chapter two(II); i can't

1.2K 109 97
                                    

— Siema, Han, jak leci? — Usłyszał głos swojego wieloletniego przyjaciela, Thomasa. Jego rówieśnik zawsze miał problemy z poprawnym wypowiedzeniem azjatyckiego imienia, przez co Amerykanin zwraca się do przyjaciela po nazwisku, ewentualnie mówi Sungie.

Thomas Rosewell był o niecałą głowę wyższym od Jisunga brunetem, który od zawsze miał powodzenie u dziewczyn, a często nawet i chłopców. Żył razem z rodzicami na Manhattanie. Młodego Hana poznał w liceum, kiedy obaj zafascynowani fizyką, o mało co nie spowodowali pożaru w szkole przy zabawie zwykłą baterią. Jednak pomysł z bombą elektryczną na baterie nie był zbyt dobry. Do tego oboje uwielbiali komiksy, filmy science-fiction. Logicznym było, że zostaną przyjaciółmi. I bardzo cieszyli się, iż po ukończeniu szkoły średniej, utrzymywali ze sobą kontakt.

— Tak w zasadzie, Tommy, mam do ciebie pytanie. — Zaczął Jisung. Chciał dowiedzieć się paru rzeczy, które przesądzą o pojawieniu się Spider-Mana w Nowym Jorku.

— Wal. — Odpowiedział dziewiętnastolatek, biorąc gryzą hamburgera.

— Jak byś zareagował, gdyby nagle, w Nowym Jorku, na Manhattanie na przykład, pojawił się ktoś łudząco podobny do Spider-Mana? Dosłownie takie same moce, podobny strój, identyczne zamiary. — Thomas spojrzał na niego zdziwiony. Często rozmawiali i marzyli o bohaterach, ale nigdy nie podchodzili do tego tak poważnie.

— Cóż... Pewnie bym był totalnie zafiksowany na jego punkcie. W końcu, cholera, uwielbiam Spider-Mana. Gdyby typ miał tyle charyzmy co Peter Parker, to sam bym się rzucał w płonące budynki i chodził na jakieś nielegalne rzeczy, żeby móc mu może jakoś pomóc. — Wzruszył ramionami ze śmiechem. — Wyobraź sobie, być prawą ręką Spider-Mana, ogarniać mu sprzęt i informacje, i w ogóle...

— A... Te wyrzutnie sieci. Dałoby się coś takiego stworzyć, gdyby Spider-Man mógł tylko i wyłącznie sam wystrzeliwać sieć z nadgarstków? Gdyby nie mógł w żaden inny sposób uzyskać sieci? — Dopytał Jisung. Po głowie chodził mu jeden, dosyć drastyczny pomysł, ale wolał się u przyjaciela upewnić, że na sto procent nie ma innego wyjścia. — Bo wiesz, gdyby Spider-Man nie miał wyrzutni sieci, nie mógłby mieć elektro-sieci, albo sieć-bomby... albo tych spider-botów czy różnych trybów wyrzucania tej sieci.

— Masz rację. — Zastanowił się Thomas. — Gdyby rzeczywiście Spider-Man miałby polegać tylko i wyłącznie na sieci ze swoich nadgarstków, żeby stworzyć dobre wyrzutnie sieci, musiałby połączyć nanoprzekaźniki z układem nerwowym oraz poprowadzić jakiś korytarzyk pod skórą i połączyć układ sieciowy w jego organizmie do wyrzutni, która miałaby różne tryby. Może zmieniałyby się pod odpowiednim naciskiem na guzik albo, gdyby nanoprzekaźniki były cholernie dokładne, może nawet mogłoby to działać jedynie za pomocą mózgu, ale zwykły nastolatek, jak Peter Parker, nie dostałby nigdzie takiego sprzętu. O tym można pomarzyć. Chyba że masz kontakty do Tony'ego Starka. — Mówił brunet, a Jisung uważnie go słuchał. — Mimo to, na jego miejscu zajrzałbym do pracowni fizyczno-naukowej na uniwerku. Podobno studenci piątego roku teraz mają jakiś projekt z działu robotyki. Pewnie będą mieli części do wszystkiego.

— Czaję — skwitował Jisung, po czym schował dłonie do kieszeni. Czyli jednak musi zdobyć nanoprzekaźniki i podłączyć je do swojego układu nerwowego i sieciowego. — A nie da się tego zrobić za pomocą zwykłej czujki? Takie są na przykład w zegarkach sportowych. Nie ma potrzeby podłączania nanoprzekaźników do układu nerwowego, kiedy zwykły zegarek do biegania za pomocą czujnika bada twój puls, liczy kroki i ilość spożytych kalorii. Raczej nie da się uniknąć prowadzenia korytarzyka... może jakiejś rurki, żeby podłączył sieć do wyrzutni, ale nanoprzekaźniki nie są niezbędne. Przynajmniej według mnie.

the real spider-man||minsungWhere stories live. Discover now