~Bellamy~
Usłyszałem szelest w krzakach za mną. Ostatnio wszyscy chodziliśmy poddenerwowani i zmęczeni przez sytuację z Jasperem a nasze polowania nie przynosiły efektów, więc nie myśląc dużo odwróciłem się jednocześnie rzucając nożem w miejsce, z którego wydobył się dźwięk. Ku mojemu zdumieniu z zarośli wynurzyła się jednak pewna drobna blondynka.
-Clarke, co ty tu robisz?! Mogłem cię zabić!
-Znając twoją umiejętność trafiania do celu, nie musiałam się o to zbytnio martwić – nie omieszkała się mi dogryźć, choć minę wciąż miała śmiertelnie poważną i jakby...przestraszoną?
-Coś się stało? – podszedłem nieco bliżej, a dziewczyna z niepokojem przestąpiła z nogi na nogę.
-Chodzi o Octavię, ona... - wlepiała wzrok w ziemię, a ja czułem jak moje serce zastyga. Jeśli O. coś się stało, nigdy sobie nie wybaczę.
-Mów, co się z nią stało do cholery?!
-Zniknęła – poczułem jak moje nogi miękną i musiałem usiąść. – Zorientowaliśmy się parę godzin temu, przeszukaliśmy obóz i okolicę, ale nigdzie jej nie ma.
-I dopiero teraz mi o tym mówisz?! Ona może być już martwa albo gorzej!
Zacząłem przechadzać się nerwowo przeczesując ręką i tak już rozczochrane włosy, tak jak robiłem zawsze będąc zdenerwowany.
Otworzyła usta aby coś odpowiedzieć i w tym momencie w oddali zabrzmiał dźwięk rogu. Spojrzałem pytająco na blondynkę, ale ta także jedynie pokręciła głową. Staliśmy więc dalej rozglądając się dookoła. I wtedy dopiero zobaczyłem, jak z daleka zbliża się do nas coś na rodzaj żółtej mgły, ale już wiedziałem że to nie może skończyć się dobrze.
-Uciekajcie! – krzyknąłem i sam rzuciłem się do ucieczki.
-Damy radę ich pokonać, po co uciekać jak tchórze?! – to był Murphy, a ja aż musiałem przystanąć aby spojrzeć na głupotę moich ludzi, którzy nawet nie drgnęli z miejsca.
-Ten róg to nie byli Ziemianie, to było ostrzeżenie! – pokazałem w kierunku zagrożenia. Dopiero teraz ich oczy rozszerzyły się i zaczęli biec.
-Uspokójcie się ludzie, to przecież tylko mgła! – Luke roześmiał się i zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, wszedł w żółtą chmurę. Natychmiast uśmiech zszedł z jego twarzy a on sam zaczął się dusić i krztusić, udało mu się nabrać jeszcze parę razy płytki wdech i opadł bezwładnie na ziemię.
Stałem jak zamurowany, dopóki Clarke nie pociągnęła mnie mocno za rękę. Oprzytomniałem natychmiast i zaczęliśmy biec ile sił w nogach, potykając się co chwila i raniąc pojawiającymi się znikąd gałęziami. Nagle blondynka szarpnęła mnie w bok i zaczęła gorączkowo przeszukiwać zarośla.
-To musi być gdzieś tutaj...
-Co ty wyprawiasz?! Teraz nie zdążymy uciec!
-Usiłuję uratować nam obu życie więc łaskawie zamknij się i mi pomóż! – posłuchałem.
Mgła była już przy nas, kiedy Clarke wydała okrzyk radości i otworzyła jakieś drzwi w ziemi, których zupełnie wcześniej nie widziałem. Weszła do środka a ja wskoczyłem za nią, ledwo zdążając zamknąć je z powrotem, bo toksyczna mgła już wciskała się przez szczeliny do środka. Miała duszący zapach, a moja ręka, która została lekko poparzona przy zamykaniu włazu cholernie bolała. W końcu bezpieczni osunęliśmy się na ziemię, a ja mogłem zacząć martwić się o pozostałych. Griffin spojrzała na mnie i wyraz jej twarzy się zmienił.
CZYTASZ
I hate you #1 //BELLARKE
FanfictionCzy wrogowie mogą stać się najlepszymi przyjaciółmi? A może nawet czymś więcej? Znienawidzili się od pierwszego widzenia. Od pierwszego lądowania na Ziemi. Jednak aby przeżyć, muszą współpracować. Czy będą w stanie sobie zaufać? Czy z nienawiści mo...