Rozdział 8

1.1K 65 1
                                    

* Loui's pov *


Nie poruszyła się. Jej mina wyrażała jedynie masę bólu.
- Przepraszam Caroline, nie wiedziałem.
- Nie przepraszaj, bo nie masz za co. - podniosła na mnie wzrok. - Proszę, odwieź mnie do domu. - powiedziała bardzo spokojnie.
- Tak Car, już. - na moje słowa przymrużyła oczy, ale ujęła moją dłoń.
W drodze do domu nie odzywała się. Idiota.
- Wszystko w porządku? - oczywiście, że nic nie jest w porządku, debilu.
- Tak, jestem po prostu zmęczona. - jakby uprzedzając moje pytanie dodała - Lou, jest ok. Po prostu wspomnienia wracają. - podniosła dłoń i zaczęła się jej przyglądać. Jej smukłe palce raz po raz oświetlały uliczne latarnie. Była pogrążona w swoich myślach, nie chciałem jej przeszkadzać. Pewnie tego nie chciała.
Naszym oczom ponownie ukazał się jej dom. Nie był wielki, ale miał w sobie to coś. Lampki porozwieszane były na werandzie, co dodawało mu jeszcze więcej uroku. Po prostu przyciągał przytulnością.

Zatrzymałem się przy podjeździe i odwróciłem do niej przodem. Zawahała się lekko, ale po chwili również się przekręciła. Nachyliła się nade mną i złożyła na moim policzku buziaka. 

- Dziękuję za dzisiaj, Lou. Było cudownie. Przepraszam za to.

- Przecież Ty też nie masz za co. - podniosłem jedną brew. Przygryzła dolną wargę i pokręciła głową rozkojarzona.

- Już nieważne. - uśmiechnęła się lekko i otworzyła swoje drzwiczki, zanim zdążyłem cokolwiek zrobić. Podbiegła do drzwi i odwróciła się na moment, by pomachać mi na pożegnanie. Odmachałem jej niepewnie, ale już chyba tego nie zauważyła, bo znikła za witryną. 

* Caroline's pov *

Domknęłam drzwi wejściowe i gubiąc po drodze niewygodne szpilki, pobiegłam na górę. Prawie zdarłam z siebie sukienkę, gdy zdejmowałam ciuchy. Chciałam jak najszybciej znaleźć się pod orzeźwiającym strumieniem wody. 

Prysznic nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Nadal miałam mętlik w głowie. Właśnie wyznałam miłość Loui'emu? Czy jestem pewna tego uczucia? Wydawało mi się, że tak.. Nie. Ja byłam tego pewna. Tylko w chwilach samotności zawsze rozważam takie rzeczy, ale gdy przyjdzie co do czego.. mięknę. Nie potrafię oprzeć się jego oczom, jego dotykowi.. a te usta.. 

Rozczesałam palcami włosy i opadłam na łóżko. Wszystko potoczyło się tak szybko. A może to dobrze? Nie chciałam czekać. Pragnęłam go tu i teraz. 

* Loui's pov *

Wieszałem płaszcz na wieszaku w szafce, gdy usłyszałem nawiązkę przekleństw. Zamknąłem drzwiczki i obróciłem się w stronę głosu. Na korytarzu panował harmider, ale mimo tego odnalazłem źródło mojego zainteresowania. 

Nawet nie zauważyła zza zasłony włosów, gdy podszedłem i zdecydowanym ruchem zatrzasnąłem szafkę. Podskoczyła zaskoczona i wreszcie podniosła na mnie wzrok. Chyba ją zatkało. 

- Nie ma za co. 

- Louis, hej.. Dziękuję. Te szafki są nieznośne. - wreszcie wykrztusiła i z roztargnieniem przytuliła się do mnie. Otrząsnęła się i uśmiechnęła szeroko. Zachowywała się jakby nic wczoraj się nie wydarzyło. To dobrze czy źle? Moje wątpliwości rozwiały się, gdy objęła mnie dłońmi za szyję i przycisnęła lekko do szafki. Czułem jak uśmiech sam wkrada się na moje usta. 

troublemaker | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz