Rozdział 33

833 65 4
                                    

Cały dzień spędziliśmy spacerując po okolicy. Pod koniec dnia nogi bolały mnie jak nigdy, za to głowa przestała. Coś za coś.

Zaliczyłem ten dzień do jednych z najszczęśliwszych. To może wydawać się śmieszne, ale dla mnie jest całkiem proste. Bez przerwy uśmiechałem się, nie pomyślałem o niczym smutnym, nie martwiłem się o nic. Czy to nie jest cudowne uczucie?

W niedzielę postanowiłem dać trochę spokoju Caroline. Przez ostatnie sześć dni widywaliśmy się codziennie, a nie chciałem być aż tak nachalny. Miałem nadzieję, że z czasem oswoi się ze mną na tyle, by spotykanie się codziennie nie było problemem.

Zadzwoniłem jedynie wieczorem, aby upewnić się, czy przyjdzie jutro do szkoły, tak jak obiecała.

- Harry? - odebrała szybko.

- No cześć. - uśmiechnąłem się sam do siebie. - Jak się czujesz?

- Dobrze, dzięki. - zaśmiała się lekko. - Jak tam Twoje nogi? - zażartowała.

- Dobrze. - wycedziłem, ledwo powstrzymując śmiech. - To do zobaczenia w szkole?

- Jasne. Dobranoc, Haz.

Zasnąłem z uśmiechem na ustach.

* Caroline's pov *

Ledwo weszłam do szkoły, a już czułam na sobie stanowczo za wiele spojrzeń. Przełknęłam ślinę i przybrałam wymuszony uśmiech. 

Skupiłam się na tym, aby dotrzeć do mojej szafki. Jednak nie wszystko poszło po mojej myśli. 

Zatrzymałam się w połowie kroku. Wstrzymałam oddech. On tam stał. Wyjmował pospiesznie rzeczy z szafki. Wyglądał mizernie, choć nie powiedziałabym, że przeżywał to w taki sam sposób jak ja. 

Popełniłam duży błąd, zatrzymując się na środku korytarza. Przyciągałam uwagę. Dlatego gdy tylko Louis podniósł wzrok, zobaczył mnie. Nasze spojrzenia spotkały się.

Przeszły mnie dreszcze. Już chciałam odwrócić się na pięcie i zwyczajnie uciec, ale w tej samej chwili ktoś na mnie wpadł, przerywając ten nieprzyjemny kontakt wzrokowy. Okazało się, że była to jedna z moich koleżanek. Nie minęła chwila, a byłam już otoczona przez kilka z nich. 

- Caroline, gdzie się podziewałaś, kochanie? - zaszczebiotała przesadnie słodko Diana. Zrobiło mi się niedobrze. Przypominała mi o zdradzie. 

- Wyglądasz mizernie, złotko. - Laura wygięła usta w podkówkę. - Co Cię złapało? 

Kilkanaście par oczu wpatrywało się we mnie wyczekując. Wzięłam głębszy oddech i wydukałam:

- Zwykłe przeziębienie. 

Pokiwały energicznie głowami i zalały mnie masą innych pytań. Nie mogłam się na żadnym skupić i na chwilę zrobiło mi się czarno przed oczami. 

Za dużo tego wszystkiego naraz. 

Z opresji wyratował mnie znajomy zapach. Harry. Potrząsnęłam głową, wracając do rzeczywistości. Stał prawie obok, próbując się do mnie przecisnąć. Wreszcie dosięgnął mnie ramieniem i stanowczo przyciągnął do siebie. Oparłam na nim ciężar ciała i wreszcie wzięłam głębszy oddech. Zignorowaliśmy masę wręcz zszokowanych spojrzeń i oddaliliśmy się w stronę klasy, tam gdzie w tej chwili nikogo prawie nie było. 

troublemaker | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz