[04] ZAKŁAMANE GWIAZDY.

488 38 56
                                    

☀☀☀

Śmierć była łatwiejsza niż życie.

Tak naprawdę zastanawiałam się wiele razy czy nie warto by się poddać. Ale w takich chwilach jak ta, gdy wejście do Labiryntu wciąż tkwiło zamknięte, milion gwiazd błyszczało na niebie oświetlając moje serce, a chłodny, ale przyjemny wiatr otulał moje policzki, rozumiałam, że właśnie dla takich momentów opłacało się żyć i nadal walczyć, chociaż było to cięższe, niż przyszło mi myśleć.

Kopnęłam w mały kamyczek, który potoczył się po twardej ziemi i zatrzymał dopiero w jakimś dołku. Otuliłam mocniej pokryte gęsią skórką ramiona materiałem znoszonej kurtki i zacisnęłam na nich zziębnięte palce. Równie dobrze mogłam wziąć którąś z tych, które przysłano ze Świeżym, ale za bardzo się do niej przywiązałam po kilku dobrych latach, a i tak była wciąż nieco przyduża, więc skutecznie zakrywała moje dłonie.

To wszystko niesamowicie mnie męczyło, cała ta sytuacja z Albym, obecność Świeżego, zwiedzanie Labiryntu, podejrzane urządzenia w Dozorcach. Po prostu miałam dość. Chciałam położyć się na tej wilgotnej trawie, schować twarz w ciemnościach nocy i zapomnieć o wszystkim, jak zapomniałam o dawnym życiu. Pragnęłam wolności. Zwykłego uczucia, że mogę wszystko, które powinniśmy móc znać od najmłodszych lat. Wolność nam się należała. Jeśli już wymieniać między ludźmi i stawiać się w roli najwyższej, by osądzać ich z perspektywy świata, my zasłużyliśmy na nią jak nikt inny. Ale nie dane było nam zaznać smaku słodkiego powietrza, nie mieliśmy szans uklęknąć na ziemi, która przecież była dla nas przeznaczona. Byliśmy ograniczani przez mury, zamykani w sobie z uczuciami, pozbawieni nadziei i radości, którą rozdawaliśmy innym, niszcząc tym samym samych siebie.

Byli moją rodziną. Moją ostoją, spokojem, pustką i chwilami ulotnego szczęścia. Wracałam do nich jak do zakurzonej książki, zamykając się między jej kartami, by na nowo zagłębić się po szyję w pozbawionych blasku słowach. Wychowaliśmy się sami, nikt nie mówił mi, czego mogę, a czego nie. Nikt nie stawiał granic i nie tłumaczył, co może sprawić, że się zranię. Musiałam samotnie stawiać kroki, kierowana myślą, że każdy z nich może mnie zgubić i marzyć. Marzyć, żeby świat nabrał barw, z których nas ogołocono.

Wciągnęłam uspokajająco powietrze w płuca, a moje ramiona zadrżały przy tym niespokojnie. Podbródek zatrząsł się, a zagryziona między zębami, spękana warga zapiekła. Nie chciałam iść spać. Wiązało się to z zamknięciem oczu, otwarciem się przed wspomnieniami, których nie miałam, a które powracały bladymi i rozmytymi plamami w każdym amoku. A obrazy nawiedzały mnie zdecydowanie zbyt często i zbyt boleśnie, bym mogła je nazwać. Nie miały sensu, nie łączyły się w nic znaczącego. Widziałam po prostu twarze spowite mgłą, serce kołatało mi w piersi, a głowa bolała, gdy zrywałam się z głośnym wrzaskiem, pchającym się na usta. Rutyna mnie dobijała.

Zmrużyłam oczy, wytężając wzrok, gdy przede mną, oświetlona słabym blaskiem wychodzącym z płonącej pochodni, zamajaczyła drobna sylwetka. Zarys zachybotał się w pół mroku, a długi cień zaczął tańczyć na wilgotnej trawie, łącząc się ze szponami tworzonymi przez suche gałęzie drzew. Poznałam go, poznawałam zawsze i poznałabym w każdym miejscu. Zatrzymałam się, ramiona krzyżując na piersi i chrząknęłam głośno, kiedy okryte ciemnością ciało okręciło się lekko wokół własnej osi. Postać poderwała się jak poparzona ku górze, odwracając się chaotycznie i kiedy wlepiła we mnie duże, ciemne tęczówki, zwiesiła bezradnie głowę.

Ścisnęłam mocniej palcami swoje barki, by finalnie je puścić, a chłodny wiatr owiał je niemal natychmiast.

— Chucky — zaczęłam spokojnie, przejeżdżając językiem po wnętrzu policzka. Wyciągnęłam dłoń przed siebie, wykonując nią przywołujący gest i odczekałam chwilę, aż chłopiec powłóczył do mnie nogami. — Co ty tu robisz? Powinieneś spać, a wiesz, że gdy ktoś siedzi w ciapie, nie ma odwiedzin — zapytałam łagodnie, nachylając się lekko na piętach, chociaż szczękę musiałam zacisnąć nieco mocniej, aż zadudniło mi przez moment w uszach.

INFERNO · The Maze Runner ✔Where stories live. Discover now