𝐶ℎ𝑎𝑝𝑡𝑒𝑟 5⚠︎︎

3.3K 148 36
                                    

W nocy obudził mnie okropny huk. Pewnie drzewo przed domem spadło. Wiatr wiał szalenie mocno. Słychać było jak gałęzie i rzeczy na ganku dosłownie latają. Gałęzie waliły w okna a burza szalała - bałam się. Co jeśli drzewo zwali się na dom? Postanowiłam do kogoś pójść. Nie spałam za dobrze rozkładu pokojów więc nie wiedziałam do kogo trafię, miałam cichą nadzieję, że do Ki. złapałam za pierwszą klamkę - zamknięte. nagle cały korytarz rozświetliła błyskawica której towarzyszył grzmot. W panice wpadłam do najbliższego pokoju.W pierwszej chwili nie wiedziałam kto to ale gdy pokój znowu rozświetlił piorun, zobaczyłam blond czupryne JJ'a.
- Jezu, która godzina? - chłopak się obudził, ja dalej wstałam pod drzwiami.
- Nie wiem - szepnełam - JJ...
- Coś się stało?
- Boję się - znowu szepnełam. JJ poklepał miejsce obok a ja natychmiast się tam położyłam.
- Boisz się burz? - cicho się zaśmiał.
- Nie, może trochę ale słyszałam, jak przed domem upada drzewo.
- Cholera... idź spać - uśmiechnełam się i odwróciłam na drugą stronę.

Obudziłam się totalnie wypoczęta. Czułam jak ktoś bawi się moimi włosami. Mruknełam z zadowoleniem i uśmiechnełam się.
- O już nie śpisz - szybko otworzyłam oczy i że zdziwieniem stwierdziłam, że na kimś leżę. Teraz sobie przypomniałam - leżę na JJ'u.
Chłopak bawił się moimi włosami. Podniosłam się na rękach i spojrzałam na jego zadowoloną twarz. Wyglądał nieziemsko. Stęknełam i poszłam obok niego ma łóżko. O czym ja myślę do cholery?
- Wygodnie było? - zapytał rozbawiony moją reakcją.
- Bardzo, inni już w stali? - zmieniłam temat.
- Chyba nie, nic nie słyszałem- chłopak spał bez koszulki i było widać jego umięśniony tors. Do tego promienie słońca spadały przez okno idealnie na łóżko robiąc to dwa razy seksowniejszego. Westchnełam i podniosłam się z łóżka idąc w stronę drzwi.
- Już uciekasz? - zapytał z miną zbitego pieska
- Bardzo śmieszne, rusz się, może już ktoś wstał - JJ podniósł się i do mnie podszedł
- A było tak fajnie... - westchnął na co przewróciłam oczami.

W salonie siedziała Ki.
- Hej - powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
- Dzień dobry, a ty gdzie byłaś? - teraz ogarnęłam. Jak jej wytłumaczę, że spałam z JJ'em. Nie wiedziałam co powiedzieć więc spojrzałam na JJ'a prosząc o pomoc wzrokiem. Chłopak milczał przez chwilę
- Liv bała się spać sama - Nie takiej pomocy się spodziewałam. Gdy zdziwiony wzrok Ki padł na mnie stęknełam i przybiłam piątkę z czołem.

- Liv mieliśmy łowić ryby, a ty ciągasz nas po całym Outer Banks.
- Po pierwsze, nie nazywaj mnie Liv, John'ie Bookerze Routledgu, a po drugie, zaraz będziecie łowić spokojnie.
Gdy byliśmy już pod moja posiadłością bez zawahania weszłam na jej teren. Moi towarzysze zostali jednak przed bramą.
- Specjalne zaproszenie wysłać?
- Mamy wejść w paszczę lwa? - zapytał JJ
- Ale miło. Nie musisz się bać JJ, obronię cię przed moją rodziną - przewróciłam oczami - teraz ruszcie tu dupy - dodałam. Pierwsza weszła Ki a za nią chłopcy. Ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę pomostu przy którym przycumowana była moja łódź. Wskoczyłam na pokład a płotki chyba czekały na czerwony dywan.
- Wchodzić bo płynę sama
- Ło Marex 360 Cabriolet Cruiser - prawie krzykną JJ i jako pierwszy wskoczył na pokład
- Twoja? - zapytał John B
- Moja własna - uśmiechnełam się dumnie.

Gdy odebraliśmy Pope'a od razu popłyneliśmh na bagna. Chłopcy cały czas spierali się kto będzie nią kierował. 5 minut później moją rozmowę z Ki o wybmierających żółwiach przerwał JJ, który krzykną do Pope'a aby przyśpieszył a sam staną na dziobie lejąc sobie piwo do buzi.
- JJ uważaj - przestraszyłam się, że chłopak spadnie
- Tu mam piwo we włosach- powiedziała Kiara. Jacht gwałtownie się zatrzymał a JJ poleciał do wody robiąc przy tym pare salt a ja sama poleciałam do przodu udeżając się w głowę.
- Ja pierdole... - jęknełam i położyłam się na plecach zamykając oczy. Ale zaraz się podniosłam aby zobaczyć co z resztą. Wszyscy się podnosił. Ja szybko pobiegłam do krawędzi jachtu zobaczyć co z JJ'em.
- Chyba kopnąłem się w głowę - stroną chłopak
- Ugh- stęknełam i klapłam na podłogę łapią się za głowę która wręcz pulsowała z bólu.
- Jak mi rozjebaliscje nowy jacht to pozabijam
- Ej tam chyba jest łódź - powiedział Pope ignorując to co powiedziałam, po czym wszyscy oprócz mnie wskoczyli do wody.
- Olivia, ruchy! - krzykneła Ki
- Ja poczekam!

~

- Ktoś idzie że mną? - zapytałam
- Ja pójdę- powiedział JJ
Weszliśmy na jacht mojego ojca.
- Ale jazda - powiedział blondyn i rzucił się na kanapę
- Miałeś mi pomóc - przypomniałam i zaczełam ciągnąć butlę po ziemi.
- Już idę- JJ podszedł i podniósł butlę.
- Czemu nam pomagasz? - zapytał się i przystaną.
- A czemu nie?
- Na serio się pytam, tak nagle zadajesz się z płotkami?
- Dokładnie, poprostu jesteście fajniejsi niż grube ryby
- A twój chłopak? - zapytał podejrzliwie
- Nie mam chłopaka - wypuściłam głowę chodź nie było mi smutno z tego powodu
- Przykro mi- weszliśmy na pokład
- Bo jeszcze w to uwierzę
- Aż tak bardzo mnie znasz? - zapytał z uśmiechem
- Myślę, że pan JJ ma więcej do ukrycia niż ktokolwiek mógłby się spodziewać - zaśmiałam się
- Masz mnie! Cieszę się, że taka laska jak ty w końcu jest wolna - JJ śmiesznie poruszył brwiami na co walnełam to pięścią w ramię ale i tak się zaśmiałam.

~

- Bardzo mało powietrza - stwierdziła Ki
- To kto nurkuje? - zapytał Pope
- Nurkowanie to sport Grubych Ryb - JJ spojrzał na mnie
- Nie ma mowy! Nie zanurkuje
- Dobra ja to zrobię - powiedział stanowczo John B
Zanim się obejrzałam był już w wodzie.
- Czemu nie chciałaś zanurkować- zapytała Ki
- Po prostu się boję
- Nurkowania?
- Między innymi- burknęłam w odpowiedzi
- Boisz się... - JJ'owi przerwał Pope
- Ej, policja, zachowujcie się normalnie
Gdy łódź z zastępcą szeryf do nas podpłyneła policjant zadał pytanie którego każdy się spodziewał lecz nikt nie miał wiarygodnej historyjki.
- Co wy tu robicie?

𓆉︎

Następny rozdział pojutrze. No chyba, że do jutra godziny 16 będą 2 gwiazdki i może jakieś komentarze to wstawię jutro wieczorem.

𝑊𝐴𝑉𝐸𝑆 |𝐽𝐽 𝑀𝑎𝑦𝑏𝑎𝑛𝑘Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ