𝐶ℎ𝑎𝑝𝑡𝑒𝑟 2⚠︎︎

4.7K 163 56
                                    

Perspektywa Olivii

Leżałam na łóżku w swoim pokoju, a na uszach miałam słuchawki z których leciała jakaś tandetna muzyczka typowa dla nastolatek.
Leżałam z rękami na brzuchu gapiąc się w sufit gdy nagle rozległo się pukanie które ledwo usłyszałam przez słuchawki. Do pokoju weszła moja siostra - Sarah.
- Hej... przeszkadzam?
- Nie ‐ usiadłam i zsunęłam słuchawki z głowy rzucając je gdzieś na łóżko.
- Bo wiesz za tydzień masz urodziny i nie słyszałam abyś kogoś zapraszała - zrobiła pauzę jakby wyczekując, że powiem, że kogoś zaprosiłam, ale szczerze powiedziawszy zapomniałam, że będę miała urodziny, a tym bardziej nie chciałam zapraszać kogoś z tych przygłupów. Po chwili gdy zauważyła, że nie mam zamiaru nic powiedzieć kontynuować.
- Czyli mam rozumieć, że nie? Bo wiesz 16 urodziny to coś większego, ale jeśli chcesz je spędzić z Noah to zrozumiem
- Nie chcę z nim spędzać urodzin - palnełam zanim się powstrzymałam
- Nie to miałam na myśli - chciałam się wytłumaczyć gdy zobaczyłam jak Sarah marszczy czoło.
- W sumie chciałam o tym pogadać - przerwała mi, nie powiem zdziwiłam się
- Ee co? - lekko mnie wmurowało
- No bo wiesz ostatnio się pokłóciliście i ogólnie nie spędzacie razem czasu. Stało się coś?
- Nic się nie stało - mruknęłam. Przecież nic się nie stało, oprócz tego, że mam dość życia jako gruba ryba i nie mam ochoty na towarzystwo tych idiotów, ale Sarah tego nie zrozumie.
- Na serio pytam. Ostatnio się w sobie zamknęłaś i nie chcesz spędzać z nami czasu.
- Po prostu nie mam ochoty i nie udawaj, że cię to intesuję. Tata cię przysłał?
- Nie
- No to jak się już zapytałaś to możesz wyjść - Sarah westchęła a ja zaraz po niej. Wyszłam z domu w kierunku miasta. Normalnie poszłabym do Noah. Noah to mój chłopak od ponad roku, jest przyjacielem mojego brata - Rafe'a. Do tych czas było mi z nim dobrze, nie przeszkadzało mi, że bierze narkotyki a czasami je sprzedaje. Ale ostatnio jest gorzej, pokłóciliśmy się i w ogóle nie mam ochoty spędzać z nim czasu.

Na mieście dowiedziałam się, że w nocy będzie sztorm. Warto wspomnieć, że boję się wody. Wiem, że to głupie bo mieszkam na wyspie ale tak. Jak byłam mniejsza spadłam z jachtu podczas zabawy z rodzeństwem. Prawie utonęłam. Do tego boję się rekinów, jest ich tu raczej nie wiele a jak coś to raczej nie są agresywne. Do wody nie wchodzę głębiej niż po pas.

Postanowiłam wrócić do domu. Szłam normalnym tempem w stronę ósemki. Nagle zobaczyłam jak w moją stronę idzie nie kto inny jak Noah.

Pewnie przekazywał towar.

Będę miała opierdol za wczoraj ale nie było drogi ucieczki. Chłopak już dawno mnie zauważył.
- Hej, znowu cię nie było. Pisałem i dzwoniłem, nawet nie opowiedziałaś. Co się z tobą dzieje? - brunet był zmartwiony
- Nic sie nie stało, po prostu nie miałam ochoty
- Ale ty ostatni czasy nigdy nie masz ochoty! - chłopak się wkurzył
- Uspokój się - powiedziałam zachowując spokój
- Dobra, daj znać jak się ogarniesz - i odszedł, najwyraźniej się wkurzył. Zrobiło mi się przykro, że ranię bliskich przez to, że... przez co właściwie? Co się stało, że tak nagle zmieniłam zdanie o swoich bliskich. Otrząsnełam się z transu i odwróciłam w stronę którą odszedł chłopak. Był jakieś 10 metrów dalej, odwrócony szedł przed siebie.
- Ej! - odwrócił się na dźwięk mojego głosu - wiesz co? Spierdalaj! I przekaż to wszystkim grubym rybom! Niech się walą! - chłopak nic nie odpowiedział. Wystawiłam mu środkowego palca i odeszłam w stronę domu.

Poszłam do domu ale emocje mnie rozsadzały więc musiałam wyjść.
Tak w sztorm. Ale musiałam.

Poszłam na swoją plaże. Stanęłam tak, że czubki moich trampek były w wodzie. Wiatr rozwiewał mi włosy a fale były bardzo duże. Burza z każdą chwilą była mocniejsza i zobaczyłam pierwszego pioruna uderzającego w wodę gdzieś daleko. Po 5 minutach zaczęła się ulewa a burza rozszalała się na dobre. Stałam i patrzyłam się w niebo. Wyglądało pięknie - fioletowo szare co jakiś czas przecinał je piorun.
Zaczęłam się śmiać - dziś wyzwałam - już chyba byłego - chłopak i grube ryby. Uwolniłam się. Zaczęłam też lekko szlochać w tym samym czasie z powodu swojej głupoty i zmęczenia.
- Cholera...ej! Co ty odpierdalasz? - odwróciłam się i zobaczyłam blond kolegę John'a B.
- Chodź tu wariatko! - chłopak stał przy krzakach zasłaniających widok na plażę. Ja dalej stałam wryta jak kamień. Chłopak rzucił deskę surfingową i podbiegł do mnie. Złapał mnie za rękę i pociągną w stronę krzaków - nie opierałam się. Blondyn zgarnął deskę i wyszliśmy na ulicę. Szłam za chłopakiem ledwo nadążając.

Jak się okazało poszliśmy do domu John'a B. Weszliśmy bez pukania i chłopak- nadal nie znałam jego imienia - kazał mi usiąść. Zaraz potem przyszedł sam John B z czarnoskórym chłopakiem.
- Em JJ? - czyli mój "wybawiciel" nazywa się JJ, a pytanie zadał właściciel domu.
- Znalazłem ją na plaży. Nie mogłem jej tam zostawić, co nie?
- Ale ona nie ma 4 lat
- Nie wyglądała jakby chciała z stamtąd iść!
- Zamknąć się! Może coś jej się stało?
- Wszystko ok, ja chyba już pójdę - wstałam ale zaraz zostałam zatrzymana przez John'a B
- Gdzie? Jest taka wichura, zaraz cię zdmuchnie
- Możesz zostać, nie jesteśmy tacy źli jak mówią twoi przyjaciele.
- To nie są moi przyjaciele - powiedziałam oburzona.
Wszyscy się na mnie spojrzeli pytająco.
- Jak was to interesuje to powiem - westchnęłam
- Idę zrobić herbatę, chodź Pope - poszli do kuchni zostawiając mnie z JJ'em
- To powiesz co tam robiłaś?
- Chyba widziałeś
- Ok, kiedyś to z ciebie wyciągnę psycholko - zaśmiał się - to powiesz chociaż jak się nazywasz?
- Przecież wiesz jak się nazywam
- Ale musimy się poznać oficjalnie, JJ - wystawił rękę
- Olivia, złapałam jego rękę i lekko nią potrząsnęłam.

JJ wstał i podszedł do jakiejś torby i rzucił i koszulkę.
- Nie patrz się tak na mnie tylko się przebierz - głośno wypuściłam powietrze i wstałam ściągając swój mokry tshirt
- Mogłaś iść do łazienki
- Oj zamknij się. Po prostu się nie patrz. Mam stanik. - koszulka sięga mi do połowy ud, ściągnęłam jeszcze szorty zostawiając majtki.
- ło, co się dzieje? - zapytał John B gdy wszedł z kubkami herbaty w rękach zobaczywszy mnie ściągającą spodnie
- Nic, przebrałam się w coś suchego.
- Ok, to może sie wytłumaczysz?
- Jasne...

𓆉︎

Wiem, że trochę cringowe ale mam wytłumaczenie. Otóż wiem, że teraz akcja szybko się dzieje i płotki szybko zaufały Olivii ale zaufanie zdobywa się długo co trwało by pare rozdziałów. Nie chce tracić czasu na nie ważne rozdziały.

⚠️Ps. Właśnie poprawiem to ff i jak widzicie gdzieś Barry zamiast Noah to dajcie znać⚠️

𝑊𝐴𝑉𝐸𝑆 |𝐽𝐽 𝑀𝑎𝑦𝑏𝑎𝑛𝑘Kde žijí příběhy. Začni objevovat