Rozdział IX

45 1 0
                                    

~Scarlett~

Próbuję nie przewrócić się wsiadając do samochodu Luke' a. Nie mogę przestać myśleć o tym, co stało się w wodzie. Staram się udawać, że wszystko jest okej i że wcale mnie to nie ruszyło, nie podobało mi się. Ale tak nie jest. Wiem, że to nieodpowiednie, w ogóle nie powinno do tego dojść, ale chciałabym, żeby Luke pocałował mnie jeszcze raz. Nadal czuję jego język na moich ustach i długie palce, wbijające się w moje pośladki. Patrzę przez okno, kiedy mijamy kolejne dzielnice. Udaję, że podziwiam widoki za oknem, żeby na niego nie patrzeć. Włącza radio, zagłuszając tę dziwną ciszę. Ale w przeciwieństwie do mnie, wygląda na w miarę rozluźnionego. Może nie przejmuje się, tym, co ja. A może dla niego nic nie znaczył jakiś głupi pocałunek. Ja pierdolę, muszę się serio opanować. Wzdycham, kiedy kładzie swoją dłoń na moim kolanie. Nadal wbijam wzrok w szybę. Robi mi się tak gorąco, że gdyby nie prędkość, to wyskoczyłabym przez okno. Wjeżdżamy do jednej ze spokojniejszych dzielnic Sydney. W zasadzie to miasto jest uznawane za bardzo bezpieczne. Oczywiście nie mogło być inaczej i to ja we "własnym" domu zastanawiam się, kiedy zostanę zabita przez własnego chłopaka. Nieskutecznie odganiam myśli o przelizaniu się z najprzystojniejszym chłopakiem, którego do tej pory widziałam. Sama nie wiem, czego się w tym momencie boję, tego, że Nicolas wie wszystko, a ja od razu po jego wyjeździe zachowuję się jak pies spuszczony ze smyczy. Czy tego, kim jest Luke Hemmings i co ode mnie chce. Najgorsze jest to, że mi się podoba, że czegoś ode mnie chce. Zachowuję się jak jakaś małolata. Wiem, że źle postępuje wobec Luke' a i samej siebie. Nawet, jeśli bardzo bym chciała, nigdy nie będziemy razem. Obawiam się, że nigdy nie ucieknę od Nicolasa. To się nigdy nie skończy. Nie mam szans na normalne życie. A jeżeli Luke ma wobec mnie szczere intencje, nie mogę ryzykować, że Nick zrobi też coś jemu. Chcę racjonalnie myśleć, ale to co się dzieje, odbiera mi rozum. Nie wiem co mam robić. Ale wiem, że cokolwiek zrobię, to zawsze będzie zła decyzja. Pewnie, tak jak zwykle postąpię najidiotyczniej jak się da. Gdy Luke hamuje rozglądam się po okolicy. 

-Pomyślałem, że może chcesz się zobaczyć z Cassidy- wysiada z samochodu, a ja wygramolam się za nim. Uśmiecha się do mnie, nie patrzę na niego, bo wiem, że nie przyniosłoby to nic dobrego.- Po za tym masz mokre włosy i moją koszulkę, więc twój ochroniarz mógłby się zdziwić. 

Gdy zdaję sobie sprawę, że mam na sobie jego koszulkę, która sięga mi do kolan, robię się cała czerwona. W dodatku nie mam na sobie stanika i zostawiłam go w samochodzie chłopaka. Patrzę, jak kropelki wody kapią mi na buty. W końcu, gdy Luke podchodzi do mnie i patrzy z góry, unoszę głowę. Dotyka dłonią moich włosów. Przełykam ślinę i błądzę wzrokiem po jego twarzy. Nie wiem sama czego chcę. On chyba też nie. Biorę jego dłoń i odsuwam się. Chyba posmutniał, ale uśmiecha się nieśmiało i prowadzi mnie do mieszkania. Już na klatce słyszymy głośny płacz. Luke ogląda się na mnie lekko przerażony i szybko otwiera drzwi. 

-Calum?!- Rozgląda się, przepuszczając Kikiego w drzwiach. Wchodzimy do salonu. Calum stoi z rozłożonymi rękoma nad Cassidy, która siedzi na kanapie i głośno płacze. Podbiegam do niej. Kucam i potrząsam jej ramionami. Zupełnie zapominam, czym się martwiłam przed chwilą.

-Cassidy! Co się stało?- Moja przyjaciółka wybucha jeszcze głośniejszym szlochem. Patrzę złowrogo na Caluma, chcąc go zabić. Podchodzę do niego i uderzam go w ramię. Kątem oka spoglądam na zdezorientowanego Luke' a.- Co ty jej zrobiłeś?! 

Calum otwiera usta i od razu zamyka, jakby nie wiedział co powiedzieć. 

-No nic jej nie zrobiłem. Przynajmniej nic złego- porusza idiotycznie brwiami, co wkurza mnie jeszcze bardziej. Skąd ten człowiek się urwał. Luke zakrywa usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem. Mierzę go tak samo złym spojrzeniem. 

Under the SurfaceWhere stories live. Discover now