Nie ma dymu bez ognia

44 4 4
                                    

Bracia skryli się za rogiem niedużej, w porównaniu do reszty budynków, drewnianej szopy, obserwując imponujący hangar, zaprojektowany na planie prostokąta. Jedną z krótszych z jego srebrnych ścian zaledwie kilkanaście metrów dzieliło od brzegu morza. W ciemności wyraźnie rysował się kształt rampy zbiegającej prosto do wody. Z rzędu okien rozmieszczonych tuż pod pochyłym dachem z szarej, falowanej blachy biło światło wielu lamp.

Według odczytów namierzacza właśnie tam znajdywało się drugie urządzenie.

- Mówiłem, że się nas spodziewają - burknął Stan. Ford nawet nie próbował zaprzeczyć. Trudno było wytłumaczyć w inny sposób palenie się tylu świateł w środku nocy.

- Wysłali część ludzi na przeszukanie ogrodu i okolicy, więc w sam hangar będzie słabiej chroniony - zauważył naukowiec, modulując przyciskami namierzacza. Układ oznaczeń zmieniał się na ekranie tak gwałtownie, że Stan nawet nie próbował zrozumieć, co tak właściwie one przedstawiają.

- Nie mamy całej nocy, mózgu - ponaglił brata, ostrożnie wyglądając za róg. To, że oprychy jeszcze nie zauważyły, że poszukają intruzów w złym miejscu, wcale nie oznaczało, że zaraz nie zrezygnują z szukania wiatru w polu.

- Już kończę.

- Kończ szybciej!

- Zrobiłbym to szybciej, jakbyś na mnie nie krzyczał!

- Wcale nie krzyczę!

Ford na chwilę przerwał grzebanie przy swoim urządzeniu, by wymownie spojrzeć na brata.

- To co teraz właściwie robisz?

- Głośno szepczę! To różnica! Nie jestem idiotą! - odparł Stan z wyraźnym oburzeniem. Jego bliźniak jedynie wywrócił oczami i ostatni raz przekręcił jakiś przełącznik.

- Gotowe - oznajmił, pokazując bratu urządzenie. Tamten obrzucił je niechętnym spojrzeniem.

- I? - spytał wymownie, jedną głoską wyrażając całą swoją opinię na temat właśnie zmarnowanego czasu kosztem jakiegoś kujońskiego wynalazku. Ford oczywiście nie zawracał sobie głowy brakiem entuzjazmu brata.

- Teraz namierzacz wskazuje lokalizacje drugiego namierzacza z dokładnością co do cala, we wszystkich trzech wymiarach! - zaczął wyjaśniać naukowiec, wskazując palcem kolejne oznaczenia na wyświetlaczu urządzenia. - Dodatkowo dysponujemy niezwykle szczegółowym planem wnętrza hangaru. Sumując te dwie informacje, wiemy, że nasze urządzenie znajduje się w piwnicy. Pomiary uzyskujemy za pomocą...

- To jak się tam włamiemy? - przerwał mu Stan, nie mając zamiaru przez resztę nocy wysłuchiwać długich, nudnych wywodów. Ford płynnie zmienił temat, jakby w ogóle nie przeszkodzono w jego monologu:

- Wszystkie wejścia na pewno są dobrze pilnowane, ponieważ właśnie tam będą się nas spodziewać. Dlatego dostaniemy się do środka przez okno. Dzięki odczytom namierzacza wiemy, które wybrać, by mieć najbliżej do zejścia do piwnicy. Okna są wysoko, ale Hack Harak ma dostatecznie długą linę. Dzięki mojemu magneserowi cicho otworzymy zamek i... Stanley, słuchasz mnie? - Nagle naukowiec uświadomił sobie, że jedynym adresatem jego wykładu jest powietrze.

- Coś zdecydowanie za dużo tych osiłków, jak na szukanie nas w ogrodzie - burknął zapytany. Ostrożnie wyglądał za róg, obserwując pół tuzina dryblasów zaglądających w najróżniejsze potencjalne kryjówki. Powoli, ale nieprzerwanie zbliżali się w stronę szopy, za którą skryli się bliźniacy. Ford wychylił się za bratem i wymamrotał parę słów, których stanowczo nie mógł powtórzyć w trakcie najbliższej ani żadnej kolejnej rozmowy z bratankami.

Stan O'War IIWhere stories live. Discover now