Rozdział 12.3

20.2K 867 88
                                    

     Viktor opadł na łóżko, obok niej.

Roxanne, wciąż leżąc na brzuchu oddychała ciężko, upojona ogromem doznań, które jej zapewnił. Endorfiny buzowały pod jej skórą, przyprawiając o błogie uczucie rozluźnienia, a uzależniająca dopamina domagała się powtórki.

Jej kochanek najwyraźniej czuł to samo.

- Jeszcze z tobą nie skończyłem – mruknął. Na jego ustach zatańczył seksowny, leniwy uśmiech. - A teraz chodź tutaj.

Wyciągnął rękę i przyciągnął ją do siebie, zamykając w czułym, gorącym uścisku.

Przytuliła twarz do jego twardej piersi. Wciąż miał na sobie koszulkę, o której zdjęciu najwyraźniej zapomniał, gdy tak zaciekle pieprzył ją od tyłu. Na samo wspomnienie jej wnętrze zapulsowało, gotowe, by powtórzyć tę zabawę.

- Nie odepchniesz mnie? - spytał z lekkim rozbawieniem. - Nie użyjesz swojego ciętego języka, żeby powiedzieć coś złośliwego?

Roxanne uniosła głowę.

- A co powiesz na to, żebym użyła go w innym celu?

Zanim zdążył odpowiedzieć, wyciągnęła dłoń i, kładąc ją na karku Viktora, lekko przyciągnęła go do siebie, po czym złączyła ich wargi w namiętnym, powolnym pocałunku. Jej język wprawnie poruszał się w ustach mężczyzny, igrając z jego własnym, pieszcząc go i drażniąc, aż z gardła Viktora dobył się niski, stłumiony jęk.

Jego dłoń powędrowała niżej, znów zatrzymując się na jej tyłku i wpijając palcami w miękką skórę.

Roxanne przygryzła wargę Viktora, po czym złagodziła pieszczotę muśnięciem języka.

- Mała diablica – warknął, nagle odrywając się od niej i chwyciwszy dziewczynę w talii, podniósł ją z łóżka.

- Co robisz? - sapnęła zaskoczona, gdy znów wziął ją na ręce.

- Jesteśmy brudni skarbie. Dosłownie i w przenośni – mrugnął, niosąc ją w kierunku przeszklonych, łazienkowych drzwi. - Czas zmyć z siebie grzechy, zanim znów nagrabimy sobie tam, na górze.

- I myślisz, że prysznic to załatwi? - Roxanne uniosła kącik ust. - Proponuję raczej wezwać egzorcystę, bo na księdza jest już zdecydowanie za późno.

Viktor zaśmiał się krótko, wchodząc z nią do łazienki.

- Tobie, diablico, nie pomoże nawet sam papież.

- I vice versa, Lucyferze.

Postawił ją w sporych rozmiarów kabinie, po czym zdjął z niej halkę i rzucił gdzieś w kąt.

- W ogóle nie szanujesz mojej odzieży – poskarżyła się.

Rzucił jej wymowne spojrzenie.

- Przypomnieć ci, co zrobiłaś z całą garderobą, którą ci sprawiłem?

Na ustach Roxanne pojawił się przekorny uśmieszek.

- O ile dobrze pamiętam, wciąż nie dostałam swojej kary.

Jego oczy pociemniały, gdy przysunął się bliżej.

- Możesz być pewna, że to nadrobimy.

Chwycił za brzeg t-shirtu i ściągnął go przez głowę.

Roxanne zamarła, czując, jak żołądek podchodzi jej do gardła. Całe podniecenie zniknęło, zamieniając się w bolesne kłucie gdzieś w okolicy serca.

- Kto...? - wydusiła na widok rozlanych po całym torsie Viktora siniaków. Niektóre wyglądały wyjątkowo paskudnie i z pewnością nadal sprawiały mu ból.

Roxanne. Niebezpieczna gra (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now