• IV Może to nie było przypadkowe spotkanie •

53 9 2
                                    

W nocy Pacyfica nie mogła usnąć. Z drugiego końca pokoju dobiegało ją ciche pochrapywanie przyjaciela, ale ona nie czuła się senna. Przekręcała się z boku na bok usiłując zmusić ciało do snu, ale nic z tego. Rozmyślała nad wszystkim co zdążyło się wydarzyć zaledwie dzień temu. Myśli nie dawały jej spokoju, ale z każdą sekundą dochodziła do faktu, że się nie myli, ale całość nie ma logicznego wyjaśnienia. W końcu wpadła na rozwiązanie co oznaczało, że wie już do kogo się z tym skierować. Tylko jedna osoba mogła jej pomóc. Niepokój ustąpił, a po jakimś czasie dziewczyna zasnęła.

***

- Ciociu, wychodzę! - krzyknęła blondwłosa.
- Sama? - w głosie Florence pobrzmiało zdziwienie. - Nie bierzesz swojego kolegi? Śpi jeszcze?
- Nie, powiedziałam mu, że wychodzę i będę za jakiś czas. - odkrzyknęła siostrzenica i trzasnęły drzwi wejściowe.
Kiedy tylko wyszła na dwór poczuła charakterystyczny zapach mokrego lasu, deszczu i wilgotnej ziemi. Nadal padało. Poirytowana nastolatka wróciła się po parasol, rozłożyła go i weszła na ścieżkę. Jej buty nie do końca były przystosowane do pogody, a zwłaszcza dużych kałuż i błota. Westchnęła mimowolnie. Nie była pewna, ale zdawało jej się, że za miastem na którymś z kilku wzgórz musiał stać dom nowo poznanej koleżanki - Mabel. Miała w planach iść do niej do domu, głównie po to żeby się spotkać, ale wprawdzie chodziło o uzyskanie odpowiedzi na nurtujące pytania.

Intuicja jej nie zmyliła. Po około dwudziestominutowym spacerze przestało padać, a nasza główna bohaterka dochodziła do posiadłości Gleeful'ów. Zapukała do drzwi. Nastąpiła cisza. Kilka szmerów, a w drzwiach stanął wysoki brunet. Wyglądał prawie jak Mabel, nawet kolorystyka marynarki, koszuli i spodni się nie różniła.
- Słucham? Oraz kim jesteś...? - spytał chłodnym tonem.
- Jestem Pacyfica Pines. Jakiś czas temu poznałam Mabel Gleeful. Chciałabym pogadać. Mieszka tu? - niepewnie zagadała zniecierpliwiona dziewczyna.
- Jestem bratem Mabel. Zawołam ją. - odparł i zniknął za uchylonymi drzwiami.

- Witam ponownie. - przywitała jasnowłosą Mabel. - Słyszałam, że chcesz porozmawiać.
- Cześć, to fakt, chciałabym się spytać o kilka rzeczy. - radośnie powiedziała Pacyfica.

- Tak jak przypuszczałam. Nie wytrzyma i przyjdzie do mnie. - pomyślała brązowowłosa.

- Słuchaj nie wiem czy mówić poważnie czy tak jak bym to powiedziała...
- Mów jak ci wygodnie.
- Okej. Krótka piłka: zanim tu przyjechałam nawciągałam się cukierwkowego prochu, a od niego ma się czasem omamy. Nie zżarłam go dużo, więc nie rozumiem tego wszystkiego... Poznałyśmy się tak? Byłaś z koleżankami .. opisałaś miasto, one poszły... Nie wyśmiewa mnie, proszę ale wracaliśmy z Gideonem i nagle na drogę wyskoczył centaur? - jęknęła zażenowana blondi.
Jej towarzyszka zaczęła się śmiać, a potem powiedziała:
- Wiem, że szybko nie ogarniesz, ale to prawda. W tym lesie żyją inne stworzenia. Nie tylko te normalne. - dodała z tajemniczą miną.
Dziewczynę zamurowało. Nie dość, że przez cały czas miała rację, to jeszcze właśnie usłyszała potwierdzenie od rodowitej mieszkanki tego dziwnego miasteczka.
- Chcesz mi powiedzieć, że istnieją centaury? I inne te stwory? Magiczne? - wypaliła.
- Tak. Przyzwyczaisz się. Mamy tu głównie wróżki, nimy, krasnale, w Latoween można o zgrozo spotkać Cukrzyka, wilkołaki, pewnego bardzo mrocznego demona, jednorożce..
- Macie tu jednorożce?! - wykrzyknęła blondwłosa z niedowierzającą nutką.
Oczy Mabel błysnęły, westchnęła poirytowana.
- Mamy. Mogę ci opowiedzieć o Gravity Falls. Masz wolne w najbliższym czasie?
- O ile nie mam obowiązków to mam wolne przez cały czas, jesteśmy z kolegą na wakacjach.
- Cieszę się. Wiesz na jak długo tu jesteś?
- Sądzę, że do końca sierpnia, mamy środek lipca, całe wakacje.
- A czy... -

Ciemność. Wciągająca otchłań. Znowu. Światło. Widać światło. Jest coraz bliżej. Chwila.. nie..
To łąka. Z czterema nastolatkami, śmieją się, świeci słońce, to chyba piknik. Leżą na trawie i wskazują kształty chmur. Wizja jest bliżej. I bliżej. Chwila.. czy to ja? I Dipp? Pacyfica? Jak on miał... Gideon? To my? Co my tu robimy? Czy to nie te wzgórze za miastem? Tak. To ono. Czyli kolejna wizja, tym razem nasza roześmiana czwórka na wzgórzu. Czuje coś. Ała, to boli. Czemu ktoś mnie szczypie? Otwieram oczy..

- Hej, słyszysz mnie? Nic ci nie jest? - Pacyfica pochylała się nad nieprzytomną koleżanką.
- Nie.. co się stało? Zemdlałam?
- Odpłynęłaś. Przez kilka minut próbowałam cię obudzić. Osunęłaś się nagle na ziemię. Co się stało?
- Wiesz, szczerze to widziałam mnie i... widziałam mnie.. W sensie nie mnie, jakaś ciemność, to nie byłam ja. - z niewiadomych przyczyn Mabel poczuła, że musi się komuś wygadać na temat wizji. W ostatniej chwili stłumiła to uczucie.
- Jesteś pewna, że wszystko w porządku? - na twarzy blondynki zagościło zdziwienie.
- Tak. Nieważne, chyba omdlałam od tego upału. To chcesz się spotkać żebym objaśnia ci ważniejsze kwestie?
- Mi tam pasuje. Kiedy, gdzie i jak ?
- Może być nawet dziś lub jutro. Wiesz, wpadłam na pomysł! Może by tak zrobić piknik? Przyszłabym ja z bratem i ty z Gideonem.. poznalibyśmy się lepiej i założę się, że twój kolega też chce wiedzieć o tutejszych tajemnicach. - zaproponowała "Piękna Żmija".
- Wspaniała idea! Pasuje ci na przykład dziś, około 16.30? - ucieszyła się blondi.
- Raczej tak, znam fajne miejsce za miastem. Spotkajmy się po szesnastej przy kawiarni. Fajnie by było, gdybyś przyniosła koce i poduszki na nasze spotkanie, ja zajmę się jedzeniem.
- Nie ma sprawy, a teraz lecę do domu się szykować na piknik, jakieś materiały znajdę. Pa!
- Żegnaj. - uśmiechnęła brązowowłosa.


______________________________________________________
|Wiem, zjeb ze mnie, nic przez lipiec nie wstawiłam.. |

Tiziakk _quenn_3 Shiru_Miko _Clowna_ Just_Deleted KarolinaGF_Fan Szalonyhipogryfxox >>

mówcie mi kogo nie tagowac jak juz

Tak oto przybywam. Lepsze krótkie rozdziały niż nic, stwierdzilam.

Mam zamiar napisać one shota o Pansmione. Ktoś coś?

• Reverse Falls •  Powrót do Świata Żywych ✏Where stories live. Discover now