30.

369 17 2
                                    

Pov. Niccolo 

-Dzień dobry...-mruknąłem z udawanym entuzjazmem, wchodząc do niedużego, jednopiętrowego budynku, zwanego też moim domem. 

-Niccolo?- usłyszałem zatroskany głos mojej rodzicielki. Coś ścisnęło mnie za serce, zaraz polecą kolejne kłamstwa.- Kochanie, to ty?

-Tak mamo, ja.- powiedziałem wchodząc do salonu, gdzie siedziała kobieta. 

-Synku, myślałam, że umrę, kiedy cię nie było.- bąknęła ze łzami w oczach. No nie płacz, kurwa, bo i ja zacznę. 

-Wybacz mamo. Padł mi telefon, nie miałem jak naładować. -ugryzłem się w język.

-Nie mogłeś pożyczyć od kogoś?

-Nikogo tam nie znałem. Jestem nieśmiały...

-Wiem, kochanie, wiem. Chodź tutaj, przytul matkę.- wyciągnęła w moją stronę ręce. Przytuliłem ją- Zaraz, ale przecież dzwoniłeś.

Kurwa.

-No tak, ale to...-podrapałem się po karku.

-Już w porządku, nie musisz się tłumaczyć. Czas poświęcony Bogu, to nie czas stracony. Powiedz synku, masz moje leki?

-Ah, tak! Mam...-podałem kobiecie małą torebkę. 

-Dziękuję. Wiesz, że bez nich jestem biedna. -zaśmiała się gorzko. 

-Wiem, mamo. Przepraszam, ale chciałbym iść do pokoju, jestem zmęczony i...

-Jasne, jasne. Odpocznij skarbie.- uśmiechnęła się życzliwie, a mnie coś zapiekło pod powiekami. 

Trzasnąłem drzwiami, a kiedy zorientowałem się, że mama tego nie słyszała, oparłem się o nie plecami. Zsunąłem się na ziemię. Ukryłem twarz w dłoniach, a pierwsze łzy opuściły moje powieki. 

-Cholerny kutas...-podsumowałem swoje babskie zachowanie. Faceci nie płaczą- Kurwa... No szlag! 

Podniosłem się. Mój oddech stał się ciężki, a serce waliło tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Przeklinając na cały głos, zacząłem strącać wszystko z półek. Musiałem jakoś dać upust bólowi, który gotuje mnie od środka. On pali moją duszę. Jak mogłem być takim jebanym kutasem?! Jak mogłem notorycznie okłamywać tak dobrą kobietę, jaką jest moja matka?! 

Jak mogłem się zakochać?

Pov. Danielle

Wróciłam do domu obładowana torbami z zakupami. Nie szkodzi, że miałam kupić jedynie dwie pary śpioszków. 

-Cholera, śpioszki...-mruknęłam sama do siebie. 

W tym całym zamieszaniu zapomniałam kupić to, po co tak naprawdę pojechałam. Idiotka ze mnie. 

W jednej siatce znajdowały się rzeczy dla dziewczynki. Kupiłam kilka par malutkich, różowiutkich bucików, kilka koszulek, spodenki i spódniczkę. Nie obyło się bez śliniaczków, gryzaczków, misiaczków i jeszcze innych 'aczków'. 

W drugiej torbie znajdowały się rzeczy dla chłopca. Nie żebym jakoś faworyzowała jedną płeć, ale dla dziewczynki jakoś lepiej wybierało mi się ubranka. Nie czuję się dobrze w świecie samochodzików, dinozaurów i tego wszystkiego. Jeśli kiedykolwiek zostanę matką chłopca, wiem, że będę najgorszą matką na świecie. 

-Halo? Anaya! Słuchaj, trochę się zafiksowałam, ale kupiłam rzeczy dla dziecka.- powiedziałam, wybrawszy numer. 

-Co zrobiłaś? Idiotko jestem w drugim miesiącu, nawet nie wiem czy to chłopiec, czy dziewczynka!

-Wiem, dlatego kupiłam rzeczy i dla małego mężczyzny, i dla małej kobiety.

-Jesteś szurnięta Danielle. Daj mi piętnaście minut, już do ciebie jadę. 

I'm holding You.Where stories live. Discover now