Bitwa w sali narad

28 1 0
                                    

-Co się dzieje Walker?!- krzyknęła Viper
-Chyba postanowili kontratakować! – zameldował Walker
-W takim razie dokopmy im! –zaproponowała podniośle Viper
-Nie! Black powiedział żebyśmy się schowali i poczekali na jego sygnał! –Viper i Gunn zdziwionym spojrzeniem zerknęli na Walkera- No co? Nie patrzcie się tak na mnie też nie wiem co planuje!
Gunner przewrócił oczami, następnie na ćwierć sekundy wychylił się zza rogu, po czym natychmiast się schował. Widział jak masa głębiniarzy wraz z kilkunastoma ochroniarzami idzie powoli do przodu prowadząc ostrzał w stronę korytarza. Poczuli drgania podłoża.
-Omen! Wiesz co masz robić! –krzyknął przez radio Blackfox
-Jasne! –usłyszeli głos dziewczyny w tle
Wroga kampania szła taktycznie korytarzem w stronę rozwidlenia gdy nagle przez ścianę po ich prawej przebił się wielki ciemny kształt. Blackfox w egzoszkielecie potężnym uderzeniem mechanicznej ręki odrzucił z drogi najbliższych głębiniarzy i ochroniarzy a ci porozbijali się o ściany. Komandos w zbroi wystawił ciężki karabin maszynowy do przodu.

 Omen dołączyła do Blacka i chowając się za nim wychylała się zza niego i oznaczała nieprzyjaciół przyciskiem pod prawym nadgarstkiem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

 Omen dołączyła do Blacka i chowając się za nim wychylała się zza niego i oznaczała nieprzyjaciół przyciskiem pod prawym nadgarstkiem. Reszta zobaczyła że dziewczyna posiada także urządzenie które pozwala orłom na odbiór i wysyłanie znaczników dla pozostałych towarzyszy. Widać wizyta w zbrojowni się opłaciła. Blackfox szedł naprzód ciężkim krokiem i ostrzeliwał wrogów których Omen mu oznaczała. Trójka orłów z tyłu dołączyła do kontrnatarcia. Egzoszkielet był ciężkim argumentem podczas walki w tych korytarzach. Dzięki niemu posuwali się naprzód likwidując każdą wrogą osobę przed nimi. Mrowie głębiniarzy oraz ochroniarzy padało pod naporem ołowiu wysyłanego przez orły. Komandosi idąc przed siebie przechodzili po trupach gdyż nie było zbyt wiele wolnego miejsca by postawić stopę na podłodze. Pomiędzy odgłosami wystrzałów usłyszeli jak egzoszkielet z chrupiącym dźwiękiem łamie kości osób na których stawał. Niektórzy wciąż żyli.
Gunner przez ułamek sekundy przyjrzał się zbroi przejętej przez Blackfoxa. Był niemal taki sam jak większość pancerzy wykorzystywanych przez głębiniarzy, czyli ciemny i ponaznaczany czerwonymi malunkami. Dostrzegł że egzoszkielet był pozbawiony systemu namierzania oraz że niektóre punkty ruchowe są przetarte. Wygląda na to że ta zbroja była już przeznaczona na złomowanie, lecz dzięki orłom otrzymała ostatnią szansę by wyróżnić się w boju. Mimo uszkodzeń doskonale spełniała swoje zadanie chroniąc właściciela przed ostrzałem oraz niszczyła wszystko na swojej drodze. Komandosi wiedzieli jednak że ta przewaga na zbyt długo nie wystarczy. Z każdym ruchem było słychać skrzypienie oraz ciche jęczenie metalowych mechanizmów. Poszły iskry a ostrzał z karabinu maszynowego egzoszkieletu ustał.
-Cholera!- krzyknął Blackfox w zbroi po czym cisnął wielką maszynówką w stronę obrońców
Karabin obalił kilku głębiniarzy. Reszta zobaczyła jak iskrzący egzoszkielet przyspiesza i rusza na nich. Wielka zbroja wykonując serię ciężkich zamachów zmiatała nieprzyjaciół z jej drogi. Głębiniarze oraz ochroniarze odbijali się od ścian, po czym byli dobijani przez resztę komandosów idących za pancerzem. Korytarz powoli dobiegał końca tak samo obrońcy wbiegający do niego. Zadając ciężkie ciosy metalowymi ramionami Black łamał kości osobom które miały nieszczęście znaleźć się na jego drodze.
-Wycofać się! –krzyknął jeden z ochroniarzy po czym jedna zabłąkana kula przeszyła jego gardło
Obrońcy przestali nacierać tylko wycofywać do sali narad na końcu korytarza. Blackfox złapał ostatniego głębiniarza w dwie mechaniczne ręce. Jego zbroja iskrzyła coraz bardziej. Jak szmacianą lalkę uniósł go do góry po czym rozbił jego kręgosłup na metalowym kolanie. Czerwony komandos złamał się w pół jak patyk. Zbroja bezwładnie opuściła ręce. Po paru sekundach otworzyły się jej plecy a ze środka wyszedł komandos. Blackfox szybko poprawił swój nanoszpej, a Omen podała mu jego G36c.
-Powinniście też kiedyś spróbować! –zawołał wskazując na egzoszkielet –Zajebista zabawa!
-Taa, ale może nie na tym- powiedział Walker osłaniając korytarz
-Wycofali się! Atakujmy! –krzyknęła Omen wskazując drogę naprzód
-Ostrożnie! Skurwiele mogą przygotowywać zasadzkę- oznajmiła Viper zerkając szybko na Omen
-Właśnie dlatego powinniśmy atakować! Nie możemy im dać szansy na wytchnienie! –zawołała dziewczyna i ruszyła naprzód
Orłom podobała się śmiałość Omen. Lecz martwiło ich jej lekceważenie własnego bezpieczeństwa i zdrowia. Wiedzieli że nie ma nic do stracenia, mimo tego chcieli utrzymać ją przy życiu. Ruszyli za dziewczyną. Idąc taktycznie razem z nią każdy osłaniał własny sektor. Dotarli do sali narad. W okamgnieniu otworzyli ogień do każdego kto stał tam na nogach. Obrońcy rozpaczliwie uciekali chowając się za osłony w postaci poprzewracanych stołów i starali się odpowiadać ogniem. Orły i Omen szybko znaleźli ochronę przed ostrzałem za potężnymi kolumnami podpierającymi balkon nad wejściem do sali.
-PRZERWAĆ OGIEŃ!!! –krzyknął ktoś z drugiego końca sali
Po wypowiedzeniu rozkazu wszelkie strzały w pomieszczeniu ustały. Orły zmieszane wychylały się zza kolumn by spojrzeć co się dzieje. Z głębi Sali wyszła ponętnym krokiem Pani Ciemności.
-W końcu tu dotarliście, sławne orły! –huknęła Czerwona- Słyszałam wiele dobrego o waszych technikach walki, a widziałam niemal każdą!
Gunnera zaskoczyła zmiana zachowania Pani Ciemności. Podczas jego infiltracji wydawała się spokojna, potulna, i ospała. Lecz teraz była bardzo ożywiona, i czuć było agresję w jej osobie.
-Jestem pod wrażeniem, idziecie naprzód nie zatrzymując się, a ja was obserwuję i uczę się. Wiecie że stanę na waszej drodze. Im bardziej przecie naprzód tym bardziej się do was upodabniam
Orły wiedziały że swoją przemową Pani Ciemności kupuje czas dla Pułkownika, lecz było w niej coś niepokojącego. Wiedzieli że kobieta zna sztuczki komandosów, pokonanie jej nie będzie proste.
-Wykonujecie kolejny krok naprzód i stoję tu ja, niczym wasze odbicie w hali pełnej luster, jakie to uczucie spotkać kogoś na równi z wami?
Czerwona przejechała wzrokiem po kolumnach za którymi ukryli się komandosi. Jednak jej wzrok przyciągnął ruch w poprzednim korytarzu. Z środka wypadło trzech uzbrojonych cywili. Z ironią spojrzała na przybyszy.
-Tu jest ta suka!!! –krzyknął jeden z cywili
-Zabić ją!!! –wtórował drugi
Trójka rozpoczęła ostrzał z zdobycznych karabinów w stronę czerwonej. Jednak pociski odbijane jakąś niewidzialną siłą omijały Panią Ciemności. Komandosi wiedzieli że Czerwona musi korzystać z artefaktu Jowisz chroniącym ją przed ostrzałem z broni palnej. Stała nieruchomo bez zmiany wyrazu twarzy. Cywile zaskoczeni dostrzegli że ich ostrzał nic nie zdziałał. Jednak jeden z nich wystąpił.
-Już nikogo więcej nie skrzywdzi! –krzyknął i ruszył na Panią Ciemności
Dwójka zmotywowana odwagą ich towarzysza pobiegli za nim. Pierwszy chciał uderzyć kobietę karabinem jak maczugą trzymając za kolbę. Zamachnął się szeroko od swojej lewej. Czerwona wykonała szybkie kopnięcie w korpus broni odbijając cios. Wytrąciło to napastnika z równowagi. Kobieta wykonując piruet uderzyła zewnętrzną częścią dłoni cywila w twarz, następnie sprzedała potężne kopnięcie pod żebra napastnika. Przez siłę uderzenia cywil przewrócił się na brzuch. Czerwona potężnym stąpnięciem na kark leżącego złamała mu go. Następni dwaj nadbiegli, Pani ciemności błyskawicznie zebrała upuszczony karabin z ziemi. Pierwszy chciał zadać cios kolbą w maskę czerwonej, lecz ta uchyliła się. Robiąc piruet pod ciosem napastnika, wyprowadziła potężny cios stopką kolby w szczękę atakującego. Drugi napastnik też chciał zaatakować wyprowadzając cios kolbą w głowę kobiety. Lecz ta schylając się z obrotem uniknęła ataku i wraz z piruetem chwyciła karabin za kolbę po czym zadała szeroki cios w piszczele napastnika wywracając go. Pierwszy odzyskawszy świadomość po ciosie w szczękę chciał zaatakować Czerwoną od boku lecz ta zbiła jego cios karabinem. Wykorzystując siłę bezwładności broni kobieta zadała potężny cios znów w szczękę pierwszego wybijając mu przednie zęby. Przez siłę uderzenia cywili padł nieprzytomny na ziemię. Czerwona obróciła się i podczas półobrotu zadała potężny cios od góry karabinem w kark drugiego cywila który próbował się podnieść. Trzech napastników zostało pokonanych w dziewięć sekund. Pani ciemności odrzuciła zdobyczny karabin. Komandosi byli zaskoczeni finezją czerwonej, lecz w korytarzu pojawiła się kolejna postać która przyciągnęła uwagę Pani Ciemności a była zaskoczeniem dla orłów.
-Co ty tu robisz?! –zapytał Walker
-Odpowiadam na wyzwanie...- powiedział spokojnie Shadow przechodząc obok kolumn by stanąć naprzeciwko głównej Czerwonej
Obecność Awatara śmierci wywołała małe zamieszanie pośród obrońców, a Pani Ciemności z zaciekawieniem obserwowała przybysza. Zainspirowani swoją liderką kilku oddało strzały w stronę Shadowa, lecz podobnie jak Czerwona był on chroniony przed ostrzałem przez artefakty. Ten stał spokojnie z lekko pochyloną głową, mrużąc oczy. Zerwały się dwie dwójki zza barykad by zaatakować z bliska komandosa. Gdy się zbliżali Shadow gwałtownie uniósł głowę i błysnął oczami w stronę napastników.
Pierwszy chciał zaatakować zadając cios prawą pięścią w głowę komandosa, Shadow uchylił się zbijając cios i wykorzystał siłę pędu napastnika by ustawić go na drodze szerokiego ciosu drugiego. Ochroniarz z przerażeniem zobaczył jak przywalił swojemu towarzyszowi w potylicę przewracając go. Ułamek sekundy późnej widział jak ostrze noża Shadowa wbija się w jego czaszkę przez czoło. Komandos pociągnął prawą ręką za rękojeść wyrywając ostrze z głowy napastnika po czym wykorzystując jego siłę bezwładności zasłonił się nim przed strzałem z karabinu pierwszego leżącego na ziemi. Leżący z przerażeniem dostrzegł jak postrzelił swojego towarzysza, który padł martwy na kolana chyląc się do przodu. Shadow wybił się z pleców martwego i lądując zadał potężny cios od góry w gardło leżącego nożem w prawej dłoni. 

WillaWhere stories live. Discover now