Rozdział 2

971 29 12
                                    


 Przez całą drogę głośno się śmiali i rozmawiali. O wszystkim i o niczym. Brakowało im siebie nawzajem przez te ostatnie miesiące i oboje doskonale o tym wiedzieli. W końcu znaleźli się pod mieszkaniem kobiety.

-Chyba musiałam nie zauważyć, jak łamiesz wszystkie przepisy. Aspirancie sztabowy Mazur! Tak szybko dojechać z centrum do mnie do mieszkania? - zaśmiała się cicho 

-Najprawdopodobniej, ale to będzie taka nasza słodka tajemnica - nie powstrzymywał śmiechu - A tak całkiem poważnie to jechaliśmy dobre czterdzieści minut, ale jak ma się obok tak dobrego rozmówcę, jak Ty, to nawet nie patrzysz, a czas ucieka.

-Tak, to prawda - posłała mu delikatny uśmiech - Może wejdziesz na herbatę? Zaproponowałabym kawę, ale o tej porze to już raczej nie, a z kolei wino, no wybacz, ale jesteś samochodem. Co prawda zawsze mogę przenocować Cię w salonie. 

-Jest już późno, więc będę się zbierał, ale z zaproszenia na pewno w najbliższym czasie skorzystam. I to szybciej niż myślisz - dodał widząc w oczach brunetki delikatny zawód 

-No to w takim razie do zobaczenia 

-Będziemy w kontakcie - rzucił i kiedy kobieta chciała już opuścić jego samochód szybkim ruchem chwycił ją za nadgarstek, a ta powoli odwróciła się w jego stronę i posłała mu zdziwione spojrzenie. On jednak nic nie mówił i złożył na jej policzku delikatny pocałunek. Niebezpiecznie blisko ust - Dobranoc - poczekał, aż kobieta wejdzie do mieszkania. Kiedy zniknęła za drzwiami, a w jej pokoju zapaliło się światło, Mazur odjechał z uśmiechem na twarzy do swojego domu...

***

Był kwadrans po dwudziestej drugiej. Łucja siedziała w salonie przy kominku, okryta kocem. Wyglądała jakby odpłynęła gdzieś daleko myślami. Dłonią dotykała miejsca, gdzie wydawałoby się, że jeszcze całkiem niedawno spoczywały usta Olgierda. W jej głowie krążyły setki pytań. Dlaczego? Po co? Miał jakiś konkretny cel? To impuls? A może jednak już dawno chciał to zrobić? Z natłoku myśli wyrwał ją dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiła się. Kto o tej porze może chcieć się z nią spotkać? Spokojnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymała się na chwilę przy lusterku, by poprawić fryzurę.

-Olgierd? - zapytała zaskoczona - Co Ty tu robisz?

-Mówiłem, że skorzystam z Twojej propozycji szybciej niż myślisz - zaśmiał się, a ma twarz kobiety wpełzł delikatny uśmiech - Mam wino - mówiąc to wyłonił zza pleców dłoń, w której trzymał jedno z najlepszych, czerwonych win -Spokojnie przyszedłem na pieszo - wytłumaczył od razu - A tutaj mam coś dla Ciebie - w drugiej dłoni trzymał duży bukiet czerwonych róż, który wręczył policjantce - Czy już wystarczająco Cię przekupiłem, byś wpuściła mnie do środka?

-Tak, tak zapraszam - uchyliła szerzej drzwi wpuszczając go do środka - Rozgość się w salonie. Ja wstawię kwiaty do wazonu i przyniosę kieliszki do wina 

Po chwili weszła do salonu z dwoma kieliszkami. Zastała tam bruneta, który stał do niej tyłem i przyglądał się zdjęciom porozstawianych na szafkach. Poczuł na sobie wzrok Wilk, więc odwrócił się w jej stronę.

-Widzę, że kolekcjonujesz wspomnienia.  Nic się nie zmieniłaś - stwierdził wpatrując się w trzymane w dłoniach zdjęcie z okresu studiów 

-Lubię mieć coś do czego wracam z uśmiechem - przyznała - Przyniosłam kieliszki - uniosła dłoń w górze

-Daj ja rozleję - kiedy zabierał od niej przedmioty i musnął delikatnie jej dłoń, kobieta delikatnie się wzdrygnęła, jakby przeszedł ją dreszcz

Kilka minut później siedzieli razem przy kominku rozmawiając w najlepsze.

-Brakowało mi takiej rozmowy z Tobą - wyznał w końcu - Odkąd zaczęłaś pracę w Interpolu nie mamy czasu nawet na to, żeby wyskoczyć na piwo

-Przepraszam - głowę spuściła w dół - Ta praca dużo ode mnie wymaga. Czasami nawet nie mam chwili, żeby pojechać do rodziców... 

-Ciągle ta sama Łucja. Praca, praca, praca. Powiedz mi chociaż, że z kimś się spotykasz. Powiedz, że chociaż na to masz czas - spojrzał na nią wyczekując odpowiedzi, a ona jedynie by uniknąć jego wzroku odwróciła na chwilę głowę w stronę kominka - Żartujesz sobie ze mnie, prawda?

-A czy wyglądam na kogoś, kto chciałby żartować z takiego tematu? - zapytała - Wydaje mi się, że nie ma już na tym świecie faceta, który sprostałby moim oczekiwaniom 

-To co to za wymagania ma Pani na liście, Pani Naczelnik? - za wszelką cenę drążył temat

-Musi być troskliwy, ale nie za bardzo. Delikatna nuta zazdrości też by się przydała - uśmiechnęła się delikatnie 

-Robi się ciekawie.

-Chciałabym, żeby rozumiał moje zamiłowanie do pracy i akceptował mnie taką, jaka jestem, ale chyba najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby mnie pokochał - szepnęła cicho, patrząc na bruneta zaszklonym wzrokiem

-Ej, co jest? - był kompletnie zdezorientowany zachowaniem przyjaciółki 

-Po prostu w swoim życiu trafiłam na tylu złych facetów. Czasami zastanawiam się, czym sobie na to wszystko zasłużyłam - załkała - Chyba nie jest mi pisana miłość. Stąd też te ucieczki w pracę - był w szoku. Pierwszy raz widział ją w takim stanie. Nigdy nie mówiła mu o swojej przeszłości, a teraz zaczęła się przed nim otwierać - Najpierw alkoholik, później tyran, a kiedy już myślałam, że to ten jedyny, on okazał się być męską dziwką - niewiele myśląc przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił - Ja już tracę nadzieję, że kiedykolwiek...

-Nawet tak nie mów - przerwał jej - Spójrz na mnie - odsunął ją delikatnie od siebie tak, by mógł spojrzeć jej w oczy - Jesteś piękną, inteligentną, pełnowartościową kobietą. Jestem przekonany, że w końcu zaznasz prawdziwego szczęścia u boku mężczyzny, który będzie kochał Cię nad życie, z którym stworzysz szczęśliwą rodzinę.

-Jesteś pieprzonym optymistą - zaśmiała się przez łzy - Zazdroszczę Majce.

-Czego jej zazdrościsz? - zapytał zdziwiony

-Tego, że ma obok siebie tak kochającego faceta... - wyznała

-Głuptasie, nie jesteśmy już dawno ze sobą. Rozstaliśmy się jakoś ponad pół roku temu. Chciała tego rozstania, a ja nie chciałem jej trzymać na siłę. Czasami zastanawiam się, czy naprawdę coś do mnie czuła, bo dość szybko po naszym spotkaniu zaczęła spotykać się z jakimś gościem.

- Żartujesz? 

-A czy Ty kiedykolwiek żartowałaś sobie z obowiązku przestrzegania procedur? No właśnie. - spojrzał na zegarek, zbliżała się północ - Będę się zbierał - wstał z zamiarem opuszczenia jej mieszkania, ale wtedy ona niespodziewanie złapała jego dłoń. Mężczyzna posłał brunetce pytające spojrzenie.

-Zostań - szepnęła - Nie chcę być dzisiaj sama...

**********

Cześć, Kochani! 

Tak późno przychodzę z nowym rozdziałem. Miał być troszkę dłuższy, ale stwierdziłam, że przyjmę troszkę inną taktykę do najbliższych rozdziałów. Dziękuję mojej niezawodnej truehopedieslast189 , która mimo wszystko uparcie motywuje mnie do dalszego pisanie. Dziękuję Ci, Wilczku!

Rozdział zostawiam do waszej oceny. Do następnego!

,,Będę o Nas walczył..."Where stories live. Discover now