𝐶ℎ𝑎𝑝𝑡𝑒𝑟 7⚠︎︎

2.6K 121 7
                                    

- To nie złoto...
- o cholera, to od taty
- alarm, to przemytnicy- powiadomił nas JJ i wszyscy zaczęli uciekać pod ścianę
- Zgasić latarki - syknęła Kiara
Usłyszałam jak auto się zatrzymuje i ludzie z niego wysiadają.
- Gość ma spluwę- zauważył JJ na co Kie się zerwała
- chrzanić to - wszyscy za nią pobiegli. Adrenalina wręcz mnie rozsadzała. Dobiegliśmy do bramy na którą z dziką łatwością się wspięłam ale przed zeskoczeniem się zawahałam. Popatrzałam po wszystkich. JJ i John B byli już na dole. JJ popatrzał na mnie wyczekująco i skinął głową jakby dając znać, że wszystko będzie dobrze. Przełknełam ślinę i skoczyłam. Lądując prawie się przewróciłam- W ostatniej chwili złapał mnie JJ. Wyprostowałam się podziękowałam mu wzrokiem na co się uśmiechną a ja to odwzajemniłam. Staliśmy trzymając się za ręce a w tle słyszałam jak Nie zeskoczyła z bramy
- Ej, zaklinowałem się- powiedział Pope.
Odeszłam na bok i stanęłam obok blondyna aby zobaczyć jak wygląda sytuacja. Pope dalej siedział zaczepiony spodniami o bramę. JJ - ku mojemu przerażeniu - wyciągną pistolet i zaczął celować nie wiem gdzie, on chyba sam nie wiedział.
- JJ! - złapałam za rękę w której trzymał pistolet i ją opuściłam, kręcąc głową na boki. W tym czasie John B pociągną czarnoskórego chłopaka, tak, że jego spodnie zostały na bramie.
- No super - powiedziałam sarkastycznie i JJ pociągną mnie do auta.
~
Płotki podwiozły mnie pod dom.
Stałam chwilę na podjeździe a potem ruszyłam ulicą. Postanowiłam iść na imprezę Grubych Ryb. Fakt, nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie - zwykłe luźnie szorty, oversize'owa koszulka do połowy ud i poplątane blond włosy. Ale nie szłam tam na podryw.
Chciałam napić się czegoś mocniejszego, nawet jeśli przed chwilą wytrzeźwiałam.
Z resztą Sarah jest tam na pewno tak jak Topper i Rafe. Pewnie będą kłopoty. Chcę napić się czegoś mocniejszego, tyle.
Gdy byłam pod domem słyszałam wyraźnie muzykę i krzyki imprezowiczów. Weszłam do domu od razu kierując się do barku ale zatrzymałam się bo zobaczyłam tam Kelce'a. Nie czekałam długo bo zaraz podszedł do niego mój brat pytając czy idzie wciągać. Odeszli razem dając mi wolną drogę.
- Coś mocnego- zażądałam od chłopaka na oko 20-letniego za barem.
Bez słowa zaczął robić i po paru minutach dostałam szklankę z jasno-różową cieczą.
Postanowiłam znaleźć jakiś pusty pokój.
Weszłam do pierwszego lepszego i zamknęłam drzwi na klucz. Zjechała po nich na ziemię. Co to był za dzień? Co robią teraz płotki? Bo ja siedzę właśnie sama z jakimś równej w łapie sama na imprezie Grubych Ryb. Ukrywając się. Pomyślałam, że wolałabym siedzieć teraz z JJ'em. W ogóle wszystko chciałabym robić z JJ'em. To śmieszne, że tak szybko się w nim zadłużyłam. Dopiłam to co miałam w szklance i wstałam.
- Oj, sorry... - zanim zdążyłam zobaczyć na kogo wpadłam wychodząc z pokoju zostałam z powrotem wepchnięta do pokoju.
- Ej, zostaw mnie
- Uspokój się, chciałem tylko porozmawiać
Powiedział, nie kto inny niż Noah.
- Nie mamy o czym gadać - burknełam
- Mam inne zdanie na ten temat, ostatnio tak uciekłaś...
- A co miałam zostać na podwieczorek? - zapytałam z sarkazmem
- mogłaś chociaż powiedzieć dlaczego
- miałam swoje powody
- z resztą, słyszałem, że zadajesz się z płotkami
- No i co?
- Nie wiem, może ci coś zrobili? Tak nagle ze mną zrywasz
- nic mi nie zrobili, przejrzałam na oczy - wkurzyłem się i próbowałam go wyminąć ale zastąpił mi drogę
- zejdź mi z drogi
- szantażują cię? - podszedł bliżej
- nie - odepchnełam go ale nie pomogło. Wręcz pogorszyło sprawę bo zaczął do mnie podchodzić a ja cofając się natrafiłam na ścianę.
- Noah, muszę iść, zostaw mnie - przestraszyłam się, że chłopak może mi coś zrobić. Widać, że jest lekko wstawiony.
- brakuje mi ciebie - sapną przysuwając się do mnie twarzą na co maksymalnie się odsunełam. Jego ręce były po moich obu stronach, nie miałam drogi ucieczki.
Nagle przycisną swoje usta do moich łapiąc mnie w talii. Zaczęłam się wyrywać ale to nic nie dało. Gdy rękami zjechał niżej udało mi się to odepchnąć. Szybko upiekłam trzaskając drzwiami. Zaczęłam przeciskać się przez ludzi w stronę wyjścia. Przechodząc obok baru zwinełam butelkę wódki która stała na brzegu blatu.
Wybiegłam z domu ale nie zwalniałam aż dotarłam na jakiś plac zabaw którego nigdy przedtem nie widziałam. Usiadłam na jednej z huśtawek i otworzyłam prawie pełną butelkę wódki. Upiłam z niej łyk i się skrzywiłam. Jego ust na moich... i te jego obślizgłe łapka na moich pośladkach... wzdrygnełam się i mój obiad podleciał mi do gardła. Szybko zapiłam to paroma łykami wódki. Siedziałam tam aż butelka była prawie pusta. Została 1/3 butelki, więc ruszyłam w stronę domu. Już powinno być po imprezie, więc jest mniejsze ryzyko, że kogoś spotkam.
Szłam chodnikiem z lekkimi trudnościami w jednej ręce ledwo trzymając nieskończoną wódkę. Nagle zza rogu wyszedł JJ. Tak, w środku nocy w ósemce spotkałam JJ'a. Straszny zbieg okoliczności. Aż się zaśmiałam.
- Olivia?
- Olivia - potwierdziła - co ty robisz?
- Co TY robisz? - zapytał - jesteś kompletnie pijana - stwierdził
- spostrzegawczy jesteś - mruknełam - gdzie szłeś?
- wracałem do domu
- mogę iść z Toooobą? Ojciec i tak mnie zabije - powiedziałam po czym czknęłam
Chłopak sykną i się chwilę zastanowił
-obawiam się, że nie ma takiej opcji
- Boże! - krzyknełam - nawet ty mnie nie lubisz? - lekko machnełam ręką ale to wystarczyło aby butelka mi się wyślizgneła i roztłukła o chodnik
- no japierdole - stęknełam - No zrób coś. Nie mam już wódki - powiedziałam jak małe dziecko
- chodź, zaraz obudzisz całą ósemkę - złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę placu na który przesiedziałam ostatnią godzinę.
- chcę na zjeżdżalnie! - podbiegłam do obiektu i zaczęłam wspinać się po drabince
- Ej, pojebało cię? Złaź! - podszedł do mnie ale byłam już na samej górze i zaczynałam zjeżdżać.
- ziuuuuuu - zaczełam się śmiać a zaraz potem podszedł do mnie JJ
- wstawaj - powiedział
- JJ... Jezu ja chyba cię koch... - przerwałam i zerwałam się na nogi odbiegające parę metrów i wymiotując pod pobliskie drzewo opierając się o nie i trzymając włosy.
Po około 15 minutowych wymiotach, spędzonych bardzo romantycznie - JJ trzymał mi włosy.
Usiedliśmy na drewnianym zamku. Oparłam głowę o ramię chłopaka i zaczęłam żywo gestykulować i opowiadać o dziwnych rzeczach.
- jakby rekin odgryzł by mi rękę to by nie miało sensu. Bo patrz - wystawiłam rękę przed siebie - same kości. Nie to, że twierdzę, że jestem chuda ale rekiny są przerażające. Dlatego unikam wody.
Płakał byś jakby zjadł mnie rekin?
- oczywiście - powiedział marszcząc czoło w zakłopotaniu
- czyli mnie lubisz?
- Tak
- A ja Cię nie lubię - chłopakowi zrobiło się trochę przykro, lubił dziewczynę nawet za bardzo. Już od dawna podobała mu. Teraz gdy się z nimi zadaje i okazała się naprawdę fajna nie mógł przestać o niej myśleć.
- Bo cię kocham- chłopak wciągną gwałtownie powietrze, chciałby aby mówiła to na serio, ale zdawał sobie sprawę, że ona nie będzie pamiętać niczego z tej nocy.
- ja Ciebie też - na tą odpowiedź, dziewczyna uśmiechnęła się i położyła głowę na jego nogach.
- to super, jak znajdziemy Royal Merchant to razem zamieszkamy
- jasne... Z przyjemnością
- będzie fajnie, uciekniemy stąd, ucieknę od rodziny i Noah. On jest jakiś psychiczny w ogóle. Już nigdy nie pójdę na żadną imprezę z nim. W sensie tam gdzie on jest.
- byłaś na imprezie? - dziewczyna jak ją zawołanie poderwała się do osadu
- Tak! Było fajnie. Znaczy dopóty, dopóki nie przyszedł ten baran
- Coś zrobił? - zapytał a blondynka jakby na chwilę wytrzeźwiała i przypomniała sobie całą sytuację, z oczu poleciały łzy.
- Ej, mała nie płacz - JJ przytulił dziewczynę - jak nie chcesz to nie mów
Blondynka skuliła się w ramionach chłopaka, czuła się bezpiecznie. Jak jeszcze nigdy. Chłopak słyszał, jak dziewczyna cicho szlocha w jego ramię.
- on chciał... chciał mnie... - znowu zaniosła się płaczem ale chłopak wiedział o co chodzi i zacisnął pięści z całej siły. Przytulił ją mocniej i pocałował w czoło.
- wszystko już dobrze, nic ci już nie zrobi
Po chwili wyczuł, że oddech dziewczyny się wyrównał, co oznaczało, że zasnęła.

𝑊𝐴𝑉𝐸𝑆 |𝐽𝐽 𝑀𝑎𝑦𝑏𝑎𝑛𝑘Where stories live. Discover now