14

3.6K 162 84
                                    




* Harry *

- I co postanowiliście zrobić? To koniec? - spytali nasi przyjaciele, kiedy opowiedzieliśmy im o wydarzeniach z przed dwóch dni, w których to moja matka zabrała swojego pupila i zapomniała, że ma syna.

- Szczerze to nie rozmawialiśmy o tym. - powiedział Louis, chociaż wiedziałem, że zapewnie wrócimy do punktu wyjścia.
Chociaż to już nie będzie takie same, ponieważ dziwnym trafem przez te pare dni zdążyłem poczuć, coś więcej. Zdążyłem się zakochać w największej sknerze jaka jest w Anglii.
Reszta spojrzała na mnie, na co skinąłem głową potwierdzając słowa Louisa.

- Rozumiemy - powiedział Zayn, uśmiechając się lekko w moją stronę. Wyglądał jakby wiedział o uczuciach, jakimi darze szatyna.

- Jak chcesz Louis, jutro możesz już wrócić do pracy - oznajmił Liam, a twarz Louisa jakby lekko na chwile przygasła. Zaraz jednak przybierając obojętny wyraz i jedynie kiwając głową na tak. 

Jakieś dwie godziny później, nasi przyjaciele zebrali się ruszając do swoich domów, zwarzywszy na to, że była już godzina dwudziesta druga. 

Leżałem właśnie w łożku, z Tomlinsonem, ostatnia wspólna noc. Nadal nie wiedziałem jak zacząć rozmowę.

- Lou? Możemy porozmawiać? - szepnąłem, ale odpowiedziała mi jedynie cisza. Spojrzałem na szatyna, całkowicie pogrążonego we śnie.

Westchnąłem jedynie, obracając się i wtulając w umięśnione ciało.

Rano kiedy się obudziłem Lou już nie było obok.

****

*Louis*

Siedziałem w swoim biurze kompletnie nie mogąc się skupić, na pracy cały czas wisiała nade mną ta rozmowa z brunetem. Bałem się jej jaj cholera.

- Louis! - podskoczyłem na krzyk Barbary, nawet nie zorientowałem się kiedy ona przyszła.

- Co? - spytałem wciąż będąc zdezorientowanym.

- wołam cię od dwóch minut. O czym tak myślałeś? - nie było sensu nic ukrywać przed tą kobietą. I tak by się dowiedziała.

- nadal nie rozmawiałem z Harrym. Nie wiem jak mu powiedzieć, że słowa które mu powiedziałem nie były kłamstwem, ani rzadną chwilą słabości.

- a co mu powiedziałeś? - kobieta założyła dłonie na biodra patrząc wzrokiem karzącej matki.

- że go kocham. - oczy przyjaciółki przybrały rozmiar piłki golfowej. A pomalowane na czerwono usta rozchyliły się w zdziwieniu.

- i dowiaduje się o tym dopiero teraz?! - nim się obejrzałem dostałem od kobiety w potylice, jedząc cicho z bólu.

- no tak, jakoś wyszło. - Barbara spojrzała na mnie, wskazując palcem na drzwi.

- rusz dupe i z nim pogadaj. Bo inaczej możesz go stracić.

Nigdy w życiu nie wybiegłem tak szybo z firmy, a po drodze złamałem chyba setki przepisów.

****

Kiedy dotarłem do mieszkania, wpakowałem do środka widząc dwa pudła przy wejściu, nie kłopocząc się ze sciągnięciem butów ruszyłem do sypialni, z której dochodziły odgłosy.

Wszedłem do pomieszczenia a moim oczom ukazał się widok, strasznie przygnębionego Harry'ego, panującego swoje rzeczy.

- Nie w tym mieszkaniu pakujesz pudła - loczek na moje słowa podskoczył kładąc dłoń na miejscu gdzie powinno być jego serce.

- Nie strasz Lou, i o czym ty mówisz - zmarszczył brwi jednak ja mogłem dostrzec szklane oczy próbujące powstrzymać łzy.

- dlaczego się pakujesz? - podszedłem do niższego, kładąc dłonie na jego biodrach.

- Jak to dlaczego? Przecież pomogłeś, mi z mamą. Taka była umowa, teraz wracamy do swoich żyć. - zrobił krok do tylu, jednak ja nie pozwoliłem mu wyswobodzić się z mojego uścisku.

- A czy ty nie pomyślałeś, że gdzieś po drodze, moje zimne serce zapragnie zatrzymać cię przy sobie na zawsze? Że słowa, które ci powiedziałem nie były kłamstwem? Że cię kocham? - młodszy nie hamował już łez spływający po jego porcelanowej skórze.

- myślałem, że to tylko moje głupie urojenia. - załkał w moją koszulę, ściskając mnie mocno.

- och głuptasie, Kocham Cię - uniosłem twarz bruneta do góry muskając jego usta.

- Też cię kocham - na twarzy młodszego pojawił się uśmiech, którego nie mogłem nie odwzajemnić.

- A teraz chodź rozpakujemy wszystkie rzeczy.

####

Jestem!!

Szkoła wyciska ze mnie życie.

𝐼𝑐𝑒 𝐹𝑙𝑜𝑤𝑒𝑟  ✔︎ || LarryWhere stories live. Discover now