Epilog

2.2K 136 107
                                    

*2 lata później*

-Żałuję, że wtedy cię nie posłuchałam, ale teraz już nic nie możemy zrobić. Pogódź się z tym, że nasze drogi się rozeszły- powiedziałam, patrząc brunetowi prosto w oczy. Trzymał mnie za obie dłonie i spoglądał na mnie ze skruchą.

-Nie odpuszczę tak łatwo. Wiesz przecież, jak mi na tobie zależy- odparł, na co ja westchnęłam, po czym spuściłam wzrok na podłogę.

-Cięcie!- usłyszałam zza pleców.- Tyle na dziś, jesteście wolni- powiedział reżyser.

Uśmiechnęłam się do mojego znajomego z pracy i pożegnałam się z nim, a następnie skierowałam się do szatni. Przedostatni dzień nagrywek dał mi w kość. Przez ostatnie dwa miesiące prawie codziennie pojawiałam się na planie i przepracowywałam minimum pięć godzin. Cieszyłam się jednak z tego, że mam główną rolę, ponieważ czekałam na taką szanse od bardzo dawna.

Razem z Timmy'm nie mogliśmy wyjść z szoku, że dostałam się z pierwszej listy, świętowaliśmy to do samego rana.

Weszłam do pustej garderoby i zaczęłam się przebierać w swoje ciuchy. Po dwudziestu minutach byłam gotowa do wyjścia, więc pożegnałam się ostatni raz ze wszystkimi i wyszłam z budynku, od razu się przed nim zatrzymując.

-Część, piękna- uśmiechnął się do mnie Timothee, całując mnie na przywitanie.

-Hej, co tu robisz? Nie miałeś być w pracy?- zapytałam, gdy już szliśmy do samochodu.

-Miałem, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Idziemy dzisiaj na kolacje, dlatego wracasz do domu, przebierasz się i wychodzimy- odparł zadowolony, zapinając pasy i wciskając pedał gazu.

-Mogę chociaż widzieć, gdzie mnie zabierasz? Nie wiem, jak się ubrać.

-Elegancko.

Krótka wypowiedź, ale nie trzeba było mi więcej. Już w głowie układałam sobie stylizacje na wieczór. Ostatni dzień pracy nad najnowszym filmem miał być po weekendzie, więc ogromnie cieszyłam się, że piątkową noc mogę spożytkować inaczej, niż na odsypianiu całego dnia. Ostatnim czasem rzadko kiedy gdzieś razem wychodziliśmy, prawie zawsze było tak, że się mijaliśmy w przejściu.

-Masz pół godziny- dał mi znać, gdy byliśmy już pod mieszkaniem.

Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem, ale widząc, że nie żartuje, wyszłam z samochodu i szybkim krokiem ruszyłam do budynku. Pół godziny na ogarnięcie się na randkę? Cóż, na pewno było to wykonalne.

***

Schodziłam ostrożnie po schodach, próbując zachować równowagę. To nie tak, że nigdy nie zakładałam szpilek, ale te buty wyjątkowo nie chciały ze mną współpracować.

Miałam na sobie czarną sukienkę z głębokim dekoltem, sięgającą przed kolano, a na to postanowiłam zarzucić marynarkę w kolorze zgaszonej żółci, aby przełamać ciemne kolory dominujące w moim ubiorze.

Wróciłam do samochodu i uśmiechnęłam się do chłopaka, widząc jego wzrok.

-Pięknie wyglądasz- skomentował, odpalając silnik.

-Wyglądałabym piękniej, gdybyś mnie nie pospieszał.

-Niestety, ale rezerwację mamy na za dziesięć minut. Nie było innego wyjścia.

I na takiej niejasnej odpowiedzi urwała się ta rozmowa. Podróż spędziliśmy na dyskutowaniu o moim dniu na planie filmowym, zajmując sobie jakoś ciszę panującą w pojeździe.

Podjechaliśmy pod jedną z lepszych restauracji, o jakich słyszałam, w San Diego. Timothee dobrze wiedział, że od dawna chciałam ją odwiedzić, dlatego podwójnie ucieszyłam się z takiej niespodzianki.

W roli głównej || Timothee Chalamet Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang