Rozdział 2 - Plan

151 11 11
                                    

—Zrobimy to dzisiaj.- zaczęła Pansy, dziwnie podekscytowana w czasie obiadu, nakładając na talerz trochę kurczaka i zielony groszek.

—Zrobimy co konkretnie.- zapytał Draco odkładając kanapkę na jego własną porcelanę, w międzyczasie unosząc do ust puchar z sokiem z dyni.

—Zaczniemy Fazę Pierwszą naszego 'Planu Uwiedzenia Pottera', oczywiście.- odparła nonszalancko, dźgając palcem jego ramię.

Słysząc to Draco zakrztusił się swoim napojem sprawiając, że cały płyn powędrował do jego nosa wprawiając go w niekontrolowany kaszel. — Co! Nadal chcemy to zrobić? To było chyba z miesiąc temu... Cholera, pozostał tydzień do pierwszego zadania. Zapomnieliśmy o tym.- przejął się, może trochę drwiąc, wycierając swoją twarz w bawełnianą chusteczkę.

Pansy, tak samo jak wszyscy, wydawała się zwyczajnie rozbawiona.— Poważnie zapomniałeś? Myślałam, że to ty najbardziej z nas wszystkich będziesz chciał zobaczyć jego rozpacz.

—Dlaczego musiałaś powiedzieć 'uwieść'? Po prostu sprawię, że mnie polubi dzięki czemu będzie zbyt rozkojarzony by odpowiednio skupić się na zadaniu. Po prostu chcę żeby przegrał i jeśli nadal chcemy to zrobić...

—A chcemy...

—To robimy to żeby go upokorzyć, nawet jeśli będziemy musieli użyć trochę romantyzmu... w moim wykonaniu, że tak się wyrażę...

—Czyli uwodzenia.- sprecyzował Blaise.

—Najważniejsze dla mnie jest jego upokorzenie, nic innego mnie nie obchodzi. On zawsze dostaje czego chce, zawsze jest tym sławnym i zawsze wszystko dostaje! Nadszedł czas, żeby pokazać mu z kim zadarł. Nie będzie mnie jakiś Gryfogłupek rozstawiał po kątach i zachowywał się jakbym nie był dla niego wystarczająco dobry!

—Więc nadal nie żywisz do niego urazy za pierwszy rok?

—Nie, Pansy. Nie obchodzi mnie to.- westchnął ciężko, nie ustępując.

—Przyznanie się do tego jest pierwszym krokiem do pogodzenia się z prawdą.

—Pansy!

—Tak czy inaczej, wcielimy plan w życie dziś w nocy.- zmieniła temat.— Ostatnio Potter wybiera się na przechadzki podczas kolacji. Sądzę, że to ze stresu.

—Skąd ty to niby wiesz?

—Nigdy go wtedy nie ma, no nie? Praktycznie w ogóle.- powiedziała Pansy. Draco uniósł wzrok na Pottera, który również i tym razem bawił się swoim jedzeniem, nie biorąc przy tym ani gryza. Draco zastanawiał się czy on w ogóle ostatnio coś je czy może ta nerwowość doprowadziła go do tego stanu bez apetytu? Skrzyżowali spojrzenia, a twarz i ramiona Draco zagotowały się na myśl tego jak zamierzali z niego zadrwić.

—Oh, czekaj.- powiedziała Pansy, a Draco odwrócił się twarzą w jej stronę, choć to nie był początkowo jej zamierzony efekt.— Spójrz na niego znowu z pożądaniem w oczach!

—Jak niby miałbym to zrobić?

—Gap się na niego z tęsknotą. Po prostu to zrób!

Draco wykonał polecenie, aczkolwiek nie miał pojęcia co robił. Potter poczuł znajome uczucie przebiegające mu po kręgosłupie oznaczające, że ktoś się w niego wpatrywał i wrócił spojrzeniem do Draco. Spoglądał na niego z dzikim i zaciekawionym spojrzeniem, a uwaga Harrego natychmiast przeniosła się na talerz leżący przed nim. Było to niekomfortowe dla nich obojga, lecz Draco wpatrywał się dalej przygryzając wargę.

Pansy potrząsnęła jego ramię.— Przestań.- powiedziała unosząc wzrok na Pottera, a następnie przenosząc go na Draco. Szarpnęła go za ramię jak 'zmartwiona przyjaciółka' powinna.

It was all just a game (Drarry tłum.)Where stories live. Discover now