~ 20 ~

1.6K 60 21
                                    

 

Liam

 

Dwa kolejne dni poświęciłem na remont jednego z pokoi w moim mieszkaniu.

Nie oczekiwałem, że jakimś cudownym sposobem Jess z naszym synkiem się do mnie wprowadzą, jednak łudziłem się, że mały będzie mnie czasami odwiedzał, a chciałem by miał swój kącik tylko dla siebie.

W związku z tym przemalowałem ściany, kupiłem meble i zabawki. Największy problem miałem jednak z zakupem kilku ciuchów, bo kompletnie nie znałem się na dziecięcych rozmiarach. W tym na szczęście pomógł mi Sheldon ze swoją dziewczyną. Nie spałem prawie w ogóle, bo zależało mi, by jak najszybciej skończyć. Odmalowałem również ścianę w salonie, na której wyraźnie odznaczały się dwie wielkie plamy.

W czwartek byłem bardzo zadowolony z efektu końcowego i czułem, że w końcu byłem gotów wykonać ten najważniejszy telefon w moim życiu.

Wziąłem telefon do ręki i wybrałem numer do Jess.

- Jessica Powell, słucham?

Zawsze uwielbiałem słuchać jej cudownego głosu. W ogóle wszystko w niej uwielbiałem i jak widać nadal tak było.

- Witaj, Jess.

Zapadła cisza, czego niestety się spodziewałem.

- Czego chcesz Liam? – warknęła ostro, a w jej głosie nie usłyszałem już tego uczucia co kiedyś.

- Chcę porozmawiać – powiedziałem spokojnie.

Jeśli miałbym być szczery, to spodziewałem się, że gdy tylko się odezwę, to ona się rozłączy i w ogóle nie będzie ze mną rozmawiać.

- Przecież wyraziłam się jasno. Nie mamy o czym rozmawiać.

- Nie mów tak, proszę – wręcz jęczałem jej do słuchawki. – Wiem, że nawaliłem wtedy po całości i masz prawo tak reagować, ale porozmawiaj ze mną.

Zapadła na tyle długa cisza, że zacząłem się zastanawiać, czy się nie rozłączyła.

- Jess?

- Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać. Minęły trzy lata, każdy z nas ułożył sobie od tego czasu życie i niech tak zostanie.

Nie podobała mi się jej odpowiedź, ale niczego innego się nie spodziewałem, poza zakończeniem rozmowy.

- Pozwól mi się zobaczyć z Olivierem – poprosiłem grzecznie.

Nie zamierzałem się z nią kłócić, nie po tym co zrobiłem. W innej sytuacji, być może szantażowałbym ją sądem i prawnikami, ale chcąc o nią walczyć, nie mogłem znowu zachować się jak palant.

- Słucham?! Ty chyba sobie żartujesz?! Najpierw próbujesz zmusić mnie do aborcji, a teraz oczekujesz widzeń z kimś, kogo kazałeś mi zabić?!

Słyszałem jak jej głos drżał. Wiedziałem, że była bliska płaczu, a to zwiastowało, że zaraz się rozłączy. Nie wiem czy byłby ktoś, kto by tego nie zrobił. A ja dalej prosiłem, bo nic innego mi nie pozostawało.

- Proszę.

- Nie. Nie zgadzam się!

- Spotkaj się ze mną, proszę. Chcę tylko porozmawiać.

- Po co? Chcesz rozgrzeszenia? Jeśli wtedy zostawisz nas w spokoju, to już teraz ci je daje. – Zapewniła z pewnością w głosie pomimo, iż on nadal drżał. – Więc już możesz odpuścić.

Szansa [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now