46.

313 13 5
                                    

Prokuratura uznała, że winę i karę dla Nicka orzeknie sąd. Ja również miałam stawić się na rozprawie, choć niesamowicie tego nie chciałam. Broniłam się niemalże rękami i nogami. W końcu jednak uznałam, że pójdę i powiem całą prawdę. Niccolo to najlepszy człowiek na tym pierdolonym, pełnym okrucieństw i bólu świecie. Jest moją podporą. Jest moją miłością. Uświadomiłam sobie to wszystko podczas naszej rozmowy w tamtym tygodniu, choć w głębi serca wiedziałam to już dawno.

***

-Kocham cię Danielle...-usłyszałam jego cichy, zachrypnięty głosik-...błagam nie opuszczaj mnie. Tylko ty mi jeszcze zostałaś... proszę, nie zostawiaj mnie...

-Nick...-mruknęłam ze łzami w oczach. Nie chciałam jednak płakać. Nie mogłam.-...nigdy cię nie opuszczę, przysięgam. Będziemy razem, szczęśliwi. Też cię kocham, Nick...

***

Miałam na sobie białą, prostą bluzkę na guziki, czarną, ołówkową spódnicę do kolan i w tym samym kolorze żakiet i szpilki. Włosy upięłam w schludnego koka z dołu, a na twarz nałożyłam dosyć mocny makijaż. Uwagę zwracała w szczególności krwistoczerwona, matowa szminka na moich ustach. Chciałam tym samym zaakcentować moją dorosłość. Bo przez ostatnie wydarzenia zrozumiałam, że nie nieubłaganie wkroczyłam już w dorosłość, a wrota dzieciństwa i beztroskiego życia zamknęły się za mną już na zawsze.

Wzięłam torebkę, do której włożyłam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam. Nie biegłam na busa, pociąg czy jakąś inną komunikację miejską. Jestem już dorosła, więc mam też samochód. Niccolo mi go powierzył, bo jak stwierdził nie wie, ile posiedzi, a nie chce, by tak naprawdę dorobek jego życia stał w garażu i rdzewiał. W zupełności go rozumiem, ale szczerzę liczę również na pomyślą decyzję sądu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że na pracach społecznych raczej się nie skończy, ale raczej nie biorę pod uwagę dożywocia. To reszta tych zbirów powinna je dostać. W końcu Niccolo nie brał bezpośredniego udziału w morderstwach i sprzedawaniu narządów. On tylko był pośrednikiem w handlu dragami.

W końcu dotarłam pod ten pierdolony gmach. Ruszyłam w jego stronę, pamiętając, by zamknąć samochód. Nie chciałam, by ktoś go ukradł, nie tylko ze względu na Nicka, ale też na mnie. Bardzo mi się podobał, nie ma co.

Około dwunastej rozpoczęła się rozprawa. Widziałam jak wprowadzają go na salę. Udało mi się nawiązać z nim krótki kontakt wzrokowy, a nawet delikatnie się uśmiechnąć. Niestety, on tego nie odwzajemnił. Na jego twarz było widać bezdenną wręcz rozpacz. Posadzili go na ławie oskarżonych wraz z resztą tych pierdolonych zbirów. Kurwa, szlag mnie trafia, gdy widzę, że żaden z nich nie zginął.

I'm holding You.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz