Z własnej woli...

25 1 0
                                    

Viper także opuściła powoli Mp7 patrząc się na małolata. Dzieciakiem była mała dziewczynka, na oko około dziesięcioletnia. Miała brudną twarz i poplątane włosy. Jej ubranie złożone z podniszczonej różowej sukienki wyglądało bardzo marnie. Siedziała w swojej kryjówce za wózkiem obserwując komandosów.
-Cholera- szepnęła Viper- Nie wiem co mamy zrobić
-Myślisz że ja wiem? Pierwszy raz mam taką sytuację- odparł Gunner
-Poczekaj- mruknęła orlica i zaczęła klikać w minikomputer- Halo, tu my, mamy problem...
-Co się dzieje? –zapytał Reflex
Viper znów kliknęła kilka razy w minikomputer po czym zaczęła przesyłać obraz z kamerki do reszty orłów. Komandosi w milczeniu przyjęli informację o obecności dziecka.
-No ładnie...- powiedział Blackfox, było słychać u niego jakieś metaliczne ciężkie odgłosy
-Co mamy zrobić? –zapytał Gunner
-Przesłuchać- powiedział Shadow spokojnie
-Shadow ma rację- powiedział Walker- Spróbujcie wyciągnąć z tego dzieciaka jakieś informacje
-„Wyciągnąć" –powiedziała Wera oburzonym głosem- To dziecko! Spróbujcie z nim spokojnie porozmawiać! Postarajcie się go nie przestraszyć, najlepiej zdejmijcie kominiarki z czaszkami i wyłączcie artefakty żeby oczy wam nie świeciły. Wtedy spróbujcie nawiązać kontakt- poinstruowała Wera
Viper i Gunner w milczeniu spojrzeli po sobie, następnie spełnili instrukcje Wery. Po wyłączeniu czuwania artefaktów oraz zdjęciu masek z nosów komandosi wyglądali całkiem zwyczajnie. Od zwykłych ludzi różniły ich jednak poszerzone tęczówki w oczach. Bez słowa udali się w stronę dziewczynki. Zatrzymali się w odległości trzech metrów i kucnęli żeby zrównać się wysokością co do małej.
-Możecie mówić naszym spokojnym tonem- powiedziała Wera- Starajcie się uśmiechać
-Ja pierdole...- szepnęła Viper patrząc się w bok po czym zerknęła na dziewczynkę – Hej- uniosła dłoń by pomachać
Dziecko schowało się za wózkiem.
-Nie bój się- powiedział spokojnie Gunner- Nie zrobimy ci krzywdy
-Nie ma już tych złych ludzi- powiedziała Viper uśmiechając się
Dobrych też tu nie ma- pomyślał Gunner. Dziewczynka wychyliła się powoli zza wózka.
-Nie musisz się chować
Poczekali parę sekund, aż dziecko wyjdzie zza swojej kryjówki.
-Ile masz lat? –zapytała się Viper
-Dz-dziewięć- szepnęła dziewczynka
-Jak się nazywasz? –zapytał Gunner
-Ania...- dziewczynka patrzyła się w oczy orłom- Dlaczego macie takie dziwne oczy?
-Zmieniły się przez to kim jesteśmy- powiedziała Viper
-Kim jesteście? –zapytała się niepewnie Ania
-Żołnierzami którzy przyszli ukarać złych ludzi z tego miejsca- powiedział Gunner

- dziewczynka patrzyła się w oczy orłom- Dlaczego macie takie dziwne oczy?-Zmieniły się przez to kim jesteśmy- powiedziała Viper-Kim jesteście? –zapytała się niepewnie Ania-Żołnierzami którzy przyszli ukarać złych ludzi z tego miejsca- powiedział ...

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Potrzebujemy twojej pomocy, żeby nam się udało musimy wiedzieć więcej o tym miejscu- powiedziała Viper uśmiechając się
Dziewczynka pokiwała głową.
-Martwi mnie gdzie są jej rodzice- powiedziała Wera przez radio
-Gdzie jest twoja mama i tata? –zapytał Gunner
-Zabrali ich tam- powiedziała Ania wskazując palcem za orły
Komandosi obrócili się. Zobaczyli na lewo od wejścia do pomieszczenia podwójne szerokie drzwi wahadłowe. Przypominały jak te w szpitalach.
-Co tam jest? –zapytała Viper
-Stamtąd się nie wraca- powiedziała Ania- Ci źli panowie przychodzą czasami i zabierają kilku ludzi i tam ich prowadzą
-Są tu jacyś inni ludzie niż ci źli? –zapytał Gunner
Tu gdzieś są cele więźniów, może stamtąd wyciągnęli dziewczynkę- pomyślał komandos
-Tak- odpowiedziało dziecko
-Zaprowadzisz nas? –zapytała Viper uśmiechając się
Ania pokiwała głową i wstała. Orlica wystawiła rękę by dziewczynka złapała ją za nią. Gunner był pod wrażeniem tego jak bardzo Viper potrafi się zmienić by dostosować się do obecnej sytuacji. Pewnie gdyby zachowywała się jak zwykle to dziecko by dostało zawału. Ruszyli we trójkę niezbyt szerokim korytarzem. Po dość krótkiej drodze dotarli do miejsca które wstrząsnęło orłami. Zobaczyli szereg ciasnych cel wypełnionymi po brzegi ludźmi. Wśród więźniów były różne osoby. Komandosi widzieli starców, matki przyciskające dzieci do piersi, młodych dorosłych, oraz wielu innych. Wszyscy byli ściśnięci w ciasnych betonowych wnętrzach za kratami jak sardynki w puszce. Więźniowie byli brudni od pyłu, wychudzeni i zmarniali. Nawet się nie ożywili widząc jak wchodzą orły DR-SQ. Jedyną ich reakcją było powleczenie się jak zombie do krat i obserwowanie przybyszów. Byli beznadziejni, jednak ponowny widok małej Ani wywołał zdziwienie u co poniektórych. Dziewczynka puściła dłoń Viper i podbiegła do jednej z cel. Dłonie jakiejś kobiety przytuliły dziewczynkę przez kraty. Wygląda na to że to była jej nowa opiekunka. Komandosi bez słowa zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu sposobu na otwarcie cel. Uwagę Gunnera przyciągnął komputer na ścianie. Natychmiast podszedł do niego i go włączył. Pojawił się ekran wymagający wpisanie loginu i hasła. Komandos kliknął w minikomputer na jego przedramieniu by skontaktować się Toddem.
-Tak Gunner? –zapytał się człowiek szturm
-Możesz się tym zająć? –zapytał się komandos pokazując na transmisji komputer na ścianie
-Oczywiście- odpowiedział Todd, rozumiał sytuację, nie trzeba było dodatkowych słów by opisać to co widzieli przed chwilą
Gunner przyłożył minikomputer do ekranu. Na wyświetlaczu po chwili pojawiły się kody zero jedynkowe na czarnym tle. Cyferki przez parę sekund przesuwały się w dół ekranu, a po chwili powrócił ekran logowania. Luki wymagające loginu i hasła zostały wypełnione. Komandos nacisnął enter po czym zalogował się do systemu. Pojawiła się opcja otwarcia pojedynczych cel. Zirytowało Gunnera to że nie można było otworzyć wszystkich na raz. Zaczął klikać powodując otwieranie kolejnych cel po kolei. Wraz z każdym kliknięciem słyszał za sobą przesuwanie się mechanizmów po czym jęczenie zawiasów. Po otwarciu ostatniej celi odwrócił się. Widział jak Viper stoi, rozglądając się po ludziach wlokących się z zamknięć. Dziewczyna zerknęła na Gunnera po czym gestem dłoni wskazała drogę z powrotem. Para komandosów ruszyła kierując się do poprzedniego pomieszczenia. Ania podbiegła do oddalających się orłów po czym złapała Viper za rękę.
-Dokąd idziecie? –zapytała się patrząc do góry by złapać kontakt wzrokowy
Orlica zastanowiła się parę sekund.
-Idziemy sprawdzić dokąd was zabierają- powiedziała uśmiechając się do małej
-Zostań tutaj proszę z innymi- powiedział Gunner –Jak będzie już wszystko w porządku to wrócimy po was
Dziewczynka pokiwała głową na tak, po czym wróciła do swojej opiekunki. Orły bez słowa udali się z powrotem korytarzem. Naciągnęli kominiarki na nosy oraz włączyli wszystkie systemy nanoszpejów.
-Skurwysyny...- fuknęła Viper- Widziałeś? Tam były dzieci! To nieludzkie co widzieliśmy!
-Taa... A to nas nazywają potworami- powiedział Gunner- Zróbmy tu porządek! –dodał mówiąc gniewnie
-Amen kurwa! –warknęła orlica
Dotarli do poprzedniego pomieszczenia. Od razu poszli do podwójnych wahadłowych drzwi. Gwałtownie otworzyli je celując do środka z broni. Ich oczom okazało się coś na kształt prosektorium. Widzieli masę metalowych stołów, na niektórych leżały pootwierane zwłoki. Obok niektórych wciąż leżały narzędzia do operacji. Było widać jak brakuje organów w środku ciał, zaś te usunięte były składowane w specjalnych pojemnikach obok „dawców". Martwi przypominali uwięzionych ludzi. Wygląda na to że „Wielka Gra" trzyma tu tych nieszczęśników by pobierać od nich organy- pomyślał Gunner po czym spojrzał się na Viper.
-Po co oni to robią? Po co odbierają im części ciała? –pytała orlica samą siebie nie wierząc w to co widzi
-Hm, organy przed „skażeniem" były bardzo cenne, nie wiem jaką teraz mogą mieć wartość- zastanowił się Gunner- Może handlują nimi?
-Tak, ale z kim kurwa mieliby nimi handlować?! –warknęła Viper rozkładając nerwowo dłonie
-Obawiam się że możemy niedługo się dowiedzieć...- mruknął Gunner lecz znieruchomiał gdy dostrzegł jak jedna osoba w kitlu potajemnie przemyka do drzwi prowadzących w głąb pomieszczenia
W oka mgnieniu Gunn dobył pistoletu i postrzelił kitlowca. Uciekający dostał w ramię. Moc obalająca spowodowała że uderzył w ścianę odbijając się od niej, po czym wylądował na podłodze. Komandosi szybkim krokiem podeszli do cierpiącego rannego.
-Agh! Pierdolone orrrły! Drrranie! –wycisnął przez zęby kitlowiec
-Co wy tu robicie z tymi ludźmi?! –warknął Gunner
-Spierdalajcie...- warknął leżący
Viper sprzedała kopa w żebra rannemu. Jęknął z bólu.
-Przypilnuj go- rozkazał komandos i ruszył sprawdzić drzwi prowadzące w głąb pomieszczenia
-Oczywiście- mruknęła orlica i ponownie kopnęła leżącego
Gunner przeszedł przez drzwi do których chciał się dostać kitlowiec. Z miejsca w jego nozdrza uderzył ogromny odór. Tuż na lewo od wejścia leżał stos ciał. Jedne świeże inne w zaczynające gnić. Wszystkie zwłoki były nagie. Gunner dostrzegł ciało dziecka leżące na szczycie innych powykręcanych nieboszczyków. Czuł coraz większy gniew, miał ochotę roznieść na strzępy pułkownika i resztę tego miejsca. Dostrzegł ruch za ciemną szybą po drugiej stronie pomieszczenia. Nałożył na oczy noktowizor. Za szybą dostrzegł więcej chowających się ludzi w kitlach. Bardziej interesowało go gdzie się schowali. Usłyszał głosy ze środka pomieszczenia, dobiegające zza pancernych drzwi.
-Widzi nas?
-Nie wiem, jak myślicie czy to był dobry pomysł schować się tutaj?
-Oczywiście, nie będą nas przecież szukać w spalarni, ta bezmyślna bestia nie domyśli się że tu jesteśmy!
-Może masz rację...
Gunner zdjął noktowizor z oczu i odwrócił się na pięcie po czym wyszedł z pomieszczenia.
-Widzicie? Idzie sobie- ledwo usłyszał komandos
-Głupcy... -warknął pod nosem
Szybkim krokiem wrócił do Viper i skatowanego kitlowca. Bez słowa złapał go za kołnierz i zaciągnął kopiącego i krzyczącego do pomieszczenia z którego wyszedł. Orlica szła bez słowa za nimi patrząc się chłodno na ciągniętego. Gdy dotarli do krematorium, dziewczynę na chwilę zmroził widok stosu ciał. Podobnie jak Gunner zaczęła czuć wielki gniew. Komandos puścił ciągniętego po czym podszedł do pancernych drzwi i otworzył je ciągnąc oburącz. Viper chwyciła leżącego na ziemi i zaciągnęła go na próg wrót. Gdy dotarła prawie do środka uniosła go za fraki do góry by wrócił do pozycji stojącej, następnie sprzedała mu potężne kolanko w brzuch puszczając go. Kitlowiec skulił się z bólu łapiąc oddech. Gunner posłał potężnego frontkicka w twarz pochylonego. Ranny wpadł do środka pomieszczenia. Półprzytomny usłyszał przerażone krzyki swoich kolegów i widział jak dwie ciemne postacie z świecącymi oczami zamykają pancerne wrota do krematorium. Gunner zakręcił kołowrotem na drzwiach uszczelniając je po czym kiwnął głową w stronę Viper. Orlica pociągnęła dźwignię na ścianie. Osoby w środku poczuły jak u ich stóp zaczął wydzielać się łatwopalny gaz. Czas zwolnił. Spojrzeli się na dwa potwory za ognioodporną szybą stojące nad czerwonym przyciskiem. Gunn i Viper nacisnęli oboje guzik. Pomieszczenie stanęło w płomieniach.

WillaWhere stories live. Discover now