Rozdział 5

1.4K 23 16
                                    


-Dlaczego my zawsze po pracy musimy rozmawiać o pracy? - zaśmiał się Olgierd, kiedy jedli zamówione przez siebie dania w jednej z warszawskiej restauracji

-A masz jakieś inne ciekawe tematy, o których możemy porozmawiać?

-Jest taki jeden temat w sumie, który ostatnio bardzo mnie nurtuje - przyznał szczerze

-W takim razie zamieniam się w słuch - uśmiechnęła się, nie wiedząc do końca, co tak naprawdę ją czeka

-Porozmawiajmy o tym, co się ostatnio dzieje - zaproponował łapiąc ją delikatnie za dłoń - Porozmawiajmy o Nas...


-Nie wydaje mi się, żeby był to odpowiedni czas i miejsce na takie rozmowy - uznała, jakby lekko zdenerwowana zaistniałą sytuacją 

-Dlaczego? - zapytał z żalem w głosie 

-Olgierd...

-Dla Ciebie to wszystko, co się ostatnio działo było niczym? - patrzył głęboko w jej oczy, a gdy nie otrzymał odpowiedzi kontynuował - Te wszystkie pocałunki, nasza wspólna kolacja. To nic dla Ciebie nie znaczyło? - po jej twarzy zaczęły płynąć łzy - Nie chcę Cię do niczego zmuszać, ale miałem wrażenie, że to wszystko, co ostatnio miało miejsce, że to już dawno przekroczyło etap przyjaźni...

-Przepraszam - kobieta chwyciła swoją torebkę i nie zwracając uwagi na bruneta po prostu wybiegła z restauracji zostawiając go z mętlikiem w głowie...

***

Była godzina dwudziesta pierwsza, gdy mężczyzna przekroczył próg swojego mieszkania. Był nadzwyczaj zmęczony dzisiejszym dniem. Martwiło go zachowanie Łucji, która po wyjściu z restauracji nie odpisywała na jego wiadomości, odrzucała każde połączenie, aż w końcu wyłączyła telefon. On po prostu chciał otrzymać odpowiedź na proste pytania. Już od dawna czuł do niej coś więcej. Traktował ją, jak kogoś innego, a nie tylko przyjaciółkę. Chciał wiedzieć, czy ona ma tak samo, jak on. Ściągnął swoją kurtkę, później buty, by następnie udać się do salonu i wyciągnąć z barku butelkę whisky. Nalał trunku do odpowiedniej szklanki i gdy już chciał topić swoje smutki i zmartwienia w alkoholu w jego mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Lekko zdziwiony wizytą przybysza ruszył sprawdzić, kto o tej porze postanowił do niego zawitać. Leniwym ruchem otworzył je a gdy zobaczył, kto znajduje się po drugiej stronie stał w osłupieniu.

-Mogę wejść? - zapytała ściszonym głosem 

On nawet nie odpowiedział. Z lekkim westchnięciem wpuścił ją do środka. Gdy tylko zamknął drzwi odwrócił się w drugą stronę tak, że oboje byli blisko siebie. Skanowali siebie nawzajem, jakby nigdy wcześniej się nie widzieli. Widział te piękne, zielone oczy, w których tak bardzo pokochał. Stała przed nim kobieta, w której zakochał się. Czuł do niej coś czego nie czuł nigdy do żadnej kobiet. Patrzyła na człowieka, przy którym czuła się bezpieczna, szczęśliwa, a w pewnych momentach nawet kochana. Od pewnego czasu nic poza nim się dla niej nie liczyło. A nadal jakby bała się, że gdy wyzna, co do niego czuje, że już od dawna nie traktuje go, jak przyjaciela, to wszystko runie, jak domek z kart. W jej oczach pojawiły się łzy. W końcu pokręciła przecząco głową, jakby chciała odrzucić od siebie wszystkie pesymistyczne myśli. Wspięła się na palcach, chwyciła jego twarz w swoje dłonie i połączyła ich usta w delikatnym pocałunku. Mężczyzna niewiele myśląc odwzajemnił pieszczotę jeszcze bardziej ją pogłębiając. 

-Przepraszam... - szepnęła ledwo słyszalnie, kiedy się od siebie oderwali

-Kocham Cię - wyznał opierając swoje czoło o jej 

,,Będę o Nas walczył..."Where stories live. Discover now