[06] KILKA SEKUND ŚMIERCI.

368 36 46
                                    

☀☀☀

Nie byłam w stanie opisać nawet tego, co czułam, gdy mój przerażony wrzask rozciął powietrze, a ja zetknęłam się czołem z chłodnym murem. Ściany wokół wyrastały, odcinając mi jedyną możliwą drogę ucieczki, a jedyne, co byłam w stanie zrobić, to zatrzymać się z przeraźliwym piskiem w uszach.

- Lys!

- Minho! - walnęłam pięścią w mur, jakby miało to w czymś pomóc, ale jedyne, co mi z tego przyszło, to silny ból ręki, promieniujący od przedramienia. 

Zbierało mi się na płacz i to tak zupełnie szczerze. Miałam wrażenie, jakby moje nogi wtopiły się w grunt, oczy zaszły warstwą łez, podbródek zaczął drżeć, a szok i przerażenie, które mnie ogarnęły, przyćmiły upływające wrogo sekundy.

Byłam skończona.

Umrę tu i to tak na śmierć.

Nigdy nie byłam przygotowana na ten moment. No bo, jak można być gotowym na dzień, w którym zamknie się oczy i już nigdy nie oślepi ich blask wschodzącego słońca? Nie mówiło się wiele o śmierci, tam, w Strefie. To był temat tabu; ktoś odchodził, ktoś przychodził, a z każdym kolejnym ostatnim oddechem ulatywała z nas niewinność i nikła strużka nadziei. Ale przecież osada pełna naiwnych kłamstewek nie powie ci brutalnej prawdy.

A Labirynt mówił. Nie, on krzyczał. Wypalał dziury w mojej świadomości, wrzask, który kotłował się w mojej głowie, mieszając z głosami chłopaków. Minho wołał coś o szparze i ostatnim przejściu, Thomas powtarzał za nim, starając się do mnie jakoś dotrzeć, kiedy ich okrzyki oddalały się coraz bardziej.

Kłęby pyłu wdarły się do moich płuc, przez co zaniosłam się okropnym kaszlem i chyba to właśnie ten jeden gest wyrwał mnie z jakiegoś takiego amoku. Rozejrzałam się tak chaotycznie, że przez pierwszą sekundę obraz był jeszcze bardziej zamazany, niż być powinien.

Miało być dobrze.

Zmęczonymi tęczówkami wyłapałam jedyne miejsce, gdzie mogłam się jakkolwiek przedrzeć i nie czekałam, aż to samo się zamknie. Pięty bolały mnie od niezaciśniętych wystarczająco mocno na stopach butów, ale nie miałam nawet jak ich zawiązać.

Mówił, że z tego wyjdziemy.

Wypadłam zza jednej ze ścian, gdzie została mi już tylko jedna prosta. Pojedyncze łzy w kącikach oczu pociekły mi po skroniach zwiane przez powietrze uderzające w moją twarz. I kiedy byłam gotowa przyspieszyć, bez patrzenia na ból nóg i zmęczenie, tuż pode mną wyrósł jeden z murów.

Mówił, że jestem niezniszczalna.

Wrzask, jaki wyrwał się z moich ust rozciął powietrze, ale nie słyszałam już głosów żadnego z chłopaków. Tak, jakby zapadli się pod ziemię albo byli tłumieni przez zawiłe korytarze. Spróbowałam podciągnąć się na rękach, bo brzuch wbijał mi się z całej siły w kamień, a podłoże umykało coraz szybciej, gdy unosiłam się ku górze. I to był kolejny błąd, za który przyszło mi zapłacić.

Straciłam równowagę momentalnie i runęłam jak długa w dół z kilku dobrych metrów. W pierwszej chwili uderzyłam ramieniem w ziemię tak mocno, że zabrakło mi tchu. Poczułam, jak silny ból rozchodzi się po moim ciele, powietrze zatrzymuje się gdzieś w połowie gardła, a oczy pokrywają się niechcianymi łzami.

Powtarzali, że to jeszcze nie koniec.

A kiedy moje zamglone spojrzenie zatrzymało się na zasuwającym się przejściu i wąskiej szparze pomiędzy kamiennymi ścianami, sięgnęłam po rozpaczliwą próbę podniesienia się na proste nogi. Łokieć ujechał mi na podłożu, a broda, jak przyciągana jakąś magiczną siłą poleciała w dół, omal nie uderzając z rozmachu w twardą ziemię.

INFERNO · The Maze Runner ✔Where stories live. Discover now