Chapter 5

2K 126 23
                                    

Stałam przed lustrem i wpatrywałam się w siebie, szukając jakichś niedociągnięć. Cały czas coś mi nie pasowało w moim makijażu i nie mogłam dość do tego, co. Odpuściłam sobie po jakimś czasie i podeszłam do torebki. Wrzuciłam do niej portfel, telefon, klucze oraz pomadkę i byłam gotowa do wyjścia. Przed drzwiami wyjściowymi jeszcze raz spojrzałam na swój ubiór. Czarna spódnica idealnie opinała moje biodra i sięgała lekko za uda. Luźniejsza bordowa koszula była związana na wysokości pasa, co dodatkowo podkreślało moją talię. Żeby się lepiej prezentować, odpuściłam sobie wygodę i postanowiłam założyć czarne szpilki. Byłam gotowa, jednak tylko jeżeli chodziło o ubiór. W głowie wciąż pojawiały się myśli, aby odwołać spotkanie. Nie mogłam jednak tego zrobić. Nie piętnaście minut przed.

***
Stałam przed restauracją, w której widziałam już czekającego na mnie bruneta. Zaczynamy przedstawienie.

Pchnęłam lekko szklane drzwi i weszłam do środka. Powiesiłam kurtkę na wieszaku i skierowałam się w stronę naszego stolika. Z daleka widziałam już jego witający mnie uśmiech.

-Hej- zaczęłam, zbliżając się do chłopaka.

On wstał i stanął naprzeciwko mnie.

-Cześć- odpowiedział krótko i dał mi buziaka w policzek.

Chwilę potem zajęliśmy miejsca, co od razu zauważył kelner, ponieważ podszedł do nas praktycznie chwilę później. Trochę mi zajęło zdecydowanie się, na co miałam ochotę, chociaż najchętniej wzięłabym samo wino na odstresowanie. Nie wiedziałam, czy ta niepewność bierze się z tego, że cały czas musimy udawać, czy z samej obecności chłopaka.

Ostatecznie wybrałam jakiś makaron i wspomniane wcześniej wino. Gdy młody pracownik zostawił nas samych, spojrzałam na Timmy'ego i chwilę go obserwowałam.

Miał na sobie elegancką białą koszulę i czarne spodnie. Kosmyki przydługich włosów spokojnie opadały mu na uszy i czoło, co go automatycznie odmładzało. Wyglądał naprawdę dobrze. Jak zawsze zresztą...

-Długo na mnie czekałeś?- zapytałam, chcąc odgonić swoje myśli na bok.

-Nie, przed chwilą przyszedłem. Jak ci minął dzień?- ciągnął rozmowę, chcąc zapewne uniknąć niezręcznej ciszy.

-Szczerze mówiąc dość nudnie, na codzień nie mam ciekawych rzeczy do roboty. Dopiero od nowego roku zamierzam się przyłożyć do pracy.

-Też zrobiłem sobie małą przerwę, ale cieszę się, bo mogłem do ciebie przyjechać. Tęskniłem- powiedział, spoglądając na mnie.

Nie potrafiłam rozszyfrować, czy udaje, aby wpasować się w sytuację, czy mówi to, co myśli naprawdę. Postanowiłam zagrać w tą samą grę.

-Ja też- rzuciłam i było w tym ziarenko prawdy.

W tamtym momencie zobaczyłam kątem oka flesz uderzający zza okna. Uśmiechnęłam się do bruneta wiedząc, że osiągnęliśmy to, co chcieliśmy. Jasne było, że media będą chciały za wszelką cenę śledzić nasz związek na każdym kroku. W końcu tego chce społeczność i to właśnie na tym zarabiają.

-Przeglądałam ostatnio internet i trochę przytłacza mnie to, że jestem prawie na każdej stronie- przyznałam, oczekując, że brunet mnie zrozumie. W końcu on sam nie należał do zbyt anonimowych osób.

-Dlatego ja ograniczyłem czytanie wiadomości. Szczególnie, mając na myśli blogi plotkarskie- podniósł jedną brew, jakby zupełnie mnie przejrzał, że to właśnie na takie strony zaglądam. Miał rację.

-No tak- rzuciłam i na tym urwałam, widząc zbliżającego się do nas kelnera z tacą. Ostrożnie wyłożył przed nami nasze dania oraz lampkę wina, po czym życząc nam smacznego, odszedł.

Dłubałam chwilę widelcem w makaronie, zanim wzięłam się za jedzenie. Smakowało mi, szczególnie, że ucisk w brzuchu ze stresu trochę zmalał.

-Mieszkasz na codzień sama?- zapytał nagle.

-Tak- odpowiedziałam krótko, dalej będąc skupioną na jedzeniu.

-Nie smutno ci tak? Często widujesz się z Blair?- ciągnął swoją wypowiedź, a ja wyczułam w niej minimalną troskę.

-Spotkamy się, gdy obie mamy czas, różnie to bywa. Co do samotności, to nie, nie jest tak źle. Musiałam sobie przez jakiś czas poukładać parę spraw, nikt mi w tym nie przeszkadzał przynajmniej- uśmiechnęłam się pod nosem.

-Niebawem święta. Masz jakieś plany?

-Niezbyt. Blair wyjeżdża do rodziców, ja za to nie chce się na siłę wpychać do mojej dalszej rodziny. Pewnie spędzę je jak co roku, ale nie przeszkadza mi to- odparłam, okłamując samą siebie.

Oczywiste, że samotność mnie przytłaczała. Brak możliwości odezwania się do kogoś w każdej chwili często skutkuje tym, że zamykam się w sobie i potem ciężej mi się otworzyć przed innymi. Ile bym dała, żeby mieć kogoś obok siebie.

Reszta kolacji mijała nam na luźnej rozmowie i wspólnym pytaniu się o swoje życie prywatne. Paparazzi nie przeszkadzali nam już do tego stopnia, że przez chwilę byłam w stanie uwierzyć, że to prawdziwa randka. Szczególnie, że nadchodził moment jej zakończenia.

-Słuchaj, bardzo miło mi, że przyszłaś. Myślę, że możemy za niedługo to powtórzyć, skoro i tak nie masz lepszych planów- uśmiechnął się Timmy, a ja przytaknęłam.

-Z chęcią. W razie czego, pisz do mnie.

Stanęliśmy koło siebie i nastąpił ten moment zawahania. Przytulenie na pożegnanie było dobre w podstawówce. My mieliśmy za to przekonać ogrom ludzi, że ta wykreowana relacja między nami jesg prawdziwa. Nie chciałam jednak nic inicjować jako pierwsza, dlatego w skupieniu obserwowałam ruchy chłopaka.

On w pewnym momencie wyciągnął dłoń i położył ją na moim karku, a druga spoczęła na biodrze. Zbliżył się powoli i, jakby oczekując ode mnie przyzwolenia, spoglądał raz w moje oczy, raz na moje usta. Może to była sprawka sporej ilości alkoholu w mojej krwi, może tego po prostu chciałam, ale złamałam dzielącą nas przestrzeń i połączyłam nasze usta w stosunkowo krótkim, ale czułym pocałunku.

Wszystko wróciło do mnie z podwojoną siłą, Uczucia, nadzieję i myśli. Wiedziałam, że to nie tak powinno wyglądać, w końcu tylko udawaliśmy, dlatego po chwili się od niego odsunęłam.

-Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj- uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę wyjścia.

Rola odegrana, wszystko poszło po naszej myśli, dziennikarze mają nowe materiały, plan się udał. W takim razie dlaczego wciąż męczyła mnie myśl, że coś w tym wieczorze poszło nie tak? A nawet nie w samym wieczorze, tylko w tym, jak się zakończył?

W roli głównej || Timothee Chalamet Where stories live. Discover now