24.

264 19 61
                                    

*sygnał alarmu*

"Ambulans 61, wypadek samochodowy na skrzyżowaniu West Jackson Bulwar i Sount  Damen Avenue. Jeden poszkodowany. Straż pożarna w drodze."


- 5021 Henry, 10-33, Wypadek samochodowy. Ranny policjant - krzyknęła do radia Upton widząc jak przed nimi auto Jaya obraca się kilka razy wokoło własnej osi uderzone przez tir. Hailey wybiegła z jeszcze jadącego auta. Roztrzaskane GMC zostało zepchnięte z drogi, a ona prawie dostała zawału. Krzyczała imię partnera ale nie dostała odpowiedzi. W jej ślady poszedł Adam, a za nimi już parkował Hank. 

Gdy dobiegli do kierowcy myśleli, że już po nim. Z wielką siłą otworzyli drzwi. Jay zakrwawiony siedział na miejscu kierowcy, z głową na kierownicy i otwartej poduszce powietrznej. Drżącą dłonią Upton sprawdziła puls. Słaby, ale wyczuwalny. W oddali już było słychać syreny karetki. Nie chciała go ruszać. Ruzek sprawdził stan kierowcy tira, który w szoku siedział na chodniku. Bał się, że zabił człowieka. Hailey sprawdziła podwozie. Na szczęście nic nie ciekło. Karetka dotarła na miejsce z innej strony nadjechał już wóz strażacki. Brett zabrała plecak i szybko znalazła się przy poszkodowanym.

- Ja się nim zajmę, Hailey - z troską odsunęła  policjantkę i zajęła się sprawdzaniem stanu poszkodowanego. Chciała założyć mu kołnierz, a wtedy detektyw odzyskał przytomność. Nabrał głęboko powietrza jakby wstał z martwych. Był w ewidentnym szoku. - Jay. Nie ruszaj się. Możesz mieć uszkodzony...

Detektyw miał jednak w głębokim poważaniu czy coś mu się stanie. Odepchnął Brett i prawie wypadł z wraku. Podtrzymany przez Upton nie zarył twarzą o beton. Dyszał ciężko próbując ogarnąć co się dzieje. Spojrzał na idącego w jego stronę sierżanta. Miał napiętą twarz. 

- Macie ich? - zapytał z nadzieją. Hank przecząco pokiwał głową. - Podrzuciłem nadajnik.

- Jay, pozwól się zbadać... - poprosił 

- Nie, musimy ją... - nie dokończył. Ciemno zrobiło mu się przed oczami, upadł zaraz po tym jak przesunął stopę do przodu. 

- Jay nie bądź idiotą! - usłyszał nad sobą głos Voighta. Gianna kucnęła przed policjantem wyjmując latarkę z kieszeni. Poświeciła detektywowi po oczach. 

- Możesz mieć wstrząśnienie mózgu! Albo coś gorszego! - wyznała, jednak to nie zrobiło na Halsteadzie wrażania.   

- Sprawdźcie ten GPS! - krzyknął odtrącając dłoń medyka. - Nie ma czasu! 

- My już działamy, a ty jedziesz do szpitala! - warknął Hank. Jednak Jay nie chciał dać za wygraną. Zamknął oczy wmawiając sobie, że jest dobrze, że nic go nie boli. Zerwał się na równe nogi przewracając prawie paramedyków. 

- Nie mam zamiaru! 

- Nie dyskutuj! - Hank zdumiony głupotą podwładnego nie krył wzburzenia. 

- Już raz poszło po twojemu! Teraz ja decyduję! - odparł idąc do wraku. Jay zabrał broń, która mu wypadła i poszedł do Cadillac'a szefa - Jedziesz? - warknął. Na sto procent miał wstrząśnienie tylko tak można wytłumaczyć jego zachowanie. Do tego bolały go żebra i wydawało mu się jakby tracił przejrzystość widzenia dlatego nie zasiadł za kółkiem. 

GPS zaprowadził ich na tereny fabryczne. W którymś z budynków była Bonnie. Musieli się pospieszyć, nie wiedzieli co planują.  Może chcieli wykorzystać oficer jako kartę przetargową? A może mieli po prostu zamiar ją zabić? Tylko po co?

******

Siedziałam przywiązana ze spuszczoną głową. W środku byłam już jak wydmuszka. Pusta, bez emocji. Fakt, że człowiek, który był niewinny, został zabity przez zbrodnie innej osoby był moim największym ciężarem. Już nie mogłam płakać. Stałam się jedną z nich. Kimś kto musi odpowiedzieć za swoje grzechy, kimś kto zasługuje na karę. 

Shock memories - CHICAGO P.D. FFWhere stories live. Discover now