Rozdział 3 - Spotkanie

122 8 18
                                    

Tydzień minął Draco szybko, będąc zajętym wprowadzaniem planu w życie. Nieustannie wpatrywał się w Pottera na zajęciach, a kiedy bliznowaty przechodził obok niego na korytarzu, ten z zakłopotaniem przed nim uciekał.

Najlepszą częścią tego wszystkiego były reakcje uciekającego w popłochu Pottera. Na eliksirach nieustannie czuł napierające spojrzenie Draco jak najciemniejszą chmurę huraganu. Chłopiec-Który-Przeżył rumienił się, dygotał i pocił w momencie gdy szare, świdrujące spojrzenie próbowało przeszyć jego duszę. 

Draco również zauważył, że Potter mrugał zawzięcie zawsze wtedy kiedy kierował swój wzrok na blondyna. Zrobił to już trzy razy.

Draco sądził, że to nieco zabawne, bo wyglądało na to, że złoty chłopak próbował ignorować potwora, który nie pozwala mu spać w nocy. Pod oczami miał ciemne kręgi.

I Draco zauważył również to.

Ślizgon szedł w dół pustym korytarzem, 'spóźniony' tak samo jak Potter zawsze bywał. Zatrzymał się w ślepej uliczce, zaraz za rogiem gdzie czekał na Pottera, który powinien zaraz biec tędy do klasy. Nie minęły dwie minuty gdy usłyszał ciężko stąpające, śpieszne kroki w głębi korytarza.

Czas na fazę drugą.

Gdy kroki stały się głośniejsze, Draco wyszedł z ukrycia i ruszył w stronę, z której słyszał Wybawcę. Celowo wszedł prosto w niego i przewrócił go na ziemię.

-Uważaj jak łazisz, Potter.- zawołał udając panikę. Odruchowo wycofał się do przeciwległej ściany, "wystraszony" byciem w tym samym korytarzu co Potter.

-Malfoy.- odpowiedział zakłopotany i również odsunął się pod ścianę trzęsąc się.

-C-co t-ty tu robisz?

-N-nic, idę t-tylko na eliksiry.- powiedział, całkowicie przerażony.

Draco 'pamiętał' by włożyć swoją maskę.- Cóż, patrz gdzie leziesz Potter, bo następnym razem nie będzie tak miło.

-Racja.- odpowiedział, patrząc wszędzie tylko nie w jego oczy.

W tym momencie Draco miał ofiarę w garści.

-Dlaczego jesteś spóźniony tak właściwie? Potti nie mógł odpędzić się od swojej szlamowatej dziewczyny?- Draco drażnił się z zauważalną niechęcią, prawie ukrywając swoją twarz odwracając się od okna, gdy tamten zbierał się z podłogi. Dla dramatycznego efektu odczekał chwilę i pociągnął nosem.- To nie dlatego zawsze jesteś spóźniony? Przez nią, prawda?

W tym momencie Harry spojrzał mu w oczy i zaczął nerwowo kręcić głową gdy tamten podszedł do poplamionego okna, wyglądając na szkolne błonia.

-Nie, n-nie mam żadnej.

-Racja. Z pewnością Sławny Harry Potter mógłby też znaleźć sobie chłopaka.-Draco przełknął ślinę, a później niemalże wyszeptał.- Jesteś wszystkim czego ktokolwiek by potrzebował.

-Nie, nie nie jestem.- powiedział ostrożnie, obawiając się ataku.

-Tak, jesteś.- w tym momencie Draco znalazł się za Harrym i położył dłoń na jego ramieniu, nachylając się do ucha niższego chłopaka.- Jesteś idealny.- wyszeptał.

Draco upewnił się by zaciągnąć się jego zapachem: piżmem i ogórkowym szamponem. Musiał przed chwilą brać prysznic; był wczesny poranek jak sobie uświadomił. Zapach nie był taki zły i Draco właściwie go lubił. Ale nigdy by się do tego nikomu nie przyznał- nawet we własnych myślach.

It was all just a game (Drarry tłum.)Where stories live. Discover now