u Sylvii jagodowych. Jak zawsze. - A teraz nagle masz paczkę nowych znajomych i to samych facetów. I wszystko to przez Clifforda. Jak to nie jest miłość, to co innego?
- Zauroczenie - mruknęłam i sama się sobie zdziwiłam. Te słowa na prawdę wyszły z moich ust?
- No w końcu się przyznałaś. - Brunetka teatralnie wywróciła oczami, ale uśmiechnęła się szeroko.
- Możemy zmienić temat? - zapytałam. Chciałam pomyśleć o tym w spokoju, najlepiej w nocy, w moim łóżku.
- Pewnie na twoją siostrę. - Domyśliła się Sylvia. - Trzeba ją subtelnie zmusić do gadania co jest grane.
- Tylko jak? - spytałam.
- Jedźcie gdzieś gdzie dopadnie was masa wspomnień. - Zasugerowała. - Kiedyś byłyście dla siebie wszystkim. Niech na nowo poczuje tamtą więź.
- Genialne. - Uśmiechnęłam się.
- Możesz na tym ogniu upiec kilka pieczeni - dodała. - Weź ze sobą Ashtona, chyba się lubią. - Poruszyła brwiami w stylu "Jeśli wiesz co mam na myśli". - I Michaela, może udzieli mu się nastrój i stanie się bardziej wylewny, skoro ty nie jesteś.
Ostatnie zdanie powiedziała jakby z lekką pretensją. Udałam,że nie wyłapałam tej subtelnej nutki.
- Wesołe Miasteczko będzie idealne.
~.~
Hej, haj, heloł :D
Pomieszanie z poplątaniem i mamy małe zawirowania czasowe :D
I jakie wrażenia? :D
Był ktoś z was na koncercie? Jeśli tak to zazrdo maxx :D jak wrażenia? :D
CZYTASZ
Pogramy? -> Michael Clifford
FanfictionPalce chodziły po gryfie jakby tylko lekko go głaskały, a ręka dotykająca strun wyglądała, jakby nie napotkała żadnego oporu. Lekkość z jaką grał wprawiła mnie w zachwyt. Do tego skupienie, jakby znajdował się w innym świecie... - Gapisz się - powie...