Rozdział 12

472 17 8
                                    


W piątkowe popołudnie brunetka postanowiła skorzystać z ostatnich dni w Krakowie i wybrała się na spacer po pobliskim parku. Na dworze świeciło słońce, ale był też delikatny wiatr, przez co kobieta okryła się mocniej płaszczem. Spacerowała powoli rozkoszując się wolnością i nie myśląc o pracy. Jej myśli zajmował przystojny brunet, o którym w dniu swojego przyjazdu rozmawiała z mamą. Możliwe, że próbował się z nią skontaktować, jednak ona od momentu wyjścia z komendy miała wyłączony telefon. Chciała odpocząć od wszystkiego. Doszła do wniosku, że rodzicielka ma rację. Jeżeli zależy im na sobie nawzajem muszą na spokojnie porozmawiać. Nie mogą tego załatwiać na wariackich papierach. Rozmyślenia Wilk trwałyby jeszcze dłużej, gdyby nie wpadła na kogoś.

-Bardzo Panią przepraszam. Nic się nie stało? - nie wiedziała skąd kojarzy ten męski głos - Łucja?

-Jacek? - kobieta podniosła wzrok na mężczyznę i rozpoznała w nim przyjaciela z dawnych lat.

-Łucja tyle lat Cię nie widziałem - przytulił ją do siebie – Co Ty tutaj robisz? Przyjechałaś do rodziców? Gdzie w ogóle teraz mieszkasz? Poczekaj co Ty w ogóle robisz w życiu? - zasypał ją pytaniami.

-O to samo mogłabym zapytać Ciebie - zaśmiała się cicho.

-Tu niedaleko jakiś czas temu otworzyli małą knajpkę. Dasz się zaprosić na kawę? Porozmawialibyśmy na spokojnie? Akurat mam półtorej godziny do kolejnego spotkania. Co Ty na to?

-W sumie...

-No nie daj się prosić - złapał ją za dłoń - Tyle czasu się nie widzieliśmy. Mam Ci tyle do opowiedzenia.

-No dobrze - zgodziła się w końcu - W takim razie prowadź.

*****

Od kilku minut siedzieli w kawiarni, ale nie zamienili ze sobą ani jednego słowa. Jedyne co zrobili to złożyli zamówienie i od tamtej pory wpatrywali się w siebie w milczeniu. Po tym, jak kelner dostarczył im zamówienie ciszę przerwał mężczyzna.

-Gdzie się podziewałaś przez te wszystkie lata? Co robisz w życiu? Czym się zajmujesz?

-Skończyłam szkołę policyjną - upiła łyk kawy – Mieszkam w Warszawie i pracuję w Interpolu.

-Odpowiedzialna i niebezpieczna praca jak mniemam?

-Nie zaprzeczę. A Ty co robisz?

-A ja skończyłem studia prawnicze. Mam własną kancelarię. Chciałem przeprowadzić się do Wrocławia, ale ciągle ciągnęło mnie do Krakowa. Poza tym po śmierci ojca mama zachorowała. Musiałem wrócić i się nią zająć.

-Bardzo mi przykro - posłała mu delikatny, pocieszający uśmiech.

-Należy jej się. Zapewniła mi wspaniałą przyszłość, więc jestem jej to winien – przyznał - A co u Twoich rodziców? Widziałem ich ostatnio, ale jakoś nie mieliśmy okazji porozmawiać. Chyba gdzieś się spieszyli.

-Tak, rodzice żyją w ciągłym biegu - zaśmiała się cicho - Są już od dawna na emeryturze. Poświęcają się teraz swoim zainteresowaniom, na które kiedyś nie mogli sobie pozwolić. Żyją spokojnie i tylko narzekają, że ich jedyne dziecko tak rzadko do nich przyjeżdża.

-Tu się z nimi zgodzę. Mogłabyś przyjeżdżać częściej do Krakowa. Uciekłaś stąd tak szybko, jednak ja nigdy o Tobie nie zapomniałem.

-Jacek... - westchnęła cicho, kiedy poczuła, że rozmowa zbacza na dość niekomfortowy dla niej tor.

-Szczerze mówiąc myślę o Tobie codziennie - wyznał - Co robisz, gdzie jesteś, z kim jesteś, czy jesteś szczęśliwa, czy się uśmiechasz, czy płaczesz. Namieszałaś nie tylko w mojej głowie...

-O czym Ty mówisz?

-Chciałbym odnowić z Tobą kontakt – powiedział bez zawahania.

-W porządku możemy spróbować, jednak przyjaźnie na odległość...

-Ty nic nie rozumiesz - przerwał jej – Ja nie chcę być tylko Twoim przyjacielem. Przez te dwadzieścia lat szukałem Cię bez skutku. Nikt nie chciał mi powiedzieć, gdzie jesteś. Teraz, kiedy w końcu Cię znalazłem chciałbym być kimś więcej niż tylko marnym przyjacielem. Kocham Cię Łucja - spojrzał jej w oczy, a ona była w niemałym szoku.

-Jacek ja nie mogę - zaczęła powoli.

-Masz kogoś?

-To skomplikowane.

-W takim razie nic nie stoi nam na przeszkodzie, żebyśmy mogli spróbować - chwycił ją za dłoń, jednak ta mu ją wyrwała - Przepraszam.

-Nie widzieliśmy się tyle lat. Wydarzyło się w tym czasie mnóstwo rzeczy, a ty na dzień dobry mówisz mi, że mnie kochasz? Jacek a co by było, gdybym ja miała dziecko?

-A masz?

-Nie.

-No właśnie!

-Ty nie rozumiesz. Ja Cię pamiętam za dzieciaka. Jako przyjaciela. Nigdy nie traktowałam Cię jako kogoś innego. Ba! Nigdy nawet nie pomyślałam, że mógłbyś być dla mnie kimś więcej.

-Łucja proszę Cię przemyśl to na spokojnie. Może jest dla Nas jakaś szansa.

-Jacek - podniosła się i zaczęła w pośpiechu zakładać płaszcz - Tu nie ma nic do przemyślenia. Nas nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Przykro mi, ale nie mogę zaoferować Ci nic więcej niż zwykłą przyjaźń, choć w tym momencie nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Nie kocham Cię i nigdy to się nie zmieni.

-Mogę Cię odprowadzić? - zaproponował chcąc jeszcze trochę czasu spędzić w towarzystwie kobiety.

-Nie - położyła na stoliku dwudziestozłotowy banknot - Chcę zostać sama. Cześć - ruszyła w kierunku wyjścia z kawiarni zostawiając mężczyznę samego ze swoimi myślami...

*****

Po wyjściu z kawiarni do wieczora spacerowała po ulicach Krakowa. Rozmyślała nad sytuacją, która miała miejsce kilka godzin temu. Kiedy na dworze zrobiło się ciemno i nieprzyjemnie zimno ruszyła do domu.

-Wróciłam - zawołała po przekroczeniu progu mieszkania rodziców.

-No nareszcie! - zawołała Irena - Dzwonię do Ciebie i dzwonię no i dodzwonić się nie mogę. Nawet nie wiesz, jak się martwiłam.

-Mamuś przecież mówiłam Ci rano, że od kilku dni mam wyłączony telefon, bo potrzebuję chwili spokoju.

-Och - zaśmiała się cicho - Zapomniałam.

-Tak myślałam - ściągnęła płaszcz, a później zajęła się zdejmowaniem butów - Ja za to zapomniałam, jak piękny jest ten nasz Kraków. Nie sądziłam, że aż tak bardzo tęskniłam za tym miastem. W ogóle spotkałam Jacka - spojrzała w lustro i poprawiła swoje włosy - Dość dziwna sytuacja. Nie wiem czy będę jeszcze chciała utrzymywać z nim kontakt, ale o tym opowiem Ci później. Zrobię sobie herbatę, bo strasznie zmarzłam.

-Łunia zaczekaj - chciała iść w kierunku kuchni, ale zatrzymała ją mama – Ja zrobię Ci tę herbatkę, ale Ty idź do salonu. Tata pojechał do wuja Leszka, więc będziecie mieli spokój, by porozmawiać.

-Jak to "będziecie mieli"? O czym Ty do mnie mówisz? - spytała zdziwiona.

-Masz gościa córeczko...

**********


Hej, Hej!

Czekamy na Wasze opinie. Do następnego. 

,,Będę o Nas walczył..."Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon