• VI Musimy podjąć działania •

28 7 2
                                    

Następnego dnia Dipper Gleeful obudził się z męczącego koszmaru. Pozwolił sobie jeszcze trochę pospać mimo, że wiedział iż jest po dziewiątej. Kiedy był już pewny, że nie uda mu się zdrzemnąć po raz trzeci wstał. Ubrał się i poszedł poszukać Mabel. Zapukał do pokoju, ale odpowiedziała mu cisza. Delikatnie uchylił drzwi i wszedł do pomieszczenia. Spodziewał się zastać swoją bliźniaczkę w koronkowej koszuli nocnej ułożonej w jakąś bajeczną pozę z falą włosów rozlanych wokoło ale tak nie było. W zasadzie to Mabel i jej nowa koleżanka spały pod ogromną kołdrą niebezpiecznie blisko siebie. Na stoliku nocnym stały kubki po kawach.

Zazdrosny i zdegustowany brunet natychmiast wycofał się z pomieszczenia. Długo rozmyślał nad "skandalicznym zachowaniem" siostry.
- Co ona sobie wyobraża, żeby sprowadzać na noc jakieś dziewczyny do pokoju i jeszcze z nimi spać! Okropne. A potem przychodzi do mnie.. - rozzłoszczony tłumaczył to sam sobie.
Następnie poszedł w stronę miasta pozałatwiać pewne sprawy.

***

Gideon odkąd się obudził siedział jak na szpilkach. Jak się okazało, Pacyficy nie było w łóżku. Najpewniej wyszła gdzieś z rana, ale nie był tego pewnien.
- Okej, luzik. Nie będę siać zbędnej paniki. - mruknął pod nosem.
Wstał, pogłówkował gdzie mogłaby się udać, a kiedy nic nie przyszło mu do głowy zebrał ubrania i poszedł przebrać się do łazienki. Ciocia Florence była już w pracy więc przemknął do kuchni i zjadł szybko płatki. Potem wyszedł niepostrzeżenie z domu i ruszył lasem w stronę miasta. Istniała możliwość, że tam właśnie jest jego przyjaciółka.

Białowłosy pochłonięty rozmyśleniami wpadł na jakiegoś przechodnia.
- Uważaj jak chodzisz bydlaku! - warknął ktoś władczo.
- Ja przepraszam.. - stęknął podnosząc się z podłogi.
- Ach... to ty. Wybacz moje zachowanie.- rzekł nieszczerze zażenowany Dipper.
- Wybaczam, niezłe słownictwo.. - wypomniał Gideon. - Widziałeś gdzieś Pacyficę? Od rana jej nigdzie nie ma.
- Powiedzmy, że widziałem. I wiem gdzie jest.
Chłopak wpatrywał się w wyższego z natarczywością, ale ten milczał.
- Świetnie. Oświecisz mnie?
- Są u mnie w domu. Sherylin jest na jakimś ważnym spotkaniu za granicą.
- Są? Pac i twoja siostra? - na jego pojawiła się zmarszczka zdziwienia.
- Tak. Możesz się tam udać, otworzą ci jeśli nie śpią. A teraz żegnam, bardzo się śpieszę. - rzucił i wyminął białowłosego w celu zrobienia rozróby w mieście.
- To cześć... - powiedział cicho chłopak i ruszył w stronę o posiadłości Gleeful'ów.

***

Mabel obudziła się i to sprawiło, że prawie zemdlała. Zasadniczo obudził ją dzwonek do drzwi, ale teraz było to nieważne bo osoba obok przytulała ją do siebie. Przecież to była ta blondyna. Dziewczyna ukradkiem rozejrzała się po pokoju. Na stoliku nocnym stały dwa duże kubki z wypitą kawą i nagle wspomnienia wróciły. Wczoraj spotkała się w nocy z Pacyficą, gadały dobre ileś godzin, ona wyjawiła jej swój sekret o wizjach, a potem tu wróciły, nachlały się kawy, znowu gadały i padły ze zmęczenia. Czuła się jak po kacu.
- O choroba - pomyślała i delikatnie wyswobodziła ręce z uścisku. Od dawna nie spała tak spoojnie i ta natrętna myśl dosyć ją przeraziła. Zaraz potem uświadomiła sobie coś gorszego. Dipper.
- I co zrobię, jeśli Dipp mnie zobaczy?! A co jeśli to już się stało? - panikowała. Dzwonek nadal dzwonił.

- Wstawaj. - delikatnie szarpnęła za ramię Pacyficę.
- Co..? - mruknęła.
- No rusz się, musimy iść otworzyć.
- To chyba nie Sherylin? Nie.. ma być za dwa tygodnie.

W końcu zwlekły się na dół. Ktoś nadal uparcie dzwonił, od dobrych piętnastu minut. Pacyfica zerknęła przez okno weneckie i ze zdziwiem odkryła, że pod drzwiami stoi jej przyjaciel. Brązowowłosa otworzyła drzwi. Gideon nawet nie pytając o zgodę przekroczył próg i spytał oskarżycielsko robiąc przerwy po każdym słowie:
- Co..ty..tu..robisz?! - niemalże syknął.
- Ja.. eee Gideon spokojnie, spałam tu tylko. - powiedziała patrząc na swoje ręce.
- I wymknęłaś się tu w nocy czy jak?
- Dokładnie tak kolego. Sytuacja jest trudna, nie mogłyśmy czekać do dziś więc... - zaczęła Mabel.
- Więc spotkałyśmy się w nocy. Wiem co zaraz powiesz. Ale to było konieczne.. i Florence nawet o tym nie wie. Bo nie wie, prawda?
- Nie, nie wie. Dziewczyno, zdajesz sobie sprawę jak się martwiłem?! Poza tym zobaczyłyście się, pogadałyście i nie mogłaś wrócić? - mruknął z wyrzutem.
- Średnio... było już bardzo późno i miała bym problemy gdybym wróciła wtedy. Gideon jest źle. Po prostu coś się dzieje.
- Właśnie, obie czujemy, że coś się tu dzieje. Jeszcze nie wiemy co, ale to naprawdę są jakieś anomalie. - poparła ją Piękna Żmija.
- Czyli co? - spytał lekko zirytowanym głosem.
- Nie obraź się, ale nie możemy ci powiedzieć. Nie do końca same wiemy.
- Dobra, przyjąłem. Skoro już się znalazłaś to cześć, super, że nic ci nie jest. Dziś możesz też nocować u nas. - podkreślił. Nie ulegało wątpliwości, że poczuł się urażony. Cofnął się, obrócił na pięcie i zaczął wracać do
- Gideon.. - stęknęła za nim blondi ale chłopak nie odwrócił się.
Mabel położyła jej rękę na ramieniu.
- Chodź. Przydałoby się coś zjeść.

• Reverse Falls •  Powrót do Świata Żywych ✏Where stories live. Discover now