Rozdział 15.2

16.8K 832 127
                                    

     Viktor szedł przodem, kierując się w stronę górnego pokładu. Podążała za nim większość grupy, podczas gdy Igor, Kuzman i jeden z najemników zajmowali się pacyfikowaniem załogi. Kazał im zebrać ich w którejś z kajut i trzymać pod lufą, dopóki nie da sygnału, że mogą ich wyprowadzić.

Z góry dobiegł kolejny strzał. Słyszeli je już kilka minut wcześniej, siedząc pod pokładem i Viktor zaczynał niepokoić się o Roxanne.

Czyżby impreza wymknęła się spod kontroli?

Miał nadzieję, że cokolwiek wydarzyło się na górze, ona była cała i zdrowa.

Po drodze na najwyższy pokład nie napotkali nawet jednego ochroniarza, zupełnie, jakby wszystkie siły skierowano właśnie tam.

Gdy w końcu znaleźli się w miejscu, z którego widać było rozgrywające się pod zadaszeniem sceny, Viktor zamarł, nie wierząc własnym oczom. Gestem dał reszcie znać, by się zatrzymali i przykucnęli.

Przez chwilę wszyscy gapili się na noszących kolejne ciała ochroniarzy. Przenosili je we dwójkę, trzymając za ręce i nogi, a następnie ciskali przez burtę, jak niepotrzebne śmieci. Łącznie pracowało tam przynajmniej dwudziestu mężczyzn.

Viktor popatrzył na Andreja, który tylko pokręcił głową. Wyglądał na równie zszokowanego, co on.

Tylko Axel mógł dopuścić się takiej rzezi.

Nagle na odsłoniętej części pokładu pojawiła się znajoma postać. Damir, ubrany w szary garnitur, z zawiązanymi w kucyk siwymi włosami powoli kroczył w stronę barierek, skąd rozciągał się widok na niższe pokłady i, skąd mógł bez problemu dostrzec przyczajoną na schodach grupę.

Nie było już na co czekać. Viktor na widok wuja zagotował się w wściekłości. To samo musiał poczuć Andrej, który wydał z siebie ciche, groźne warknięcie.

- Za zdradę i splugawienie dobrego imienia rodziny skazuję cię na śmierć - powiedział tak cicho, że usłyszeli go tylko stojący najbliżej Andrej i Ivan. Miał ochotę wykrzyczeć to Damirowi w twarz, ale w tej sytuacji nie było miejsca na efekciarstwo. Nie zamierzał uprzedzać wuja o ataku, gdy za jego plecami kręciło się kilkudziesięciu uzbrojonych ochroniarzy.

Uniósł odbezpieczony karabin i wystrzelił, posyłając kulę w kierunku serca zdrajcy. Trafiony Damir wytrzeszczył oczy i zdążył jeszcze spojrzeć w kierunku, skąd śmignęła. Ich wzrok skrzyżował się tylko na moment, bo w następnej chwili mężczyzna zatoczył się do przodu i przelatując przez barierkę z głośnym łoskotem runął na niższy pokład.

Zanim zaalarmowana hukiem wystrzału ochrona zdążyła połapać się w sytuacji, cała grupa biegła już w ich stronę, a gdy znaleźli się w dogodnym miejscu zaczęli pruć z karabinów, rozstrzeliwując każdego, kto wszedł na linię ognia. Nie przyszpilili ich wewnątrz na wypadek, gdyby wciąż była tam Roxanne.

Wyposażeni w krótką broń mężczyźni nie mieli szans, by skutecznie odeprzeć atak. Mimo to w ich kierunku również poszybowało kilka naboi, a jeden z nich trafił Borisa.

- Jebote! - wrzasnął, chwytając się za ramię.

Wszystko skończyło się po kilkudziesięciu sekundach. Viktor odczekał chwilę, obserwując i nasłuchując, ale wyglądało na to, że nie było już nikogo, kto mógłby z nimi walczyć. Zostawił Josifa z Borisem, żeby pomógł mu opatrzeć ranę, po czym dał reszcie znać, by poszli za nim.

Minęli martwych ochroniarzy i znaleźli się pod zadaszeniem. Pozostało tutaj zaledwie kilka ciał, a każde z nich miało w głowie dziurę po kuli. Na szczęście nie było wśród nich Roxanne. A skoro nie natknęli się też na Halla...

Roxanne. Niebezpieczna gra (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz