(2) "We are not alone"

106 7 2
                                    

~Clarke~

Szliśmy już dobre parę godzin. Według mapy byliśmy w połowie drogi na miejsce. Wcześniej szłam z przodu z Liam'em, który opowiedział mi trochę o sobie. Na Arce żył w klasie robotniczej, jak większość nastolatków tutaj. Do więzienia trafił za pobicie strażnika, kiedy przyszli ekspulsować jego matkę. Nie chciał za dużo na ten temat mówić, ale podobno uczestniczyła w buncie przeciwko Kanclerzowi Jaha.

Patrząc na tego wesołego, delikatnego i trzeba przyznać że przystojnego chłopaka, nie mogłam uwierzyć, że byłby w stanie zabić muchę, a co dopiero pobić człowieka. Ale no cóż, najwyraźniej jeszcze dużo o sobie nie wiemy.

Teraz odsunęłam się trochę do tyłu, skąd miałam dobry widok na plecy Octavii i Liam'a, którzy przekomarzali się oraz byłam niemal pewna, że flirtowali ze sobą. Pokręciłam z niedowierzeniem głową. Ten chłopak podrywał wszystko co się rusza.

Niedaleko ode mnie spacerowali Jasper z Monty'm, usilnie próbując wciągnąć Raven w rozmowę. Ta napotkawszy mój wzrok, przewróciła oczami i posłała mi nieznaczny uśmiech. Biedni chłopcy. Znana mi Raven Reyes była niewzruszona niczym skała na wszelkie próby flirtu.

A ja? Nareszcie byłam sama ze swoimi myślami.

Stałam w progu naszego mieszkania na Arce. Wiem, że nie powinnam podsłuchiwać, ale kłócący się rodzice byli rzadkością, a poza tym jestem niestety bardzo ciekawska.

-Znalazłem usterkę w systemie, nie do naprawienia. Arka powoli umiera, Abby. Kończy się tlen, a ludzie powinni o tym wiedzieć. Nie obchodzi mnie, co myśli o tym Rada.

-A powinno! Pomyśl o tym, co będzie gdy powiesz wszystkim na Arce, że za niedługo umrą a szansa na ratunek jest znikoma. Ostatnie czego potrzebujemy to sianie paniki.

-Sianie paniki?! Abby przejrzyj na oczy! Nie pozwolę ludziom żyć w takiej niewiedzy i wybacz, ale nie powstrzymasz mnie przed powiedzeniem im prawdy.

-Ekspulsują cię Jake! Pomyśl o nas, o Clarke!

W odpowiedzi usłyszałam ciężkie kroki ojca zmierzające w przeciwną do matki stronę. Zamknęłam oczy. Nie, to nie może dziać się naprawdę.

Z zamyślenia wyrwało mnie bliskie spotkanie z plecami Liam'a.

-Co się dzieje? Czemu stanęliśmy?

Octavia odwróciła się z lekkim uśmiechem i przesunęła się, abym mogła zobaczyć to co oni.

Przed nami rozpościerał się niesamowity widok na przepiękne jezioro z przejrzystą, niezmąconą wodą. Kiedy zachwycona spojrzałam na przyjaciół, Octavia stała już w samej bieliźnie, zbliżając się do brzegu.

-Na co czekacie? Wyskakujcie z ciuszków!

-Octavia zaczekaj! Nie wiemy co tam jest.

Ta jednak już wskoczyła do wody, a zaraz za nią pojawił się Liam,, bez wahania korzystając z propozycji. Na pozostałych chłopców też nie trzeba było długo czekać. Kiedy tylko przestali gapić się z otwartymi ustami na dziewczynę, poszli w jej ślady.

Jednak to Raven jako pierwsza zauważyła zagrożenie.

-Za wami! Uciekajcie!

Stałam jak kołek widząc zbliżające się COŚ pod wodą. I oczywiście to dziewczyna uratowała sytuację, rzucając ciężki kamień z dala od O. i chłopaka. Na szczęście podziałało, a tamci z trudem wygramolili się na brzeg. Od razu pobiegłam w ich stronę.

Jako pierwszy włączył mi się instynkt lekarski i natychmiast zaczęłam oglądać odratowanych ze wszystkich stron.

-Wyluzuj Clarke, nic mi nie jest – odpędziła mnie roztrzęsiona Octavia. – Wiem, że mój brat to dupek, ale nie mówił na serio z tym zabijaniem.

I hate you #1 //BELLARKEWhere stories live. Discover now