• V Nie znasz dnia ani godziny, tylko ja je znam •

43 7 2
                                    

Czwórka znajomych siedziała na kocach. Piknik odbywał się na wielkim wzgórzu za cmentarzem. Z takiej wysokości dobrze było widać całe miasto, lasy, chmury a nawet dziurę w kształcie spodka. Najpoważniejszy z nich, brunet o hipnotyzujących oczach siedział sztywno koło swojej siostry. Uważnie obserwował otoczenie. Jego bliźniaczka leżała beztrosko na boku podpierając łokieć o poduszkę. Blondynka siedziała po turecku popijając sok ze szklanki. Jej kolega trzymał się blisko niej jakby nie będąc pewnym towarzystwa.

***

- Więc... cały las roi się od mitycznych stworów? - zapytał stłumionym głosem Gideon.
- W gruncie rzeczy tak. - odparł Dipper.
Znowu zapadła cisza. Najpewniej po prostu nowicjusze oswajali się z myślą o nowopoznanym świecie magii.
- I nikt z tym nic nie robi? - westchnęła blondi.
- Nie, to kwestia przyzwyczajenia. Nie boimy się ich, ani nie wchodzimy sobie w drogę. Pozamiatane. - odezwała się brązowowłosa. - Wiesz.. mogę cię na słówko? - spojrzała na Pacyfice.
- Jasne.

Odeszły kilka metrów od koca i stanęły by podziwiać oszałamiający widok zachodzącego słońca. Na rozmowie składającej się z pytań i odpowiedzi spędzili kilka godzin.
- Mogę ci ufać? Nie powiesz nic chłopakom?
- Nie. Oczywiście, że nie.
- Byłaś tu już kiedyś? - rzuciła prosto z mostu Mabel.
- Jestem tu pierwszy raz w życiu. Czemu pytasz?
Piękna Żmija zawachała się.

- Powiedzieć jej? - spytała samą siebie. - Tak. Ktoś musi wiedzieć, ona nie ogarnia, ale nie powiem Grubej czy Cuksie...

Balansowała nad uczuciami chęci pozbycia się swoich obaw a koniecznością utrzymania sekretu. W końcu czara się przeważyła.
- Powiem ci. Dałabyś radę wyjść w nocy, gdzieś tak około dziesiątej (22.00) ? To ważne, ale tylko jeśli chcesz wiedzieć.
- Niezupełnie... chociaż w sumie.. raczej tak. Zapraszasz mnie na nocną randkę? - sugestywnie uniosła brwi.
Mabel zbyła jej żart jednym spojrzeniem.
- No to stoi. Jesteśmy umówione. I nie doszukuj się drugiego dna w tym słowie! - warknęła.
- Chcesz mój numer?
- Najlepiej. Masz, ja wklepię ci swój. - wymieniły się telefonami na chwilę.
- Wracajmy. Zaczną coś podejrzewać. - powiedziała blondi oddając własność koleżanki.
Podeszły do reszty.
- Wreszcie jesteście. Zbierajmy się. - oznajmił szatyn.
Pozbierali jedzenie, włożyli naczynia do koszyków i złożyli koce i ruszyli do domu.

***

(czat z punktu widzenia Mabel)

Ty: I jak? Możesz? I dlaczego do cholery ustawiłaś sobie taką idiotyczną nazwę? 😠 (19:48)
Twoja nowa dziewczyna: Wszystko nadal aktualne. Nie złość się, po prostu udziela ci się mój humor. (19.49)
Ty: Widzę. Ja też mogę. Tej starej jędzy, Sherylin akurat nie ma w domu. 😥 (19:50)
Twoja nowa dziewczyna: Starej jędzy? (19:51)
Ty: To moja ciotka. Masakra, ale rodziny się nie wybiera.. (19:51)
Twoja nowa dziewczyna: No wiesz? Też mam ciocię tutaj, nazywa się Florence i jest miła. (19:51)
Ty: Pasuje ci może 22.15? (19:52)
Twoja nowa dziewczyna: Spoko. (19:52)
Ty: Świetnie.. muszę iść, Dipp coś chce. (19:53)
Twoja nowa dziewczyna: Pa i do 22.15 (19:54)

***

Równo o dziesiątej Pacyfica przemknęła najciszej jak się dało koło sypialni Florence. Podłoga w chacie bywała hałaśliwa, ale nie dziś.
Ciemny korytarz nie wyglądał zachęcająco, ale przez okno dachowe wpadały promyki księżyca. Pełnia.
Blondi natychmiast skojarzyła wilkołaki, jeszcze w miejscu, gdzie tutaj rzeczywiście mogłyby istnieć, ale szybko oddtrąciła te myśli.
Wyszła z domu i stanęła w miejscu. Przecież nie określiły gdzie miałyby się spotkać. Wzruszyła ramionami, przekonana, że Mabel zaraz się pojawi. Podreptała w stronę ścieżki w lesie.
Po kilku minutach marszu nadal tkwiła w lesie, a Piękna Żmija wcale się nie pojawiała.
A potem zapadła cisza. Głucha, niepokojąca cisza. I tą właśnie ciszę przeszyło jeszcze gorsze wycie.
Nawet najgłupszy domyślił by się, co to było.

• Reverse Falls •  Powrót do Świata Żywych ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz