13

3.7K 170 258
                                    



3 dni później



* Harry *

Coraz bardziej miałem dość matki, jak i Aidena. Rodzicielka ciągle nadaje jaki to blondyn nie jest idealny, a sam chłopak ciagle się do mnie przystawia.

Louis poszedł do gabinetu, musząc odpisać na e-mail, ponieważ Barbara go o to prosiła. Pozostała trójka siedziała w salonie oglądając film. Ja natomiast kroiłem warzywa, do sałatki, która miała iść na obiad do makaronu z sosem.

W pewnym momencie poczułem dłonie na swoich biodrach i wyraźnie wybrzuszenie przy swojej pupie.
Jak widać Louis skończył już pisać e-mail.

Lecz coś mi nie pasowało, kiedy Louis stał za mną jego kutas zawsze znajdował się nad moimi pośladkami, po za tym nie wiedziałem, że zmienił perfumy.

Chciałem się obrócić, lecz nagle jedna z dłoni znała się na moich ustach a dłoni na brzuchu.

- Wyrucham cię lepiej niż Lewis - oddech zamarł mi w miejscu, zacząłem się szarpać, ale Aiden był ode mnie silniejszy.

Te obleśne dłonie, zjechały na moje pośladki. Usłyszałem dźwięk rozporka, moje oczy się rozszerzyły i zaszły łzami. Nie wiem jakim cudem uniosłem stopę, tak że udało mi się zwalić szklankę stojącą na blacie, która spadła na ziemie rozbijają się na drobny mak.

Pomimo głośnego hałasu, blondyn nadal nie zaprzestał swoich czynów.
- Co ty kurwa robisz!? - wydarł się Louis wchodzący do kuchni. Za nim Robin i mama. Szatyn wyrwał mnie z objęć tego zwyrola, chowając za swoimi plecami. - pakuj się i wypierdalaj.  - blondyn nadal stał w miejscu - na co czekasz? Wypad! - wziął go za bluzkę ciągnąc do wyjścia.

- Oj przestań Louis nic się nie stało! - wtrąciła się Anne stając między Lou a tym chujem.

- Jak nic nie zrobił?! On ewidentnie chciał się dobrać do Harry'ego! - wtrącił się Robin.
Stając po naszej stronie.

- Bo Harry nic nie rozumie, Aidenek jest dla niego idealny! Od początku powinnam była was zaręczyć, a nie tylko zeswatać! - nie miałem pojęcia co się stało z kobietą, którą kochałem. Ubzdurała sobie coś.

- Co się z tobą stało?! - wyszedłem za pleców szatyna, lecz mimo wszytko mężczyzna trzymał mnie w objęciach.

- Nic się nie stało! Wiedziałam, że puszczając cię do Londynu trafisz ja jakiegoś nic nie wartego fagasa! Wracasz do domu Harry i bierzesz ślub z Aidenem! - kobieta pociągnęła mnie za dłoń, wyrywając z objęć Tomlinsona. Mężczyźni byli w takim szoku, że ta zdążyła mnie wyciągnąć z mieszkania. Na podwórko, gdzie stała taksówka a koło niej Blondyn.

Z budynku wybiegł Louis, pomiatając mi się wyrwać z uścisku kobiety.

- Wracaj tu albo Cię wydziedziczę! - nie wiedząc kiedy po moich polikach płynęły łzy.

- Jak możesz chcieć mi ułożyć życie. Jak możesz zbierać mnie od kogoś kogo kocham. - nie miałem siły krzyczeć, kuląc się w ramionach Lou.

- Jak pani może tak robić? - spytał starszy całując czubek mojej głowy.

- Harry ostatnia szansa - kobieta zignorowała nasze słowa.

- Nie masz już syna - powiedziałem ze ściskającymi się sercem, mama jedynie fuknęła wsiadając do taksówki i odjeżdżając. Nie sądziłem, że kiedy kolwieg to się stanie.

- Przepraszam synu - powiedział Robin stojący obok nas, położył dłoń na moim ramieniu.

- Nie masz za co, to jej coś się stało.

- Wiesz, chyba ja tez już pojadę. - powiedział drapiąc się po karku.

- Nikt cię nie wygania - pomimo, że mężczyzna nie jest moim biologicznym ojcem to naprawdę traktuje go jak by był.

- Wiem, ale ktoś musi ogarnąć tą kobietę. Pójdę się spakować. - mruknął i zniknął w budynku.

Po kilku minutach zadbaliśmy się z mężczyzną, który wsiadał do taksówki.

- Pamiętaj, że zawsze możesz wpaść w odwiedziny. - powiedziałem ściskając, tatę na pożegnanie. Pożegnał się również z Lou i wsiadł do pojazdu, odjeżdżając.


- Harry? - spojrzałem w górę na Louisa. - Naprawdę mnie kochasz? - serce zabiło mi szybciej, nie spodziewałem się, że o to zapyta,  ale co mogę mieć do stracenia.

- Tak, kocham Cię sknero - byłem pewny swoich słów, na twarzy Tomlinsona zagościł uśmiech.
Podszedł do mnie, ujmując w dłonie moje policzki.

- To dobrze, bo też Cię kocham gnomie - a jednak od nienawiści do miłości jest cieka granica. Niebieskooki pochylił się łącząc nasze usta w czułym pocałunku.

Może i jeszcze przez długi czas będę cierpiał po słowach matki.
Ale nie będę sam.


#####

Hmm, jak myślicie to ostatni czy nie? 

𝐼𝑐𝑒 𝐹𝑙𝑜𝑤𝑒𝑟  ✔︎ || LarryWhere stories live. Discover now