Rozdział III

25 1 0
                                    

~Luke~ 

Budzę się na kanapie w salonie. Nie mogłem znieść ciągłych jęków Caluma, dochodzących z jego pokoju, który jest obok mojego, więc musiałem przenieść się tutaj. Plecy mnie bolą jak cholera, ta sofa jest chyba krótsza od penisa tego debila. Wstaję i idę do kuchni, żeby się czegoś napić. Przystaję na chwilę, widząc siedzącą na krześle brunetkę. Ma na sobie koszulkę Caluma. Chyba jest tak samo zdziwiona moim widokiem, jak ja jej. Przyzwyczaiłem się, że mój przyjaciel sprowadza sobie mnóstwo dziewczyn. Raczej nigdy nie zostawały do rana, może zmienił preferencje. Ale to ją wczoraj mijałem w warsztacie tej Scarlett. Siadam naprzeciwko niej. Unosi pytająco brwi. 

-To ciebie mijałem wczoraj w warsztacie samochodowym na Brooke Street- wskazuję na nią palcem.

-Możliwe. Scarlett to moja przyjaciółka. A o co chodzi?- prostuje się na krześle. 

-Dowiedziałem się, że jej chłopak handluje dragami, ale nie znam żadnych namiarów na niego. Pytałem o to twoją przyjaciółkę, nie chciała mi powiedzieć. 

Przewraca oczami.

-Więc ja też ci nic nie powiem. A o tym chuju nawet mi nie wspominaj- prycha i obraca głowę. 

Powstrzymuję śmiech, gdy do pokoju wchodzi Calum. Rozanielony podchodzi do dziewczyny i całuje ją w usta. 

-O, widzę, że już się poznaliście- puszcza w moją stronę głupi uśmiech.-Cassidy to Luke. Luke to Cassidy. 

-Tak, już wczoraj się widzieliśmy. 

Calum otwiera usta, jakby chciał zapytać skąd. 

-No wiesz- kontynuuje, patrząc na brunetkę, która się nie odzywa.-Przyjaciółka tej właścicielki warsztatu.

Szatyn w końcu łapie o co mi chodzi.

-Słyszałam, że szukacie Nicka, ale ja wam nic nie powiem. Kupcie sobie dragi u kogoś innego- dziewczyna obraca się do Caluma i wstaje.-Dzisiaj za starą fabryką są wyścigi, tam może go znajdziecie. Wpadnij też- puszcza oko do Hooda, który odprowadza ją do drzwi.

Robię sobie kawę, gdy Calum wraca i siada przy stole. 

-Jezu- mówi podekscytowany.-Ta dziewczyna to jest rakieta normalnie- wybucham śmiechem na jego słowa. 

-Przyda nam się jeszcze, bo teraz nic nowego nam nie powiedziała- stwierdzam, biorąc gryza kanapki.

Cal podpiera się ręką i wygląda jak mały chomik z grubymi policzkami.

-Noo mi też się jeszcze przyda- uśmiecha się. 

Wzdycham i udaję odruch wymiotny. 

-Ale ty jesteś głupi... W sumie, to ciekawe czemu obie tak dziwnie zareagowały na pytanie o tego typka. Przecież chyba zależy im na forsie. Szczególnie tej całej Scarlett. 

-Nie wiem, może jest jakimś seryjnym zabójcą albo psychopatą. 

Patrzę przez okno i przełykam ślinę. 

-A z takimi mam spore doświadczenie. 

~Scarlett~

Wchodzę do salonu. Nicolas śpi na kanapie. Na podłodze leży pełno butelek wódki, jakieś woreczki, proszki i brudne talerze. Biorę spod zlewu kosz i sprzątam to wszystko. Musiała być tu niezła impreza. Jak wróciłam z biegania to kilku jego kolegów wychodziło z domu z jakimiś panienkami. Domyślałam się, że Nicolas korzysta z prostytutek. Tym bardziej nie rozumiem po co jestem mu ja. Być może chce mieć nad kimś pełną kontrolę i władzę. Mną steruje od tylu lat i dobrze wie, że mu nie ucieknę. Podchodzę do niego i klepię go po twarzy.

Under the SurfaceWhere stories live. Discover now