19.

265 18 16
                                    


      Pożar podstawówki spowodował wielki ruch na izbie przyjęć. Lekarze i pielęgniarki co rusz przyjmowali pacjentów z lekkimi oparzeniami, czy zatruciem dymem. Nawet doktor Asher zeszła na SOR pomóc przy pacjentach.

- Jay Ty chyba oszalałeś? - Will stał przy sali numer trzy rozmawiając z bratem przez telefon. Jego prośba oburzyła go. - Jestem lekarzem, wiesz co mi grozi za to?

- Will ja muszę wiedzieć.

- Więc ją zapytaj. Nie zachowuj się jak dziecko - westchnął. Zobaczył jak partnerka brata wchodzi do izby razem z Brett. Niosła na rękach chłopczyka. - Bonnie chodźcie do trójki - wskazał na salę. - Posadź go na łóżko - polecił. - Muszę kończyć - rzucił do słuchawki. Obracając się w kierunku sali, gdy zobaczył chłopca stanął jak wryty.

****

Zobaczyłam Willa i zrobiło mi się słabo. Miałam nadzieję, że inny lekarz zbada J.J.'a. Jednak nie zamierzałem protestować gdy zaprosił mnie do sali. 

- Część jestem Will, a ty? - zapytał mojego syna.

- J.J. - odpowiedziałam za niego. Lekarz posłał mi spojrzenie z cyklu "Nie Ciebie pytam " dodając ciepły uśmiech, nie wiem w czym to miało pomóc... - Przepraszam już nie będę. - westchnęłam, a lekarz kontynuował badanie.

- Więc, co tam się stało J.J.? - powolutku oglądał gardło i osłuchiwał pacjenta. 

- Uczyliśmy się piosenki, kiedy zadzwonił dzwonek. Ale to nie był taki normalny dzwonek - podekscytowany J.J o mało nie spadł z łóżka gestykulując. - I pani kazała nam wyjść, ale gdy otworzyła drzwi do środka wpadł dym i on strasznie drapał w gardło.

- I co było dalej?

- No i zostaliśmy w klasie, a dymu było coraz więcej. Dzieci się bały, ale ja nie.

- Wow, a to dlaczego?

- Bo mama mówi, że jeśli coś się dzieje w Chicago to mamy najlepsze służby i że wystarczy zadzwonić pod 911 a wtedy przyjedzie straż, pogotowie czy policja i załatwi sprawę. - odpowiedział dumny. I ja byłam dumna, że zapamiętał moje słowa. Will spojrzał na mnie pocieszająco. Uśmiechnął się na słowa mojego syna i zakończył badanie.

- Nic mu się jest. Jednak jeśli pozwolisz pobiorę jeszcze krew, żeby mieć pewność.

- Jasne. - odpowiedziałam bez namysłu. Lekarz wyszedł, a ja zostałam z moim rycerzem zastanawiając się dlaczego tak się denerwuję.

****

Wszyscy wrócili na posterunek zaraz po tym jak porozmawiali wstępnie z Bodenem, szefem batalionu. Zaprosił Voighta za kilka godzin do remizy po raport. Sadził, że to nie przypadek więc wywiad miał kolejną sprawę. Halstead zamknął się w socjalnym, aby chwilę pomyśleć i przetrawić to co zobaczył. Syn Bonnie wyglądał jak.... Widział to na własne oczy, ale nie potrafił tego powiedzieć na głos. W dodatku jego brat nie chce mu pomóc. Coraz więcej spada mu na głowę, a wszystko zaczęło się z pojawieniem się Bonnie. Musi coś wymyślić, żeby poznać prawdę. Do świata żywych wróciło go zamieszanie w biurze. Jego partnerka wróciła.

****

Weszłam z J.J.'em pod schody budząc sensację. Wszyscy byli już świadomi tego, że chłopczyk którego ściskałam za rękę to mój syn, ale co szkodziło ich w tym utwierdzić.

- Słuchajcie to mój syn - zaczęłam nim ktokolwiek zabrał głos. - Przepraszam, że nie powiedziałam wcześniej... - westchnęłam sadzając syna na swoim biurku. - Chciałam zostawić to w tajemnicy, ale...

Shock memories - CHICAGO P.D. FFWhere stories live. Discover now